Nam serce prawie pękło!
Ostatnio nas spacerze spotkaliśmy słodkiego kundelka, który świetnie się z naszym psem dogadywał.
Kundelek był luzem, bez obroży itd.
Jak weszliśmy do domu to dopiero się zorientowalismy, że trzeba go było wziąć i zawieść do schroniska z info, że chętnie adoptujemy, ale już go nigdzie nie było, jak wybiegliśmy.
Niestety tel. do schroniska potwierdził nasze obawy - przywieziono na 90% tego pieska po wypadku i mimo operacji zdechł.
Nie możemy sobie darować!