Skocz do zawartości
Forum

mm3005

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    K

Osiągnięcia mm3005

0

Reputacja

  1. Dziękuje bardzo za odpowiedzi i porady. Pozdrawiam, M.
  2. Witam, Od około 1, 5 miesiąca mam problem. Wracając z pracy a jestem przedstawicielem handlowym, jadąć źle się poczułam. Kiedy wróciłam do domu położyłam się spać i następnego dnia wstałam o godz. 5 rano z dużymi mdłościami. I tak, przez okres około 3 tyg.pomimo tego, iż jestem mega śpiochem i nigdy nie miałam podobnych problemów budziłam się dziennie przed 5 z mdłościami i miałam odruch wymiotny, ale nie doprowadzało to do wymiotów. Ta sytuacja coraz bardziej mnie irytowała, czułam się źle niemal przez większość dnia, ale nadal pracowałam. Myślałam o tym cały czas, czułam taki niepokój w sobie, jakby lęk, do tego doszedł brak apetytu i do tego ciągłe myślenie o tym plus zaczęłam odczuwać jakby skóra mnie piekła, swędziała w różnych miejscach na ciele. Dodam, że przez ostatnie 2 lata zdarzyły się z 4 sytuacje, kiedy słabiej się poczułam i tak się przestraszyłam, że postanowiłam pojechać do szpitala na izbę przyjęć. Tam za każdym razem po zbadaniu ekg, krew i podaniu mi hydroxyzyny przechodziło mi. Kiedy coś mnie dopadało, tak jak i tym razem miałam wrażenie, że to coś poważnego. Po 2 tyg.poszłam do lekarza, zrobiłam wszystkie badania i lekarz stwierdził, że wyniki mam bardzo dobre, a to co mi dolega to na tle stresowym. Dał mi L4 na 1, 5 tyg i kazał wypoczywać i relaksować się. Postanowiłam pójść do specjalisty, bo nie lubię niczego lekceważyć, tym bardziej, że moje objawy ciągle się utrzymywały. Umówiłam się do psychiatry. Pani doktor po wnikliwej analizie powiedziała, że to objawy nerwicy i przepisała mi lek o nazwie valdoxan. Po wykupieniu leku i przeczytaniu ulotki, a później informacji zawartych w internecie postanowiłam nie brać tego leku. Po pierwsze nie mam depresji, choć wiem że nerwicę też się leczy lekami antydepresyjnymi, a po drugie takie leczenie zwykle zwiąże się z długim przyjmowaniem leku co za tym idzie wiążą się z tym skutki uboczne zażywania leków. Biłam się ze swoimi myślami, czułam fatalnie, lęk mi spacerował po całym organiźmie. Żeby być pewna czy dobrze robię nie biorąc leku poszłam do innego psychiatry. Opowiedziałam swoje, lekarz dodatkowo wypytywał się o inne sprawy np.związane z pracą..dodam, że jestem osobą bardzo ambitną, zawsze dąże do tego, żeby być najlepsza pod różnymi wzgl. W pracy pod wzgl.sprzedażowym i realizowania targetów jestem najlepsza ze wszyst.przedstawicieli handlowych pracujących w naszej firmie w kraju. Kiedyś na początku sw kariery pracowałam bardzo dużo, w tej chwili tzn.od jakis 2 lat mam bardzo silną pozycję zawodową, moi szefowie, jak i prezesi w firmie cenią mnie jako osobę a także doceniają pod wzgl.finansowym. Lekarz stwierdził , że nie mam żadnej depresji, że bardzo dobrze sobie radzę w obecnej sytuacji i powiedział, że żadne leki typu valdoxany są mi nie potrzebne i podjęłam bardzo dobrą decyzję, że nie zaczęłam zażywać tego leku. Powiedział mi, że mam się mega uświadamiać w temacie mojego stanu, czytać dużo fachowej literatury w tym temacie, jeśli chcę mogę zapisać się na psychoterapie. I tak oto zaczęłam stosowaćsię do zaleceń. Początek L4 , ja czująca się źle sama ze sobą , czująca lęk w sobie, ciągle myśląca o nerwicy , szukająca informacji w internecie ...zaczęłam uświadamiać sobie jak to dział. Pierwsze 5 dni było koszmarem. Tak jak pisało, oswajałam się ze swoim lękiem, pozwalałam mu przepływać przez moje ciało, to było koszmarne, do tego ciągle było mi niedobrze, odruch wymiotny, coraz gorzej się czułam, kręciło mi się w głowie, ale jak nie odpuszczałam cały czas czytałam i oswajałam się z nim, nie walczyłam tylko pozwalalam mu być i ignorowałam go. Do tego doszło, że wieczorem nie mogłam zasnąć a jak zasnęłam budziłam się, zlana potem, śniły mi się koszmary. To była masakra. Po tyg.czasu oswajania się nastąpił, jeśli można tak powiedzieć przełom. Moje lęki , które odczuwałam przerodziły się bardziej w wędrójące po moim ciele emocje. Zaczęłam zasypiać wieczorem, budziłam się w nocy z dwa razy, ale zasypiałam , nudności już nie odczuwałam w ciągu dnia. Ale nadal przebudzałam się o 5 nad ranem i przez 5 min mdliło mnie ale potem wracało już w miarę dobre samopoczucie. Wróciłam do pracy, pierwsze dwa dni miałam takie sobie, ale potem zaczęłam odczuwać poprawę. Można powiedzieć że popuszczały mnie prawie wszystkie symptomy, ale nadal budzę się o 5 rano, próbuje zasnąć czasem się udaje a czasem nie. Staram się chodzić spać o 22 zasypiam w miare spokojnie. Wróciłam na siłownie, saune na podczerwień, żeby się relaksować. Może nie jestem 100% jeszcze ale jestem już bardzo blisko celu. I teraz moje pytania.. Czy to co sama stosowałam to dobre rozwiązanie w mojej sytuacji? Czy to nerwica, czy ja poprostu zestresowałam się tymi mdłościami, że to coś poważnego że sama się aż tak nakręciłam? Czy to normalne, że skóra piecze i swędzi w różnych miejscach na ciele, gdy jesteśmy w tak silnym stresie? I ostatnie pytanie czy psychoterapia jest mi potrzebna w takiej sytuacji którą opisałam wyżej, czy ja sama wystarczająco sobie z tym radzę? Bardzo proszę o odpowiedź. Z góry dziękuję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...