Skocz do zawartości
Forum

Jonas

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jonas

  1. Witam. Jestem z Wilna, 37 lat, zonia w tym tygodniu skancza 32. Zaczelo sie to 2009-09, na urodziny zony (rocznica...) pszyszedl do niej SMS, telefon lezal na parapecie, nieco dalej od zony. Telefon jej podal zony siostry mąz. Spojrzal na ekran i leciutko sie usmiechnąl. Gdyby nie dalszy, tradycyjny rozwoj wydarzen. Zauwazylem, ze wyciszone dzwięki w telefonie, ciągle telefon przy sobie, następnie w czasie rozmowy z siostrą zona powiedziala, ze teraz usuwa wszystkie SMS, by "nie zagracac pamięci telefonu", zaczely sie wieczorami wyjazdy z domu, np., chodzi z kąta w kąt, miota się po mieszkaniu, wreszcie mowi, "po godzinie wracam". Wraca po 5 godzinach, o 01.00 w nocy. Ja nic nie pytam, bo mielismy taką umowę, ze jak cos takiego zajdzie, to nie robimy tajemnicy nawzajem. Jakis tam romans, czy cos takiego. Ja nie pytam, ona tez nic nie mowi, niby wszystko OK. Dziecko spi, nakarmione (na tamten moment dziecko mialo 4,5 roku). Po jakims czasie zaczęlem sam przelamując swoje zasady sprawdzac dyskretnie jej telefon... No nie zawsze zdązala usunąc SMS-y. Widzialem SMS-y o kochaniu (odebrane), o oczekiwaniu na następne spotkanie (i odebrane i wyslane). Pewnego razu przylapala mnie na sprawdzaniu telefonu. Zrozumiala, ze juz cos tam wiem. Powiedziala, ze spotyka się z męzczyzną, ale lączy ich wylącznie przyjazn. Patrząc mi w oczy, zapewniala, ze jestem jej pierwszy i jedyny męzczyzna, ze więcej, jako z męzczyzną nie byla z nikim... Wierzylem. Pewnego razu (listopadzie ubieglego roku) z coreczką pojechalem do szkolki sobotniej. Zona w domu pozostala, myslala, ze sama, ale nie byla zupelnie w samotnosci. Zostawilem dyktafon cyfrowy pod fotelikiem w pokoju. Zona miala ogromne plany na ten dzien. Zakupy w markecie, prasowanie ubrania, obiadek wysmienity dla rodzinki, jak sama nas nazywa. Nie bylo nas z corką okolo 4,5 godzin. Z czego ponad 3 godziny to byla rozmowa przez telefon. W domu rzecz jasna nic nie zrobione bylo. "Pyszny obiad" dla rodzinki zrobilismy razem, z tego, co w domu bylo. "Normalny" męzczyzna na dany moment byl by juz po rozwodzie. Nie slyszalem, co mowil ON, wystarczylo ją slyszec. Ze nie jest teraz nago, a podkoszulku i w majtkach. Majtki w groszek. Ze musiales te majtki widziec na mnie. Podobne do tych, co mialam na sobie wczoraj, musiales je zauwazyc. Mnie tez bylo dobrze, nie juz to ty sam tego nie widzisz, aaa, chcesz uslyszec, no to slyszysz teraz... Bylem wztrząsnięty. Ale zonie o nagraniu nic nie mowilem. Wspomnialem jej naszą ugodę, ze jak do czegos dojdzie, mowimy. Ona na to ze nic sie nie stalo, do niczego nie dochodzilo. On mnie raz w policzek tylko pocalowal. To tylko przyjaciel do rozmowy, ze i on cięzkie zycie ma, musi się wygadac przed kims... Do tego dodam, ze akurat po moze pol roku od tamtych pamiętnych urodzin zoneczka zaczęla znow, jak kiedys, kiedys, golic cipkę. Malzenski seks tez ulegl znacznej poprawie. Do dzis nie wie o istnieniu tego nagrania. Znow myslalem, ze jest uczciwa, gdyby doszlo do seksu, powiedzala by mi, glupi i naiwny. Dodam, ze znam tego, jej przyjaciela, ktory czasami bywa u nas w domu, niby na herbatę, na kawę, na jakąs rozmowę, bo to byly zony sąsiad. Kiedys dawniej nawzajem sobie pomoglismy rozne sprawy zalatwic. Niedawno tez wpadl na kawę. Wieczorem. Ja z corką akurat z noclegiem jechalismy w inne miejsce. Na wies, tam corka obserwuje niebo i czeka na spadające gwiazdy. Wierzy, ze jak zobaczy spadającą gwiazdę, mozno pomyslec o jakims marzeniu i ono się spelni. Dodam, ze podstawowe marzenie u dziecka, to miec braciszka czy siostrzyczkę. (mamy jedno dziecko, bo sytuacja materialna nie powiedziec, ze zla, ale to zawsze... i moja choroba genetyczna, NF1, nie odwaze sie na drugie dziecko, bo coreczka juz ma objawy tego paskudztwa). Dlatego tez z zoną mowilismy na ten temat, ze biologicznym tatą ja nie będę, i gdybysmy się zdecydowali na następne dziecko, to jest kwestia do szczegolowej dyskusji. No pojechalismy z coreczką (juz nieco ponad 6 lat ma) na nocleg, czekac gwiazdy... spadającej. Zostawilem dyktafon. w domu... Nie wiem, czy dobrze zrobilem. Tak, po 15 - 20 minutach u nich byl seks. Poszli do lozka, tak, jakby tak i ma byc, jak zwykla czynnosc. Nie wyglądalo to tak, jakby do tego doszlo "po raz pierwszy" u tej pary i "przypadkiem". Odrazu zona niby probowala opierac sie, ale tak, ze niby wypada tak robic "uczciwej dziewczynce". Dodam, ze w między czasie do niej zadzwonilem ja, przerwali, ON jej telefon przyniosl bo lezal na stole, nie przy lozku... Chwilkę pogadalismy. Dobranoc. Znow zaczęli. Skonczyl na nią. Nie moglem tego widziec. Bo to nie kamera byla, a dyktafon ukryty. Powiedzial "zaczekaj" i przyniosl... ręcznik z ... kuchni... Wytrz się - powiedzial... Ja tak nikdy nie robilem. Nawet jak robilismy to "bez gumki", to skanczalem na jakąs koszulkę, ręcznik, ktory juz czekal na bruszku zony na "final", nawet przed laty, jak robilismy TO często bez i do srodka, szczegolnie w okresie narzeczenstwa, jak pila pigolki, to tez zawsze ja mialem cos pod ręką, by jej bylo "sucho". Zona ręcznik następnie w lazience ukryla. (nagranie sluchalem następnego dnia w komputerze, w pracy. Myslalem ze wylewu dostamę, udaru mozgu i serca. Po powrocie z pracy zauwazylem, ze jeden ręczik z calej sterty brudnego ubrania, ktore juz przyszykowane do pralki, wisi wyprany w lazience, zona ten dzien miala wolny, w domu byla) Pozniej ich rozmowa, po seksie ... On mowi "Chcialem zapytac, czy w domu są prezerwatywy, ale sie powstydzilem" Zona mowi, ze pewnie ze są. On mowi "pewnie policzone" oboje CHI-CHI-CHI, ON mowi "mąz ze i wyobrazic sobie nie moze, ze tu takie rzeczy się dzieją... Zona mowi do niego "musiales mnie sie spytac, czy ja jestem za zyciem, czy przeciwko zycia..." To co, sugerowala, ze mial to w nią zrobic ?? To byl szczyt jej plodnosci, sam srodek cyklu... Wiem to, bo sama zona pozniej to powiedziala z nim gadając... ze mną to niemal wylącznie z prezerwatywą się kocha. A takiego seksu, jak oni mieli, to u nas byl w okresie narzeczenstwa... Mam na mysli dzwięki i odglosy przez zonę wydawane. Jestem wyrozumialy. Ale po co ukrywa? Dlaczego "daje" mu bez zabezpieczenia? Nie jest to wg. mnie kandydat na biologicznego ojca, rodzina taka. ON Ma 2 siostry, ktore są strasze, brzydule z brzydul... Wogole jakis inny typ ludzi. My z zoną moglibysmy byc "aryjczykami" (przepraszam byc moze za nazistowskie slowo, ale tak jest", a tu, to smiecie takie... zoltozielonobrunatno okie, z wrodzonymi okropnymi defektami uzębienia... Niezli ludzie, ale ciemna masa, niewyksztalceni, i raczej niezdolni do wyksztalcenia... Masakra. Tez nic nie wie zona o tym. Ze mam to nagranie. Zyję teraz jakos inaczej. Nawet nie wiem, jak mam postąpic. Chyba kocham ją, pozatym corka bardzo cięzko przezywa nawet zwykle nasze klotnie, nie mowiąc, gdyby do rozwodu doszlo. wstyd mi tego, ze postąpilem, jak szpieg. Ze nagrywalem. Widzialem gdzies w Internecie jedenaste przykazanie: NIE NAGRYWAJ. po tym tez nagrywalem kilka razy. do seksu nie doszlo, ale rozmawiali o tym, o wydarzeniu (na tamten moment) sprzed dwoch dni w naszym domu, o tym, jak w samochodzie kilka dni temu "za rzeką" fajnie bylo... Bylem w spowiedzi. Spowiadalem się, ze MNIE ZONA ZDRADZA. Ksiądz polecil modlic się za nią... Co mam robic??
×
×
  • Dodaj nową pozycję...