Skocz do zawartości
Forum

sweet coala

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Warszawa

Osiągnięcia sweet coala

0

Reputacja

  1. Super! Jeszcze jedna rzecz, która mnie uszczęśliwia! :) Gratuluję pozostałym laureatom!
  2. 1. W dobry nastrój wprawiają mnie: Ruch Naukowcy są przekonani, że aktywność fizyczna działa tak samo świetnie jak antydepresanty. U mnie sprawdza się to zawsze! Dla mnie nie ma nic lepszego niż godzinna sesja zumby, trening przed laptopem z ulubioną trenerką czy moja ulubiona dyscyplina – freestyle taneczny! Zakładam słuchawki i po prostu tańczę, co mi w duszy zagra. W dobry nastrój wprawia mnie nawet 20-minutowy spacer w szybkim tempie. Wracam do domu dotleniona, z jasną głową i uśmiechem od ucha do ucha. PS Wiadomo, ciężko zwlec się z kanapy, ale dla tych endorfin naprawdę warto! Pyszne jedzenie Mój tata zawsze powtarza, że jedzenie jest jedną z największych przyjemności w życiu. Trudno się z nim nie zgodzić… Są takie potrawy, które potrafią poprawić mi nastrój nawet w najgorszy dzień od początku roku. Na przykład lody tiramisu. Powinny być przepisywane na receptę! Dodam jeszcze, że jedzenie najlepiej smakuje w gronie najbliższych. Mieć czy być? My kobiety jak nikt znamy się na zakupach. Kolejna para skórzanych botków czy boska torebka skutecznie poprawiają mi nastrój. Szkoda, że na krótko. Ale chyba większą frajdę sprawia mi wydawanie pieniędzy na zdobywanie doświadczeń. Nawet tych niedrogich. Co ciekawe, uśmiecham się na samo wspomnienie spontanicznej wycieczki do zoo z siostrą i przyjaciółką. Już nie mówiąc o podróżach! Na nie zawsze warto oszczędzać. Zdjęcia i magnesy na lodówce Moja lodówka wprawia mnie w doskonały nastrój nie tylko dzięki swojej zawartości. Lubię ją za te wszystkie zdjęcia z siostrą, mężem i znajomymi przyklejone do jej drzwi. Za magnesy przywiezione z wakacji. Za małe karteczki ze śmiesznymi tekstami. Wystarczy, że na nią spojrzę i od razu wspominam przyjemne chwile. Uśmiech W jakimś kobiecym magazynie przeczytałam kiedyś, żeby uśmiechać się pomimo braku ochoty. Ma to zaangażować nasz mózg do poprawy nastroju. Musze przyznać, że czasami to naprawdę działa. Ale zdecydowanie bardziej wolę uśmiechy… szczere. Od nieznajomej pani, której pochwaliłam ślicznego pieska, od słodkiego dzieciaka w kolejce w sklepie czy wreszcie od tajemniczego przystojniaka, który przepuścił mnie w drzwiach. Nie ma możliwości, żebym nie odwzajemniła uśmiechu. Tak! Uśmiech zawsze wprawia mnie w dobry humor! 2. Autorka napisała dwie książki: - Nieśmiałość. Zmień myślenie i odważ się być sobą - Autoterapia. Pokonaj problemy, stres i lęki
  3. Z terminem superżywność (super foods) spotkałam się pierwszy raz przeglądając modne blogi poświęcone byciu fit i zdrowemu odżywianiu. Odkryłam wtedy, że za terminem superżywności kryją się produkty w 100% naturalne, posiadające ponadprzeciętną ilość cennych dla naszego organizmu związków chroniących nas przed chorobami, takich jak: antyoksydanty, witaminy, minerały, proteiny, enzymy, bakterie prozdrowotne, wartościowe kwasy tłuszczowe czy błonnik. Dzięki nim, superżywność: • wzmacnia odporność, • pomaga pokonać stres, zmęczenie i bezsenność, • ma działanie przeciwnowotworowe, • przeciwdziała oznakom starzenia, • zwiększa koncentrację i poprawia pamięć, • wpływa korzystnie na wygląd włosów, skóry i paznokci, • jest naturalnym antidotum na różnego rodzaju alergie (m.in. katar sienny i zapalenie zatok). Jednym zdaniem, włączając do naszego menu superżywność, na pewno będziemy zdrowsi, sprawniejsi, spokojniejsi i piękniejsi. Klasycznym przykładem super żywności jest chlorella – glon, który zawiera więcej witaminy B12 niż pieczeń wołowa (chlorellą powinni przede wszystkim zainteresować się wegetarianie) i 11 razy więcej wapnia niż krowie mleko. Chlorella zawiera ponad 20 rożnych witamin i związków mineralnych (m.in. żelazo, cynk, wapń, magnez, potas, luteinę, kwas foliowy, jod, witaminy A, C, K i witaminy z grupy B. Ponadto posiada największą zawartość chlorofilu ze wszystkich warzyw zielonych na świecie! Oczyszcza organizm z toksyn, pochłaniając metale ciężkie. Oprócz chlorelli za superżywność uważa się m.in. takie produkty jak: • spirulina (jest źródłem pełnowartościowego białka, ma tyle właściwości, że nie ma sensu się rozpisywać, ale warto przyjrzeć się jej bliżej) • woda kokosowa (zawiera niezbędne dla organizmu składniki, takie jak magnez, potas, wapń, fosfor oraz witaminy B1, B2, B3, B5, B6 i C. I jest przepyszna!) • ostropest plamisty, (m.in. wspomaga pracę wątroby) • jagody goji (bogate w witaminę C, karoten i flawonoidy) • jagody acai, (stanowią świetne źródło przeciwutleniaczy i witamin) • nasiona chia czyli szałwia hiszpańska, (o dużym stężeniu kwasów tłuszczowych omega-3, błonnika i przeciwutleniaczy), • siemię lniane (którego fanką jestem od dawna i dodaję go do porannej owsianki), jest jeszcze lepsze od nasion chia, bo zawiera lignany, które obniżają m.in. ryzyko nowotworów piersi, • amarantus (nazywany najzdrowszym zbożem świata, mój ulubiony – ekspandowany jest idealny z ulubionym jogurtem), • guarana (wspomaga efektywność i wydajność treningu, idealna dla osób dbających o linię), • komosa ryżowa (quinoa), (bogate źródło białka) • żurawina (wspaniałe źródło witaminy C i pomoc przy różnego rodzaju infekcjach dróg moczowych), • owoce noni, (o działaniu antydepresyjnym, przeciwbakteryjnym i przeciwgrzybiczym) Jednak superżywność wciąż jest nieco zbyt droga. Dlatego ja często zastępuję modne zdrowe superprodukty polskimi odpowiednikami, np. jagody goji możemy zastąpić żurawiną, orzechy macadamia orzechami włoskimi, a owoce noni rodzimą aronią. Nie dajmy się więc zwariować i nie kupujmy od razu wszystkiego. Moim zdaniem najlepiej przyjrzeć się sobie i potrzebom naszego organizmu, trochę poczytać o właściwościach super żywności i dopiero wtedy poeksperymentować.
  4. Układ pokarmowy nazywany jest często naszym drugim mózgiem. Oba ośrodki sterowania są ze sobą połączone, co najczęściej odczuwam w stresujących momentach albo gdy… jestem zakochana i czuję w brzuchu motylki. Kiedyś miałam problemy z układem pokarmowym, dziś przestrzegam paru zasad i jak na razie – odpukać – wszystko jest w porządku. 1. Po przebudzeniu zawsze zaczynam dzień od wypicia ciepłej przegotowanej wody. Najlepiej z grubym plasterkiem cytryny, a od czasu do czasu przygotowuję sobie cudowny napój, który działa na mój układ pokarmowy naprawdę wspaniale. Do szklanki ciepłej przegotowanej wody dodaję sok z cytryny, łyżeczkę miodu, parę goździków i pół łyżeczki mielonego imbiru i szczyptę pieprzu kajeńskiego. To pyszny i fantastyczny napój oczyszczająco-rozgrzewający. 2. Staram się zawsze jeść ciepłe śniadania. Nie tylko w zimie. Najczęściej wybieram owsiankę na wodzie i łyżeczką mielonego siemienia lnianego z dodatkiem sezonowych owoców, zimą zwykle suszonych. To jest naprawdę najlepsze śniadanie dla mojego układu pokarmowego, bo ogrzewa organizm od wewnątrz. Dodatkowo płatki owsiane działają jak odkurzacz, bo usuwają z jelit zalegające resztki pokarmów. 3. Staram się jeść regularnie 4-5 posiłków dziennie. I zawsze na około pół godziny przed posiłkiem piję szklankę wody. Nigdy nie piję nic w czasie posiłku, żeby nie zwolnić z pracy ślinianek. W ślinie, jak wiemy, znajdują się enzymy, które dokonują częściowego trawienia i bardzo ułatwiają kolejne etapy procesu trawiennego. 4. Moim zdrowym „nałogiem” na rzecz układu pokarmowego jest też picie ciepłej zielonej herbaty po posiłku. O dobroczynnym wpływie zielonej herbaty na nasz organizm wie każdy. Przy tej okazji chciałam tylko wspomnieć, że usuwa uczucie przepełnienia w żołądku i reguluje procesy trawienne (pobudza wydzielanie soków żołądkowych). 5. Do mojego menu na stałe weszły także naturalne probiotyki, takie jak jogurt, kefir i moja ulubiona maślanka. Czasem pije też kwas chlebowy. Naturalne probiotyki zapobiegają wzdęciom i zaparciom i ogólnie podnoszą odporność. 6. Pomimo tego, że błonnik ma bardzo korzystne działanie dla naszego układu pokarmowego, czasem zdarza mi się z nim przesadzić. Zwłaszcza, gdy na przykład obiad serwuję pełnoziarnistą tartę z jarmużem. Jest pyszna, ale niestety często mam po niej wzdęcia. Na szczęście znalazłam i na to sposób. Wykonuję parę bardzo prostych ćwiczeń jogi, stworzonych specjalnie na tę dolegliwość. 7. Jeszcze niedawno przy jedzeniu towarzyszyła mi albo telewizja, albo jakieś czasopismo. Było to okropny nawyk, bo nawet nie starałam się dokładnie pogryźć kęsów. Teraz kiedy jem to… tylko jem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...