Skocz do zawartości
Forum

Błagampomocy3

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Woj. lubelskie

Osiągnięcia Błagampomocy3

0

Reputacja

  1. Jejku dziękuję Wam za miłe słowa :) Naprawdę nie spodziewałam się tego, że ktoś nawet to przeczyta...Jakoś zrobiło mi się przez to lepiej. Ja wiem że są tacy ludzie jak ja, albo podobni ale jest ich bardzo mało i trudno ich znaleźc. A ja marzę o tym aby mieć przy sobie taką osobę. Bo ja bym takiej osoby nigdy nie skrzywdziła, nie zostawiła, starałabym się wspierać i pomagać najlepiej jak potrafię. A w ostatnim czasie zostawiły mnie dwie osoby...I własnie to mnie jeszcze bardziej dobiło i jeszcze bardziej straciłam chęci do życia. Koleżanka , z którą planowałam przyszłość i ona była własnie taką osobą z którą się rozumiałam, była właśnie też inna niż nasi znajomi, dojrzała, mądra...Ale ma problemy w życiu, ze sobą, chce popełnić samobójstwo, przygotowuje się do tego i dlatego mnie zostawiła, bo nie chce abym się z nią męczyła, tyle że ja chce być przy niej, chcę jej pomóc, a ona już wszystko sobie po swojemu ułożyła w głowie. Jak mam żyć ze świadomością że pewnego się ona się zabije? Że jej już nie bedzie? I kolega , który zainteresował się mną na początku 3 klasy. Rożni się od innych. Należy do subkultury ( słucha rocka), również ma swoje problemy, jest troche nieakceptowany przez innych,,dużo by pisać o tym wszystkim :/ Ale polubiłam go, mielismy dużo wspólnego. Zakochał się we mnie, wyznał mi to kiedyś, tyle ze ja nic nie czułam do niego więcej..traktowałam go jak przyjaciela. On się tak starał..A jakies 2 tygodnie temu napisał mi że dostał jakiejś znieczulicy. Nic nie czuje, żadnych emocji, nic. Ma niechęć do wszystkiego. Potrzebuje odpoczynku, jakiejs zmiany itp. Pogubiłam się w tym wszystkim, niewiem co mam myśleć o tym wszystkim. Codziennie o nim myślę, tęsknię. Ale nie mamy kontaktu ze sobą od tamtego czasu. To znaczy ja czasem do niego piszę, bo juz nie mogę wytrzymać, ale on nie ma ochoty na pisanie, olewa mnie..Mam kompletnie gdzieś. Także to wszystko traktuję tak ze wszystko się zburzyło i nie ma sensu dalej tego ciągnąć. Może to wszystko była ściema? Moze nie powinnam byc taka łatwowierna ? Moze on jest taki sam jak większosc facetów..? Przepraszam, musiałam to napisać, bo potrzebowałam tego. Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa, jesteście cudowne i wam również życzę powodzenia :) PS. znamto może się kiedyś poznamy ? :D Druga osoba ,która skomentowała- to pytanie rownież kieruję do Ciebie ;)
  2. Witam. Mam 18 lat. Własciwie sama niewiem od czego zacząć. ? Duzo by pisac, brak słow na to wszystko, czasem sama siebie nie rozumiem. Ale postaram sie napisac co mysle i przedstawic w miarę zrozumiały sposób moj problem. Jestem bardzo dziwną osobą. Zakompleksioną dziewczyną, z prawie zerowym poczuciem własnej wartosci. Zawsze byłam skryta, tajemnicza, niesmiała, zawsze uwazałam sie za smiecia, za bardzo brzydką dziewczynę, bez zadnego talentu i zainteresować. Moj problem jest taki ze nie rozumiem ludzi, nie rozumiem zycia. Dlaczego wszystko co sie dzieje wokoł takie jest? Ja jestem bardzo miła, grzeczną dziewczyna, dobrze wychowaną. Ale własnie w tym jest problem. Własnie dlatego ze ja taka jestem, mysle ze kazdy taki jest, ze KAZDY POWINIEN byc taki dobry i wogole. Ale wiadomo ze kazdy jest inny. Kazdy ma inny charakter. Nie moze byc wszędzie dobrze , nie ma ludzi całkowicie dobrych, miłych, kulturalnych. I to mnie najbardziej dołuje. Ja nie moge sie pogodzic z tym jak jest. Nie moge patrzec na to zło które jest. Ciągle się zawodzę na ludziach. Codziennie jakies kłótnie, wyzwiska, wulgaryzmy, niemoralne zachowania, brak szacunku, kultury, głupie niedojrzałe zachowania...Ja nie moge tego zniesc. Przez to nie moge sie odnalezc w zyciu, z biegiem czasu juz zrozumiałam ze zycie nie jest takie piękne i kolorowe. Przez to wszystko wogole nie ufam ludziom, na kazdego człowieka patrzę jak na jakiegos złego...Najgorsze w tym wszystkim jest że JA SAMA ZACZYNAM BYĆ jak inni ludzie. Zaczynam sie do nich upodabniać. Coraz wiecej przeklinam, zachowuję się złe. Ale ja nie chce taka być. . Zmieniam sie przez innych. I to mnie przeraża. Ja chce byc dobrą, miłą, kulturalną dziewczyną. Tylko czy w dzisiejszym swiecie takie osoby sie szanuje i lubi? Zaraz jest gadanie ze niesmiała i nudna, inna...Jestem sama, bez przyjaciół..Z resztą zawsze byłam sama. Nie miałam wspracie ze strony innych i zaufania. Ludzie mnie nie chcą, kazdy sie odsuwa ode mnie. W mojej szkole ( teraz skoczyłam liceum) nikt nie chciał mnie poznać, sam zacząć rozmowy, i tak zawsze było. Każdy jest taki sam w tym wieku. Przepraszam, nie każdy, ale większość osób w moim środowisku. Imprezy, alkohol, narkotyki, głupie zachowania, seks... Ja nie lubię takiego czegoś. A dla ludzi w młodym wieku bezimprezowe życie itd jest czymś niemożliwym. Nie spotkałam nigdy w swoim życiu osoby która wydawałaby sie " normalna" dla mnie. Oczywiście mi nie chodzi tutaj o to zeby mowic innym jak mają życ, co mają robic . Ja absolutnie nie chce tutaj nikogo obrażac czy cos, tylko mi chodzi o to..dlaczego ludzie tacy są? Dlaczego ciągnie ich do ZŁYCH, głupich rzeczy? Teraz wszyscy naookoło tylko snapy, instagramy, facebooki....światem żądzi teraz internet. Dlaczego większość osob jest taka fałszywa? Jest mi bardzo ciężko zyc. Własciwie nie mam siły juz zyc. Pewnie do konca zycia bede sama..Nie umiem gadac z ludzmi, bo własnie kazdy wydaje mi sie w nie moim typie. A moze to ze mną cos jest nie tak? Moze to ja jestem nienormalna? Ja marze o tym abys spotkac w swoim zyciu dobrze wychowanych ludzi, zachowujących sie dojrzale, na których zawsze mozna liczyc, zawsze mozna szczerze i z zaufaniem pogadać..no i faceta, który nie mysli tylko o jednym.. Przepraszam za tak długi tekst, ale pisałam co mysle chociaz to i tak tylko część moich myśli..Nie mam pojęcia jak mam żyć i jak mam się odnaleźć.. :(
  3. Okres dojrzewania. W tym wieku takie nastroje raczej są dosyc normalne. Oczywiscie nie nalezy tego bagatelizowac, tylko probowac sobie z tym poradzic. Myslałes o tym aby udac sie do lekarza albo szczerze pogadac z rodzicami?
  4. Chodzi o moje zycie. Historia jest troche skomlikowana i duzo by pisac ze szczególami dlatego postaram sie napisac tylko o najbardziej istotnych sprawach. Mam 18 lat, chodze do 3 liceum, zaraz matura, pochodze z malej miejscowosci i dojazdzam spory kawałek do miasta do szkoły. Zupełnie sie pogubiłam. Tak naprawde dzisiaj moja kolezanka to jeszcze bardziej uswiadomiła, mowiac mi szczerze co o tym wszystim sądzi , co sądzi o mnie i moim zachowaniu. Oszukuję sama siebie, wmawiam wszystkim jaka to jestem biedna, uazlam sie nad sobą i wogole, mysle ze wszyscy załatwią wszystko za mnie, nie staram sie tak naprawde wogole, chociaz w głebi bardzo sie wszystkim przejmuję i martwię. Nie radze sobie z niczym. Nie akceptuje siebie, uwazam sie za najgorszą. Nikt nie zwraca na mnie uwagi ( no dobra wiekszosc), tak naprawde ciagle staram sie dawac po sobie poznac ze mam problemy, ze jest mi ciezko bo przez to oczekuje ze ludzie mnie zauwazą i zaczną sie mną przejmowac.Ale jest zupelnie inaczej. Jestem praktycznie sama. W domu prawie nikt mnie nie wspiera, nie interesuje sie moja przysloscia, kazdy mowi ze jestem beznadziejna, ze nic nie robie, ale tak naprawde to jest sama prawda. Ale oszukuje siebie mowiac ze jest inaczej. Moja kolezanka ktora ciagle sie o mnie martwi mowi mi prosto w twarz co o mnie mysli. Ze olewam wszystko, ze mysle ze wszystko jakos to bedzie, ze sie nie staram. I ma racje. Co ja robię...Jestem zdemotywowana, bezsilna, bezradna, uwazam ze wsystko jest bez sensu, ciągle mysle o sobie i jaka to jestem " biedna". Jest taki kolega z klasy ktory zacząl sie mna interesowc na poczatku klasy trzeciej On jest troche inny niz kazdy. Takze czuje sie samotny, mowi ze ludzie go nienawidzą, gardzą nim i wogole. Nie ma przyjaciol jak twierdzi , on ciagle chce opierac swoje zycie na innych, chce zyc dla inych, zeby im podobalo sie to co on robi. Mowi ze nikt go nie rozume, ze ludzie go zostawiają, nie chcą. Ale trafil na mnie. Ja tez sie wyrozniam posrod innych. W szkole czuje sie sama , chociaz pare kolezanek mam ale to są tylko znajomosci w szkole nic po za tym. Jestem niesmiala w szkole, cicha, kazdy juz wyrobil sobie o mnie zdanie, nikt nie chce ze mna kontaktu, z klasą wogole nie gadam. Teraz zaczely sie plotki ze ja z tym kolegą sie "ukrywamy" i wogole. Zaczelam sie tym przejmowac. Ten kolega jest we mnie zakochany, ja to wiem bo mi to wyznał, ale ja go nie kocham. Mam w nim wsparcie. Problem w tym ze moja kolezanka ciagle prubuje mi uswiadomic to ze ten kolega ma problemy psychiczne. Moze rzeczywiscie wzial sobie mnie jao "ofiare" bo jako jedyna go rozumiem i czuje sie podobnie jak on? Ufam mu i wogóle ale cos jest nie tak. Mu ciagle brakuje kontaków z ludzmi, bliskosci. Jak ja jestem, to czuje sie lepiej. Czuje ze ma kogos kolo siebie. A od innych ludzi nie mogl tego dostac. On jest bardzo dobrym uczniem, ja nie, mam problemy w szkole. On ciagle tylko powtarza ze wierzy we mnie, ze wszystko bedzie dobrze. Ale jak niby skoro sie nie staram? Samo sie nie zrobi, trzeba sie wziac w garsc aby cos wyszlo a ja jestem zniechecona do zycia. Od poczatku mowil ze mni pomoze w nauce i wogole a tak naprawde bylam tylko raz na matmie u niego i tyle. Jak chce sie sptotkac to tlko na spacer. To jest dziwne . Juz sama niewiem komu mam wierzyc a komu nie. Zastanaawiam sie czy to co mowi mi kolezanka o nim moze byc prawdą. Moze ja jestem tylko jego podporą? Sama niewiem czego chcę . Jak ja działam. Nie mam zadnych planow na przyszlosc. Zadnych zainteresowan. Nie wierze w siebie, jestem w czarnej dupie. Jestem wykonczona, Ciagle sie porownuje do innych, uwazam ze jestem do niczego, ze na kogo nie zasługuje bo jestem brzydka, ze nie zasługuje na szczęscie. Kolezanka mi radzi abym koniecznie poszła do lekarza i zaczęła brac leki. Z jednej strony chciałabym, ale z drugiej strony nie bo kiedys brałam i były zle skutki uboczne a po drugie leki to nie jest najlepsze wyjscie z sytuacji... Co mam robic? Co sie ze mną dzieje? Jak wziac sie w garsc? Zmienic nastawienie i wogole? Komu wierzyc? I czy zaczac brac te leki? Bardzo proszę o radę :(
  5. Jestem dziewczyną , mam 18 lat. Zawsze miałam kompleksy z powodu mojego wyglądu tzn. chodzi o nienaturalnie duze owłosienie w takich miejscach jak dłonie, uda, brzuch... Bardzo się wstydzę i z biegiem czasu jest coraz gorzej. W ostatnim czasie mam jakąs obsesję na tym punkcie, bardzo się martwię poniewaz zauważyłam coraz większe owłosienie na twarzy! A nigdy nie miałam takich włosków, nigdy...A teraz to staje sie coraz bardziej widoczne. Broda, policzki, ogolnie cała twarz we włoskach ( jasnych ale troche dlugich). Ja wogole jestem bardzo załamana, zszokowna, przybita. Dniami i nocami o tym myśle. Przeglądam kazde zdjęcie z moim profilem twarzy i patrze czy kiedys tak nie miałam. Patrze na kazdą dziewczynę, kobietę i przyglądam sie czy ona tez tak ma, spoglądam sie w lustro kilkadziesiąc razy na dzien...To jest paranoja ! Ja zaraz zwariuję. Nie nawidzę swojego ciała, czuję się bardzo nieatrakcyjnie, nie kobieco. Nawet pojawiają mi sie mysli samobojcze przez to. Robiłam badania hormonalne i wyszły w porzadku. Niedługo idę jeszcze do endokrynologa. Boję sie tego wszystkiego, nie chce brac jakich tabletek, nie chce jakis depilacji ( nie mam za bardzo na to pieniedzy) , chodzi o takich wizytach kosmetycznych. Boje się pogadac o tym z mamą, ona nic o tym nie wie. A ja juz nie wytrzymuję psychicznie. Do tego mam nawrót tradziku który leczę od ok. 5 lat. Nie mam juz siły na nic. Pomocy, co ja mam robic?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...