Odpowiem bez wahania: moim ulubionym deserem jest pudding ryżowy zapiekany w piecu. Jest on specjalnością kuchni tureckiej i nosi nazwę sutlacz. Dlaczego? Otóż wiążą się z nim wyjątkowe wspomnienia: w czasach studenckich wybrałam się na wyprawę do Turcji,: ze względów budżetowych postanowiłam skorzystać z portalu Couch Surfing i znalazłam nocleg u pewnej studentki w moim wieku. Miała na mnie czekać na lotnisku. Po przyjeździe okazało się, że nikt na mnie nie czekał a numer telefonu który mi podawał milczał jak zaklęty. Pojechałam pod wskazany adres a tam drzwi zamknięte! Był już wieczór. Zupełnie nie wiedziałam co robić. W swoim skromnym budżecie nie przewidziałam nocowania w hostelu. Kiedy taka zmartwiona stałam na ulicy, zauważyła mnie starsza Pani i po angielsku zagadnęła mnie co się stało. Wyjaśniłam jej całą sytuację. Pani powiedziała, żebym poszła z nią- zaprowadziła mnie do swojego domu i powiedziała, że mogę u niej nocować. Byłam strasznie głodna a ona zaczęła robić dla mnie kolację, ale najpierw postawiła przede mną małe gliniane naczynko z puddingiem ryżowym, posypanym pistacjami. Zjadłam go w mgnieniu oka, był przepyszny! Byłam w szoku gościnnością i życzliwości tej kobiety- przyjęła przecież pod swój dach nieznajomą! Od tej pory opowiadam wszystkim o gościnności Turków a ryżowy zapiekany pudding jest moim ulubionym deserem który budzi bardzo ciepłe wspomnienia.
