Skocz do zawartości
Forum

bagno

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    CDMX

Osiągnięcia bagno

0

Reputacja

  1. Dzień dobry, Zwracam się do Państwa z prośbą o poradę, bo sama już nie wiem co mam robić. Na początku zrzucałam winę za to na moją niepewną sytuację życiową i brak poczucia bezpieczeństwa wywołanego zmianami i przykrymi zdarzeniami losowymi. Doszło w moim życiu do kilku nieoczekiwanych i bardzo stresujących zdarzeń (problemy wizowe na granicy, zatrzymanie przez straż graniczną, nagłe i poważne zachorowanie na nieznaną chorobę tropikalną), potem kolejne problemy wizowe (mieszkam za granicą), ze znalezieniem pracy i z wynajęciem mieszkania . Żyłam w permanentnym stresie przez 7 miesięcy. Ostatecznie z braku innej możliwości wróciłam do poprzedniej pracy, której szczerze nienawidzę i dostaję nudności na samą myśl o wyjściu do biura. Próbuję zmienić pracę, ale nie jest to łatwe i bardzo długo trwa... Do tego straciłam bliską mi osobę, a będąc daleko nie mogłam być na pogrzebie, byłam i jestem z tym całkowicie sama. Stres, niespełnienie w pracy i tęsknota za rodziną sprawiają, że stale towarzyszy mi poczucie beznadziejności, obniżony nastrój, drażliwość i wycofanie z życia towarzystkiego. Oddaliłam się bardzo od znajomych i przyjaciół, czuję się samotna i nierozumiana. Wszystko jest bez sensu. Towarzyszy mi poczucie winy, że się tak czuję. Nie potrafię, choć bardzo się staram, dojrzeć pozytywnej strony. Zmuszam się do wyjścia z domu, żeby nie uznano mnie za dziwadło. Wszelkie intencje innych ludzi odbieram jako fałyszwe – uśmiech, głośny śmiech czy zwyczajne zadowolenie odbieram jako atak na mnie. Gardzę wesołymi i zadowolonymi ludźmi. Nie do zniesienia męczą mnie hałasy i tłumy na ulicach. Idąc zatłoczoną ulicą mam ochotę ryczećz bezsilności i po prostu pobić wszystkich wokół. Nigdy nie byłam taka. Z przyjemnością spotykałam się ze znajomymi, miałam spore grono znajomych, którzy z przyjemnością zapraszali mnie na imprezy i spotkania. Teraz już nie zapraszają i nie dziwię im się, nie da się ze mną wytrzymać – na wszystkich burczę i stale narzekam. Nie potrafię, choć bardzo się staram, dostrzec jasnej, pozytywnej strony, po głowie krążą mi wyłącznie negatywne myśli. Do tego wszystkiego towarzyszy mi wielki strach o zdrowie. Boję się, że jestem lub będę chora, że dostanę (albo już mam) raka, HIV, alergie pokarmowe, paracyty... Przy tym wszystkim stresuję się tak, że to samo z siebie sprawia, że źle się czuję – boli mnie głowa, mam nudności. Zaczęłam bardzo uważać na to co jem i wykluczyłam z jadłospisu prawie wszystko – 90% tego co jem to owoce i warzywa, nic więcej. Straciłam 12 kilo. Miałam też epizod bulimiczny, kiedy żyłam w największym stresie i próbowałam go „zajeść”, a nie chciałam przytyć. Opieka zdrowotna z kraju w którym mieszkam jest na bardzo niskim poziomie, są miesięczne czy roczne kolejki do lekarzy, za wszystko zatem musiałabym zapłacić wykonując badania prywatnie, a na to mnie nie stać. W tym wszystkim nie rozumiem jednego – jestem szczęśliwa i spełniona w miłości. Na początku tych wszystkich moich problemów spotkałam mężczyznę swojego życia z którym czuję się doskonale, kochana, akceptowana i wspierana. Czy jest możliwe by towarzyszyły mi tak sprzeczne odczucia? Euforia miłości i jednocześnie poczucie braku nadziei na poprawę i lepszą przyszłość? Bycie szczęśliwym i nieszczęśliwym jednocześnie? Proszę mi poradzić, czy w moim przypadku powinnam zgłosić się do psychologa, czy może do psychiatry? Czy to może być depresja? Jak poradzić sobie ze stresem, który odczuwam cały czas? Będę bardzo wdzięczna za poradę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...