Witam
Niecały rok temu mój partner bez uprzedzenia powiedział mi ,że odchodzi. Powodów było tysiące,brak uczuć,rutyna,nuda i chęć do tego aby być wolnym i bez zobowiązań. Po odejściu jego życie było pasmem imprez a ja z córką staliśmy się zbędnym przedmiotem. Postanowilam to przeczekać i po pewnym czasie postanowił wrócić ale tylko na chwilę i znowu ucieczka. Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy,aż po wspólnych wakacjach które miały być ostatnio szansa to ja powiedziałam dość. Łatwo się domyślić,ze nastąpił przełom i rewolucja w jego uczuciach ale ja już tak dalej nie mogłam.
Po pewnym czasie poznałam nowa osobę kogoś z kim wiem,ze mogłabym być szczesliwa ale nie potrafię się odciąć od byłego.
nie daje sobie rady z myślą,że gdybym tylko chciała to moje dziecko może mieć pełną rodzinne to coś czego ja nigdy nie miałam. .
wiem,ze to marny powód do powrotu ale czuje ze zawiodłam i wiem jak w dużym stopniu moje szczęście uzależnione jest od szczęścia corki.
pogubilam się straszliwie szukam teraz pomocy psychologa bo wien,że sama sobie nie poradzę
Związek mój trwał 10 lat dwa razy już się rozstawalismy na dłużej ale to było przed urodzeniem córki(3 lata)
Wydawalo mi się ze to był dobry czas ale wyszło tez ze były zdrady i wizyty w agancji towarzyskiej
Nie wiem co dalej czy próbować dalej czy odpuścić tylko jak?
Czy to przyzwyczajenie czy może jeszcze coś się w sercu tli?
Nowy związek zakończyłam choć żałuję ale nie chce nikomu robić krzywdy skoro sama nie wiem czego chce. .