blue paradise - masz rację!
Ja ze swoim mężem już tyle razy rozmawiałam, mówiłam wprost co leży mi na sercu. Jednak słowa nic nie dały, więc zaczęłam wprowadzać czyny. Przykład: przestalam zmywać naczynia. Jak się okazało, że naczynia same się nie zmywają, zaczął sam zmywać. Mając pretensje "nie ma na czym zjeść obiadu", mówiłam "wybacz, ale ja wszystkiego sama nie jestem w stanie zrobić". Może jest to błahostka, ale pewnie dla wielu Pań takie sprawy są bardzo istotne.
Niestety polskie wychowanie mężczyzny polega na tym, że nie dostosowuje się jego do życia rodzinnego. Mężczyzna ma za zadanie zarobić, a żona ma służyć. Chodzi mi o pewną skrajność. Bo gdyby było to na zasadzie podziału obowiązków, taka idea miałaby sens.
Dzisiejsze czasy wymagają od kobiety, aby pracowała zawodowo, utrzymywała dom, wychowywała dzieci ( w tym męża), a od mężczyzny wymaga się tylko - pracy zawodowej.