Skocz do zawartości
Forum

endophine

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez endophine

  1. Witam. Dziękuję za odpowiedzi, że ktoś się zainteresował, że w ogóle ktoś miał ochotę przeczytać, bardzo jest mi miło. Nie liczyłem na to, że ktoś odpowie. Napisałem to tylko żeby z siebie to wyrzucić, bo tego już w sobie nie mogłem trzymać. Byłem już raz kiedyś u psychiatry, podajże 4 lata temu. Przepisał leki, zażywałem je tak jak lekarz zalecił, ale bez żadnych rezultatów, dalej było tak samo. Jestem dość bardzo trudnym człowiekiem. Mam pewnie taką osobowość. Myślałem, żeby iść pracować do biedronki, ale też nic. Z poznawaniem ludzi bardzo ciężko mi idzie, nie potrafię rozmawiać z innymi ludźmi jak także ich poznawać, więc liczę na to, że będę sam do końca a łudzić się i mieć nadzieję nie będę bo zawiodła mnie. 5 lat temu miałem dziewczynę, którą tylko ją miałem, zmarła właśnie w tamtych latach. Kilka miesięcy temu, w tym roku, po tych 5 latach poznałem dziewczynę, 140 km od siebie mieszkaliśmy, poznaliśmy się. Spotykaliśmy się przez jakiś czas. Pomyśleliśmy sobie, że przeniosę się bliżej jej miejscowości, znalazłem mieszkanie za 100 zł, bo to wynajmował jej przyjaciółki tata, ale wiadomo, trochę w gorszym stanie jak za tyle zł, ale mi to nie przeszkadzało był remont mówił, że zadzwoni ale nie dzwonił. A że dziewczyna mnie zostawiła to się nie przenoszę bo nie ma po co. Mam możliwość jechać do Anglii, bo mam tam siostrę, sama mi zaproponowała bym tam się do niej przeprowadził, ale zanim to by było to pewnie w lato, bo kupują nowy dom. Ale też angielski trzeba znać i w ogóle, a z nauką języków obcych ciężko mi idzie, a że jak wcześniej wspominałem, nie potrafię rozmawiać z innymi ludźmi oraz poznawania nowych znajomości, jest ciężej, Mam wujostwo ale zapewne nie chcą bym na jakiś czas się do nich przeniósł, bo za nami nie przepadają, ze względu ojca. Mam tylko babcię, ale ona u swojej córki mieszka bo już kilka lat choruje. Więc wszystko jest trudne. Pani ekspert napisała, że mam zaniżoną samoocenę i dostrzegam tylko swoje wady i porażki, no i tak właśnie jest. Nie potrafię żyć inaczej gdyż to wszystko w taki sposób się dzieje, a nic dobrego się nie zamierza, Powinienem cieszyć się tym, że osiągnąłem to, że skończyłem szkołę zawodową gastronomiczną, no fakt i cieszę się, tylko że skończyłem szkołę względu litości, bo miałem bardzo słabe oceny, bo nie miałem możliwości się uczyć, jak miałem i mam taką sytuację w domu. W ogóle skupić się nie mogłem, uczyłem się tylko w 2-5 nocy a wiadomo jaki później jest wyczerpany organizm. Walczyć o siebie nie potrafię, próbowałem cały czas, przez kilka lat. Nawet zapisałem się na wspólnotę NEO i przez rok tam chodziłem i zaprzestałem, ciągle tam słyszałem, jak innym się powodzi, jak Bóg im pomaga. Jestem bardzo wierzącą osobą, chodzę do kościoła, codziennie się modlę długimi godzinami tylko, że po swojemu. Starałem pomóc innym ludziom. Kiedyś jadąc rowerem do szkoły w czasie zimy w dużym mrozie, mimo to, że byłem już spóźniony na lekcję, pomogłem staruszce wstać i przejść przez pasy na drugą stronę ulicy, bo się przewróciła i nie mogła wstać, bardzo mi podziękowała, jestem z tego siebie dumny. Więc Bóg powinien się ucieszyć i jakoś mi to wynagrodzić czy tam pomóc tak jak innym, którzy mają mniej problemów niż ja, oni mają kogoś kto im pomaga, ja nikogo nie mam. Ale oczywiście nie liczę na to, bo to zrobiłem tylko dla dobra tej staruszki. W ogóle nie mam z czego się cieszyć. a na takie życie chyba nie zasługuję,niczym nie zawiniłem :c Wiem, że inni też mają problemy cięższe, lżejsze, ale oni mają kogoś kto im pomaga wesprze, przytuli. a ja właśnie nikogo.
  2. Myślałem, że się polepszy, ale nic się nie dzieje. Fakt byłem czasami wesoły zadowolony, ale to tylko przebłyski radości i na krótko. Trwa to już no prawie całe moje życie. Nikt i nic chyba nie jest mi w stanie pomóc.
  3. Witam. Ja już nie wiem co mam robić, muszę to z siebie wyrzucić bo nie wytrzymam. Dla mnie życie jest chyba jakąś karą, nic mi się nie udaje, mam 22 lata. Od początku nigdy nie miałem przyjaciół, takich na których mogłem polegać, baa nawet kolegów i koleżanki, z którymi mógłbym się spotykać poza domem, czy pójść na piwo, czy na dyskoteki. Najgorsze jest to, że nie potrafię rozmawiać z innymi ludźmi. Nie, że jestem nieśmiały, bo jestem śmiały,ale nie potrafię zawierać nowych znajomości i to pewnie dlatego. Nie wiem co chcę robić w życiu, nie mam zaplanowanego celu. Ciągle siedzę w domu, czasem wyjdę na spacer z psem, lub sam do parku. Rodzinie prawie w ogóle nie obchodzę, nie zapytają się co u mnie, jak się czuję, czy czegoś nie potrzebuję. Zamknięty w pokoju siedzę, Miałem dwa razy próby samobójcze, poprzez wzięcie tabletek. A żeby było mało to mam problemy w domu, poprzez ojca, bo jest chory psychicznie i znęca się nad nami, nie chce brać leków. Żyję tak jakby tylko po to, by sprzątać, siedzieć w pokoju i cierpieć w samotności. Pracy dla mnie nie ma, skończyłem szkołę zawodową jako kucharz. Byłem skierowany na staż, ale nie przyjęli mnie. Chodzę wszędzie gdzie się da. Jestem osobą bardzo szczupłą i niewyglądającą jak na swój wiek bo inni dają mi 17 lat. Jak patrzą na mnie to mówią, że sobie bym w pracy nie poradził, że nawet patelni bym nie dał rady podnieść. Dziwnie patrzyli się na mnie pracodawcy. Wszystko, mi się nie udaje. Żyję tylko tak jakby czekając na śmierć, a ja już tak nie chce. Sam już nie wiem co robić. Nikt nie jest w stanie mnie zrozumieć, nawet ja sam siebie. Psycholog mi nie pomógł więc odpada. Chyba najbardziej potrzebuję bliskiej osoby, która mogłaby mnie pokochać i czuć się dla kogoś ważnym. Miałem niedawno dziewczynę, która zostawiła mnie dla jakiegoś chłopaka, Chciała się przyjaźnić, ale ja nie potrafiłem, bo nie mogłem znieść bólu i cierpienia, ale udawałem to przed nią. Nie mogliśmy się spotykać bo jej chłopak kazał jej zakończyć ze mną znajomość, ale i tak ze mną pisała, rozmawialiśmy przez telefon, ale spotykać się nie mogliśmy. Tak na prawdę to tylko ją miałem. Chciałbym zakończyć te moje życie, popełnić samobójstwo, ale wiem, że to nie byłoby rozwiązaniem dla mnie. Jest bardzo ciężko i źle. Już tak nie potrafię żyć.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...