Skocz do zawartości
Forum

Saiko_Pat

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    The Hell

Osiągnięcia Saiko_Pat

0

Reputacja

  1. Wiesz, chodziło mi o to, że ułatwia bo jest więcej ludzi, czyli większe prawdopodobieństwo, że kogoś spotkasz. A tak w ogóle, to dobre by było jakbyś się właśnie na coś zapisał. Ale nie tylko z powodu, że szukasz znajomych, tylko na coś co na prawdę by cie cieszyło i chciałbyś rozwijać. Mówisz, że po pracy masz dużo energii, no to do dzieła. Pasje łączą ludzi, więc to by ci bardziej pomogło niż po prostu samotne imprezy. A co mają tacy ludzie co olewają w głowach. Szczerze to nie wiem. Bo sama nie raz tak robiłam. Z różnych powodów. Np. że się bałam drugiego spotkania, albo że nie będzie tak dobrze jak na pierwszym, albo po prostu.
  2. Też jestem ciekawa jak sobie pojednać ludzi. Idealnie nawiązuje kontakty, ale jednorazowe. Nie umiem ich podtrzymywać. Ty chociaż masz ten komfort, że mieszkasz w dużym mieście, ja w bardzo małym. Pomyśl o tym. To na prawdę ułatwia.
  3. Pytam z ciekawości i chcę trochę przeanalizować i wyniki jak i same pytania :) Z góry dzięki.
  4. Tak, tak. To jest bardzo dobry pomysł. Powiedziałabym wręcz, że idealny. Sęk w tym, że żeby to uczynić trzeba by się temu poświęcić, być pewnym tego. We mnie natomiast toczy się taka myślowa walka, że to jest nieporozumienie. Np. dlaczego ludzie są skłonni do samoniewolnictwa zgadzając się na pracę wręcz niewolniczą i pogoń za papierkiem zwanym pieniądzem, któremu nadano wielką wartość i wbito to do głowy masie ludzi podczas gdy jest na świecie garść, na których ci niewolnicy pracują i ci najwyżej nie mają takiego "szacunku" dla pieniądza, jakie mamy my. Wręcz byłabym w stanie stwierdzić, że mają nas za nic. Jestem akurat w takim wieku, że wkraczam w dorosłość, muszę ogarnąć jakiś pomysł na siebie, na swoje umiejętności, które muszą się jakość przydać społeczeństwu, dzięki czemu dostanę za to pieniądze. Z tym, że - tak jak napisałam - czym więcej wiem tym mam mniej siły na cokolwiek. Jaki sens jest robić cokolwiek skoro może się okazać, że do końca życia będę niewolnikiem, a na starość jeszcze dostane marne nic? Jaki sens ma to życie? Po co ludzie żyją na tym świecie z jakimiś błędnymi przekonaniami, które się im wmówiono. Na domiar złego nie mam żadnego spektakularnego pomysłu, który by mi mógł pomóc zmienić życie. Czekam na jakiś impuls, cokolwiek, żeby wziąć to życie pod włos i pokazać, że kasa nie jest ważna, życie nie jest ważne. Mam ochotę coś od****ć jak Jobs czy inny Gates. Tacy ludzie udowadniają ile jest na prawdę warte to mrówkowe zapieprzanie dzień w dzień. Nic.
  5. Uciekaj. Nie mam więcej do dodania :p Kobiety mają to do siebie, że wierzą w swoją wielką moc zmieniania innych ludzi. Ale czegoś takiego nie ma. Psychika się kształtuje latami i latami musi się odkształcać i znowu kształcić - jak ktoś tego chce, oczywiście. Nie wierz w zmianę. A jakakolwiek zmiana będzie udawaniem i to chwilowym. Schemat.
  6. Nie no, nie odstawię tabletek. Już to uczyniłam na próbę, nie brałam 2 miesiące. I tak nie biorę wszystkich już. Antydepresanty mi pomagają, znieczulają, wstaje z łóżka, wychodzę z domu, czasem do ludzi. Chociaż i tak mam ochotę się zamknąć w domu. Bo jaki sens wychodzić? I co jeszcze zauważyłam, to to, że po alkoholu wszystko przechodzi. Milkną moje wariacje, lęki, niepewności, pustka i wiele innych. Wiem, że to nie rozwiązanie, to też nie stosuję tego często i nigdy nie na umór. Piję tylko kiedy moje nerwy sięgną apogeum pustkowia i odczuwam już somatyczne objawy nerwów. Praktycznie wystarczą dwa piwa aby uciszyć ten cały bajzel. Prawdopodobnie gdyby nie mój stan, nie sięgnęłabym po alkohol. Staram się z resztą robić to naprawdę rzadko, no i to takie małe przypomnienie, do jakiego stanu mam dążyć, aby już nie potrzebować alkoholu ani tabletek. Tylko no ile można!! Boję się, że będę ze sobą walczyć do końca życia, a i tak nic nie osiągnę :(
  7. No nie, doszłam do wniosku, że psychopaci przecież też żyją swoją ułudą, która pozwala im mieć cele. Ja nie mam żadnej iluzji w głowie i stąd ta pustka. Emocji mam mniej, na szczęście od paru dni je ogarniam całkiem nieźle. Z tym, że to ogarnięcie na zasadzie wielkiej pustki. Powiedziałabym nawet, że znieczulenia. Nawet ktoś mi powiedział, że jak się zawieszę, to mam pustkę w oczach, taką bardzo głęboką. Nie rozumiem dlaczego niektórzy muszą się męczyć, a inni żyją sobie przystosowani do społeczeństwa i szczęśliwi. Żyję na pustkowiu.
  8. Wybaczcie za tyle tematów, telefon mi zwariował.
  9. Nie mam pomysłu na temat.I nie tylko na temat. Na życie również. Wyszło na to, że zaburzenie było jedynym moim motorem do działania. Żyłam w swoich ułudach, w swoich utopiach i było ok, a jak nie było to i tak dawałam radę. Czym więcej zaczęłam wiedzieć, czym rzeczywistniej zaczęłam patrzeć na świat, tym bardziej się zamknęłam w swobie. Obecnie mogę pwiedzieć, że nie żyje. Wegetuje. Wszystko co mnie otacza straciło sens - moje zainteresowania, ludzie, muzyka, ja, otoczenie, życie. Biorę antydepresanty i nadal mam depresje, z tym, że z tabletkami jej nie odczuwam bezpośrednio. Wiem, że jest, ale oddziela mnie od niej szyba, co pozwala mi ją mieć gdzieś. Czuję nawet, że teraz powinnam np. płakać, ale nie mogę i mnie rozrywa w środku. Jednak to i tak lepiej niż koncentrowanie się na depresji. Tak w ogóle dzień w dzień myślę o samobójstwie, nauczyłam się z tym żyć i panować nad emocjami i nic sobie nie robie, ale myślałam, że to minie, a obecnie przekonuje się, że choćbym się starała i leczyła to i tak nie pasuje do społeczeństwa. Nie wiem co robić, mam ochotę z tym skończyć, albo ze sobą, choć wiem, że tego nie zrobie. Po prostu nie widzę wyjścia. Ile można walczyć, podczas gdy twoi rówieśnicy łapią życie garściami.
  10. I nie tylko na temat. Na życie również. Wyszło na to, że zaburzenie było jedynym moim motorem do działania. Żyłam w swoich ułudach, w swoich utopiach i było ok, a jak nie było to i tak dawałam radę. Czym więcej zaczęłam wiedzieć, czym rzeczywistniej zaczęłam patrzeć na świat, tym bardziej się zamknęłam w swobie. Obecnie mogę pwiedzieć, że nie żyje. Wegetuje. Wszystko co mnie otacza straciło sens - moje zainteresowania, ludzie, muzyka, ja, otoczenie, życie. Biorę antydepresanty i nadal mam depresje, z tym, że z tabletkami jej nie odczuwam bezpośrednio. Wiem, że jest, ale oddziela mnie od niej szyba, co pozwala mi ją mieć gdzieś. Czuję nawet, że teraz powinnam np. płakać, ale nie mogę i mnie rozrywa w środku. Jednak to i tak lepiej niż koncentrowanie się na depresji. Tak w ogóle dzień w dzień myślę o samobójstwie, nauczyłam się z tym żyć i panować nad emocjami i nic sobie nie robie, ale myślałam, że to minie, a obecnie przekonuje się, że choćbym się starała i leczyła to i tak nie pasuje do społeczeństwa. Nie wiem co robić, mam ochotę z tym skończyć, albo ze sobą, choć wiem, że tego nie zrobie. Po prostu nie widzę wyjścia. Ile można walczyć, podczas gdy twoi rówieśnicy łapią życie garściami.
  11. Samotność nie jest taka straszna. A skoro tak się jej boisz, że aż nie odcinasz pępowiny od rodziców, to może to odstraszało partnerów? Może za bardzo się przywiązujesz, chcesz za dużo od razu miłości i za dużo jej dajesz?
  12. Nie wiem, nie pisze poza sesjami :P Zdarzyło mi się zadzwonić jak już byłam rozhisteryzowana i bliska popełnienia głupot to mnie uspokoiła. A co?
  13. Oglądałam o żywych lalkach dokument i widziałam wywiady z Valerią Lukyanową(to ta blond lalka z twojego zdjęcia). Ona akurat nie przeszła żadnych operacji plastycznych, a zaczęła ćwiczyć i ściągać się gorsetem, a co do twarzy to jest to tylko dobry makijaż :P Na youtube są tutoriale, jak robi makijaż i wygląda bez niego tak jak na zdjęciach "przed". A skoro piszesz, że jesteś ładna, to popracuj nad makijażem ;) Może się okazać, że żadne operacje nie są ci potrzebne.
  14. Haha! Znalazłam książkę! Kevin Dutton "Mądrość psychopatów". Teraz tylko muszę ją znaleźć online. Ktoś się z nią zetknął może? I dziękuję za odpowiedzi ;) I jestem jeszcze ciekawa opinii eksperta, co myśli o psychopatach, czy spotkał takich, co jest w nich charakterystycznego, jeśli ma się do czynienia oko w oko. itd.
  15. ~Wiesia1965 On jest rozwodnikiem, wspominał kiedyś, że w małżeństwie żona własnie tak go traktowała- tak samo, jak on teraz- ignorancją, Masz odpowiedź dlaczego się tak zachowuje w stosunku do ciebie. Żywi głęboką urazę do tego co się działo jemu w tamtym związku, dlaczego też pewnie czerpie przyjemność w postaci ulgi jak czyni to samo tobie. Powiedz mu, że problemy można rozwiązywać na w inny sposób i nie musi się na tobie mścić za swoją byłą żonę, bo jesteś inną osobą i gdyby tobie dał tyle miłości co jej w tedy, to nie potraktowałabyś go tak jak ona, tylko odwzajemniła uczucie. Uderz prosto z mostu w czuły punkt. Takie zachowania "leczy się" tylko terapią wstrząsową. Jak go będziesz głaskać to nawet nie zwróci uwagi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...