Skocz do zawartości
Forum

jusane

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez jusane

  1. Ehh... z tym, że ja nigdy od swojego chłopaka nie usłyszałam, że jestem nudna, że już mu przestałam się podobać. U nas seks zawsze był na najwyższym poziomie, że tak to ujmę :)) Jestem raczej otwarta na wszelkiego rodzaju eksperymenty łóżkowe, nie odmówiłam seksu nigdy, zawsze było wręcz idealnie! Zakładałam nawet seksowną bieliznę! Wszystko było tak jak każdy inny facet chciałby żeby było, mój z początku też był zachwycony po czym nagle coś się stało i nie mam pojęcia co... Niedawno byliśmy na skraju rozstania, głównie ze względu na to, że nie było między nami zbliżeń, daliśmy sobie ostatnią szansę. Szczerze, to nie mam pojęcia jak będzie, co prawda mój chłopak wyszedł już z inicjatywą seksu, ale było to zaraz po tym jak parę dni wcześniej powiedział mi, że nie wie czy mnie kocha, dlatego odmówiłam, bo nie chciałam kochać się z kimś, kto nie jest pewny swoich uczuć co do mnie... Ciężko mi cokolwiek zrobić, myśleć.
  2. Wiem tak naprawdę, że dużo też zależy od poprawy mojej kondycji psychicznej, ale wiem też, że potrzebuje uczucia i zrozumienia z jego strony. Sama jestem ciekawa jak to się wszystko dalej potoczy. Ale np. i wczoraj i przed wczoraj, to mój chłopak pierwszy leżąc ze mną w łóżku poprosił o jakiekolwiek głaskanie i przytulenie. No nic, zobaczę... Nie robię sobie jakiejś ogromnej nadziei, ale przynajmniej będę miała świadomość, że spróbowaliśmy.
  3. Nie będę naciskać, postanowiłam trochę popracować nad sobą, nad swoją kondycją psychiczną, wyszłam dzisiaj nawet biegać, żeby nie myśleć zbyt intensywnie, tylko po prostu odreagować. Nawet jeśli to wszystko się nie uda, to przynajmniej zrobię coś dla siebie, odstawiam dzisiaj nawet plastry antykoncepcyjne, które też po części mogą mieć wpływ na mój stan psychiki. Zaopatrzyłam się w żeń-szeń, magnez, właśnie idę też na poszukiwania nowej pracy. Może potrzebowałam takiego bolesnego i silnego bodźca żeby w końcu wziąć się za siebie i zmienić coś na lepsze w swoim życiu. Zobaczymy z czasem jak będzie...
  4. Ehh... widzę, że ja mam problem zupełnie odwrotny, to mój facet nie ma ochoty na seks ze mną, a tutaj Ty tej ochoty nie masz... Ale wiesz co, dodam, że czasem u mnie było podobnie, bo w momencie kiedy mojemu chłopakowi chciało się seksu, a ja nie miałam tej ochoty, to jakoś tak nie bardzo chciałam mu odmawiać i zawsze się na seks godziłam i też skutkowało to potem tym, że nie odczuwałam żadnej przyjemności i zaczynałam płakać, bo psychicznie nie mogłam tego wszystkiego znieść... Doprowadzało mnie o szału to jak mnie dotykał, całował, nie podobało mi się to... U mnie akurat był to stan przejściowy, bo generalnie to ja zawsze byłam tą której seksu odmawiano. Ale poszłam do psychologa i okazało się, że choruje na nerwicę neurasteniczną, stąd też wiele moich fizycznych i psychicznych problemów, a ze swoim chłopakiem też jestem od dwóch lat. Też w naszym związku nie ma jakiś głębszych rozmów itp. choć wcześniej były, ale z czasem chyba związki przechodzą na kolejne etapy i zaczynamy bardziej się skupiać nie na sobie tylko np. na pracy. Myślę że powinnaś wprost mu powiedzieć, co czujesz, może zamiast seksu potrzebujesz po prostu więcej takiej normalnej czułości, przytulenia, pogłaskania, a nie od razu obmacywania i rozochocenia. Powiedz mu to, ew. napisz, zobaczymy jak zareaguje, czy będzie Cię w tym wszystkim wspierał, czy nie. Ja np. dzisiaj postanowiłam odstawić plastry antykoncepcyjne, bo po przeczytaniu wielu forów internetowych doszłam do wniosku, że to co się tak naprawdę ze mną dzieje, może mieć związek z tym, że organizmowi dostarczasz się tak ogromną dawkę hormonów i mam wrażenie, że psychika w pewnym momencie przestaje wyrabiać!
  5. Postaraliśmy się szczerze i otwarcie porozmawiać... /Powiedziałam mu, że go kocham, że jedyne czego od niego pragnę to właśnie miłość, okazywanie swoich uczuć, zainteresowanie się bliskością. Powiedziałam mu, że boli mnie to gdy w momencie gdy mówię mu o tym, że choruję na nerwicę neurasteniczną, w momencie gdy potrzebuję wsparcia, on mówi, że nie wie czy mnie kocha... Jeszcze dwa tyg. temu byliśmy razem u mnie w domu, on sam wtedy wyszedł z inicjatywą seksu, mówił, że mnie kocha. Przypomniałam mu tę sytuację i zapytałam, co w takim razie miało to oznaczać, czy mnie oszukiwał? Powiedział, że nie... Że na pewno nie mógłby w takiej kwestii oszukiwać. Teraz po prostu przez to jaka jest sytuacja, nie wie co czuje, nie jest w stanie tego sprecyzować. Twierdzi, że nie powiedział mi, że mnie nie kocha, tylko że tego nie wie... Ja się tylko zastanawiam czy nie wiem, a nie kocham, to nie jest to samo. Nie chcę też o wszystko go obwiniać, bo mój stan zdrowotny już od jakiegoś czasu miał wiele sobie do zarzucenia... Ciągle mnie coś bolało, to kręgosłup, to głowa, to brzuch, miałam napady płaczu, duszności... Chodziłam tylko od lekarza do lekarza, każdy przepisywał mi antybiotyki i wysyłał na L4, tabletki nie pomagały, zastrzyki nie pomagały i nikt nie wpadł na to, że to wszystko może być na tle nerwowym. Dopiero po roku czasu sama przeglądając fora internetowe zorientowałam się co może być nie tak i trafiłam do psychologa. No i w końcu znam przyczynę, tylko czy nie jest już za późno... Ja jestem w stanie wiele zrozumieć, wiem że to wszystko mogło być dla mojego chłopaka też trudne i męczące... Powiedział mi wczoraj żebyśmy dali sobie ostatnią szansę, żebyśmy spróbowali, że nie chce mnie zostawiać z tym wszystkim, ja natomiast powiedziałam, że nie chcę też żeby był ze mną z litości i tylko dla tego że choruję... Powiedział, że to nie litość, że nie chce po prostu podejmować pochopnej decyzji i powiedzieć 'odchodzę, radź sobie sama', bo może tak naprawdę wszystko co wcześniej powiedział, było spowodowane nerwami, a w nerwach wiele się mówi. Powiedział też, że nie chciałby po dwóch tyg. nagle uświadomić sobie, że popełnił błąd. Sama już nie wiem co o tym myśleć. Podszedł wczoraj, przytulił, otarł łzy.
  6. On jak sam stwierdził, nie wie co do mnie czuje, nie wie co jest między nami... A ja jak głupia tak strasznie go kocham, ciągle mam w pamięci to jak było wcześniej i to że on sam doprowadził do tego, że się od siebie odsunęliśmy. Usłyszałam, że jak wraca do domu to czuje się tak jakby był ze współlokatorką, a nie dziewczyną, tylko że to on odmawiał seksu, ciągle był na nie... to on przestał okazywać uczucia. Wiem, że mógł już sobie nie radzić z moim ciągłym płaczem, moimi ciągłymi bólami, ale tak jak wcześniej wspominałam to wszystko jest spowodowane nerwicą....
  7. Temat śledztwa i dogadzania samemu sobie też był już przerabiany... Kiedyś na początku naszego związku powiedział mi, że pornole oglądał tylko wtedy kiedy to brakowało mu czegoś w poprzednim związku, a ja potem przez głupi przypadek (korzystaliśmy z jednego laptopa i szukałam w historii strony na której był jakiś tam konkurs wokalny) zobaczyłam, że pomimo tego, że jest ze mną 3 miesiące nadal je ogląda (dodam, że z mojej str. nigdy nie mógł na nic narzekać, nigdy nie odmówiłam mu seksu, nie miałam wymówek typu boli mnie głowa, nie teraz, nie mam ochoty) Fatalnie się poczułam, zrobiłam mu o to awanturę- minęło, przynajmniej w historii nie ma żadnych śladów... Wczoraj też wspomniałam o dogadzaniu samemu sobie. Mówię mu, że jeżeli woli sam sobie dogadzać w toalecie to niech mi o tym powie, bo ja już dłużej tego nie zniosę! Ale twierdzi, że nie pamięta kiedy ostatni raz to robił. Ale nie mogę tez zapomnieć sytuacji w której podczas mojej tygodniowej nieobecności dogadzał sobie 4 razy w tygodniu (sam mi się do tego przyznał), a po moim powrocie seks uprawialiśmy raz w tygodniu. To też zabolało.
  8. Ja zrobiłam już naprawdę wszystko co mogłam zrobić. Wczoraj usłyszałam: 'nie wiem czy cię kocham, nie jestem w tym związku szczęśliwy, nie układa się, męczę się- jesteś zadowolona, pewnie z tego samego też powodu nie uprawiam z tobą seksu...' zabolało strasznie... tym bardziej, że wcześniej nic mi nie mówił, nie rozmawiał... przeszkadzał mu tylko mój płacz, który do tej pory jest spowodowany nerwicą na którą choruję, ale on nie jest w stanie tego zrozumieć... potrafi tylko powiedzieć, że znowu beczę.
  9. Rozmawiałam z nim na ten temat wiele razy, pytałam skąd ta zmiana, a on za każdym razem odpowiada: NIE WIEM. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że w momencie gdy zaczął ze mną być narzekał na swój poprzedni związek, żalił się że jego poprzednia dziewczyna nigdy nie miała ochoty na seks, że ciągle miała jakąś wymówkę, że przeszkadzało mu to, że źle się z tym czuł, a teraz sam robi to samo... Dodam, że poza seksem jakakolwiek inna bliskość też u nas praktycznie nie ma miejsca, sam nie przytuli nie pocałuje...
  10. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, co robić, co myśleć... Zawsze lubiłam seks, nigdy tego nie ukrywałam, zawsze byłam otwarta na wszystko, nie bałam się mówić wprost o swoich seksualnych potrzebach, fantazjach, potrafiłam wyjść z inicjatywą... Ze swoim chłopakiem jestem dwa lata, z początku wszystko wyglądało tak jak wyglądać powinno, byliśmy blisko, lubiliśmy seks, on ciągle powtarzał, że dobrze w końcu mieć dziewczynę, która lubi seks i z którą seks zawsze jest taki świetny... Dość szybko ze sobą zamieszkaliśmy, seks uprawialiśmy dość często... Nagle po roku czasu mojemu chłopakowi zaczęło przeszkadzać to, że wychodzę z inicjatywą, że mam ochotę na seks... Zaczął mi odmawiać. Za każdym razem gdy się zbliżałam, dotykałam go, mogłam usłyszeć: nie, zostaw, nie chcę, jestem zmęczony, nie dotykaj. Taką sytuację można czasem zrozumieć, wiadomo czasem można być zmęczonym, czasem można nie mieć ochoty, ale co jeżeli za każdym razem gdy zbliżę się do niego słyszę odmowę- jak mam się czuć?! Zaczynałam z nim na ten temat rozmawiać, ale on za każdym razem odpowiada: Nie wiem dlaczego tak jest, kocham cię, nie zdradzam cię... Ale jak można kogoś kochać i nie okazywać mu żadnej bliskości, zwłaszcza fizycznej. Ostatnio pomimo wspólnego mieszkania, kochaliśmy się aż 1 raz w miesiącu... Ja przestałam wychodzić z inicjatywą, bo zaczęłam czuć się jak idiotka słysząc za każdym razem: ZOSTAW. Mój chłopak też nie robi nic... Nie jest w stanie nic zainicjować, jakby w ogóle nie miał żadnych potrzeb, chociaż wcześniej było zupełnie inaczej. Nigdy nie mieliśmy żadnych problemów łóżkowych, zawsze wszystko się układało. Najtrudniejsze w tym wszystkim jest to, że mój chłopak nie jest wstanie o tym rozmawiać i ja za każdym razem zostaje z tym wszystkim sama... Z początku roku tłumaczył wszystko problemami z pracą, tym że jest zestresowany, zrozumiałam to i dałam mu czas, ale teraz gdy ma bardzo dobra pracę, gdy dobrze zarabia, gdy nie spędza w pracy całego tyg. po 11 godz. tylko dwa dni pracuje i ma dwa dni wolnego, to i tak nasze wspólne wolne polega jedynie na zrobieniu zakupów... Brakuje mi bliskości, to chyba normalne że każdy jej potrzebuje. Już nie wiem co robić, kocham go, ale doprowadził to tego, że zaczęłam czuć się niekobieca, nie atrakcyjna... Nigdy nie miałam żadnych kompleksów, a teraz... Nie wiem jak mam sobie z tym poradzić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...