Cześć, Błagam was o pomoc.
Od lat cierpię na PTSD ale dopiero teraz (od jakiś dwóch tygodni) zaczęłam mieć myśli samobójcze. Są one tak silne, że nie jestem w stanie myśleć o niczym innym. Czuję się jakbym była w jakimś amoku. Łapię się na tym, że myślę, co muszę jeszcze uporządkować, co mam jeszcze do zrobienia przed śmiercią. Dzisiaj jest tak bardzo źle, że wiem, że jeżeli natychmiast nie zwrócę się z prośbą o pomoc, to nie wiem co może się stać. Zawsze myślałam, że trzeba być kimś odważnym, żeby chcieć się zabić, ale teraz myślę, że większą odwagą odznacza się ktoś kto próbuje żyć. Ja już tak nie potrafię. Mam jakby w sobie dwie osoby - jedna za wszelką cenę chce się zabić, szuka najlepszego sposobu, tak aby być pewną skutku, a druga stara się uspokoić tą pierwszą i myśli o tym, że największą krzywdę wyrządzi tym czynem nie sobie ale innym... Nie mam z kim o tym porozmawiać, wiem, że moja wina polega na tym, że nie chodzę na terapię i nie biorę żadnych leków, ale myślałam, że sama dam sobie radę. Nie daje. Nie stać mnie na prywatne wizyty u psychologa, a państwowy powiedział mi kiedyś, że potrzebna mi jest terapia co najmniej raz, dwa razy w tygodniu, a nikt nie zapewni mi tego na NFZ.
Proszę powiedzcie mi jak mam sobie z tym wszystkim poradzić. Czy istnieje jakiś natychmiastowy sposób? Wiem, że to tylko doraźne rozwiązanie, ale są takie godziny, w których nie jestem w stanie sama siebie przekonać o konieczności walki z tymi myślami. Czy w okolicy trójmiasta (najlepiej gdynia, reda, rumia) jest jakiś dobry psycholog na NFZ? Czy potrzebne jest skierowanie?