Skocz do zawartości
Forum

Robert M.

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Robert M.

  1. http://wyborcza.pl/1,75477,15859768,Papieze_zstepuja_na_ziemie__Oto_jak_z_monarchow_stawali.html

    Papieże zstępują na ziemię. Oto jak z monarchów stawali się ludźmi .....

    Jan Paweł II: rewolucja medialna

    Dopełnieniem wyjątkowego stylu Jana Pawła II była - jak przekonuje jego biograf Andrea Riccardi - watykańska rewolucja medialna, a głównie telewizyjna.

    Dzięki kamerom świat mógł podążać za papieżem i jego pielgrzymkami, na żywo oglądać symboliczne ucałowania ziemi po wyjściu z samolotu, ale też zobaczyć jego spotkanie z niedoszłym zabójcą Alim Agcą. Papież wykorzystywał media, by nauczać za pomocą takich gestów. Rozmawiał z dziennikarzami głównie na pokładzie samolotu podczas pielgrzymek (choć pytania zwykle były wcześniej ustalone). A potem pozwolił pokazywać swą zwyczajność w chorobie, bo jego cierpienie każdy mógł zobaczyć w TV.

    ZAPRASZAM DO DYSKUSJI O ŚWIĘTYCH......

  2. http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/3415601,pilot-czuwal-zeby-jan-pawel-ii-sie-nie-uderzyl,id,t.html?cookie=1

    Pilot czuwał, żeby Jan Paweł II się nie uderzył ....

    Rozmowa. Starszy chorąży LESZEK PIECZYKOLAN, jeden z pilotów papieskiego śmigłowca, opowiada o podróżach Jana Pawła II po kraju.
    – Latał Pan z Janem Pawłem II podczas pielgrzymki w 1999 r. Wracają wspomnienia, szczególnie teraz?

    – To była najdłuższa pielgrzymka papieża do Polski. Przelecieliśmy cały kraj w dwa tygodnie. Nasza wspólna podróż rozpoczynała się w Sopocie. Zupełnie nieoczekiwanie dowiedziałem się, że to właśnie ja mam powitać papieża na pokładzie śmigłowca.

    Dowódca powiedział, że nie informował mnie wcześniej, bo pewnie całą noc bym nie spał, a tak w 5 minut coś sobie sensownego ułożę.
    Na tremę nie było więc czasu, po prostu przywitałem Ojca Świętego na pokładzie śmigłowca i obiecałem, że dołożymy wszelkich starań, aby lot był bezpieczny i przyjemny. Papież podał mi rękę, przywitał się i... tak się zaczęło.

    – Podczas lotu miał jakieś nieoczekiwane życzenia?

    – Wszystko odbywało się zgodnie z protokołem dyplomatycznym. Kabina pilotów jest oddzielona od salonki drzwiami, więc w czasie lotu nie kontaktowaliśmy się. Pamiętam jednak, że w Ełku popsuła się pogoda i razem z papieżem w śmigłowcu musieliśmy czekać na ziemi na możliwość startu.

    Wtedy mogliśmy zamienić parę słów. Poprosił nas o mapę z trasą podróży. Drugi pilot dokładnie ją narysował i wykreślił najważniejsze pun­kty. Potem podarował tę mapę papieżowi. Zdarzyło się także, że towarzyszący Janowi Pawłowi II ks. Dziwisz poprosił nas o rozrzucenie nad Warszawą świętych obrazków z dedykacjami dla pielgrzymów.

    Nie mogliśmy jednak tej prośby spełnić. Na wyrzucanie czegokolwiek ze statku powietrznego potrzebne są specjalne zgody.

    – Jan Paweł II nie bał się latać?

    – Nie bał się, loty znosił dobrze. Nie używał nawet ochronników słuchu, które wręczamy pasażerom. W 1999 roku był już starszym, schorowanym człowiekiem. Widzieliśmy, szczególnie wieczorami, jak bardzo był zmęczony. W czasie lotu udało mi się podpatrzeć, jak się modli, odpoczywa lub obserwuje Polskę przez okno. Gdy lecieliśmy nad ważnymi dla niego miejscami, staraliśmy się lecieć wolniej.

    – Podobno miał Pan też szczególne zadanie w śmigłowcu?

    – Zawsze dbałem o to, aby Ojciec Święty, wchodząc na pokład śmigłowca, nie uderzył się głową o framugę. Najpierw tylko uprzedzałem, aby uważał. Śmiał się, że nawet papież musi się pochylić, wchodząc do tej maszyny. Zdarzało się jednak, że zapominał i zbyt pewnie wchodził.

    Nie chciałem być natrętny, przypominając po raz kolejny, więc usiłowałem go osłonić przed zderzeniem – ręką. I wtedy przekonałem się jak twarda i ciężka jest papieska piuska. Przesunąłem ją delikatnie, a sądziłem, że to leciutki skrawek materiału.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...