malamycha

Witam. Od około 3 lat choruję na fobię szkolną i depresje. Byłam gnębiona przez uczniów w szkole. Drugi rok mam indywidualne nauczanie. Rok w domu, a teraz od września w szkole. Kontakt z ludźmi mam już lepszy, otwieram się na ludzi. Depresja chyba mija, bo czuję się lepiej i mam weselsze podejście. Przestałam chodzić do psychologa - nie potrafiłam dogadać się z lekarką. Po roku lekcji w domu czułam się fantastycznie. Niestety od tego września mam lekcje w szkole i pojawiła się ona... nauczycielka języka angielskiego. Jest bardzo niemiła, na lekcjach zachowuje się jakby ktoś ja zmuszał do pracy w szkole. Ma cały czas grymas na twarzy, obraża mnie. Jestem słaba z tego języka. Zawaliłam jedną klasę (początek chorób, nie wiedziałam co się ze mną dzieje, nie potrafiłam wyjść z domu) Narobiłam sobie zaległości, ale nauczyciele z litości mnie przepuścili do następnej klasy. Każdy mój nauczyciel jest wyrozumiały. Wiedzą co przeszłam i nawet jak coś mi nie wychodzi to nie stresują mnie dodatkowo tylko pomagają poprawić błędy. Niestety ta nauczycielka jest nowa, nie znała mnie wcześniej. Wydaje mi się, że nie zna moich chorób (reszta nauczycieli dostała kartę leczenia do wglądu podczas pierwszego roku nauczania indyw.) Przez to jak traktuję mnie ta nauczycielka (nie ma zupełnie podejścia do ucznia, a tym bardziej do takiego "po przejściach") objawy chorób wracają. Znowu nie mogę spać, jestem zestresowana, zamykam się w sobie, nie potrafię wyjść do szkoły. Dzień przed lekcją z nią jestem zdenerwowana, nie śpię w nocy tylko płaczę. Boję się, że praca jaką włożyłam w odbudowanie psychiki pójdzie na marne jeżeli tak to będzie wyglądało. Zmuszam się do chodzenia do szkoły, ale to nie tak miało wyglądać. Od września już się tak męczę, ale czuję, że nie dam rady. Czy mając 16 lat mogę iść sama do psychologa czy musi mnie zapisać sama? Czuję się słaba i samotna, potrzebuję pomocy lekarza :(