Wiem, że pewnie nie jestem jedyną, która twierdzi tak samo. Szkoła jak szkoła, niewielu ją lubi. Ja jej szczerze nienawidzę. I to nie tak, że nie lubię się uczyć, albo denerwuje mnie pani od matematyki.
Robię dosłownie wszystko, żeby się od niej uwolnić. Leżałam ostatnio w szpitalu z powodu zapalenia płuc, powiedzieć, że czułam się gorzej niż fatalnie zbyt mało by oddawało. Gdybym miała wybierać: zapalenie płuc, albo szkoła, wybrałam bym zapalenie. I tak jest za każdym razem. 40'dziesto stopniowa gorączka jest jak zbawienie. W końcu nie muszę tam iść.
Nudzę się tam, duszę.