kosa280

Przygotowania zacznę dzień wcześniej: na oczy nałożę sen, a po nocy zmyję go delikatnie porankiem. Najlepiej, żeby był to chłodny, orzeźwiający poranek, by szybko się ocucić i bez ociągania zabrać, do przygotowywania potraw. Z dłońmi w kuchni, z głową zupełnie gdzie indziej postaram nie drasnąć się nożem. Gdy daniom potrzebne będzie jedynie już przegryzienie/zjedzenie, a ktoś inny, miło ogarnie mieszkanie z grudniowego kurzu wskoczę do brodzika i wezmę prysznic. Nie będę chciała spod niego wyjść, zastanawiając się, czy sukienka będzie dobrze leżeć, czy rajstopy nie będą drapać i czy wyjdzie mi makijaż, który tak rzadko nakładam? Tym niepokojem spięte ciało rozmasuję z balsamem, oczom nadam błysk, na usta nałożę uśmiech. Włosy przemierzy ciepły podmuch z suszarki, zanim opadną na ramiona i zepnę je, by nie przeszkadzały w tańcu. Gimnastykując się dopnę na plecak zamek sukienki, ramiona okryję spojrzeniem tego miłego, co by mnie wyręczyć odkurzał i biegał do sklepu. Wzajemnym uśmiechem ośmieleni wyjdziemy w kolorową noc.