gwiazdka2233

Mój "magiczny środek" pomagający żyć w zdrowiu to RODZINNE WYPADY NA BASEN. Nie ważne jaka jest pora roku, nie ważne czy za oknem pada śnieg, szczypie mróz. W każdy poniedziałek razem z mężem i córeczką wybieramy się na krytą pływalnię lub latem na otwarty akwen i przez godzinę ćwiczymy w wodzie: pływamy, gramy w gry wodne. Choć córeczka ma dopiero roczek świetnie się bawi w wodzie. wszystko zaczęło się właśnie od kursu pływania, na który zapisałam wówczas 8 miesięczną córeczkę. Był wrzesień, pomyślałam, że pewnie córka opuści dużo zajęć z powodu nawracających chorób układu oddechowego. Nic bardziej mylnego! Okazało się, że córeczka nie zachorowała ani razu przez 4 miesiące, a jej odporność widocznie wzrosła. Od tej pory regularnie całą rodziną chodzimy na pływalnię. Oczywiście pamiętamy o ciepłym ubraniu, dokładnym wysuszeniu włosów po zajęciach, czapce i szaliku. Basen to dla nas zdrowie, odporność i wspaniała forma ruchu. Polecam każdemu!