Skocz do zawartości
Forum

Farin

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Farin

  1. Witam. Nie miałem okazji porozmawiać z lekarzem, który ma przeprowadzić zabieg usunięcia stulejki, stąd też nie mogłem go o to po prostu zapytać. W karcie informacyjnej, która dostałem, jest napisane, że przed zabiegiem należy się wykąpać - z tym problemu nie ma. Problem stanowi odpowiednia higiena penisa, gdyż mam problemy ze ściągnięciem napletka oraz jego "powrotem". Domyślam się, że to miejsce i tak będzie dezynfekowane przed zabiegiem. Zatem moje pytanie brzmi czy muszę to faktycznie zrobić? Dziękuję za odpowiedzi.
  2. Farin

    Nerwica a geny

    Hej. Mam zdiagnozowane mieszane zaburzenia lękowo-depresyjne (F41.2) i mam pytanie na temat samych nerwic. Wiem, ze aby nerwica wyszla na zewnatrz, to musi nastapic szereg czynnikow: kulturowych, genetycznych, psychicznych, biologicznych itd., takze nie jest to wina jednej rzeczy. Zalozmy, ze duza czesc winy lezy w genetyce[rodzic mial podobne objawy; dziecko urodzone, gdy rodzice byli okolo 40~; a same objawy u dziecka wystapily w mlodym wieku]. Wiadomo, ze dochodza do tego inne czynniki, jak wspominalem, ale pominmy je. Chcialbym sie zapytac jak wyglada tutaj sprawa pod wzgledem leczenia. Czy leczenie moze przyniesc pelne wyzdrowienie[ale powiedzmy, ze geny zawsze beda czynily nas podatnymi na tego typu rzeczy], da sie doraznie lagodzic objawy[jak np. w Parkinsonie] czy tez nic sie nie da zrobic[jak np. w Huntingtonie]?
  3. #karr95 Na Twoim miejscu jako pierwsze wykonalbym badanie TSH[tarczyca] - moze sie okazac, ze masz z tym problem i moze sie okazac to pomocne [przy okazji, jezeli kogos to interesuje, mam podwyzszone TSH, wiec calkiem mozliwe, ze problem lezy tutaj]. Jezeli nie - nie ma przeciez przeszkody, by udac sie do psychologa [zawsze mozna zrezygnowac kiedy sie chce]. Co do objawow, specjalista nie jestem, ale byc moze jakas nerwica lub fobia. Jezeli psycholog nie wystarczy, warto pokusic sie o wizyte u psychiatry, po co sie meczyc, jak mozna poprawic jakosc swojego zycia? Warto jednak zrobic cos we wlasnym zakresie, poczytaj jakies ksiazki o samodoskonaleniu sie, zwiekszaniu pewnosci siebie. Znajdz pasje, znaj swoje dobre cechy[wypisz sobie je na kartce nawet]. Jak to powiedzial bodajze Will Smith - nie ma problemu, ktorego ktos juz nie mial i nie napisal o tym ksiazki. #pietuch Uogolniasz troche z tym lekarzem. Wiadomo, ze mozna trafic na felernego, ale mozna trafic i na takiego, ktory Ci bardzo pomoze. No i jest jeden maly mankament przy bliskosci kogos zaufanego. Wszystko fajnie, jezeli taka osobe juz mamy, ale co jezeli nie? karr95 ma niska samoocene, pewnosc siebie, jest niesmialy, nie lubi poznawac ludzi, uwaza, ze nie ma o czym gadac z nimi, jest obojetny wobec innych [zatem nie interesuje sie nimi], takie cechy nie wroza zbyt dobrego zycia spolecznego. Wydaje mi sie, ze jestem w troche lepszej sytuacji, ale tez nie mam bliskiej osoby i jak patrze na swoje kontakty spoleczne ze znajomymi - predko nie znajde. Nie neguje tego pomyslu, bliska osoba potrafi byc niesamowicie pomocna i moze pomoc przetrwac ten najgorszy okres, ale ograniczanie sie do tego moze pogorszyc to, gdyz bagatelizuje sie problem.
  4. Poczatkowo na pewno tak bylo, teraz pewnie jakos jest to powiazane - cos nie pozwala mi wyjsc z tej skorupy. Dalej piszesz tez prawde, tez przez dlugi czas myslalem, ze 'dam sobie rade sam', no ale guzik prawda. Hmm, nie, raczej nie karze siebie za tamto. Jakos nie przyszlo mi do glowy karcic sie za tamto. Wiem, ze to moja wina byla, ale stalo sie, trudno. Zdecydowanie uwazam natomiast, ze nadaje sie do wielu rzeczy, nie jestem wstretny. Niestety ale kolejna dawka ogolnikow typu: "naucz sie znow kochac"; "odkopaj uczucia" mi nie pomoga, jezeli nie wiem w jaki sposob mam to zrobic. Pierwszego sprobowalem, probowalem poznawac inne osoby blizej, ale z marnym skutkiem[to chyba jeden ze sposobow?]. Drugi - najzwyczajniej nie wiem jak. Moze psycholog mi pomoze? Zobaczymy. Zwierzaczkiem nie pogardzilbym [zwlaszcza pieskiem - lubie je], ale zyje z rodzicami, a oni sa definitywnie na nie. Wiem, ze bedzie dobrze, po prostu potrzeba jeszcze troche pracy :).
  5. Telewizji i radia nie uzywam, telefonu uzywam tyle, co slucham muzyki w drodze i ze szkoly. Jestem informatykiem, wiec z komputerami mam na co dzien do czynienia, takze jest to trudne do zrealizowania u mnie. Innych elektronicznych gadzetow nie posiadam. Aczkolwiek pomysl dobry - jak bede mial mozliwosc[jakies swieta czy cos], to odstawie komputer na jakis czas.
  6. Znam to skads, te proby poczucia emocji. Najgorszy okres opisujesz w czasie przeszlym, znaczy, ze jest nieco lepiej? Ze swojej strony moge polecic zielona herbate na trudniejsze okresy [ale nie warto przesadzac - raz pilem za duzo, to powstaje takie cholerne poczucie pustki] oraz kurkume [zwiazek ma to z dopamina - daje malutkiego kopa - przynajmniej w moim przypadku] . Fajnie wiedziec, ze sa osoby, ktorym sie udalo - to daje nadzieje :).
  7. No ja tez mysle, ze temat sie wyczerpal, wiem co mam zrobic. Oprocz tego przewertuje tutaj kazda wypowiedz i zastanowie sie. Dzieki za kazda odpowiedz i ogolem pomoc :)
  8. No i wlasnie niefortunnie mi sie stalo, ze akurat w okresie dojrzewania, teraz kazdy moze mnie splawic tekstem, ze "dojrzewam"; "odkrywam siebie"; "staje sie mezczyzna"; "w doroslosci nie bawia juz te rzeczy, co za dziecka". No kurde, zgadzam sie, trudno, zebym cieszyl sie jak dziecko z byle glupstwa, ale doroslosc chyba nie polega na zyciu w ciaglych obowiazkach, nudzie i braku jakichkolwiek emocji. Potrafie rozroznic, jak cos mnie nie cieszy, bo mi nie podoba/po prostu nie jest fajne, a kiedy w zasadzie nic nie wywoluje we mnie zadnych pozytywnych emocji. Wierze, ze dojrzewanie sporo zmienia w czlowieku, ale nie powoduje tego, ze nie odczuwam wcale satysfakcji, motywacji, radosci, ciekawosci czy co jeszcze bardziej - poczucia, ze mi na czymkolwiek zalezy. Jasne, ze tesknie za soba jako dzieckiem, kto nie teskni za tymi czasami? Jasne, swiat jest okrutny, brzydki i zly, ale nie zmieni sie tego, ze czas beztroski minal - nalezy zyc z tym, co sie ma. I wiedzialbym, gdyby moj problem to bylaby tylko tesknota, to na pewno nie to. ## Jak mowilem, nie watpie, ze dojrzewanie moglo pozmieniac mi w glowie i stalbym sie mniej wrazliwy na bodzce, ale jest roznica pomiedzy "mniej wrazliwy" a "wcale". Serio, nie pamietam kiedy odczuwalem ostatnio takie emocje, jak radosc, ciekawosc czy tesknota. Co do witamin - pojde do internisty i zrobie te podstawowe badania, jak cos wykaze - to spoko. Nie jestem uczulony na nic [a przynajmniej do tej pory nic nie wykazywalo objawow], zyje w tym samym pokoju od poczatku, dopiero ostatnio byl maly remont w pokoju, ale nie wykluczam, ze cos takiego tez mogloby sie zdarzyc. No ale dreszczyku nie dostalem, niestety.
  9. #przeczytałam No tak mysle. Pomysle i moze w koncu sie zdecyduje komus powiedziec z rodziny, ale no nie wiem. Z witaminami tez masz pewnie racje, ale raczej ciezko by mi bylo nie dostarczac jakiegos skladnika odzywczego przez 3 lata. Tak zrobie z tym internista, problem bedzie tylko w znalezieniu dobrego, ale chyba dam rade. Mysle, ze bardziej potrzebuje teraz pomocy w poradzeniu sobie z tym, niz przyjaciela [a co, jak wlasnie "przyjaciel" jest tutaj metoda xd? no nie wazne]. Wczesniej bylem w pobliskiej Poradni psychologiczno-pedagogicznej, ale moga tam uczeszczac tylko uczniowie, a zaniedlugo skonczy mi sie ten przydomek. Pojde na razie do publicznego jakiegos. #unna Zaznaczylem, ze czasem czuje irytacje lub strach, ale pozytywow brak. Dalszy akapit to dla mnie nic nowego, znam ta informacje juz spora ilosc czasu. Jak wyzej. Jestem tak gleboko skupiony na tym problemie, bo powiedzmy, ze jest aktualnie najwieksza rzecza, ktora sie 'dzieje' w moim zyciu. Dla porownania - trudno zeby osoba dzien przed matura myslala o dupie marynie, jak ma do ogarniecia jeszcze dwa dzialy z maty. Zreszta dziwne by bylo, gdyby na maturze pisala o dupie marynie, jak na maturze ma pisac mate. Lapiesz o co mi w koncu chodzi, czy wciaz sie upierasz, ze pisze o negatywach, bo mysle w sposob negatywny? I wierze, ze jest sposob abym wyszedl z tego - po prostu jeszcze go nie poznalem. Nie znalem sposobu z zapisywaniem, wiec to moge sprobowac, nic nie stoi mi na przeszkodzie. #linkog Ah, czyli w tym problem, ze "nikt mnie nie rozumie". No slyszalem to juz kiedys, ale trudno. W sumie nawet dobrze opisales moj problem, kiedys robiac cos mialem normalne uczucia, tak jakbym czerpal 100% emocji z tego. Teraz jak cos robie, czuje jakbym dostawal 0% emocji [na poczatku bylo oczywiscie wiecej %, ale z czasem zaczelo to spadac] - oczywiscie nie bierzcie tych % doslownie, chodzi mi o sens. No i oczywiscie masz racje, niektorzy sa gwaltowniejsi, bardziej porywczy, inni zas odwrotnie, ale nie do konca chodzi mi o to, ze sie zmienilem i nie akceptuje tego. Moj charakter mi w miare odpowiada - zawsze mozna zmieniac sie na lepsze, ale nie o tym chce. Sek w tym, ze robiac uniwersalne rzeczy, ktore powinny sprawiac przyjemnosc [i sprawialy mi kiedys] - jak muzyka, sport, film, pasja czy spotkanie ze znajomymi, ksiazka, to nie odczuwam dreszczyku na plecach slyszac ulubione solo, nie odczuwam euforii po wymeczeniu organizmu, nie przerazam sie jak wyskoczy jakas mala, przerazajaca dziewczynka w horrorze, nie cieszy mnie nauczenie sie ulubionej/trudnej piosenki na gitarze, rozmowy ze znajomymi mnie nudza i nie jestem ciekaw nastepnego rozdzialu ksiazki. Nie mowie, ze za kazdym razem ma tak byc, no ale kurde, zeby wcale? A wiec co odczuwam? "No fajnie, stalo sie, i co dalej?"
  10. Raczej nie jestem najblizej ze swoja rodzina. Co prawda mieszkamy ze soba i wiemy co mniej wiecej sie dzieje w naszych zyciach, ale bez jakichs wylewnosci czy zwierzan, takze uwaga rodziny nie skupia sie na mnie. Jakbym zaczal robic z siebie rozwydrzone dziecko to dostaloby mi sie po lapach, takze nie jestem w centrum uwagi. Ciezko mi odpowiedziec na to, bo nie wiem na co chcesz mi zwrocic za bardzo uwage. Za dziecka ogladalem bajki, ale wolalem siedziec na podworku i kopac caly dzien pilke ze znajomymi. Nie mialem bezstresowego wychowania jezeli o to chodzi, nauczono mnie szacunku do starszych itd. Zgodze sie z tym, ze jeszcze mam szczescie bycia wychowanym w normalny sposob. Nie jestem osoba, ktora uwaza, ze wszystko jej sie nalezy, nie tak zostalem wychowany :) Jak mowilem - nie jestem specjalnie blisko z rodzina, ale pewnie masz racje - to oni mnie widza na co dzien. Tak, mialem za dziecka kompleksy, wciaz mam, chociaz slabsze. Teraz rowniez nie wiem na co chcesz zwrocic mi uwage - na to, ze za bardzo jestem wpatrzony w siebie i swoje potrzeby, czy na to, ze nie zwracam uwagi na potrzeby innych? W drugim przypadku - troche sie moge zgodzic, ale chyba nie ima sie do przedstawionego problemu. Co do pierwszego - kazdy z nas jest troche egoista i o ile nie ma w tym przesady, to jest ok. Mysle, ze nie przesadzam. No mozna tak stwierdzic w sumie z tym zlamanym sercem. Ale wydaje mi sie, ze juz serducho udalo mi sie zacerowac [chociaz wiadomo - moge sie mylic]. I tak fajnie, ze ktos byl chetny wysilic sie i pomoc mi, bo co chcialem sie poradzic w tej sprawie, to slyszalem "nudzisz sie, wyjdz na piwo"; "gdybys mial serio taki problem, to juz dawno bys byl w psychiatryku" i inne takie. Odzywiam sie zdrowo i jadam duzo warzyw i owocow, takze nie powinno byc brak mi witamin. Choroba - nie wykluczone, ale musialby byc niezly zbieg okolicznosci. #unna Ok, moze inna droga. Skoro nie rozumie pozytywnego myslenia, to pokaz mi dokladniej moje bledy w mysleniu, zamiast dolowac mnie, ze nie rozumie tego systemu. I uwierz, z checia ta swoja "wyjatkowosc" bym oddal za normalnosc.
  11. A moze Ty tak dla odmiany chociaz przeczytasz moje wypociny? Nic mi nie pomoglo do tej pory, wiec nie mija sie to z prawda. Nikt mi do tej pory nie pomogl. Widzisz roznice?
  12. Nie no, przepraszam, ale zaraz dostane porady w stylu, ze powinienem przestac juz tlumic emocje czy blyskotliwie ktos stwierdzi, ze mam problem. Dobrze, ze ktos chce mi pomoc, ale w tym wypadku lanie wody mi nie pomoze. Najprostsze metody juz sprobowalem. Twojego posta nie zauwazylem, nie wiem czemu. Juz odpisuje. Jak pozbylem sie niesmialosci? Uslyszalem kiedys madra rade - rob to, czego sie boisz robic aby pokonac niesmialosc. Oczywiscie, malymi kroczkami. Na poczatku podchodzilem do kolezanki z klasy by porozmawiac [nawet to juz byl dla mnie powod do niesmialosci], potem pytalem o godzine jakas atrakcyjna kobiete na miescie, a ostatecznie pomogly mi wizyty u psychologa - konkretniej samo to, ze sie otworzylem przed nia i mowilem o swoich "uczuciach". Takie cos naprawde dziala, tylko jak pisalem - malymi kroczkami. Tak, prawie sie pozbylem, nie chowam niesmialosci pod pryzmatem humoru czy ironii. To co kiedys wywolywalo u mnie buraka na twarzy i przyspieszony rytm serca, teraz jest o wiele slabsze. Pomagam innym [udzielam sie na innych forach] w tematach, w ktorych jestem obeznany, ale tak jak kiedys cieszylo mnie pomaganie, tak teraz nic mi to nie daje - kolejne zajecie na zabicie nudy. Od rodzicow dostalem duzo - co konkretniej masz na mysli? Nie jestem jedynakiem. Za mlodego rodzice stosowali kary wobec mnie itd. ale jak stalem sie troche starszy, to mozna rzec, ze mam wolna wole. Nie oznacza to jednak, ze korzystam z niej jak chce i naduzywam jej. Pieniadze jak potrzebowalem na cos - dostawalem, ale nie jestem rozrzutny i wole korzystac z kieszonkowego. Moze nie rozumie tego stwierdzenia, ze 'dostalem za duzo' - moglabys rozwinac? Watek przeczytalem - raczej nie. Jako dziecko raczej nie mialem zbyt wielu zainteresowan, a jak mialem, to skupialem sie na jednej rzeczy. Z pieniedzmi jak wyzej. Ok, teraz tylko podpowiedzcie, czy warto kontynuowac u tego co bylem, czy isc do nowego? U tej babki co bylem - dobrze sie czulem, no ale rezultatow albo nie bylo, albo zbyt krotko odbywala sie ta terapia.
  13. Kurde, zmieniles/as moje zycie! Czemu do tej pory nie przeczytalem o pozytywnym mysleniu na setkach stron poswieconych depresji, anhedonii i pracy nad soba! Czemu moj psycholog o tym nie wspomnial? Czemu szukajac motywacji do jakiejkolwiek pracy nie znalazlem tego genialnego hasla? Myslisz, ze nie probowalem takich rzeczy? Gdyby takie proste czynnosci na mnie dzialaly, to bym nie prosil o pomoc, tylko sam sobie poradzil. Doskonale wiem, ze aby cos osiagnac, trzeba ruszyc dupe i ciezko pracowac na kazdy mozliwy sposob, nie oczekuje, ze ktos mi da to co chce, bo wiem, ze to tak nie dziala. Caly czas tak pisze, bo taki jest stan rzeczy. Jakbym pisal, ze mysle, ze kazdy dzien dla mnie jest jak ostatni, ze wszedzie szukam pozytywow, to musielibyscie sie domyslac o co mi chodzi, a chyba nie o to tutaj chodzi. To jak jest nie wyraza mojego sposobu myslenia. Na co dzień szukam sposobow i pozytywow, a nie siedze i uzalam sie nad soba. Probowalem afirmacji po tysiac kroc i w zaden sposob mi nie pomogly, zarowno z tym jak i z innymi problemami. I tak, probowalem dluzej niz dwa dni....
  14. Te zwykle rzeczy chyba pomagaja mi w niedoprowadzeniu do depresji. W koncu lepiej robic cos i pracowac, niz lezec bezczynnie w lozku i sie poddac. Ja jestem wrazliwy, czy tego chce czy nie, ale przez spory okres czasu myslalem wlasnie, ze dam sobie sam rade z tym. Ze to po prostu okres "przejsciowy". Nie wiem jak postrzegaja mnie inni, nie pytalem o to nigdy nikogo. No i tez nie interesuje mnie to zbytnio. Mam 19 lat, w wieku 16 lat poznalem ta dziewczyne i wtedy zaczelo sie to dziac. Przez okres tych 3 lat uczucia zaczely blaknac, az do teraz, kiedy mysle, ze mam w sobie zupelna pustke. Mam za soba juz kilkumiesieczna psychoterapie, ktora poczatkowo niby przynosila rezultaty[mialem lepszy humor] ale ostatecznie nic nie dala w tej kwestii. Jasne, ze moge sie zapisac znow do psychoterapeuty. Do tego samego czy innego? Nie, rodzice nie wiedza. Rodzice sa raczej starej daty i uwazaja, ze jak ktos ma potrzebe pojscia do psychologa/psychiatry, to jest szalony i w ogole. Nie oznacza to jednak, ze nikt o tym nie wie. Wiem czym sie roznia te dwa zawody, pytanie tylko, ktory z nich bedzie w moim przypadku skuteczniejszy i czy na pewno potrzebuje farmaceutyki w moim przypadku.
  15. Jezeli dobrze pamietam, to mialem przez pewien okres gorszy humor i bylem przygnebiony, ale nie nazwalbym tego depresja. Dosc szybko mi przeszedl, co nie oznacza, ze jej nie mam oczywiscie, ale nie mniej, diagnozowanie przez Internet nie jest az tak dokladne. Wszedlem i przeczytalem kilka tematow. Nie mam fizycznych dolegliwosci, moze poza zaburzeniami erekcji. Nie mam zadnych fobii czy straszliwych lekow nienormalnych dla nastolatka, nie mam juz problemow z pewnoscia siebie ani z niesmialoscia. Brak problemow ze snem. Nie zyje w specjalnym stresie, bo jak pisalem - praktycznie zadna ze spraw nie ma u mnie etykietki "wazne". O reszcie objawow juz napisalem w sumie. Takze nie mowie nie, ale podobno nie istnieje cos takiego, jak autodiagnoza. Jak juz pisalem - od dziecka bylem niesmialy i cos mi zostalo z tej niesmialosci. Nie lubie nawiazywac nowych kontaktow z ludzmi, ale nie mam z tym problemow. W sensie, nie wyskakuje z tarcza i mieczem jak ktos chce mnie poznac. Staram sie byc otwarty i okazac zainteresowanie drugiej osobie. Fantazjuje chyba jak kazdy czlowiek - troche przed snem czy np. na nudnej lekcji w szkole. Tak to jestem obecny podczas rozmow ze znajomymi itp. Poza tym jestem troche zapracowany, ale znajduje spokojnie czas zeby sie odstresowac i poswiecic czas na "przyjemnosci". Nie raz nawet olewam obowiazki by sie troche poobijac. Nie watpie, ze moglo nalozyc sie na to wiele czynnikow, jednak jak mowilem, przed ta dziewczyna bylem w zupelnosci normalny, zero problemow. Po rozstaniu z nia zaczelo sie psuc. Tak, moge zaryzykowac stwierdzenie, ze "byla dla mnie calym swiatem". Oczywiscie robilem wtedy tez rzeczy normalne dla mojego wieku, jak gry komputerowe czy spotykanie sie ze znajomymi. Nie mniej, mozesz miec racje, moglem stracic swoja "rownowage" - problem w tym, ze nie wiem jak ja odzyskac. Mysle, ze doszedlem do momentu w swojej dolegliwosci, ze gorzej byc nie moze - totalna pustka. Problem w tym, ze pewnie moga zaczac nasilac sie inne objawy lub dojsc, ale nie wazne. Chcialbym, aby moj stan zaczal sie poprawiac, tylko wciaz nie wiem jak to mam zrobic... Co do specjalisty - masz na mysli psychologa/psychoterapeute czy psychiatre? Wole to doprecyzowac.
  16. Raczej odwrotnie - to ja jej to zrobilem. Bylem glupim dzieckiem wtedy, bylem strasznie niesmialy i zaczalem robic glupie rzeczy, ktore doprowadzily do takiego stanu rzeczy. Wiem, ze wina lezy po mojej stronie, ale nie obwiniam sie specjalnie, nie robie sobie na sile wyrzutow. Poza tym, zlamane serce potrafi trwac az tak dlugo i powodowac az takie problemy? Ale mimo wszystko, skoro pomimo braku checi i motywacji potrafie dzialac dalej i pracowac nad soba, to chyba mam to za soba juz. Mysle, ze to u mnie dziala od "dupy strony". Owszem, stracilem swoja pierwsza milosc, ale to raczej zaczelo powodowac problemy z moja psychika, a brak checi, motywacji i poczucia, ze mi zalezy na czymkolwiek powoduje brak checi do marzen. Ale nadzieje wciaz mam - ze wyjde z tego i bede normalny :) Oj, chyba nie ma takiego czlowieka, ktoremu by sie wszystko udawalo. Wiekszosc problemow jakie mialem, to raczej problemy na podlozu swojej niesmialosci i kontaktow z innymi ludzmi. Za dziecka bylem strasznie niesmialy [juz nie jestem]. Ale za to moge szczerze rzec, ze ten zwiazek byl najwieksza rzecza, ktora wedlug mnie mi sie nie udala. Oj nie, nie raz dostawalem w tylek, ale zyje dalej. Porazki odbieram jako cenna lekcje, z ktorej mozna czerpac doswiadczenie. Nie przejmuje sie porazkami i wiekszosc zdarzen, ktore dzieje sie u mnie w zyciu ma raczej niski poziom waznosci.
  17. Nie zalezy mi na etykietce, tylko na tym, by w koncu cos z tym zrobic, a internetowo ciezko dokladniej powiedziec z tego co wiem. Wlasnie sam sie zastanawiam. Ciezko jest mi sie postawic w takiej sytuacji, ale jak mysle o tym - to nie wywoluje to we mnie zadnych emocji. Nie wiem jednak jak by to bylo, gdyby tak stalo sie naprawde. Jako przyklad [choc slaby] moge dac pogrzeb ciotki, ktora znalem za mlodego i lubilem. Nie przejalem sie wcale. Byly one pasjami wtedy, kiedy jeszcze mialem sporo w sobie z emocji. Moja glowna pasja jest gitara - potrafilem siedziec i po pare godzin dziennie, bo tak mnie wciagala. Nie meczylem sie przy tym, a wrecz sprawialo mi to wtedy radosc. I to tez nie jest 'zmeczenie materialu', w sensie, ze z czasem rzeczy przestaja mnie cieszyc jak swieta czy dostawanie prezentow - ta przypadlosc tyczy sie kazdego aspektu mojego zycia i nie reaguje nawet na uniwersalne rzeczy jak muzyka czy film. Mysle, ze jest to glownie spowodowane tym, ze zaczalem tlumic w sobie tak silne emocje jakie mialem wtedy, w koncu wtedy zaczalem odczuwac z tym problemy. Nie, nigdy nie bralem narkotykow, a bawie sie w towarzystwie, ktoremu ufam, wiec nic mi nie dosypali/nie dodali. Troche ogolnikowe pytanie, bo szczerze nie pamietam kiedy czegos tak naprawde chcialem i pragnalem. Chyba przez moment tej psychoterapii zaczelo mi zalezec na tym, aby stac sie naprawde dobry w swojej pasji i znalezc nauczyciela. Znalazlem i cwicze wciaz pod jego okiem, ale ciezko mi to do tego zaliczyc. Wydaje mi sie, ze bardziej pasowac beda tu punkty z mojego zycia, ktore mialem przed ta dziewczyna i byly to raczej blahe sprawy, jak np. zdanie dobrze egzaminu gimnazjalnego. Caly problem u mnie w tym, ze ostatnio tak naprawde niczego nie pragne.
  18. Nie, pasje nie daja mi radosci. Odreagowuje stres dzieki nim, no i sie nie nudze az tak. Tak, mam rodzicow, nie czuje do nich niczego. Nie oczekuje jakichs tam namietnosci, ale przyjemnie byloby sie usmiechnac slyszac swoj ulubiony kawalek, robiac to co sie lubi czy po prostu - miec motywacje do dzialania, poczucie, ze zalezy mi na czyms i nie odczuwanie ciaglej nudy.
  19. Witajcie. Mam problem i nie bardzo wiem gdzie dalej sie z tym udac. Ale po kolei. W wieku 16 lat [3 gimn] poznalem dziewczyne, zakochalem sie, nie udalo sie, zerwalismy kontakt. Spowodowalo to u mnie najpierw smutek, potem zamienil sie on w gniew, nie wiedzialem jak sobie z nim poradzic, wiec zaczalem go tlumic. Po jakims czasie gniew zniknal. Z czasem jednak zaczalem zauwazac, ze wszystkie moje emocje zaczynaja byc coraz bardziej przytlumione, mniej intensywne, zwlaszcza te pozytywne. Aktualnie mam 19 lat i nie czuje juz ich wcale, czasem irytacje lub strach, ale pozytywnych brak. Czuje tez, jakbym nie mial sumienia i oczywiscie uczuc wyzszych. Oprocz tego zauwazylem problemy z pamiecia i lekki spadek inteligencji, ale to nie wazne. Wybralem sie z tym do psychologa/psychoterapeuty, odbylismy kilkumiesieczna terapie, ktora jak mi sie wydawalo - dawala rezultaty, chodzilem z lepszym humorem. Po tym jak psycholog zadecydowal o koncu spotkan - zaczelo sie to pogarszac stopniowo no i powrocilem do tego, ze znow brak mi jakichkolwiek emocji. Nie mam checi do niczego, nie chce mi sie nic, nie mam w ogole motywacji. Ogolem psycholog okreslil mnie, ze "mam watpliwosci", ze nic mi nie dolega. Cos o sobie? Uprawiam sport, zdrowo sie odzywiam, w miare dobrze sie ucze, mam pasje, znajomych mi nie brak, w rodzinie w porzadku. Nie zazywalem narkotykow, pale baaardzo rzadko, czasem wypije alkohol[ale tez bez przesady]. Mozecie podpowiedziec co moge dalej z tym zrobic?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...