Skocz do zawartości
Forum

MacQ92

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez MacQ92

  1. Witam. Mam pewien problem który nie wiem za bardzo sam jak rozwiązać i jak się zachować. Chodzi o to że w zeszły piątek kiedy spotkałem się ze znajomymi zaczęli oni (prawdopodobnie na żarty ) ze mnie śmiać i 'jeździć' po mnie. Do pewnego momentu do było jeszcze znośne ale w pewnym momencie już przestało mnie to bawić i w pewnym momencie jak już mnie to wkurzało to mówiłm żeby mi jeszcze bardziej dowalili bo po jakimś czasie im się pomysły wyczerpały... ale szybko ktoś znowu rzucił do mnie jakimś głupim ekstem i sie wszyscy śmiali i wyszedłem stamtąd trzaskając drzwiami. Dodam że my jesteśmy ze sobą blisko i takie akcje wcześniej mi nie przeszkadzały ale wtedy to było prawie przez cały czas i nie wytrzymałem... tym bardziej że pojawiały się komentarze typu 'ale pocisk'. dodam tez że robili to bez powodu. Od kiedy stamtąd wyszedłem nie odzywam się do nich i nie wiem czy powinienem wkroczyć na wojenną ścieżkę bo jak tak przeanalizuje to wszystko to zawsze najczęstszym obiektem kpin byłem ja. Co ja mam zrobić w tej sytuacji? Jesli bym im zaczął mówić ze mnie to wkurza to wątpię żeby to wzieli na poważnie... jak sie powinnienem zachowywyać w takich sytuacjach gdy jedna osoba powiem przy mnie coś głupiego na mój temat a reszta się śmieje... ;/ i czy wkraczanie na wojenna ściezke i zrywanie kontaktów to dobre rozwiązanie?
  2. tzn na odwrót ktoś mnie - potem ja jego :)
  3. też tak sądzę... to też oznacza ile jestem wart dla tych osób. Pierwszy do mnie to dotarło kiedy prosząc jedną osobę (z moich pseudo znajomych) po kilka razy o spotkanie lub cokolwiek cały czas mi odmawiała głupimi wymówkami (że nie bo cośtam) pomyślałem 'Kurde, czego cały czas ja tylko wiecznie muszę kogoś po 4x prosić o to żeby gdzieś wyjść, spotkać się itd. z ich strony nigdy mnie nikt nigdzie nie wyciągał czy coś i dlaczego tylko mi ma na tym zależeć. Może dla tych ludzi nie jestem tym kim oni są dla mnie... Zachowam obojętność. Jeśli faktycznie kontakt się urwie mam to gdzieś... będę jedynie żałował zmarnowanego czasu na chęć pogłębienia tych relacji. Dla mnie rzeczą jest oczywistą - kogoś gdzieś ja wyciągam - potem on/ona mnie... głupio sam bym się czuł gdyby całe życie mnie tylko ktoś gdzieś wydzierał... no chyba że z tą osobą nie lubię spędzać czasu...
  4. Doszedłem do wniosku że poddam te znajomości próbie czasu, przestanę wychodzić z jakimiś pomysłami i zachowam obojętność... Dam im 'wolną rękę' jeśli nie wykażą żadnej lub prawie żadnej inicjatywy żeby jakoś tą znajomość pielęgnować to dam sobie z nimi spokój i nie będę marnować czasu na kogoś kto nie zbyt chętnie chce się ze mną kolegować. Mam swoich przyjaciół i innych znajomych, których nie trzeba prosić po 3x o spotkanie. Uważam to za dobre rozwiązanie. Dziękuję za dobre rady :)
  5. Mam 21 i chodzi o to że mam kilkoro znajomych którzy nie wychodzą z żadną inicjatywą żeby jakoś tą naszą znajomość utrzymywać. Wszystkie spotkania są przeze mnie aranżowane i to odkładane czasami po kilka razy. Zazwyczaj ja się pierwszy odzywam, wychodzę z pomysłami a z ich strony NIC. Nie jestem namolny. Wydaje mi się ze oni się spotykają ze mną z przymusu żebym nie pomyślał że nie chcą się ze mną widywać czy coś. Nie piszę co prawda co 2 tydzien że chce sie spotkać czy coś tylko tak raz na 1,5 mies co wydaje mi się nie jest za często.Uważam że gdyby nie ja wiele moich znajomości by się skończyło szybko.Czy takie znajomości warto utrzymywać czy raczej sobie odpuścić? Czy pozostać tak samo obojętnym ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...