Biedny, wystraszony"Bluszczyku",
Twoja diagnoza jest porażająca.Skąd wiesz,że zerwania z kolejnymi mężczyznami są spowodowane właśnie zachowaniem "bluszczowatym",ktorego oni się boją?być może,ale równie prawdopodobne jest to,że wyprzedzasz ten swój strach bluszcza i zamiast tego,zachowujesz się agresywnie,co nie tylko mężczyzn odstrasza.To,że czujesz silną potrzebę ,by ten ktoś Cię przytulał i głaskał,nie znaczy,że go do tego zachęcasz ,że on odbiera te sygnały od Ciebie.A to już jest wielka róznica,prawda?Gdy jesteśmy w sytuacji szczególnie ważnej/np.bardzo emocjonującej,bo ten chłopak jest cudowny/,mamy skłonnośc reagować odwrotnie do potrzeb.Tym bardziej,że jak sama piszesz,BOISZ SIĘ,żeby nie zacząc się zachowywać jak zakochana kobieta/jak bluszcz/.Jesteś być może w takich sytuacjach odbierana zupełnie inaczej,niż chcesz.Najlepiej więc postawić na uboczu zaufaną koleżankę z kamerą,albo poprosić kogoś,żeby dał Ci obiektywny obraz tego,co robisz.W terapii też stosuje się techniki wglądu ,które w takich wypadkach niejednokrotnie zadziwiają swoim wynikiem.Ale to jedyna droga do przyjrzenia się sobie z dystansu i z pozycji tego kogoś ukochanego.Na razie uruchamiasz swojego własnego "wewnętrznego krytyka",który działa na Twoją szkodę.
Ps:nie chce mi się wierzyć,by ktokolwiek uciekał przed wyrazami uwielbienia,więc musisz sprawdzić koniecznie,czy naprawdę przekazujesz to,co myślisz.