Skocz do zawartości
Forum

madzialena666

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez madzialena666

  1. Samo mi w glowe sie wbija jak to bedzie, zalezy mi bardzo zeby jakos sie ulozylo. Zebysmy sie dogadali...
  2. No jakas kolacje to moze bym mogla zorganizowac, moze troche go to rozluzni... ale z wypadem gdzies to nie bede probowac bo i tak nie bedzie chciał, jak wraca to nie lubi się ruszac za bardzo...nawet o spacerze nie ma mowy. Sami z synkiem chodzimy...Szczerze jestem lekko pod denerwowana co bedzie jak wkoncu przyjedzie i jak bedziemy ze soba rozmawiacz czy sie nie zkonczy jak zwykle wielka kłótnią...Ja sie chyba zabije jak znowu stanie na tym samym. Chociaż dzisiaj był inny jak dzwonil, jakiś milszy, tak ni stad ni z owad. Aż się zdziwiłam co mu się stalo.
  3. A ja zaczelam szukać pracy od dziś zobaczymy co z tego wyjdzie, mam teraz troche czasu bo moj mały poszedł do zerowki, moze znajde cos gdzie bede mogla pracowac tak Żeby go odrazu odbierać ze szkoly. Zobacze Dopiero zaczełam poszukiwania.
  4. Dziękuje wam wszystkim za rady:) Bardzo sie ciesze ze tu trafilam, w końcu mogłam opisać to co mnie boli i nie daje mi Żyć. Musze Poukładać sobie wszystko żeby dobrze przedstawić to mojemu małżonkowi. Myśle ze ten weekend będzie odpowiedni, nie widzielismy sie troche czasu i nie rozmawialismy za dużo, może akurat teraz jest dobry moment na ponowne poruszenie tego tematu,. Zastanawiam sie tylko czy nie porosic jednak tesciow zeby moze na niego troche wpłyneli, moze to cos da tak jak pisala wczesniej austeria. Moze naprawde jak zobaczy że oni też uważaja że to jest dobry pomysł to cos go oświeci.
  5. Terapia małżeńska to nie jest zły pomysl kiedys juz nad tym myslalam, tyle ze nie wiem czy on na to pójdzie. Nie przepada za tego typu rozwiazaniami, nie lubi lekarzy itp. Ale spróbuje, ma zjechać w piątek na weekend. Ale teraz się tak zastanawiam bo na terapie trzeba jednak chodzić a jak go nie ma caly czas...Dzwonil i powiedzial ze jest opcja ze moze po tym weekendzie jechac dalej, tzn ze tym razem nie bedzie go nawet w Polsce i sam nie wie na jak dlugo. I nastepny próg. Cieżko jest nawet spróbować coś naprawic samemu. A przez telefon... to nie to samo, jeszcze gorzej nawet. Spróbuje z nim porozmawiać na spokojnie. Jakos teraz sie nie spinalismy na siebie, a moze dlatego ze za duzo nie rozmawialismy. Troche sie obawiam ze nie zrozumie mnie dobrze. Ze znowu bede tą kretynka co wszystko komplikuje.
  6. To nie jest tak ze nie dostrzegam choroby tescia, i nie jest tez tak ze mam pretensje do meza ZE CHCE SIE NIMI OPIEKOWAC, chodzi mi o to ze opiekowac sie mozna ale nie koniecznie trzeba kazda minute z nimi spedzac, mysle ze nic by sie nie stalo jabysmy sie gdzies wyprowadzili nawet nie daleko jakby chcial , zeby mogl "sie nimi opiekowac" tyle ze tu jest jedem maly szczegol... on sie tak upiera zebysmy sie nie wyprowadzali bo nie chce ich zostawiac, bo rodzenstwo sie nie interesuje i w ogole, ale zauwaz co pisalam wczesniej...upiera sie i tak sie martwi a tak naprawde to i tak ich zostawil, ich ,mnie i naszego syna ciagle go nie ma bo jak jest w miesiacu 4 dni to jest naprawde dobrze...jego nie ma a moi tesciowie wcale nie sa zadowoleni z tego co widac ze mieszkamy u nich, nie raz tesciowa zagdadywala mnie jak to ona mieszkala z tesciowa i jak byla szczesliwa jak sie wyprowadzila...oni nie czuja sie niepelnosprawni...i to po nich widac mimo to ze sa chorzy, wiec taka pisalas o swoim dziatku ze wiesz jak on cierpial, tutaj naprawde tego nie ma...wiadomo nie ma tak ze nic nie boli ale oni maja to gdzies:) A teraz po nich widac ze chca spokoju a nie takiego rumoru jak z nami...dlatego tym bardziej nie rozumiem czemu nie moge przetlumaczy tego mojemu mezowi no nie wiem czemu bo ogolnie to mam malo do powiedzenia a jak juz poslucha co do nie go mowie to czesto i tak na swoim stawia...niewiem o co tak naprawde chodzi... czy to w ogole to co pisze ma jakis sens? nie bede juz tlumaczyc o co chodzi z tymi swietami bo to naprawde skomplikowane... a jescze jedno jesli chodzi o tesciow pisalas ze mam do nich duzo pretensji o rozne sprawy, no nie podobaja mi sie niektore sprawy ale nie znaczy ze ich nie szanije...wiadomo ze sie roznimy i spory zawsze beda. a jesli chodzi o kompromis i porozumienie to ja bym bardzo chciala...Potrzebuje teraz tego zeby mnie zrozumial wkoncu, tylko sama niewiem czy dobrze to przekazuje. Pozdrawiam
  7. albo wyciagnal odruchowo i na szybko wymyslil cos zebys sie nie kapnela.
  8. eeh Jeszcze jedno do ciebie, zarzucasz mi tu ze nie widze w tesciu czlowieka chorego i starego...i ze nie dziwisz sie mojemu mezowi i ze to niby (z tego co zrozumialam) z tego powodu sa nasze klutnie. Ale chcialam Ci cos jeszcze napisac, wiem ze sa chorzy i wiem ze wkrotce beda potrzebowac pomocy tyle ze fakt ze ja tez jestem chora nie porusza tak mojego meza, Tez bym chiala zeby moj maz sie tak o mnie martwil, mam 2 guzy piersi, i tez jest mi bardzo ciezko, nie mam zadnego wparcia, ze wszystkim musze sama sobie radzic, biegac po lekarzach po laboratoriach, psycha mi siada powoli bo nie mam z kim porozmawiac o moich obawach. Tescią nie chce dupy truc swoimi problemami bo maja swoje, mamy nie chce denerwowac bo przez to stracila juz matke siostre, meza(jego z powodu innego guza) pisze na tym forum bo nie mam nikogo. Wiec prosze nie zarzucaj mi ze nie mam serca i ze powinnam tez kogos takiego sobie znalesc. Nitk nie jest swiety i to ze drazni mnie postawa mojego meza jest w pewnym sensie uzasadniona. Oczywiscie mozesz pisac co chcesz to twoje zdanie, tylko najpierw dowiedz sie dokladnie o co chodzi.
  9. eeh tak moj tesc jest chory ale nie znasz tego czlowieka jak ja, i nie masz zielonego pojecia w jakiej jest formie...a jest w doskonalej formie...jakby chcial to by gory przenosil...ale bron Boze go nie osadzam. Niech jest jaki chce byc i niech robi ze swoja zona co chce jesli tylko ona mu na to pozwala i to akceptuje...a jesli chodzi o mojego meza ja nie mam pretesji do niego ze chce im pomoc na starosc, sama dla mojej mamy zrobilabym duzo, ale to nie znaczy ze mam sie do niej przywiazac...pomoc rodzica mozna nawet gdy sie z nimi nie mieszka pod jednym dachem.... InnyInna Dziekuje za zrozumienie, a z moinm Tesciem trafiles, on lubi jak sie robi wszystko pod jego dyktando. A ta praca nie jest marzeniem mojego meza ciagle na nia narzeka...ale finanse sa okey dlatego tam pracuje. i chyba lubi tak jezdzic. mial mozliwosc pracowac u nas w miescie wlasnie w tej firmie to pojechal pare set km dalej, bo tam nie wyda na paliwo. austeria Jezeli mowa o tej wyprowadzce to niestety nie ma szans bo tak jak mowi moj maz"nie damy rady" ponoc. Sprawa Swiat... co roku meza namawiam na to zebysmy skoncu spedzili swieta innaczej i zeby naklonil rodzenstwo na to zeby ich odwiedzili ale co roku sie umawiaja i w ost chwili daja znac ze niestety nie moga, i tak wkoncu zostajemy my. Mi sie wydaje ze oni maja ich dosc...brat meza mieszka 300km od nas widzimy sie co 3-4 lata raz oni wpadaja czasem my jedziemy do nich...jak maja czas... kiedys pojechalismy z tesciami na pare dni...wiesz co mi szwagier powiedzial na dowidzenia po cichu...ZE MI WSPOLCZUJE...rozumiesz to? Krzysztof W Moj maz zanim zostalismy malzenstwem mieszkal razem z rodzicami, musial im oczywiscie placic za mieszkanie, jedzenie, itp ale nigdy sie od nich nie wyprowadzal. Jezeli chodzi o zazdrosc to szczerze mowiac mimo ze siedze w domu calymi dniami i nigdzie prawie nie wychodze to ona jest...(dorabiam jako fryzjerka dojezdzajac do klientek) i czasami jest tak ze nie moge odebrac w tej chwili telefonu (bo akurat nakladam farbe) to najpierw wydzwania do tesciow sie wypytac gdzie jestem, bo na ogol wiedza bo robia wywiad srodowiskowy a jak nie wiedza to oni dzwonia, a potem jak oddzwaniam to albo nie odbiera albo odrazu krzyczy ze mam go w d... i ze nie may o czy mowic...czesto tez sie zdarza ze jak jest w domu i ja moge wkoncu gdzies wyjsc z kolezanka na piwo czy cos(teraz juz nie bo nie mam kolezanek) to oczywiscie wie gdzie i z kim ide, posiedze z godzine a on pakuje malego i przyjezdza do nas"bo mu sie nudzilo", albo jak wroce od klientki po jakim dluzszym czasie bo mialam duzo pracy(panie wiedza ile czasu trwa zrobienie baleyage) to potrafi na mnie focha walnac i sie nie odzywac bo ja niewiedomo gdzie bylam i co robilam bo nie mozliwe ze tak dlugo mi zeszlo. Ja traktuje klientki powaznie i chce zeby sie dobrze czuly i czasem sie zdarzy ze jeszcze cos wymyslimy i nam zejdzie troche dluzej no ale czy to takie przestepstwo? A naprawde sprawia mi to przyjemnosc dopuki on sie nie obrazi.
  10. To nie jest tak ze ja nie pracuje akurat dlatego ze tescie zajmowali sie moim synem i ze mi sie nie podobalo ich zachowanie, i ze nie chce pracowac, lubie swoj zawod i nigdy nie unikalam pracy... tyle ze dla mojego meza ja zawsze za malo zarabiam i bez sensu jest w ogole zebym jezdzila tracila czas i paliwo, obojetnie czy zarabialam 800zl czy 2500zl. dlatego teraz jestem w domu. dorabiam sobie jezdzac do klientek. A maz, czy uzyskal odemnie przyzwolenie na taka prace czy to ze mozemy mieszkac z tesciami...nieeee... po prostu nie pytal mnie o zdanie, zawsze jest tak jak on chce i nawet jak mi to nie pasuje to go nie za bardzo interesuje...A ja bym chciala zeby miedzy nami bylo dobrze, zebym mogla z nim uzgodnic wiele spraw i zeby byl w tym jakis kompromis...tyle ze nie wiem jak sie za to zabrac , co mam zrobic zeby sie przebic i zebysmy mogli spotkac sie gdzies po srodku, jezeli nie mam za duzo do gadania.
  11. No akurat tego nie moge juz ocenic czy sa dojrzalsze czy nie. Moim zdaniem naprawde powinnaś skupic sie na sobie i własnym życiu...i nie ogladac sie na kogos, bo ona ma chłopaka a ja nie. Może naprawde tak ma być, że teraz masz się zajać soba, może sie zabawić, może masz poznawać ludzi ale nie koniecznie z kimś sie wiazać, może ten ktoś gdzieś tam czeka i trzeba troche cierpliwości zeby to odkryć...trzymaj sie i nie załamuj każdy ma swoj cel w zyciu:) tylko nie każdy wie jak go odnaleść. na to trzeba czasu.
  12. hmm czemu maja chlopakow? jak dla mnie 18latki w glowie maja jedna rzecz i chyba wiesz o co mi chodzi... ale co to za partner na tydzien lub noc. fakt zdarza sie ze niektore pary zostaja z soba do konca zycia nawet jak zaczynaja w wieku 15 lat ale czy to znaczy ze ty tez tak musisz? Kazdy z nas przezywa swoje zycie innaczej. Ty masz czas dla siebie:) Wykorzystuj to jak najlepiej, a zobaczysz ze w koncu przyjdzie ten moment i bedziesz wtedy szczesliwa ze stało sie tak a nie innaczej:) Pozdrawiam Cie serdecznie.
  13. hmmm a czy mozna w ogole kupic jedna szt prezerwatywy na ogol sa pakowane chyba po 3szt???? szczerze tez bym myslala ze mnie zdradza...:(
  14. Moze dobrze by bylo jakbys gdzies wyjechala, na pare dni z kims kto bedzie potrafil zorganizowac ci ten wypad tak ze nie bedziesz o nim myslala, no i oczywiscie nie zabierasz ze soba telefonu zeby nie meczyl cie dzwoniac czy smsujac, innaczej nie uporasz sie z tym. moze po jakims czasie zrozumiesz ze bez niego bedzie ci jednak lepiej. Bo jesli tak cie rani i miesza z blotem to po co sobie marnowac zycie. Wiem ze ciezko tak ot sobie odejsc ale warto sprubowac. A kto wie moze sie zmieni jak zobaczy ze to nie przelewki i ze nie mozesz nie wrocic po 3dniach.
  15. wybacz ze az tak sie rozpisalam troche mnie ponioslo.
  16. nie mowie ze wcale sie nie stawiam... ale nie umiem sie z nim dlugo sprzeczac, czasami wole ustapic zeby miedzy nami bylo lepiej. On jest nerwowy to przyznam, i tak sie troche zmienil....ale nadal niektore sytuaje wyprowadzaja go z rownowagi...np (w tej chwili ja nie pracuje.. siedze w domu z dzieckiem,(i tesciami)),ale wczesniej bylo tak ze jak pracowalam to tesciowa sie zajmowala naszym dzieckiem, co nie zawsze mi sie podobalo bo nie sluchala w ogole co sie do niej mowi i czego ma nie robic jesli chodzi o mojego syna, oczywiscie zwracalam jej i tesciowi uwage, a moj maz... raz stawal po mojej stronie drugi raz nie, no i klutnia gotowa. teraz to juz zdecydowanie stoi za mna jesli chodzi o ta sprawe bo mial ale to wlasnie wplyw jednej z naszych rozmow ( wtedy myslalam ze juz ostatniej) powiedzialam mu wszystko co mnie bolalo choc bardzo ciezko bylo mi wydusic jakiekolwiek slowo. A jesli chodzi o to ze zawsze moja wina... hmmm chyba tak bo ja nie rozumiem sytuacji i wszystko komplikuje to ze nie chce mieszkac z tesciami i to ze nie chce zeby wszystko wiedzieli co sie u nas dzieje i to ze jestem marudna i sie obrazam bez powodu w sumie. Kurde....ja go kocham i niechce zeby tak bylo, i nie podoba mi sie ze tak pracuje, bo teraz w ogole nie mamy kontaktu prawie, i boje sie ze sie znudzilam juz mu a moze tam znajdzie lepsza, co bedzie lubila takie zycie. Jestem zalamana:(((
  17. Hmmm nie nie sa niepełnosprawni, moze nie sa tez w pełni zdrowi, i teść i teściowa maja problemy z sercem, choresterol,cisnienie. Tesc do tego ma jeszcze cukrzyce i jakas chorobe nog szczerze to nawet nie wiem jak to sie nazywa, wiem tyle ze ma od kostek w dol rany otwarte ktore nie chca sie goic i ciagle pekaja. No i w sumie to tyle z ich chorob. A moj maz nie nie musi im gotowac ani myc:) jesli juz to jest przydatny do noszenia ciezkich rzeczy, robienia za drivera jesli trzeba(choc maja swoj samochod). Po za tym nic wielkiego. Czasami mi sie wydaje ze on tak sie upiera zeby zostac z nimi bo sie boi zeby jego ojciec nie zameczyl jego matki,tzn ona jest tzw kura domowa ale z przymusu, ojciec nic przy sobie nie zrobi ani sniadania ani kawy ani prania ani opalu nie przyniesie(poniewaz sami ogrzewamy dom) nawet ciucho sobie nie przygotuje do ubrania. wszystko ona za niego robi bo on jest zawsze taaki zmeczony( ale choduje golebie i kroliki, i caly dzien z nimi siedzi). Ale tu nie o niego chodzi tylko o mojego meza, tak jak pisalam wczesniej przez takie sytuacje mysle ze on nie chce jej zostawic. A czy nie uwazam ze niszczy to nasz zwiazek, tak uwazam, doskonale to wiem, tyle ze jestem taka osoba ze nie potrafie sie postawic
  18. Prosze Cie staro?, Podam ci przyklad, moja siostra ma tez 24 lata i nawet na mysl jej nie przychodzi zeby sie z kims umawiac czy wychodzic za maz i nie dlatego ze jest jakas brzydka czy nie interesuja sie nia bo jakby chciala to by sie interesowali, tylko twierdzi ze ma jeszcze sporo czasu na takie decyzje, narazie zajmuje sie soba wychodzi z kolezankami na imprezy,wyjezdza gdzie sie tylko da i szczerze troche jej zazdroszcze tego:) nie zebym czegos zalowala ale jakbym miala znowu miec np 19 lat(w wieku 19 wyszlam za maz i urodzilam dziecko) to poczekala bym z pewnymi decyzjami. chociaz wlasnie te 5-6lat zeby sie wyszumiec do konca, ciesze sie ze mam slicznego synka i rodzine(nie zawsze idealna) ale raczej bym poczekala. wiec dopuki masz taka szanse to sie nie stresuj i zrob cos dla siebie a w koncu i tak znajdzie sie ten ktos:)
  19. Moim zdaniem na kazdego przychodzi czas, a jesli teraz jest tak ze faceci nie zwracaja na ciebie uwagi tak jak piszesz to coz widocznie sa slepi:)) W koncu znajdzie sie ten mądry ktory doceni twoja osobe:) A moze znajdzie sie ktoś nawet z tego portalu kto ma podobny problem;)
  20. Jesli chodzi o wyprowadzke to chyba nie mam o czym marzyc, poniewaz moj maz nie chce zostawiac swoich rodzicow samych, nie daleko im do 70 tki i czesto powtarza ze ma obowiazek sie nimi zajac, zwlaszcza ze jego dwojka rodzenstwa w ogole sie rodzicami(brat mieszka 300km od nas wiec nijako jest usprawiedliwiony, ale siostra w tym samym miescie) nie interesuja. nawet na Świeta nie przyjezdzaja, zawsze my jestesmy, do mojej rodziny nie jezdzimy bo jest liczna i u mojej mamy (ojciec nie zyje) jest zawsze duzo ludzi ale co z tego, wkoncu tez mam prawo do niej jechac, ale nie bo nie zostawimy tesciow samych. Wiec beznadziejna sprawa z ta wyprowadzka. A jesli chodzi o kłótnie rodzicow, nie moi nie klucili sie za czesto, zdarzalo im sie nie powiem ale to kazdej parze sie chyba zdarza, za to u mojego meza dosc czesto, ogolnie mial kiedys bardzo ciezka sytuacje w rodzinie, nie raz mi o niej opowiadal jeszcze wczesniej na samym poczatku naszego zwiazku.
  21. Z moim mezem znam sie prawie 7 lat a małżenstwem jestesmy od 6 lat. Mamy 5cio letniego synka i niby na pierwszy rzut oka jest wszystko okey, ale jakby sie tak nam przyjrzeć to wcale nie jest. Od kad pamietam kłucilisny sie ze soba, na poczatku sporadycznie ale z roku na rok coraz czesciej, zawsze sobie tlumaczylam ze sie ''docieramy" ale ile mozna? A teraz to juz w ogole jest strasznie, moj maz od jakiegos czasu jezdzi w delegacje a ja jestem z osob ktore sie strasznie martwia, zwlaszcza ostatnio dzwonie, pisze, chce wiedziec czy nic zlego mu sie nie stalo...tyle ze on to odbiera jakbym go kontrolowala, chociaz to wcale nie jest moim zamiarem. Moj maz jest bardzo upartym, impulsywnym, troszke zarozumialym czlowiekiem, zawsze wszystko chce robic po swojemu, a od kad zaczol tak pracowac i sie nie widujemy to mam wrazenie ze nie ma ochoty sie ze mna kontaktowac i jak ja juz sie odezwe to porozmawia min i musi konczyc chociaz wiem ze dzwonie po godzinach pracy. wydaje mi sie ze zaczelo mu sie podobac takie zycie bez nas( mnie i syna) i szczerze troche sie boje, a moze ja sie mu juz znudzilam i te nasze klutnie o nic tak naprawde, bo zawsze jak sie klucimy to jest moja wina, chociaz przewaznie stoi ona po obustronach. ja czesto pod wplywem emocji sie wycofuje tzn wyprowadzam sie do mojej mamy, bo tu nie czuje sie dobrze, poniewaz mieszkamy z jego rodzicam, którzy uwielbiaja sie wtracac w nasze zycie. Oczywiscie kiedy juz mnie nie ma jakis czas w domu to wkoncu przyjezdza i chce rozmawiac, a tak naprawde konczy sie na tym ze on mi powie jak ja mam bardzo sie zmienic i tyle z nasze"rozmowy" ja nic nie mowie tylko placze, strasznie przezywam takie sytuacje, zatyka mnie w gardle i nie potrafie nic powiedziec, dopiero jak sie uspokoje i on sie uspokoi to moge mu powiedziec co tak naprwde czuje. Na ogol jest czesto tak ze i tak sie schodzimy spowrotem. Kocham go nad zycie ale boje sie ze wkoncu sie powoli wyniszczymy tymi klutniami. I przestaniemy czuc do siebie to co nas przy sobie jeszcze trzyma. Szczerze nie chcialabym tego bo jak sie nie sprzeczamy to wiem ze naprawde jestesmy dla siebie stworzeni. Albo tak mi sie wydaje. Niewiem co sie dzieje ze sie tak zachowujemy czy to nasze charaktery czy jeszcze naprawde potrzeba troche czasu zebysmy sie dogadali w niektorych kwestiach......pomozcie prosze jeszcze powinnam dodac ze troche rozni nas wychowanie religijne, on wychowany przez typowych katolikow a ja przez swiatkow jechowy, ale w sumie oboje nie praktykujemy zadnej religi, ale problemy z tym zwiazane tez sa ze wzgledu na rodziny,
  22. witaj, powiem ci ze ja mam od jakiegos czasu prawie takie same objawy jak ty i dowiedzialan sie dzisiaj ze to moze byc wlasnie nerwica, a przy twoich doswiadczeniach w domu to jet prawdopodobne gdyz miedzy innymi ciezka sytuacja w domu przyczynia sie do tego, ale nie jestem lekarzem i sama ide sie upenic dokladnie dlatego zachecam cie zebys poszedl z tym do specjalisty. pozdrawiam
  23. witam, od paru miesiecy(chodz wczesniej tego az tak nie zauwazalam i nie laczylam) mam dziwne obiawy, zaczelo sie od wysokiego cisnienia i tetna (do 130/min) nastepny dziwny obiaw to kiedy wracalam z pracy serce zaczelo mi walic niesamowicie szybko tak ze przez bluzke mozna bylo zobaczyc przy tym brak oddechu i zawroty glowy, ale po wizycie u kardiologa nic nie stwierdzili, kazal mi brac ziolowe tabletki na uspokojenie, przez miesiac moze dwa nic się nie działo. Ale od jakiegos czasu znowu cos sie ze mna dzieje, czesto boli mnie glowa, czesto tez mam biegunke(w sumie to codziennie), dretwieja mi szybko nogi i rece, mam trudnosci z zasnieciem, czasmi mam wrazenie ze nie moge odetchnac, suchosc w ustach, nic mi sie nie chce najlepiej bym lezala calymi dniami, czesto placze nawet bez powodu, a przez ost tydzien nie moge wytrzymac sama ze soba, nie ma mojego meza(jest w delegacji) a ja mam wrazanie ze jak go nie ma to nie potrafie nic dobrze zrobic. czy takie zachowanie nie jest nienormalne?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...