Skocz do zawartości
Forum

zuzu12

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Wrocław

Osiągnięcia zuzu12

0

Reputacja

  1. @Pauliii Hej :) Czuję się średnio. Raz lepiej, raz gorzej. Muszę nad sobą pracować, nad swoim ciałem i umysłem, bo jestem zakompleksiona i dopiero teraz widzę, jak ja bardzo nie znam swojej wartości i nie wierzę we własne siły. Jaka stałam się przez te wszystkie wydarzenia w moim życiu wycofana, jak się wszystkim przejmuję i stresuję pierdołami. Mam znajomych oczywiście, mam moją kochaną siostrę, ale ona jest ode mnie lat młodsza i chociaż jest bardzo dojrzała jak na swój wiek i czasem ma o wiele zdrowsze podejście do niektórych spraw niż ja, to nie mogę jej obarczać moimi problemami każdego dnia... Faceci byli mną zainteresowani gdzieś tam po drodze, jednemu z ich zresztą zaczęło na mnie naprawdę zależeć, ale ja nie potrafiłam tego odwzajemnić. Źle się czuję z tym wszystkim, ze sobą. Zdałam sobie sprawę, że po śmierci mojej mamy mój facet był dla mnie o tyle najważniejszy, że trochę zapomniałam o sobie. Po prostu myślę, że stałam się dla niego nudna, z kompleksami, moje pasje też troszkę oddaliłam od siebie, ale nie był to dla mnie problem, bo naprawdę największą frajdą było dla mnie spędzanie czasu razem i robienie fajnych nowych rzeczy razem. Jestem sama i zapewne sama jeszcze pozostanę przez jakiś czas. Najbardziej rozwala mnie fakt, że o teraz spotyka się z dziewczyną, która jest po prostu trochę lepszą wersją mnie. Bardzo podobne zainteresowania, studia, podróże, muzyka... No po prostu druga ja tylko świeża krew, może jest trochę ładniejsza. Jest mi tak przykro jak na to wszystko patrzę, serce mi pęka. Są dni, że czuję się beznadziejna, ale staram się z tym walczyć. Widzisz, ja też robiłam tak jak Ty, zawsze chciałam dobrze, też łagodziłam kłótnie nawet jeśli nie były z mojej winy a w większości nie były. On i tak wpędzał mnie w poczucie winy. W październiku jeszcze dzień przed moimi urodzinami, ale już po tym jak się rozstaliśmy napisał mi smsa, że mam przestać użalać się wszystkim JEGO znajomym jak to mi jest ciężko i źle, bo to jest żałosne i mam sobie znaleźć swoich znajomych. Tak jakbyśmy przez te ponad pięć lat nie mieli wspólnych znajomych i w momencie kiedy nie jesteśmy już razem to ja jestem niczym i nie zasługuję na to żeby ktoś się ze mną kumplował. Ehh.. Daj sobie spokój z takim związkiem, bo facet jak się nie stara to pewnie jest mu tak wygodnie i nie będzie tego robił, bo wie, że nie musi, wie, że co by się nie działo to Ty przyjdziesz i będziesz przy nim, więc robi z Tobą co chce. Tak było u mnie. Więc ogólnie jeśli nie chcesz stracić siebie samej to wiem, że może być Ci ciężko, ale może nie warto umniejszać sobie godności i wartości, bo potem tak właśnie wychodzi, że po rozstaniu jesteśmy w rozsypce totalnej. Wiem, że to trudne, ale spróbuj znaleźć w sobie siłę.
  2. Czy mogę liczyć na czyjąś wypowiedź w tej sprawie? :(
  3. Ile to wszystko jeszcze potrwa? Czy któraś z Was była po takim związku, takim rozstaniu? Nadal nie mam pustego serca a tym bardziej pustego umysłu, wolnego od myślenia o nim... Jak mam pozbyć się tej głupiej myśli, że może to właśnie on był miłością mojego życia? Nie boje się, że będę sama, bo nie będę. Boję się, że nie będę potrafiła pokochać kogoś równie mocno co jego. Że ta miłość nie przyjdzie tak po prostu, tak "naturalnie", jeśli rozumiecie o co mi chodzi. To wszystko jest takie trudne. Ciężko mi i wygląda to tak, że robię krok do przodu i dwa do tyłu, jestem załamana, tęsknię za nim i czasem mam dosyć takiego egzystowania mimo tego, że mam dużo zajęć i obowiązków...
  4. @franca, wiem, że nazwa tematu trochę niefortunna, ale nie wiedziałam jak zawrzeć mój problem... Ale cieszę się, że mnie zrozumiałaś :) Wydaje mi się, że mam potrzebę pobyć sama a tu jak na złość zaraz po rozstaniu poznałam już trzech facetów, którzy są mną zainteresowani, toż to jakaś masakra :p Gdyby to było za jakiś czas to pewnie bym się cieszyła, ale teraz czuję, że randki chyba jeszcze nie dla mnie...
  5. Tylko, że chodzi też o to, że on mnie w ogóle nie pociąga fizycznie, nic a nic. I jeszcze ja jestem kompletnie rozsypana po tym związku i nie czuję się gotowa na randki, bo po prostu moja żałoba jeszcze nie przeszła. Naprawdę lubię spędzać z nim czas, ale nie chcę robić mu nadziei...
  6. Dwa i pół miesiąca temu skończył się mój ponad pięcioletni związek, z którego wyszłam bardzo mocno poturbowana emocjonalnie, z obniżonym poczuciem własnej wartości i wiary w siebie... Dopiero w zasadzie jakiś czas temu przestałam płakać i rozpaczać. Postanowiłam, że teraz mam czas dla siebie, skupiam się wreszcie na sobie a nie ma innych. Na pewnej imprezie poznałam naprawdę wspaniałego chłopaka, odpowiedzialnego, troskliwego, miłego, mogłabym powiedzieć wręcz, że idealnego, ale niestety nie jest jeden mankament.. W ogóle w moim typie, w zasadzie to jest całkowicie inny niż mężczyźni, którzy mi się podobają. Rozmawiamy ze sobą często i spotkaliśmy się dwa razy, ale dziś zaproponował mi randkę czym tak strasznie zbił mnie z tropu :/ W ogóle nie czuję się gotowa na randkowanie, wręcz spanikowałam i wystraszyłam się kiedy tylko o to zapytał. Nie wiem co mam robić, bo nie chcę wpadać w jakieś zażyłości. Jest świetnym człowiekiem, ale ja kompletnie nie czuję nic, czuję się pusta zupełnie. Nie chcę zrobić mu przykrości, bo jest naprawdę wartościowym człowiekiem, ale z jednej strony wiem, że chyba średnio to widzę, a z drugiej to myślę sobie, że mogę nie spotkać drugiej tak cudownej osoby prędko... A może to wynika też z mojej niskiej samooceny nad którą dopiero pracuję? Nie wiem co mam robić :(
  7. Eh... Wiem to wszystko o czym mówicie i naprawdę zrozumiałam już bardzo wiele rzeczy, przeanalizowałam wszystkie nasze postępowania w związku i wiem co było nie tak tylko najgorsze jest, że ja w tym momencie łudzę się, że może będzie nam dane to naprawić tudzież zacząć od nowa, ale będąc już mądrzejszymi ludźmi. Wiem, że małe jest prawdopodobieństwo, bo on mi powiedział, że nie bierze tego pod uwagę, bo do siebie nie pasujemy, że wie, że jest egoistą i nie umie tego zmienić, ale ja naprawdę tak bardzo go kochałam i chyba kocham nadal... Nie wiem czy w ogóle to miałoby kiedyś sens, ale na chwilę obecną tak czuję.
  8. Widzę, że mamy podobny problem, a w zasadzie podobnie kończymy. Ja skończyłam bez faceta, z niską samooceną, z wyrzutami do samej siebie i z tzw. kochaniem za bardzo. Jeśli chcesz to przeczytaj mój post i wierz mi, że lepiej dla Ciebie jeśli się rozstaniecie, bo tylko wykończysz się psychicznie. Jestem teraz po rozstaniu dwa tygodnie i też dopiero teraz to wszystko zaczynam rozumieć, że gdyby była silniejsza psychicznie to powinnam się z nim rozstać po zdradzie, której mówiłam, że nie wybaczam, ale ze strachu przed samotnością powiedziałam mu, że okej, dajmy sobie szansę. To jest strasznie trudne, ale chyba tak będzie lepiej. https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/589779,jak-mam-zaufac-mojemu-chlopakowi-na-nowo
  9. Od momentu pisania tego wątku minęły dwa lata... 25 września tego roku mój chłopak zostawił mnie. Jest mi cholernie ciężko, ale wróciłam tu, przeczytałam i stwierdzam, że wszystkie miałyście rację już wtedy a ja cały czas marzyłam i żyłam jak we śnie, że przecież on się zmieni jeśli ja się postaram, popracuję nad sobą. Moja godność upadła na dno den i jeszcze nawet wczoraj będąc lekko wstawiona odezwałam się do niego czy nie można by tego jeszcze naprawić. Czuję się ze sobą beznadziejnie, to on doszedł do wniosku, że nie potrafi się zmienić, nie chce tego w zasadzie, nie chce się ustatkować, nie wie czy w ogóle potrafi kochać i będę szczęśliwsza z kimś innym, bo on mi tego szczęścia nie da. Zniosłam wiele przykrości, naprawdę psychicznie się wykańczając tylko dlatego, że tak bardzo bałam się samotności... Zawsze chciałam żeby wszystko było super, szłam na kompromisy, wyciągałam rękę do niego jak się pokłóciliśmy. Mając niecałe 18 lat straciłam mamę, zmarła na raka. Mój chłopak mnie wsparł wtedy bardzo, ale poza nim nie miałam nikogo. W domu jeszcze podsłyszałam jak babcia mówiła "Z Zuzią to nie ma co rozmawiać, ona ma fajnego chłopaka to sobie poradzi". No i miałam jego, ale całe uczucia, miłość, nadzieję i wiarę pokładałam w nim. Dlatego był dla mnie tak ważny. Gdybym była silniejsza, bardziej rezolutna i miała racjonalne podejście do życia to prawdopodobnie rozstałabym się z nim już dawno temu. Wtedy, kiedy mnie zdradził. Ale ja się prawie od niego uzależniłam... I tak do niedawna, pozwalałam sobie wchodzić na głowę i nie szanowałam się. Po prostu kochałam za bardzo. Jest mi ciężko, ale zaczynam to wszystko widzieć, potrzebuję wsparcia żeby wyjść na prostą. Piszę też to jako wskazówka/ przestroga dla innych kobiet... Wiem,że ktoś powie, że byłam głupia, że sama sobie zasłużyłam. Wiem o tym... Natomiast teraz już na to nic nie poradzę, proszę jedynie o wsparcie jeśli ktoś ma czas/ochotę.
  10. Sarasz, powinnaś tego "mężczyznę" już dawno kopnąć w tyłek. Zdradzał Cię na prawo i lewo i jeszcze wywoływał w Tobie poczucie winy... To wszystko to jest naprawdę za dużo krzywd żeby w tym związku dalej tkwić. Nie wiem jak potrafiłaś mu odpuścić te wszystkie grzechy.
  11. Miałam prawie taką samą sytuację, alkohol, pocałunek, przyznał się sam. Niby wszystko okej, ale teraz do tej pory jest mi trudno o tym zapomnieć i nie potrafię mu zaufać tak jak dawniej...
  12. Podobny problem? Mój facet nie jest święty, jak pisałam, ale to takich rzeczy by się nie posunął, jeszcze trochę ma oleju w głowie... Boże dziewczyno, skoro wiesz o tych wszystkich rzeczach i do tego Cię poniżał za Twoimi plecami to jak Ty możesz być z takim gościem? To jest miłość czy przyzwyczajenie czy nie wiem co?
  13. Postanowiłam tu napisać, bo potrzebuję wsparcia. Muszę być silniejsza i muszę być pewna swoich decyzji. Nie chcę potem żałować całe życie...
  14. Żeby się tylko jeszcze starał i nie zatajał przede mną dziwnych rzeczy, o których później dowiaduję się przez przypadek... Mam jeszcze nadzieję, ale nie wiem jak to będzie.
  15. W tej chwili ja czekam na jego ruchy, na to co zrobi, jaki będzie wobec mnie. Chcemy to naprawić, mówi, że będzie się dla mnie starał i na razie nie jest źle. Dał mi klucze do swojego mieszkania a to dla niego dużo. Zobaczymy, jeśli coś spieprzy to ja już tego nie chcę ciągnąć, bo już dość łez przez niego wylałam, powiedziałam mu to otwarcie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...