Skocz do zawartości
Forum

tryni

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Poznań

Osiągnięcia tryni

0

Reputacja

  1. Witam Mam pytanie czy Gastroskopie i Kolonoskopie robi ten sam lekarz ?
  2. Doradźcie jak znaleść takiego specjalistę, czy jest taka osoba, która przyjedzie do domu? Mimo wszystko chodzi o dobro dziecka, gdyby była sama niech sobie radzi, ale nie chce krzywdzić dziecka, który ją kocha mimo, że jest jaka jest.
  3. Witajcie Właściwie nie wiem jak zacząć, trochę dużo by opisywać całą sytuację... Mam ogromny problem z siostrą, której ostatnio zachowanie przeraża mnie. Siostra ma 38 lat, samotnie wychowuje synka, który jest moim oczkiem w głowie, mieszka z rodzicami, ma zapewnione właściwie wszystko. Moja mama wychowuje praktycznie wnuka, odprowadza do szkoły, gotuje, pierze... siostra po prostu pracuje i tyle co można o jej aktywności napisać. Po przyjściu nie zajmuje się praktycznie niczym, ma często nawet problem z tym żeby z dzieckiem lekcje odrobić. Użala się nad sobą, jaka to ona skrzywdzona przez los bo samotnie wychowuje dziecko, podejmowała kilka prób by znaleźć kogoś, jednak większość po prostu ją "olała". Można powiedzieć, że ważniejsze jest dla niej by znaleść faceta niż wychować dziecko. Wszyscy jej pomagają, ja często opłacam wyjazdy na wakacje, kupuje małemu ciuszki, zabieram do kina,.. siostra nie robi praktycznie nic, traktuje dziecko jako kartę przetargową. Ok i mimo wszystko nie było by problemu gdyby nie fakt, że nie może znieść mojego szczęścia, tego że ma fajnego faceta, że się zaręczyliśmy i oczekujemy dziecka. Mojego M znam ok 8 lat, siostra prawie 5 lat go unikała, nie rozmawiała z nim, lekceważyła, on znosił to ze spokojem i cierpliwością aż w końcu się przekonała. Za wszystkie swoje niepowodzenia obwinia mnie, a to ja praktycznie przygotowałam jej całą wyprawkę, pokój dla dziecka, złożyłam łóżeczko, traktuje jej dziecko jak swoje. Jej facet nie interesował się niczym, o przepraszam interesował się jej kartą bankomatową z którą sobie paradował po sklepach a ona to tolerowała. Zamieszkali u moich rodziców gdzie zaczął się awanturować, nie pracował, buntował siostrę, więc moja mama go spakowała. Okazało się w między czasie, ze wziął jakiś kredyt niewiadomo na co i zaczęli pukać do domu mojej mamy komornicy (podał adres do korespondencji na adres mojej mamy). Nic to mojej siostry nie nauczyło, "poleciała" za nim z 2 miesięcznym dzieckiem, wróciła z rykiem po 3 miesiącach. Moja mama przyjęła ją, zajęła się dzieckiem ona wróciła do pracy... no i od tego czasu jest pokrzywdzona prze zemnie... Ciągle szuka faceta, nieważne jakiego ważne żeby był i to dosłownie, czasami po prostu aż wstyd kogo przyprowadza, no ale nic mama stara się nie wtrącać, po czasie okazuje się, ze nic z tego nie wychodzi. Już kiedyś nawet ja próbowałam jej kogoś zagaić, no ale ona o siebie nie dba, ciężko jest kogoś fajnego do niej przekonać. Ja mieszkam osobno z (teraz już) narzeczonym, często odwiedzam rodziców, pomagam na tyle na ile mogę, święta spędzamy u nich. Ostatnie święta to była porażka, mój M oświadczył się po wigilii... co zrobiła moja siostra? Ostentacyjnie wyszła z pokoju gdzie spędziła resztę świąt, moja teściowa poleciała ja pocieszać, co niestety przyniosło jeszcze gorszy rezultat. Ostatnio oznajmiłam, że jestem w ciąży, moje siostra zaniemówiła, zachowała się jakby ktoś jej tlen odciął. Od tego czasu są już tylko jazdy, dziś usłyszałam że jestem kur.. , że się kurw.. itd. po czym zaczęła rzucać tym co miała w ręku, dopadła do mnie i mnie ugryzła w dłoń, po prostu nie wiedziałam jak się zachować odepchnęłam ją, moja mama na siłę wepchnęła ją do pokoju po czym ona zemdlała (udając oczywiście). Często tworzy takie akcje, truje się, łyka tabletki jakie ma pod ręką. Co jest najgorsze nikt nam nie wierzy, w pracy jest wzorowym pracownikiem, nie bardzo wiemy jak na nią wpłynąć, nie działa ani dobroć ani złość...
  4. Dzięki faktycznie są refundowane sprawdziłam u źródła Pozdrawiam
  5. Witam Powiedzcie mi proszę czy orientujecie się czy badanie na toxoplazmoza, różyczkę są płatne czy refundowane w ramach nfz, czytam wiele w internecie i są to sprzeczne informację. Chciała dowiedzieć się czegoś u źródła i dwa dni "wiszę" na telefonie próbując dowiedzieć się czegoś w NFZ Z góry dziękuję za odpowiedz
  6. Krzysztof.W Jak to powiedział Adam Smith ,,Nawet najniższa kategoria zwykłych robotników powinna zarobić co najmniej dwa razy tyle, ile potrzebuje na własne utrzymanie, aby każdy był w stanie wychować dwoje dzieci." Nie róbmy sobie śmiechu z ludzi co chcą zarobić powyżej 2000tyś, gdyż poniżej to ubóstwo. Tym bardziej że nonsens naszego kraju polega na tym, ze człowiek bywa zbyt bogaty na otrzymanie pomocy a zarazem zbyt biedny, aby się utrzymać. Wracając do tematu, myślę że w samym piekle diabeł sinieje z zazdrości patrząc na obietnice polityków. Krzysztof żeby było ciekawiej oferta dotyczyła pracy w urzędzie na stanowisku specjalista ds. administracji i czegoś tam jeszcze (mnóstwo wymagań)
  7. ~przeczytałam . Owszem dorosłość wymaga od nas dojrzałości i odpowiedzialnosći rownież za najbliższych, ale nie da rady ciągnąć samej wozu na którym siedzą osoby, które wcale nie chcą jechać w tym samym kierunku. . Święte słowa, tak czasami się czuje jak koń od którego oczekuje się żeby jechał jednocześnie w cztery rożne strony.
  8. Nie chodzi mi o to, że ktoś tu mi każe przepraszać, ja mówię o tym czego zawsze oczekuje moja mama. Jesteś młodsza i to ty masz przepraszać, moja mama nigdy nie użyła tego słowa, może nigdy go nie słyszała, może nie potrafi? Nie wiem...
  9. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy zechcieli podzielić się ze mną swoją opinią, każdą doceniam. Tak jak pisze Pani Kamila czasami właściwie nieświadomie nawet unikam sytuacji w której narzeczony czy daje mi buziaka czy mnie przytula, bo mam wrażenie, że możne to zaboleć siostrę, że jest sama, zranić mamę że tego nie doświadczyła. Ja naprawdę chciałabym, żeby sytuacja się unormowała, żeby siostra znalazła odpowiedzialnego i kochającego faceta który pokocha nie tylko ją, ale i mojego chrześniaka. Chciałabym żeby mama miała mniej obowiązków, więcej czasu dla siebie, ale tak jak pisze "przeczytałam" to nie ja wybrałam jej męża, kiedy było źle często mówiłam rozwiedź się niech się to skończy.Nie chcę za wszystko obwiniać mamy bo zawsze ciężko pracowała, nie potrafiła, czy bała się zakończyć ten związek nie wiem, wiem, że zawsze byłam w domu kiedy to było potrzebne a teraz się wyprowadziłam. Mama pomogła mi i to nie raz kiedy miałam problemy finansowe, ale teraz słyszę to na każdym kroku. ~przeczytałam "A kiedy mama wychwala swoje zalety, ile to ona zrobiła dla taty a Ty wiesz że to prawda w połowie, bo Ty biegałaś i załatwiałaś coś innego też dla ojca, lub dla niej, to wspominasz jej o tym, czy milczysz? " Nie jestem osobą która wypomina co zrobiła dla kogoś, ale faktycznie czasami nie wytrzymuję i przypominam to wtedy słyszę "Oooo tak to też bym chciała załatwić kilka spraw i mieć problem z głowy, możesz zabrać ojca do siebie to wtedy zrozumiesz, ile jest pracy, jak trzeba za nim chodzić do toalety ..." Ja mam czasami wrażenie, że zatraciłam gdzieś swoje życie, ciągle dom, dom i dom tylko nie mój, dom rodziców. Odkładam ciągle decyzje o dziecku bo to kredyt bo to coś w domu, bo ciągle coś innego a życie ucieka. Nikt tak naprawdę (poza moim ukochanym) nie pyta mnie czego chce od życia to nie jest ważne, mama wręcz zawsze mi wypomina " ty chcesz stanowczo za dużo od życia, za dużo oczekujesz, ja nigdy tyle nie oczekiwałam" No i co mam mamie odpowiedzieć? Nie oczekiwałaś tyle to masz to co masz? Po prostu gryzę się w język bo nie chcę sprawiać jej przykrości, tylko że po mnie można jechać. To o czym pisze "franca" to też racja "Chwila, ale właściwie z jakiej racji ona z Twoją siostrą zwaliły na Ciebie całą opiekę nad nim, a same zrobiły sobie wakacje?! To jest kompletny brak szacunku do Ciebie i wykorzystywanie Ciebie." Jestem tym "bohaterem rodzinnym" który zawsze wszystko bierze na swoje barki . Może to głupie, ale sama im to zaproponowałam głownie ze wzg. na chrześniaka który jest moim oczkiem w głowie. Nie chciałam, żeby słuchał o tym co jest z dziadkiem, żeby mógł zmienić otoczenie. Miało to pomóc a ja naprawdę dawałam sobie radę, dobijały mnie tylko te telefony z inf. co znowu jest nie tak. Ja do dziś tak mam, że jak odbieram telefon i widzę "mama" to pierwsza myśl która mnie nachodzi to "co znowu jest nie tak?" No to słyszę, "a to ojciec dziś uciekał z domu, a to chrześniak był niegrzeczny w przedszkolu, a to trzeba mu strój zrobić, a to ktoś umarł " Rzadko naprawdę rzadko mama dzwoni z pozytywną informacją. "przeczytałam" "A tata dalej wymaga opieki? Ja się zastanawiam, czy robienie za cierpiętników dla ludzi, którzy byli dla nas źli to jest ta droga." Tata nadal wymaga opieki, po wylewie który doznał lekarze powiedzieli, że to będzie cud jak przeżyje. Obecnie chodzi, jest z nim kontakt, rozumie jednak nie wychodzi nigdzie sam . Nie wiem czy to jest ta droga, choć uważam, że skoro mama kiedy miała możliwość nie zostawiała taty to teraz oddanie go do zakładu opiekuńczego to była by podłość. Tak czasami przyglądam się tej sytuacji z boku i mam wrażenie, że chociaż mamie jest ciężko to "wreszcie" ma kontrole na ojcem i mimo, że do tego się nie przyzna pasuje jej to. Jest ciężko narzeka, ale narzekanie to już normalny rytuał dzienny. "ka-wa" "pretensje rodzą pretensje..., dożo wybaczamy rodzicom ,dzieciom,bo to są ludzie których najbardziej kochamy i nie można się zacietrzewiać, ja bym radziła nie przejmować się za bardzo co mówi mama,taki ma charakter,jej już nie zmienisz..., najważniejsze ,żebyś postępowała w zgodzie ze sobą" Chciałabym żeby dali mi możliwość życia swoim życiem, żeby nie mieli do mnie pretensji "że deszcz pada" Bardzo chciałabym żeby skorzystały z pomocy jakiegoś psychologa, terapii rodzinnej lub czegoś co im pomoże. Tylko to ja musiałabym je przekonać do tego, umówić, zawieść i nie wiem czy na jednej wizycie by się nie skończyło. Ja uwielbiam szkolenia,kursy, spotkania z moją psycholog (z którą do tej pory raz na pól roku się widzę) Tylko każda osoba, która jest w moim otoczeniu i zmienia moje widzenie świata, jest zagrożeniem i jak to zawsze mówi moja mama "miesza mi w głowie". Każdy kto ma inny pogląd na życie niż ona jest zły! Nie chciała bym zrywać kontaktów, choć wiem, że muszę je ograniczyć bo zwariuję, lecz nie potrafię jak już pisałam po raz kolejny tulić "ogon" i przepraszać. Tylko za co mam przepraszać za to, że mam inne zdanie, za to że mama (choć wiem że w złości) wyrzuciła mnie z domu? Mama nigdy, ale to nigdy nie przyznała się do błędu, zawsze uważa że to osoba młodsza musi wyciągać rękę. Wiem, że muszę ochłonąć, musi minąć trochę czasu, zaczynam nową pracę i narazie na tym muszę się skupić. Dziękuję bardzo za każde słowo. Mam jeszcze pytanie do was o tego psychologa czy też terapię rodzinną czy ktoś zna kogoś z dobrym podejściem w okolicach Poznania? (moja psycholog odpada) Pozdrawiam
  10. Dziękuję Sha Sha, wiem temat trudny, ciężki do ogarnięcia, ale ja mam czasami ważenie, że mama się pogubiła w życiu. Miała możliwość i wybrała jak to kiedyś powiedziała źle, teraz to do niej dociera tak jak piszesz. Tylko jak mam dotrzeć do mamy skoro ona nie chce mnie słuchać. Może to smutne co teraz napiszę, ale czasami mam wrażenie, że gdyby mi nie wyszło to mogła by powiedzieć "a nie mówiłam" i wtedy usiadłybyśmy sobie ja, mama i siostra i mogły ponarzekać na ten straszny świat,trudne życie, okropnych facetów i odrażający seks. Tylko, że ja uważam inaczej świat jest piękny, życie ciekawe (choć nie zawsze łatwe) faceci normalni (pojęcie względne) a seks jest czymś pięknym jeśli trafi się na odpowiedniego partnera. Ja trafiłam !
  11. Robert M. W takim razie wam Obojgu życzę Pomyślnosci i Powodzenia w nowym miejscu. I pytam....a co mają mówić Ci co mają najnizszą krajową i nie mają mozliwości wyjazdu?? Więc nie narzekaj, bo dać kurze grzedę to chce więcej. Robert nie oceniaj mnie, nie znasz dokładnie naszej sytuacji.Mieszkamy w małej miejscowości, dojazd do miejsca pracy to koszt 250zł + bilety na tramwaj 110zł (2000brutto to około 1500zł - 360zł= 1140zł na rękę i ty uważasz, że to kokosy?) I pokaż mi w którym momencie mojej wypowiedzi narzekam?
  12. Powinnam zacząć od początku, tylko już nie pamiętam gdzie ten początek był?Czy wtedy kiedy tata zaczął pić, czy wtedy kiedy zaczęła się w domu agresja, czy może wtedy kiedy zaczęłam w domu walczyć o normalność a później chcąc stworzyć swój dom wyprowadziłam się. Mam 33 lata wspaniałego faceta, 20 letni kredyt i mimo tego, że mieszkam osobno ciągle ciągnie się za mną problem domowy. Cokolwiek bym zrobiła zawsze na końcu i tak pretensje są do mnie. Kiedy miałam 16 lat w domu zaczął się problem alkoholowy, tata przeszedł na rentę, mama prowadziła działalność gospodarczą i powodziło się nam przyzwoicie. Bez szału, ale nic nam nie brakowało, być może wtedy tata stwierdził, ze już się nie musi starać bo na wszystko wystarczy. Co pamiętam z tego okresu? Kasie zalęknioną, niepewną siebie, czującą się ciągle niepewnie w domu, w życiu na świecie. Skończyłam podstawówkę poszłam do szkoły do wielkiego Poznania, który wydawał się taki wielki, przerażający a po środku tego wszystkiego "mała" Kasia. Gdzie poszłam? no do zawodówki, bo przecież na nic więcej mnie nie stać (tak myślałam o sobie) Szkoła zawodowa to był dla mnie ciężki okres, przebywania z ludźmi, na praktykach najchętniej nie wychodziła bym z zaplecza, bałam się ludzi, czułam się niepewnie. No i ten powrót do domu, gdzie zawsze był chaos, gdzie święta kojarzyły się z wybitymi szybami (bo ojca dopadały wyrzuty sumienia i w tym okresie pił podwójnie). Później praca w sklepie, gdzie oczywiście chcąc się wykazać robiłam za trzech, czasami biegałam na trzy stoiska. Miałam dosyć, wszystkiego, samotności obowiązków, które przejęłam za ojca, awantur domowych i rękoczynów. Mama praktycznie wszystko przerzuciła na mnie, aż w końcu nie wytrzymałam i skłoniłam mamę do założenia niebieskiej karty. Dostaliśmy wiadomość o możliwości skorzystania z pomocy psychologa i od tego czasu wszystko zaczęło się zmieniać (przynajmniej w moim życiu). Zaczęłam jeździć na indywidualne spotkania i wiecie co? ta kobieta była pierwszą osobą, która mi powiedziała, że jestem inteligentna i stać mnie na więcej i jeszcze coś, przytuliła mnie jako pierwsza, ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić? ryczałam jak bóbr. Moja siostra i moja mama stwierdziły, że to nie ma sensu takie jeżdżenie i w ogóle szkoda czasu. Mnie spotkania dawały dużo, uwierzyłam w siebie poszłam do liceum, skończyłam studia ( uczyła mnie nawet wspomniana Pani Psycholog) Byłam z siebie dumna, w między czasie poznałam mojego kochanego faceta i w ogóle świat zaczął nabierać barw. Tylko sytuacja w domu była w kratkę, założyliśmy sprawę, ojciec dostał kuratora, później za zupełnie inne przewinienie zamknęli go w zakładzie karnym. Byłam i tam, choć tak się czasami zastanawiam czy mi to było potrzebne? Po powrocie było normalnie jak nigdy, aż dziwnie. Ja w między czasie się wyprowadziłam , podjęłam pracę w zawodzie no i wtedy ojciec dostał wylew. Siostra była ciągle "dzieckiem we mgle", obecnie wychowuje sama dziecko i ma pretensje do świata, że jej się życie nie ułożyło, na siłę szuka faceta, i ciągle słyszę od niej, że jestem mądra bo przychodzę na godzinę. Kiedy to ja po wylewie byłam dzień w dzień w szpitalu, myłam ojca pilnowałam żeby miał wszystko, a mama z siostrą i chrześniakiem pojechały nad morze ( oczywiście sama je do tego skłoniłam stwierdziłam, że sobie poradzę, a skoro one miały już wykupiony pobyt to nie mają rezygnować) No i sobie poradziłam, mama zamiast odpoczywać i "cieszyć" się z pobytu to codziennie dzwoniła z informacją że... chrześniak za dużo chce, że jest niegrzeczny, że... że...że... Załatwiłam ojcu dobry ośrodek rehabilitacyjny, jeździłam co 3 dzień mnóstwo kilometrów, później załatwiałam psychiatrów, neurologów, dofinansowanie do łazienki, rehabilitanta do domu itd, itd. Na końcu jak tata po powrocie ze szpitala nie mógł wrócić do normalności , chodził nocami to mama do mnie dzwoniła, że ja jestem mądra bo się wyniosłam a wszystko spadło na nie (mamę i siostrę) Miałam dość tak jak dziś kiedy po raz kolejny mama wylała na mnie wszystkie żale, mówiąc, że wszystko jest na jej głowie a i, że ze mną nikt nie wytrzyma. Ja czasami zastanawiam się dlaczego mama nie potrafi przyznać się do swoich słabości, czy dlatego, że zawsze kiedy mówiłam, ze ma coś zrobić z ojcem słyszałam "nie skacz tak, nie skacz bo możesz trafić tak samo" a kiedy trafiłam na naprawdę dojrzałego i odpowiedzialnego mężczyznę to tak jakby nie mogła się z tym pogodzić , że jej proroctwo się nie sprawdziło. Kocham mamę,bardzo pomogła mi w życiu, wiem, że jest jej ciężko, ale nie rozumiem dlaczego o wszystko obwinia mnie, potrafi powiedzieć, że o coś starała się tylko i wyłącznie ona kiedy to ja z moim S. biegaliśmy po całym mieście. Dzisiaj usłyszałam, że kiedy mieliśmy trudny okres w związku to mój S powiedział mamie, że do siebie nie pasujemy i, że mam ciężki charakter. Nie wytrzymałam i powiedziałam, że zadzwonię i chcę to usłyszeć od niego i wtedy usłyszałam, że mam się wynosić i nie robić zamieszania, No to wyszłam... Przepraszam za chaotyczną wypowiedz po prostu ciężko mi dziś ze wszystkim tym bardziej, że jestem sama bo mój S. wyjechał za granicę. Nie wiem, co dalej, mam dość ciągłego tulenia "ogona" pod siebie i wyciągania ręki nawet wtedy kiedy to nie ja powinnam ta rękę wyciągnąć. To jest moja mama, ale kiedy słyszy się "wynoś się z tego domu" to serce boli.
  13. I wyjeżdżać będzie jeszcze więcej, mój narzeczony wyjechał pół roku temu po tym jak zaproponowano mu 2000 brutto . Teraz do wyjazdu przygotowuję się ja.
  14. Ja mojego miśka poznałam na czaterii, dość długo tam czatowałam, miałam już takie wyczucie, że wystarczyło pierwsze "cześć" i już wiedziałam czy warto prowadzić dalszą rozmowę.... Jesteśmy ze sobą już 5 lat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...