Skocz do zawartości
Forum

KamilaD3

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Warszawa

Osiągnięcia KamilaD3

0

Reputacja

  1. Czytam i serio brak mi słow. Kilka tygodni temu zostawilam swojego dlugoletnie partnera, poniewaz okazalo sie ze był "ciepłą kluchą". Na zewnatrz taki silny, odwazny a co do czego to sama musialam sobie ze wszystkim radzic. Ja tu nie oceniam Cie, ale cholera jasna wez Ty sie ogarnij. Ja rowniez musialam zostawic faceta ktorego bardzo kocham, a byl rozchwiany emocjonalnie. Moze Ona Cie nie kochala, a moze to Ty jej przestales wystarczac, poniewaz... 1. Raz piszesz ze bys jej niby nieba uchylil, a za chwile ze probowales ja zmienic. Stary, gdybys ja kochal to akceptowalbys ja w 100%, a gdyby Ona Cie kochala staralaby sie byc dla ciebie lepsza. Po 2. Ja jestem bardzo twarda osoba, ale rowniez mam uczucia i w pewnym wieku kobieta chce by pomimo jej sily to facet byl jej wsparciem. Facet musi byc wrazliwy, ale tez musi wiedziec kiedy trzeba tupnac. Facet to ma byc facet a nie jaks popierdolka. Nie chce Cie obrazic, ale jezeli tak uzalales sie nad soba to ja sie wcale nie dziwie, ze Ona uciekla. Serio. Co by taka kobieta zrobila w przyszlosci, gdy bedac z Toba przytrafilaby sie Wam jakas tragedia? Miesiacami stekalbys na swoj los czy bedac jej opoka potrafil rozwiazac problem? Rozumiem ze Ci ciezko... Ale dostales tyle wskazowek tu na forum... Czas sie ogarnac. Sily Ci zycze. I pamietaj nic nie dzieje sie bez przyczyny, a gdy zamkniesz tamten etap bedziesz gotowy na nastepny. Powodzenia.
  2. Ja miałam trochę łatwiej, bo chociaż wspólnie spędzaliśmy czas w gronie jego jak i moich znajomych, to oboje pozostaniemy aktywnie przy swoich. Można powiedzieć, że nie mamy zbyt sporo znajomych, ale kilku bardzo dobrych przyjaciół. Ja mam bliskie przyjaciółki, które pójdą za mną w ogień, on również ma takich kolegów (oby). Nie sądzę jednak, żeby którakolwiek "drużyna" były wstanie zrobić mi, lub jemu przykrość. Czy jesteś pewna, że są to również Twoi znajomi, skoro w planach uwzględniają tylko jego. To, że uwzględniali Cię wcześniej może wynikać tylko z tego, że byłaś jego dziewczyną. Zastanów się, czy warto jest utrzymywanie stałego kontaktu (czy nawet go szukać) z tymi ludźmi.
  3. A i jeszcze jedno. Nie szukaj wymowek. Nikt nie mowi abys wyrzucala z grona znajomych, mozesz tylko zaznaczyc aby nie pojawialy Ci sie ich posty. Bedzie Ci znacznie latwiej, bo domyslam sie ze cierpisz jak widzic jak On swietnie sie bawi. Daruj to sobie
  4. Mentalnie wciaz jestem rozbita, ale staram sie sobie tlumaczyc ze jest w zyciu tyle pieknych rzeczy i marzen do spelnienia i nie ma czasu na wahanie sie. Czas szybko leci, a im pozniej tym gorzej sie do czegos zabrac. Pani w aptece polecila mi Neospazmine, ale byla na alkoholu czego mi nie mozna. Dala mi wiec tabletki Doppel herz "Na uspokojenie". I tyle...W przeciagu zaledwie kilku godzin w koncu najadlam sie jak świ*"*" :D
  5. Moja Droga. Kilka dni temu odeszlam od partnera, ktorego bardzo kocham. A raczej kocham czlowieka przy ktorym kiedys czułam sie kochana. W pewien sposob uswiadomilam sobie, ze ludzilam sie tylko, iz On czuje to samo. W pewnym momencie cos we mnie pekło. Spakowalam sie i wyprowadziłam, chcąc zachować resztki godnosci. Serce mi sie krajało... Bo choc bylo to moze z mojej strony troche dziecinne, to zostawilam mu wszytkie prezenty i upominki, ktore od niego dostalam. Jego i naszych wspolnych znajomych bardzo szanuje, ale poblokowalam np.na fejsie aby nie pojawialy mi sie ich posty. Odcielam sie zupelnie! Nie chce o nim rozmawiac z innymi choc sobie z poczatku poplakalam (to cos normalnego po stracie), to rozumiem ze w nocy przychodzi ten moment gdy sciska Cie w zoładku. Ja nie jadlam przez trzy dni, az poszlam do apteki po mocniejsze srodki uspokajajace ( ziolka) Pomogly. Przesypiam cala noc, znajomi nie opuszczaja mnie na krok, w pracy twierdza ze znowu jestem rozkoszna kobietka. Wiem, co czujesz i dluga droga przd Toba, bo nie da sie calkowicie zapomniec o czlowieku, ktorego stawialo sie na pierwszym miejscu, a On ni z gruchy ni z pietruchy nas odrzuca. A moze po prostu bylysmy tak glupie i naiwne ze nie widzialysmy sygnalow, ktore nam dawali. Nie walcz Kochana o niego, bo nie ma o co. Walcz o siebie. Pomysl ile czasu przez niego stracilas, a w duchu podziekuj mu, ze odszedl bo nie zaslugiwal na Ciebie. Pozdrawiam i trzymam kciuki ;)
  6. Boże przydały mi się te spostrzeżenia. Nie ukrywam, że są one bardzo pomocne. Raz jeszcze dziękuję. Jako, że moja mama nie wiedziała o mojej terapii (bałam się jej powiedzieć, gdyż bardzo bałam się że ją zawiodę), bałam się że mój były partner jej o tym powie. Koleżanka poradziłam mi bym się nie martwiła i sama jej wcześniej powiedziała, bo to przecież matka i zawsze będzie murem za mną stała. Tak więc wczoraj to zrobiłam. Przeprosiłam, że ją zawiodłam, a Ona płacząc ze mną powiedziała, że jest ze mnie dumna i będzie jeszcze bardziej jeżeli w tym wytrwam. Przynajmniej z tym jestem spokojna. Tak, powiem, że wręcz nie spodziewałam się , AŻ takiego wsparcia! Z każdej strony. To bardzo pomocne. ~do autorki Uważam że powinnaś porozmawiać na ten temat z jego bliskimi.On potrzebuje mocnego wsparcia żeby podjąć leczenie.Mam nadzieję ,że jego otoczenie nie powie " weż się w garść bo przecieź jesteś dorosły i sobie poradzisz" Wiem i chciałabym coś zrobić, ale myślę że jeszcze nie teraz, bo muszę ochłonąć. Gdy w maju zauważyłam, że zaczyna się z nim coś dziać (wobec mnie był całkowicie normalny) i jego znajomi kontaktowali się ze mną, bo nie wiedzieli co się z nim się dzieli, prosiłam by nie odpuszczali w kontaktach z nim. Prosiłam nawet by jeden z jego bliskich kolegów zainterweniował, ale mój były jakby starał się odciąć od wszystkich. Przy jedej z rozmów stwierdził, że czuje się przez nich wykorzystywany. Prosiłam o o by z nimi o tym porozmawiał, bądź udał się do psychologa, ale zlał to twierdząc że sobie poradzi. Co do jego rodziny, to cóż...Ma dziwną rodzinę, Tak jakby każdy grał w innej drużynie. Ani jej nie ufa, ani niczego od niej nie chcę. W pewien sposób mam związane ręce....
  7. Nic z tych rzeczy... Plan jest długo terminowy. Wszyscy wokolo po prostu probuja mnie pocieszyc twierdzac ze uda mi sie kiedys znalezc mezczyzne ktory bedzie potrafil odwzajemnic moje uczucia. Chodzilo tu bardziej o to czy da sie to uzyskac skoro kocha sie nieszczesliwie kogos kto tak Cie bardzo zranil. Wiem czas itd. Ale co bedzie, gdy nie uda mi sie ponownie zaufac? Na samym poczatku pisalam ze przez pol roku bronilam sie przed zaufaniem temu mezczyznie, wiec czuje sie jakby winna temu ze pozwolilam sobie na zakochanie. Nigdy nie myslalam piszac ostatni post o zamienniku faceta badz leczeniem innym. Zastanawiam sie jak to jest mozliwe bym byla jeszcze raz wstanie zaufac
  8. Decyzja i przeprowadzka juz ogarnieta. Tylko co teraz? Wiem, ze podjełam słuszną decyzje jednak wciac nie daje mi spokoju mysl, ze wcale nie znalam tego człowieka tak dobrze. Dochodza mnie sluchy o nim i pomimo tego ze nie powinnam sie zamartwiac to boje sie o niego. O jego stabilizacje psychiczna (od miesiecy odgrodzil sie od znajomych, z rodzina tez na bakier) a takze o jego finanse. Znajomi powtarzaja mi, ze teraz sama mam duzo wydatkow zwiazanych z wprowadzeniem sie do innego mieszkania a to co mu zostawilam powinno starczyc po sprzedazy na oplate mieszkania na nastepny miesiac. Nie chce sie uzalac nad soba, bardzo wspieraja mnie bliskie mnie osoby. Kolezanka nastawila mnie n celowosc, wiec przymierzam sie do samodzielnego kupna mieszkania. Jak tylko o to walczyc gdy mialo sie to robic we 2ke. To on planowal, gdzie urzadzi np. Silownie i kacik pisarski dla mnie. Takich pierdolek jest wiecej. Staram sie sobie tak zaplanowac czas aby o nim nie myslec, ale sa ma menty ze bardzo boli. Wiem ze czas leczy rany, wiec jestem zdetetminowana na absolutny brak kontaktu. Jakby to ujac scislej to czuje sie jak zdrdzona nastolatka. Miotaja mna sprzeczne uczucia. Milosc i nienawisc. Kolezanka twierdzi ze to przejdzie, bo w porownaniu do tej nastolatki, wycierpialam juz tyle, ze bardziej juz mnie nie mogl skopac- a bagaz doswiadczen pozwoli mi na podejmowanie coraz to madrzejszych decyzji. Mam plany do zrealizowania, chce sprostac oczekiwaniom mezczyzny ktory mnie doceni. Chce byc kochana i chce kochac. Czuje sie atrakcyjna pomimo ze podkopal moje ego, jednak... Zastanawia mnie czy bede potrafila sie otworzyc na nowe relacje, zaufanie i dotyk innego skoro czuje taka pustke?
  9. Dziękuję. Tak zrobię. Dzisiaj miałam jeszcze bardzo dramatyczną rozmowę z bliską mi osobą, która przechodziła to samo co ja i bardzo mnie wspiera. Jestem już po konfrontacji. Chyba się jednak nie spodziewał. Wpadł w furię (poszło krzesło w ruch, więc cieszę się, że większość zdążyłam spakować). Zarzucił mi standardowo moich kolegów! Kolegów ze studiów itp, chociaż nigdy nie dawałam mu podstaw. Nigdy! I przede wszystkim to, że wiedział, że w końcu go zostawię. Nie pomogło to, że mam dosyć że wciąż mnie krzywdzi i że mam już dosyć poniżania przez niego. Wiedziałam, że wciąż będzie mnie oskarżał, więc powiedziałam, że to definitywny koniec. Nie wiedziałam czy wpadnie w większą furię czy się rozpłacze. W końcu wyszedł, a ja wracam do pakowania.
  10. Rozmowa na temat wyprowadzki jest zbedna, bo znowu uslysze ze cos sobie wmawiam, przesadzam i tyle. Od miesiaca czekam by ze mna porozmawial. Tym razem chcac byc wlasnie konsekwentna musze dac mu do zrozumienia ze tym razem nie zartuje, ze to koniec...
  11. Mysle, ze informacja beda dla niego moje spakowane rzeczy. Nie chce wdawac sie z nim w rozmowe, bo wiem jaka bedzie jego reakcja. Dzisiaj pakowanie, jutro znajomi pomoga mi sie wyniesc.
  12. Bardzo dzikuje za wszytkie celne uwagi. Dzisiaj podjelam decyzje, ze chcac zachowac resztki godnosci musze zakonczyc ten chory uklad. Uklad bo niestety zwiazkiem juz nie mozna tego nazwac. Jest mi ogromnie ciezko i mam nadzieje ze poradze sobie z jego postawa gdy sie o tym dowie. Juz dzisiaj po pracy sie pakuje. Gorzej juz czuc sie nie bede, a tylko ja moge sprawic by poczuc sie lepiej. Moze to bedzie zla decyzja, ale lepiej probowac niz nic nie robic.
  13. Koszta studiów są znikome bo opłacam je ze stypendium zarówno naukowego jak i sportowego. Co do dziecka. Daleka droga? Dla niego średnio, bo jeszcze 2 miesiące temu mówił, że w pół roku chce ogarnąć firmę i zacząć się starać. Nie wiem. Co do byłej. Wątpię, bo wiem, że kontakt był chwilowy. Dziewczyny aktualnie nie ma w kraju. Raczej była to grzecznościowa wymiana słów i tyle. Wiem, że się czepiam, ale po prostu wiem, że zrobił mi tym tylko po złości. Co do bycia razem to tak. Może mu się odechciało, może kogoś poznał. Ja wiem, tylko że nie czuje tego co ja. Odejść. Bym odeszła, ale nie wiem jak. Najpierw z nim porozmawiać o odejściu? To zacznie awanturę, że znowu przesadzam. Spakować się i tyle? Bez słowa?
  14. ~onkaY Kolejny "kwiatek". Skąd takie przypuszczenia? Masz na to jakieś dowody? bo jeśli to prawda, to nie oczekuj, że facet powie ci wprost, że jesteś tylko opcją, bo akurat ta, której pragnie jest niedostępna. Jeżeli faktycznie masz poważne podstawy, żeby tak sądzić, to ja ciebie nie rozumiem. Zmarnowałaś 3,5 roku życia na pogoń za utopią? Chyba jesteś KKZB (kobietą kochającą za bardzo), tylko, że to nie jest usprawiedliwienie. W tym, co piszesz dominuje twoja prosząca, uległa postawa, o rozmowę, dobre słowo, o jakąkolwiek decyzję. Jak dlugo jeszcze zamierzasz płaszczyć się przed nim, żebrać. Ocknij się i spójrz prawdzie w oczy. Dziękuję. Mój terapeuta i ludzie na grupie twierdzą bym nie podejmowała decyzji na tak wczesnym etapie terapii (leczę się zaledwie kilka miesięcy) . Twierdzą, że mimo iż to on mnie trochę przymusił, to może się teraz obawiać trybu mojego trzeźwego życia. Strach myśleć, ale wydaje mi się że się mylą. Ja już na serio nie mam siły. Nie wiem tylko jak to na spokojnie zakończyć. Ostatnio to ja byłam winna, bo zarzucił mi że uciekłam, co nie było do końca prawdą bo musiałam tylko przemyśleć kilka spraw Pomimo, że wiem, że on nie czuje tego co ja, nie chcę się z nim żegnać w złości i kłótni (choć nie widzę tego by utrzymywać dalej kontakt). Chciałabym to zakończyć polubownie, ale wiem, że to ja ponownie będę winna.
  15. Nie rozmawiamy ze sobą od ok miesiąca. Próbowałam z nim kilka razy rozmawiać w przeciągu tych tygodni, jednak nie chciał. Raz powiedział że źle się czuje, a za chwilę walił wódę, drugi raz powiedział, że nie ma motywacji do życia. Wtedy zaproponowałam psychologa, lub aby po prostu ze mną porozmawiał. Widziałam, że spadła mu "kondycja życiowa" i popada w marazm dlatego starałam się go trochę udobruchać. Skoro nie szło mu w firmie, to zapytałam czy nie myślał o pracy u kogoś innego. Jego znajomi dawali mi znać, że coś z nim się dzieje nie tak, więc wciąż starałam się szukać rozwiązań. W rozmowie prośbą, by nie oddalał się ode mnie i innych, ale on zaczął jeszcze więcej pracować i później znikać bez odzewu. Po naszej ostatniej rozmowie powiedziałam, że po prostu już nie wiem co mam mu powiedzieć, że przecież zawsze będę starała się mu pomóc jeżeli tylko będę czuła się dla niego ważna i będzie mnie potrzebował. Zapytałam wtedy czy może chodzi o mnie i może chce się rozstać. Fuknął tylko na mnie i tu już cisza ostateczna. Zwykłe cześć od tygodnia i tyle... Od kilku miesięcy nie pije, leczę się, bo nie powiem on mnie do tego zmobilizował. Zawsze powtarzał, że chce ze mną założyć zdrową i szczęśliwą rodzinę. Że pracuje tak dużo właśnie na tą rodzinę, pomimo, że wciąż powtarzałam iż nie potrzebuję nie wiadomo czego. On bardzo chce dziecka. A co do ślubu to po prostu poszłam na ustępstwo, skoro nie chce kościelnego. Jemu jednak przeszkadza również ten fakt bo chciałby cywilny, ale dziecko ma mieć jego nazwisko. Często musiałam rezygnować z czegoś, ale niestety nie zgodzę się na ślub cywilny i chcę aby moje dziecko miało nazwisko choćby 2członowe. W wielu kwestiach się dogadujemy. Najgorsze że wszyscy macie rację. Tu nie chodzi o to, że on tego wszystkiego nie chcę, on po prostu nie jest z tą z którą by tego zapragnął. Tego obawiam się najbardziej. Ale gdy pytam milczy, bądź twierdzi, że wyolbrzymiam. Nie mogę już znieść tego milczenia, a z drugiej strony to ja zawsze starałam się zacząć rozmowę. Gdy odchodziłam, on nagle się pojawiał i wracałam. Było tak 2 razy. Czemu wracałam? Kocham go i kiedy jest dobrze, jest cudownie. Boję się również, że tym razem będzie to koniec definitywny, bądź ponownie okażę się głupiutką dziewczynką i wrócę. Mętlik... `ka-wa Dokładnie. Tylko jak się rozstać, jak żyć ze sobą? Jak żyć oddzielnie, jak się w spokoju rozstać? Będzie dym.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...