Rok temu przeżyłam trudna sytuację. Byłam w toksycznym związku, przez który byłam nerwowa i często krzyczałam na wszystkich. Dodatkowo wspolzylam i zrobiłam to tylko dlatego, że bałam się samotności. Nie chciałam tego, źle się czułam w trakcie. Po tygodniu związek się rozpadł. Dodatkowo moi rodzice to spowodowali. Strasznie się klocilismy. Czułam się okropnie, jakbym zawiodła moja rodzinę. Rodzina zaczęła mnie kontrolować, gdzie wychodzę, z kim pisze, kto mnie odwiedza. Czułam obrzydzenie do swojego ciała, nienawidziłam każdej myśl o dotyku, nienawidziłam samej siebie. Chciałam być lepsza, chciałam by ojciec był że mnie dumny, więc zaczęłam się odchudzać. Jadłam dziennie 300 kcal i schudłam 15 kg. Byłam na granicy niedowagi i prawidłowej wagi. Pojawiła się też depresja i autoagresja. W końcu poszłam do psychologa. Miałam 2 wizyty, skończyły się gdy znalazłam "sens zycia". Pragnęłam wyjechac na studia za granicę. Zaczęłam jest normalnie, depresja przemienia, byłam szczęśliwa, lecz obrzydzenie do samej siebie pozostało. Teraz nie potrafię być szczęśliwa. Cały czas się albo głodze albo jem za dużo. Straciłam wszystkich przyjaciół, straciłam pasję. Całe dnie spędzam w pracy, bez marzeń, bez planów. Chciałabym pogodzić się że swoją waga, nie bać się przytyć, pokochać swoje ciało i przestać krytykować sama siebie. Nie chcę iść do psychologa, bo nie mam anoreksji ani bulimii, depresji ani nerwicy. Nikt nie uzna mojego problemu na poważnie, a ja nie potrafię sobie z tym poradzić, nie widzę sensu życia... Nie wiem jak sobie pomóc. Proszę o radę