Skocz do zawartości
Forum

Kar1991

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Laskowice

Osiągnięcia Kar1991

0

Reputacja

  1. Kar1991

    Chcę uciec

    Mąż postara się porozmawiać z narzeczonym najmlodszej siostry, ponieważ padło stwierdzenie że oni po ślubie zostaną tu przez jakiś czas. My mamy robić ta górę, a oni by zostali w przechodnim pokoju. Poprostu genialne. Chyba że siostrzyczko liczy że przyjdzie na gotowe. Teraz oni zbierają na ślub który odbędzie się latem 2019. Ciekawe co z tej rozmowy wyjdzie. Mąż faktycznie chce postawić dom, co oczywiście trwa i faktycznie wynajmowanie mieszkanie mija się tu z celem. Chociaż uważam że ładowanie kasy w strych który nie chce żeby był mój jest bezsensu. Od jutra idę na terapię, najpierw sama. Lekarz pomoże mi pozbierać myśli i znaleźć dla mnie wytłumaczenie mojego zagubienia. Naprawdę raz chce tak a raz zupełnie inaczej. Cieszę się że mogę tu podzielić się moimi troskami i nikt nie stresuje się mną i moja sytuacja. Teraz mam kolejny problem. Zaginął mój najstarszy brat. Jutro trzeci raz jade na policje. Zaginął w Wielkiej Brytanii. Tam znajoma też zgłosiła zaginięcie. Udostępniłem post z jego zdjęciem. Napisałam do wszystkich jego znajomych na fb. Wysłałam maile do ambasad w Anglii na kilka adresów. Czy ktoś wie co jeszcze można zrobić?
  2. Kar1991

    Chcę uciec

    Nie mam ochoty już żyć. Bardzo Kocham męża. Raz planuje ucieczkę i przygotowuje sobie torbę a jak jest jeden 'normalny' dzień, w sensie że mam wolne schodze na dół siku i widzę że ciotka, teściowa i najmłodsza siostra męża są miłe, uśmiechnięte. Potem rozmowa z mężem, znowu kolejna. Że obiecuję mi że się wyprowadzimy, że mnie kocha i nie może patrzeć jak się męczę. Że on może się poświęcić. I wtedy czuje wyrzuty sumienia, zaczynam myśleć że to on resztę życia będzie się ze mną męczył. Marzyłam że kiedy założę rodzinę, że będę miała męża. Inteligentnego, z ambicjami, miłego, co nie przeklina, że będę dla niego najważniejsza. Chociaż dla kogoś w życiu bym chciała. Wiem że to takie harlequinowe ale marzyłam o wielkiej miłości. Mój mąż jest taki. Mój wymarzony, tylko pogubił się w tym. Teraz odmówili mu dwóch posad więc chcę go wspierać zamiast mu dokładać marudzenia o pracy. On chodzi codziennie do pracy na budowę, przynosi pieniądze do domu i tym zawsze się broni. Jest to mniej niż ja. Nie liczy mu się to do emerytury. Wszystko jest teraz odkladane. Wyjazdy do przyjaciół, rodziny. Zawsze argumentem przeciwko zaplanowaniu wyjazdu jest: "nie wiadomo co z tą pracą, jak dostanę to nie możemy jechać" tak mówi mój mąż. Przed ślubem też ciągle to słyszałam, tylko że mówił że nie rejestruje się do urzędu bo jak dostanie pracę to nikt mu nie da urlopu na podróż poślubną. Mi się wydaje że to kwestia dogadania i uprzedzenia na wstępie że ślub planowaliśmy półtorej roku i tyle. Wprowadziliśmy się i chwilę potem mi się oświadczył. Nie umiem ocenić go. Nie chce też wygarnąć rodzince co mnie boli, bo nie zrozumieją na pewno, a mama zrobi z siebie ofiarę i będzie cierpiała. Może nie zrobi tego perfidnie, poprostu to prosta kobieta która nie zrozumie złożoności tej sytuacji. Nie zrozumie że nie dam rady z nimi mieszkać nawet jak bardzo się będę starała. Powodem jest moje dzieciństwo, przykład babci która się rozwiodla z dziadkiem mieszkali w przechodnim pokoju i ten ją zdradził. Przykład mamy która mieszkała w połączonych mieszkaniach z moją babcia i prababcia, tata też ją ponoć zdradzał i powiesił się. Ojczym.... Nie oszczedzal nas. Często się przeprowadziliśmy. Przed matura wynajelam pierwsze mieszkanie, poszłam na studia, tam mieszkałam w akademiku. Ostatnie dwa lata studiów były super bo wtedy żyła w dwupokojowy mieszkanku, z siostrą dzięki czemu zblizylysmy się do siebie. Jeździłam konno, chodziłam na tańce, pracowałam. Jak miałam doła to albo ukladala puzzle albo kąpiel i jakieś super żarcie. Mój mąż, wtedy kumpel często nas odwiedzał. Znaliśmy się bo byłam staroscina u siebie na roku a on zaczął chodzić do nas jako drugi kierunek. Miał wypadek i mnie strzelilo, bałam się że go stracę i nie powiem że go kocham. Od wtedy byliśmy razem. Od razu się wprowadził, wcześniej mieszkał w akademiku. Wtedy naszym największym problemem było żeby jego mama nie dowiedziała się że mieszkamy już razem, dziwna sytuacja z właścicielem mieszkania. Mąż zawsze był zaradny i opanowany. Jak nas sąsiadka zalała to on się wszystkim zajął. Kurcze gdzie jest ten człowiek? Nie mam ochoty dalej żyć. Ciągle płacze, już o wszystko. W pracy też nie jest ciekawie bo co chwile coś zapomnę. Jestem obojętna do ludzi bo ciągle zamyslona. Cały czas czuje ból. Jak leżę to boli mnie głowa. Najchętniej to bym już nie wstawala. Nie chce stąd wychodzić. Płacze, teraz też płacze, on śpi. Nie poradzę sobie, nie dam już rady
  3. Kar1991

    Chcę uciec

    Okazuje się że mąż jednak nagadal że on by chciał mieć tą ziemię. Pole ale bez zwierząt. Oszaleje. Tyle razy rozmawialiśmy.
  4. Kar1991

    Chcę uciec

    Zootechnik. Na studiach prowadziłam znajomemu sklep zoologiczny. Teraz pracuje w sklepie i całkiem nieźle zarabiam. Na pracę nie narzekam. Jak pracowałam u takiego buca co się na mnie wyrzywał to zaraz znalazłam nową posadę. Robię to co lubię. Jest mi lepiej niż w 'domu'.
  5. Kar1991

    Chcę uciec

    Technikum rolnicze, inżynier ochrony środowiska i skończył studia mgr ale już nie chciało mu się bronić
  6. Kar1991

    Chcę uciec

    Babcia wtedy mi proponowała jak mam się ubrać. Mama wychodzila wcześniej więc do szkoły szykowała mnie babcia. Jeśli mama coś zauważyła to było na moich braci albo gdzieś spałam czy się przewróciłam. Bardzo długo się moczyłam więc to był główny powód lania. Mama też o to krzyczała na mnie więc nie podejrzewałam że ojczym robi źle. Uważałam to za karę. Moi bracia pamiętają tatę. Jeden miał 3 lata i widział jak mama go odciela i jak tatę zabierają. Bawił się z innymi dziećmi w policję i pakowanie do torby. Obecnie siedzi w więzieniu. Najstarszy brat, wychowany przez babcie i prababcie, uniknął bicia. Ale on psychicznie najbardziej ucierpiał. Miał niecałe 6 lat jak tata umarł. Szybko poszedł do babci. My z bratem dostawalismy za wszystko, a ten najstarszy o tym nawet nie wiedział. Stracił więź z mamą bo potem się przeprowadziliśmy. Miał źle towarzystwo. Myślę że nie umiał się odnaleźć. On był zawsze najbystrzejszy. Uczyć się nie musiał na 5 i 6. A psychicznie jest najsłabszy. Obecnie ma kilkoro dzieci, każde w innym mieście, brał narkotyki, był chwilę bezdomny, nie wiem co on ma w głowie. Żal mi go. Dużo razy mu pomagalismy, mieszkania, prace.... Ach... Nie wiem co z nim jest.
  7. Kar1991

    Chcę uciec

    Moja rodzona mama na nic nie przyzwalała. Mieszkaliśmy na jednym pokoju z kuchnią i łazienką. Mam dwóch starszych braci. Za ścianą w drugim mieszkaniu babcia i prababcia do których były drzwi. Mój tata był dwa lata młodszy od mamy. Powiesił się w kuchni jak miałam 7 miesięcy. Moja mama go znalazła, zawołała pogotowie i policję, zorganizowała pogrzeb. Taty matka obwinia moja mamę o jego śmierć. Babcia i prababcia zaraz po śmierci wzięły mojego najstarszego brata w rodzinę zastępczą. (nie wiem po co, ale podejrzewam że mama nie miała wtedy siły im odmówić zwłaszcza że mieszkania były połączone). Ja znam kilka wersji powodu czemu tata się powiesił, ale wiadomo każdy swoje 5gr dołoży. On tylko wie czemu to zrobił. Mama zmieniła mi imię jak miałam ponad rok. Wyszła drugi raz za mąż jak miałam 3 lata. Ja o tacie dowiedziałam się mając 6/7 lat. Bawiłam się na podwórku, wrócił mój ojczym z moją siostrą (ona wtedy miała z 3/4latka). Zawołał mnie do domu. Zdjął pas i pokazał żebym poszła do kuchni. Spytał 3/4 latkę czy lać. Skąd ona mogła wiedzieć o co chodziło. To miała być kara za to że wyszłam na dwór. Babcia mi pozwoliła a pamiętam jak dziś że nie miałam wtedy szlabanu. Dostałam najgorsze lanie w życiu. Miałam rany na plecach. W miejscu gdzie powiesił się mój tata błagałam ojczyma "tatusiu proszę nie bij". Babcia do tej pory jak widziała że paskiem dostaliśmy to z nim się kłóciła, ale nikomu nie było wolno nic powiedzieć bo co ludzie powiedzą. Po tamtym zabrała mnie na obdukcje. Prosiłam na policji żeby go zamknęli. Babcia jednak poprzestala na ostrzeżeniu. Oczywiście umówiła się ze mną że nic nie powiem, mamie, nikomu. Bracia w tej kuchni śmiali się że mieliśmy tatę ale on wolał umrzeć niż mieć takie dzieci i że to przez to że się urodziłam. Śmiali się tak kilka dni aż się poskarzyłam babci zza ściany. Wtedy mi wytłumaczyła że wujek do którego chodzę na grób to mój tata i że kiedyś miałam inaczej na imię i że dlatego tak z prababcia do mnue mówią. Nie umiałam tego zrozumiec. Nazwisko mi nie pasowało. I wtedy dotarło do mnie że facet którego nienawidzę, za którego modlę się aby umarł nie jest moim ojcem. Jak miałam 8lat urodziła się moja najmłodsza siostra i wtedy przeprowadziliśmy się pół miasta dalej od babci. Najstarszy brat został z babcią. Wtedy mama zaczęła widzieć że coś jest nie tak. Były awantury. Raz pamiętam że się szarpali to mój ojczym tak po pysku dostał bo chciał mamę uderzyć. Wyleciał na zbity pysk jak miałam 9/10 lat. Separacja sądowa i on jest do tej pory w Anglii. Teraz umiem z tym żyć. On jest jak pasożyt. Dopóki daleko to mnie nie obchodzi. Wiem że on nie miał w życiu łatwo. Jego rodzice faworyzowali jego starszego brata a druga miała być córcia, lecz niestety wyszedł mój ojczym. Jego brat miał sponsorowane studia, wszystko. On musiał chodzić do zawodówki i pracować, oraz płacić rodzicom za mieszkanie i jedzenie od 16roku życia. Jego ojciec mi to opowiadał. Umiem logicznie sobie to poukładać że on był skrzywdzony i skrzywiony. Lecz nienawidzę go i nie usprawiedliwia tego co nam zrobił.
  8. Kar1991

    Chcę uciec

    Najmłodsza siostra męża np w poniedziałki ma wolne, to gdy teściowa jedzie z ciocia na chemię to ona musi dać zwierzakom jeść i zrobić obiad. Chodzi wtedy naburmuszona a na obiad jest spaghetti albo pomidorowa, bo ona nic więcej nie umie. Jak ja mam zostać to zwierzaki to samo ale obiad to na początku teściowa mi narzucała, to jakiś tort nalesnikowo szpinakowy albo pieczony kurczak i zapiekane ziemniaczki, a to jakaś potrawka. Zawsze robiłam po swojemu, ona oczywiście to krytykowała i komentowała że wszystko by zrobiła inaczej. Aaaa no i ten jej tekst "to wy musicie wiedzieć". Co za hipokryzja, zawsze narzuca swoje zdanie albo czyjeś zachowanie krytykuje ale przecież zrobisz jak chcesz. Grrr Ona nie jest zła. To ja ją już tak odbieram, mimo że ona może chce dobrze to ja już jestem wrogo nastawiona. Nie chce krzywdzic mojego męża. Strasznie oddaliliśmy się od siebie. Jemu wystarczy to że jestem, że się usmiechne i go przytule a on myśli że jest dobrze. On stoi w miejscu, nic już nie robi w kierunku na przód. Jakiekolwiek wyjścia to zaraz kogoś z rodziny brał więc ja już nie chce. Nawet jak jechałam po suknie zaproponował matce i siostrze bez zapytania mnie o zdanie. Ja potrzebuje akceptacji, poczucia bezpieczeństwa, swobody i zrozumienia. Mi brakuje faceta z którym mogłam się wyglupiac, gadać godzinami, grać w planszowki, jeść razem kolacje, brać kąpiele, oglądać razem filmy które nas oboje interesują, przyjmować gości, bo teraz nikt nie chce mnie odwiedzać. Nie wiem czy będzie nadal mi tak bliski jaki był, czy będzie mnie pociągał, bo z tym też mam problem ostatnio. Przeze mnie nie układa nam się w małżeństwie :'(
  9. Kar1991

    Chcę uciec

    Udało mi się porozmawiać z mężem. Otworzył się przede mną. Powiedział że boi się porozmawiać z mamą i rodzeństwem. Przez tamtą sytuację. On boi się że rodzina go nie zrozumie, że odwrócą się od niego, że obrażą się. Chyba że tylko tak mi powiedział żeby ugrać u mnie a nie przyznawać się że on poprostu chce tam zostać. Już nic nie wiem. Nie śpię w nocy, czuje ból. Jak staram się zasnąć to bardzo szybko i mocno bije mi serce, boli w klatce piersiowej, piecze i kłuje. Nie wiem czy to przez to wszystko czy co mi jest. Oszaleje. Mam dość ;( Nikomu już nie mówię co myślę i czuje bo się boję. Cała w środku się trzese. Zastanawiam się czy w ogóle jakiś lekarz potraktuje mnie poważnie. Wszystkie poradnie są czynne w godzinach kiedy ja pracuje. (9-20) Nie umiem sobie z tym poradzić. Mąż przyjeżdża po mnie ostatnio a kłócić się nie chce żeby uciec. Scen z torbami też nie chcę robić bo nie chce się tłumaczyć i płakać. Codziennie myślę i wyobrażam sobie tą rozmowę, to jak wychodzę stamtąd. Czy jestem psychicznie chora czy co?
  10. Kar1991

    Chcę uciec

    Najbliże mi osoby mają mnue już dość. Ciągle tylko narzekam. Chwilę jest fajnie, śmieje się a potem znowu marudze. Nawet mówią już na mnie maruda. A w tym domu np składając mi życzenia mówią żebym nie denerwowała się już tyle na męża. Niby to wszystko w zastać ale teraz jak o tym myślę to pewnie ja jestem ciągle ta niezadowolona, tą złą której nie da się dogodzić. Zawsze są jakieś problemy. Nie miałam lekko w życiu, ale kto miał. Nie wiem czy to mieszkanie tu mnie tak zmieniło czy jestem toksyczna albo coś ze mną jest nie tak. Teraz większość myśli zostawiam dla siebie i dopiero w krytycznym dla mnie momencie staram się zwierzyć. Przyjaciółce lub mojej mamie. Każdy z nas podobny problem inaczej odczuwa, dla każdego będzie on miał inną skalę trudności mimo że jest ten sam. Więc ja ze swoim nie umiem sobie poradzić. Mimo że ktoś umialby sprawę postawić jasno
  11. Kar1991

    Chcę uciec

    Nie liczę na to. Nie chce nic otrzymywać. Chcę na wszystko zarobić sama, wraz z mężem. Pragnę żeby wszystko co osiągniemy zależało tylko od nas i żebyśmy nie musieli się przed kimkolwiek płaszczyć żeby to mieć. Zdarzenie z ostatniej chwili... W sumie to wczoraj. Leżałam u siebie bo cały czas chodzę ostatnio chora. Nie wiem czy już sama sobie wmawiam czy co jest ze mną. Mąż mamusi powiedział że na drugi dzień, tj.dziś chętnie pojadę z nią do miasta. Nie zapytał mnie nawet. To ja mu na to żeby on pojechał, na on "a czemu ja". Zaczynam się gubić. Udało nam się wczoraj porozmawiać. Spytałam czy jeśli dostanie ta prace dalej czy możemy tam się przenieść. Że dla mnie dojazdy będą takie same a taniej będzie jak jedno z nas będzie dojeżdżać a nie oboje. No i wyjasniałam że strasznie się tu już czuję. I że to nie jest niczyja wina, że też jestem przewrazliwiona i wszystko teraz będę traktować jako atak. Że mam dość. Że nie mam łazienki, nie mam lustra żeby siebie zobaczyć. Nie mamy prywatności i że nie spędzamy już czasu sami tak przyjemnie jak wtedy kiedy mieszkaliśmy razem na studiach. Że nie może żadne z nas czekać z romantyczna kolacja, bo gdzie...z mamusia... Że kąpieli czy prysznicy wspólnych też nie bierzemy bo dziwnie tak. Że męczę się strasznie psychicznie, płacze w nocy, nie mogę spać, ciągle myślę co mogę zrobić. Że nie chce go zmuszać żeby się wyprowadził i był nieszczęśliwy. Przecież możemy w wolny dzień przyjeżdżać i pomagać. Mógłby się umówić z mamą stosownie do grafiku żeby wyreczac ja w najcięższych pracach. Powiedziałam że boli mnie iż zmarnowalam dwa lata i że jeszcze bardziej mnie boli że on chce poświęcić kolejne 4 lata. Że powinnam to zrozumieć. Mam zrozumieć że powinnam wyrzec się swoich planów, marzeń, przyzwyczajeń, zwykłej codzienności oraz macierzyństwa, bo uprzedzalam męża że nie urodze tu dziecka. Ale jak to facet. On nie czuje upływu czasu. Zapytałam czego on chce, czego ode mnie oczekuję, po co się ze mną ożenił skoro nie chce zakładać rodziny. Usłyszałam że mnie kocha i że nic nie wie. On nie wie co go tu tak trzyma. Że żałuje że się tu wprowadziliśmy bo wcześniej jak byliśmy osobno to było łatwiej a teraz odejść jak już tu przyszedł jest ciężko. Zaproponowalam terapie ale nie wiem co z tego będzie. Naprawdę pragnę żeby on był przy mnie szczęśliwy. Nie chce go zmuszać. Sama też nie chcę się męczyć. Przeczytam pewnie odp która słyszałam wielokrotnie: 1)albo powinniśmy się rozstać i iść każde w inną stronę 2) albo powinnam zamknąć dziób w ciup i udawać że tu jest mi dobrze, dla męża 3) albo męża zmusić do wyprowadzki i patrzeć jak on męczy się ze mną.
  12. Kar1991

    Chcę uciec

    Zarejestrowany jako bezrobotny i szuka pracy w zawodzie z czym ma problem. Gdyby miał umowę to moglibyśmy postarać się o kredyt na dom. Jutro jedzie złożyć papiery do dwóch firm. Jedna blisko mamy druga bliżej mojej pracy. Czy taka terapia jest płatna? Gdzie szukać miejsc i osób do których mogłabym się zgłosić. Wyczytałam coś o mopr. Tylko nie chce żeby jakieś ośrodki społeczne się tym interesowały. Wolałabym po cichu to załatwić. Jak droga może być taka terapia i ile powinna trwać?
  13. Kar1991

    Chcę uciec

    Mąż pracuje na czarno a po za tym robi u swojej mamy. Ja faktycznie wracam wieczorami. Nawet jak mam wolne to robię obiad i wszystko sprzątam. Chodź nieczęsto zostaje. Wolę jechać do pracy. Ciotka nic nie zrobi bo na chorobowym jest. Nawet firanek u siebie nie powiesi bo jak spadnie ze stolka to niby mogą jej zarzucić że pracowała. Według mnie to śmieszne. Chcę namówić męża na pójście na terapię. Tam osoba niepowiązana z żadnym z nas będzie mogła wysłuchać obu stron i wtedy pomoże nam obu. Mąż wtedy zobaczy że mam swoją rację a ja dowiem się co robię źle. Wierzę że w końcu będzie dobrze tylko do tego czasu jest ciężko wytrwać.
  14. Kar1991

    Chcę uciec

    56. Za 4 lata emerytura. Przez to że tam mieszkam już czuję do niej straszną niechęć i pewnie czasem ona nie chce źle a ja już wszystko odbieram jako atak. Ona nie jest zła. Nikt mnie nie wyzywa ani nie wylicza mi. Ale i tak nie czuję się tam wolnym człowiekiem. U siebie sprzątam kiedy chce i jak chce. Gotowanie jeśli nie będę czegoś wiedziała to zadzwonię i zapytam bo kiedyś czasem tak robiłam. A teraz mi mówi co jak mam zrobić jakbym nic nie umiała. Pranie jak powiesił na strychu zamiast na dworzu to za leniwa. Jak poszłam na zakupy do lumpka to że jakby ona była taka rozrzutna to by nie miała dla dzieci. Kurde ale ja nie mam dzieci i kupuje odzież na wagę w najtańsze dni! Mało tego. Ona najlepiej dzieci wychowała na całym świecie i im swoje życie poświęciła. Jak każda normalna matka. A jak dowiedziała się że ojczym w domu nas bil to tak skrytykowala moja mamę że nie wiedziałam co powiedzieć. Potem w nocy płakałam. Za każdym razem jak tam wracam to proszę o sciszenie tv i pewnego razu powiedziała że ja się tam wprowadziłam i mam jej zasady akceptować. A innym razem zaczęło się w zastać o gotowaniu, że mezowi powinnam codziennie gotować to ja na to że jak mam wolne to gotuje a codziennie mu będę gotować jak będziemy u siebie, to ta że mieszkam tu to jestem u siebie. Suknie ślubną kupiłam pół roku przed ślubem, używaną i sama ja przerabialam to do dnia ślubu jak widziała że jem coś słodkiego to słyszałam żebym uważała bo już mam suknie. Ważę parę kg więcej ale dobrzei z tym. Mam 164 i 65kg w porywach 67kg więc bez przesady. Ciągle teraz pyta kiedy dziecko to mówię że nie mamy warunków i dzieci będziemy mieli u siebie.
  15. Kar1991

    Chcę uciec

    Szczerze to nawet jeśli od samego początku wprowadzając się tam bym wiedziała że mam tam zostać na zawsze to po jakimś czasie też bym miała dość. Chciałabym pomóc mojemu mężowi. Żeby wrócił do obiegu, miał pracę, był znowu wesoły i chciał mieć swoją rodzinę. Nasi rodzice zawsze mogą na nas liczyć. Wydaje mi się że normalne jest żeby wyprowadzić się od rodziców chcąc założyć rodzinę. Może naprawdę nie potrafię się poświęcić. Nie wiem czy jest to zbyt samolubne z mojej strony.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...