Moje magiczne sposoby dbania o własną odporność i pomagające żyć w zdrowiu nie są chyba niczym nadzwyczajnym.
Wydaje mi się, że wiele osób ma świadomość tego, iż najlepsze efekty osiąga się dzięki, tak zwanemu, zdrowemu stylowi życia.
U mnie wygląda to tak:
Przez cały rok staram się jeść jak największą ilość świeżych warzyw i owoców, ale też wiele przebywać na świeżym powietrzu.
Od października, do marca, jednak zmieniam trochę mój jadłospis.
Używam wówczas dużo czosnku i cebuli.Dodaję ich do wszystkich potraw, tam gdzie tylko jest to możliwe.
Ponadto, kilka razy w tygodniu, kiedy mogę sobie na to pozwolić, staram się zjeść kromkę chleba z ząbkiem surowego czosnku.
Wszystkie zupy, sałatki i mięso doprawiam mieszankami suszonych ziół wyhodowanych we własnym ogrodzie.
Używam też, szczególnie do napojów, codzienną odrobinkę mielonego imbiru, który rozgrzewa mnie znakomicie.
Oczywiście malinowy sok własnej produkcji/szczególnie w mroźne dni/, to też już standard. To samo dotyczy syropu z czubków sosen.
Bardzo ważna dla mnie jest witamina C, którą czerpię nie tylko z cytrusów, lecz także, a może przede wszystkim, z kiszonej kapusty i kiszonych ogórków.
Nie muszę już chyba dodawać, że pyszności te również są mojej, domowej roboty.
W zamrażarce, zaś przechowuję sporą porcję, wyhodowanych przez siebie latem, brokułów, kalafiorów, papryki, zielonej pietruszki i innych jarzyn.
Lubię je i wiem, że są bardzo zdrowe.
Zimą przyrządzam je na wiele sposobów.
Myślę, że możliwość własnoręcznego hodowania i przetwarzania tych wszystkich produktów jest ich dodatkową zaletą.
Nie stosuję sztucznych nawozów, ani oprysków.Wszystko to jest ekologiczne i pozbawione jakichkolwiek śladów chemii.
Mrożonki i przetwory, zaś robię w sposób zapewniający pozostanie w nich jak największej ilości witamin.
Teraz muszę przyznać się do niechęci zimowego ruchu na świeżym powietrzu.
Mam jednak i na to swój sposób.
Po prostu sprawiłam sobie pieska.
Nie trzeba chyba dodawać, że to rozwiązuje wszystkie problemy związane z brakiem entuzjazmu do wychodzenia z domu, bez względu na pogodę.
Myślę, że właśnie dzięki tym wszystkim, bardzo prostym zabiegom, zupełnie się nie przeziębiam.
Już nie pamiętam, kiedy miałam katar, nie mówiąc o grypie, czy anginie.