Skocz do zawartości
Forum

załamana1108

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    okolice Krakowa

Osiągnięcia załamana1108

0

Reputacja

  1. Miałam tak samo mniej więcej 2-3 miesiące po porodzie (karmiłam piersią) nie brałam żadnych witamin,samo przeszło,wypadło to co w ciąży nie wypadło i wszystko wróciło do normy, Ale zawsze warto skonsultować to z lekarzem.
  2. Ja swojemu synkowi psikam wodą morską lub solą fizjologiczną i aspirator, gruszki nigdy nie miałam to nie mam porównania.
  3. ~doświadczona Często tak się zdarza że wychowując dziecko młoda mama ma dość tej monotoni i jeśli nie ma w pobliżu kogoś do pomocy kto by ją zastąpił aby mogła wyjść sama choć na krótko to wtedy tak się czuje jak autorka postu.Co należy zrobić :wziąć się w garsić i poszukać koleżanki to pomoże, lub szukać pracy i oddać dziecko do żłobka lub niani.Szukać rozwiązania i nie płakać bo zawsze jest jakieś wyjście.Dziecko trzeba odchować a później jest już tylko lepiej ale przychodzą inne problemy.Przypomniała mi się moja sytuacja wychowywałam dwoje dzieci w tym jedno niepełnosprawne i kiedy po 10 latach pojechałam do sanatorium to nie mogłam się w nim odnaleźć nie musiałam nikomu nic robić ,nikim się opiekować tylko ja dla samej siebie.Proszę się cieszyć i docenić to że dziecko jest zdrowe i szybko się odchowa. Bardzo mnie mobilizują Wasze wypowiedzi, może tego mi było trzeba,wygadać się po prostu, anonimowo jest to o wiele łatwiejsze, człowiek jest bardziej szczery. Ja wiele razy karciłam siebie w myślach że narzekam a mam męża który nas kocha i zdrowe dziecko a to jest najważniejsze. Boli mnie tylko że się oddalamy od siebie...nie chcę obudzić się za kilka miesięcy i pomyśleć : tu już nie ma co sklejać to koniec! Właśnie dlatego tu napisałam żeby coś w sobie zmienić, podsumować wszystko,wyciągnąć wnioski i starać sie to naprawić.
  4. ka-wa Na pewno jak dziecko będzie starsze mąż bardziej się będzie angażował,ale nie powinnaś tego robić na siłę ,tylko przekonywać do pewnych zachowań mając argumenty np.taki jaki przytoczyłaś. Ja właśnie takich argumentów używam ciągle, przez te jego pracę trochę mu umknęło no nic będziemy się starać to nadrobić.
  5. ~agaaaaaa hmmm.... ile osób tyle zdań, jedna oczekuje tylko żeby mąż przynosił kasę, druga oczekuje zaangażowania w opiekę nad dzieckiem.... wiesz załamana, mam podobnie, jak nie powiem zrób to i to, i nie przypomnę o tym "milion" razy to i tak nie będzie zrobione albo z wielką łaską .... wypracowałam w sobie tyle, że nie muszę mieć perfekcyjnie posprzątane i poprane, naczynia ze zlewu nie uciekną przecież same, jak postoją dłużej nic im nie będzie, śmieci wyrzuca mąż, jeśli mu się nie chce to trudno wrzucam nadal aż się wysypują (chociaż w środku mnie trafia jak tam można). Pranie robię ja mąż składa suche, obecnie cała suszarka od niedzieli czeka gdy je pozbiera. Skoro on się nie wywiązuje ze swoich obowiązków ja też nie będę robić za niego. A propo naczyń, ja myję w nieparzyste on w parzyste, dziś leżą w zlewie te od wczoraj bo nie umył, chociaż po za dzieckiem nie miał nic do roboty gdy ja byłam w pracy. Mamy założenie, że kto nie umyje w dany dzień rosną mu "odsetki brudnych naczyń" dopóki tego nie zrobi. Wiesz na początku mnie to okropnie wnerwiało.... teraz czasami drażni tylko, może dlatego, że powoli odpuszczam i w głowie układam sobie inny scenariusz życia... Ja gotuję obiady ale zdarzało się, że jeśli mąż się nie wywiązywał z obowiązków to ja też nie gotowałam, przychodził z pracy a tu klops - nie ma obiadu, nie ma bo zapomniałam, bo nie miałam siły - cytaty z jego wymówek. Wiem, że to nie jest dobra metoda, ale na chwilę chociaż skuteczna ;) Ważne abyś wygospodarowała czas tylko dla siebie, bo się wykończysz fizycznie i psychicznie. Zajmij się sobą, miej pomalowane paznokcie, makijaż. Wiem, że nie pracujesz, ale rozważ możliwość podjęcia pracy, może nie dla pieniędzy ale dla samej siebie, dla własnego rozwoju, odskoczni, kontaktu z ludźmi itd. Ja mam ten komfort, że pracuję, mam swoją kasę, oczywiście dużą niższą niż mąż, ale mam. Dziś idę na 16:00 do pracy, w planach mam jeszcze zrobienie obiadu i kupienie chleba, a ponieważ mąż niczego w domu nie tkną od niedzieli to ja też nie zamierzam nic robić ponad to co konieczne. Moje rady - wyluzuj dla samej siebie, nie musisz być perfekcyjną panią domu, za wszelką cenę miej czas dla siebie, gdy wychodzisz nie bierz komórki (niby zapomnij - to w razie telefonów wróć bo ja nie umiem itp.), spędzaj w łazience po 2 godziny ze stoperami w uszach, abyś nie słyszała "lamentów" za drzwiami, gotuj tylko mega szybkie obiady na 2 dni, staraj się wychodzić z dzieckiem na jakieś spotkania, domem możesz zajmować się razem z dzieckiem (moje pomaga mi wkładać i wyciągać pranie, biega ze szczotką od odkurzacza, gotować obiad na takim stojaku z którego nie wypadnie http://www.mintinthemiddle.com/2012/11/lucy-recommends-learning-tower.html, trochę wstyd się przyznawać ale ogląda też bajki TV, staram się większość rzeczy w domu robić z synkiem, który ma 21 miesięcy) No i pamiętaj, że przede wszystkim będąc w miarę wypoczętą jesteś w stanie zapewnić najbardziej optymalne warunki dla rozwoju swojego dziecka i że szczęśliwa mama = szczęśliwe dziecko :)))) Do perfekcyjnego to mi dużo brakuje, już się uodporniłam trochę i wiem że świat się nie zawali jak coś nie będzie idealnie zrobione,przy mały dziecku to jest trudne. Mojemu też muszę wszystko "milion" razy powtarzać a najbardziej mnie wkurza kiedy go proszę żeby mi pomógł szybko posprzątać a on mówi (w sobotę) zostaw to jutro to posprzątamy ( no w niedzielę jeszcze będę sprzątać!) Ja puki co nie mogę wprowadzić takiego podziału obowiązków bo wiadomo siedzę w domu a on pracuje,ale dużo rad bardzo cennych,na pewno w przyszłości wypróbuję:) W myślach też się odgrażam że jutro nie będzie obiadu ,jak czegoś tam nie zrobi, ale jakoś trudno mi to w życie wprowadzić;) Od dziś zamierzam ukraść 2h dla siebie,choćby poleżeć w wannie ze oczyścić umysł,nabrać dystans, przemyśleć i zacząć działać! Mój synuś też mi bardzo "pomaga" przy praniu, przy sprzątaniu och żeby mu to tylko zostało:) Dzięki za słowa otuchy :)))
  6. ka-wa Nie wiem czy to prawda ,ale kiedyś słyszałam,że jak mąż działa na nerwy ,to znaczy ,że już po miłości ,cha!cha! Mam nadzieję że to jednak nie to. Uśmiechnij się,ciesz się ,że masz normalnego męża,za dużo nie wymagaj ,bo jak sama piszesz ma odpowiedzialną pracę,też wraca zmęczony i jeszcze Ty mu baręczysz nad uchem,może tak być ,że im więcej będziesz wymagała tym on mniej będzie Ci pomagał,a z pracy wracał coraz później..., Postaram się,pracuję na tym od wczoraj,nie marudzę uśmiecham sie itd. zobaczymy... wszystko wymaga umiaru, ja w każdym razie nigdy nie robiłam z tego problemu,nie miałam żadnych wymagań,jeśli chodzi o pomoc przy dzieciach,najważniejsze ,żeby zarabiał pieniądze na utrzymanie rodziny,a też przeważnie pracował od rana do wieczora,coś za coś. Z tym się nie zgodzę ja zawszę będę miała jakieś wymagania jeśli chodzi o nasze dziecko i nie chodzi tu o moją wygodę, chcę żeby miedzy nimi też była silna więź a żeby to osiągnąć to trzeba się zaangażować w wychowanie,pomoc, zwykłe codziennie czynności...
  7. franca załamana1108 Te zmiany w pracy w sumie się zbiegły w czasie...więc może tu jest przyczyna tego zachowania, spróbuję z nim porozmawiać o tym dlaczego tak jest, ale nie dzisiaj, bo juz nie mam siły na takie rozmowy wieczorem. Generalnie jestem za działaniem, ale aż tak Cię nie poganiam. ;) No, jak tyle się zmieniło w tej jego pracy i on tak się angażuje, to może czasem nawet gdy jest w domu, to myślami jest gdzie indziej. załamana1108 Czasem go proszę zrób coś tam przy małym a on nie zrób ty bo ty to zrobisz lepiej no i znowu bym musiała się kłócić Oj, bardzo brzydki argument...:(( Na mój gust nawet nieuczciwy. Zauważ, że w taki sposób od wszystkiego można by się wykręcać, i to w nieskończoność. A im dłużej dana czynność będzie spadała tylko na Ciebie, tym bardziej będziesz uznawana za jedyną kompeteną osobę do jego wykonywania. Już lepiej się nawet na takie słowa zacząć kłócić, niż potulnie im przytakiwać. :/ Dziwne to zwłaszcza, że jak piszesz, kiedyś nie miał z takimi rzeczami problemu. Postaram się dziś z nim o tym porozmawiać i jakoś rozwiązać ten problem:) zobaczymy co z tego wyniknie...
  8. Te zmiany w pracy w sumie się zbiegły w czasie...więc może tu jest przyczyna tego zachowania, spróbuję z nim porozmawiać o tym dlaczego tak jest, ale nie dzisiaj, bo juz nie mam siły na takie rozmowy wieczorem. Jeszcze kilka miesięcy temu mój mąż szedł do pracy zrobił swoje 9h i był w domu a teraz kieruje pewną grupą ludzi i jest odpowiedzialny za wiele rzeczy,wiem że go to bardzo stresuje ale ja naprawdę go w tym wspieram, mówię żeby się aż tak nie przejmował jak coś nie wychodzi że praca to praca a on za dużo tego do domu wnosi,chyba nie może się skupić na niczym innym tylko już myśli co tam znowu jutro...Czasem go proszę zrób coś tam przy małym a on nie zrób ty bo ty to zrobisz lepiej no i znowu bym musiała się kłócić bo kiedyś robił takie rzeczy bez problemu. Postaram sie mówić mu jasno i dobitnie o co mi chodzi może podziała.
  9. franca załamana1108 ostatnio mi powiedział że ja mam iść do pracy, a on bedzie z dzieckiem, Dobry pomysł. załamana1108 ja wiem jakby to wyglądało ja wracam z pracy a tu ani obiadu ani nie posprzątanie itd. Dlaczego z góry zakładasz taki najgorszy scenariusz? tak tylko powiedział o tej pracy wiadomo że ja bym nawet połowy nie zarobiła tego co on to po pierwsze a po drugie za bardzo lubi swoją pracę żeby z niej zrezygnować. Dlaczego zakładam abo znam go już bardzo dobrze i wiem że jak on jest z naszym synkiem to palcem nie kiwnie bo przecież dzieckiem się zajmował i nie miał czasu. Ostatnio wieczorem wyskoczyłam na szybkie zakupy i powiedziałam przegotuj wodę na mleko i wystudź ale zapomniałam dodać zrób mleko bo jak wrócę to szybko go wykąpie i położę spać wróciłam dziecko głodne, ledwo patrzące na oczy bo już powinno spać, nie wiem może moja wina ale wie o której dziecko pije wieczorne mleko o której jest kąpane i się nie domyślił żeby zrobić te mleko. Jeszcze kilka miesięcy temu jak jechałam wieczorem na zakupy to jak wróciłam to dziecko nakarmione,wykąpane już spało a teraz wszystko zrzuca na mnie,kiedyś sprzątałam on się nim zajmował i nie powiedziałam żeby go przewinął,dopiero jak pieluszka przeciekła i trzeba było całego przebierać...wiele takich sytuacji w naszym życiu może przesadzam oczekuję za dużo?
  10. Też myślałam o terapii boję się że sami nie damy rady sobie z problemami, dobija mnie to coraz bardziej. Ja na sen nie narzekam mój spi do 8 choć teraz kilka pobudek w nocy mam przez ząbki przyzwyczaiłam sie już, a jak spi w dzień to nie mogę się też położyć bo sprzątanie,pranie, gotowanie itd. wszystko byle jak szybko żeby zdążyć nim się obudzi, a ze strony męża zero zrozumienia ostatnio mi powiedział że ja mam iść do pracy, a on bedzie z dzieckiem, ja wiem jakby to wyglądało ja wracam z pracy a tu ani obiadu ani nie posprzątanie itd. kilka miesięcy temu mu powiedziałam że potrzebuję w tygodniu 2h tylko dla siebie,ale nie sprzątanie i inne tylko jakiś relaks czy coś no to chyba z 2 razy mi się udało:(
  11. ~sonko1811 ja Cię rozumiem i to bardzo dobrze mam podobną sytuację do Twojej tyle że mojego męża nie ma cały tydzień w domu pracuje w delegacji teraz jest lepiej mam dużo czasu dla siebie bo synek chodzi do szkoły nic nam nie pozostaje tylko być twardymi bo niestety musimy sobie radzić same ja mieszkam na wsi do miasta mam 30km a do najbliższego sklepu 4km jeszcze 3lata temu nie miałam prawa jazdy o jakiekolwiek zakupy musiałam się kogoś prosić żeby mi kupili przy okazji rządziłam się tym co miałam czasem nie miałam co ugotować dziecku które ma alergie a zakupy musiałam robić na cały tydzień w sobotę z mężem słowem ciągle byłam na czyjejś łasce a łazienki też nie miałam i nie raz musiałam biegiem załatwiać swoje potrzeby w toalecie na zewnątrz bo synek miał 1,5 roku płakał nie raz bardzo było mi ciężko naprawdę przetrwałam teraz mam prawko samochód do swojej dyspozycji i łazienkę spodziewam się kolejnego dziecka i wierze że będzie mi o wiele łatwiej co nas nie zabije to nas wzmocni;-) Ja też mieszkam na wsi, do miasta 25km do najbliższego sklepu 2,5km prawo jazdy mam,zrobiłam zanim wyprowadziliśmy sie na to zadupie ale co z tego jak i tak samochód mąż zabiera do pracy. Dziś miałam w planach wyskoczyć na jakieś zakupy i do mamy. Mąż wrócił z pracy o 17-tej chwile się pobawił z synkiem, ja sie przygotowałam no to jade najpierw szybka kawka u mamy i co i tel mąż musi wracać do pracy bo coś tam... i tak po moich planach. Mąż też teraz ma trudny okres w pracy,wielkie zmiany,dużo stresu jak nie mieliśmy dziecka to wracał o 15 tej.a teraz to różnie i jeszcze każda sobota w pracy, ale Twoja sytuacja jeszcze gorsza,u nas na szczęście żadnych delegacji nie ma, bałabym się tak sama,mieszkamy na uboczu. z małym daję rady chociaż teraz mamy trudny okres bo ząbkuje i bardzo ciężko te ząbkowanie przechodzi,jest marudny,płaczliwy ciężko mi cokolwiek zrobić w domu i tak mi rosną zaległości przez cały tydzień w sobotę proszę moją mame żeby przyjechała do małego,żebym mogła posprzątać spokojnie. Brat mojego męża mieszka z rodzicami wszystko ma na tacy podane,dzieckiem "mamusia"(czyt.teściowa) sie zajmuje żona do pracy a on za granicą i jeszcze narzekają jak to im ciężko,moje dziecko ma 18 mcy i ani razu babcia ze strony męża go nie wzięła na spacer,o to też bardzo często się kłócimy,chyba by nam się przydał jakiś wyjazd we dwoje ale na razie to nie realne niestety. Gratuluję drugiego dzidziusia :)
  12. ka-wa Z Twojej wypowiedzi wynika,że wszystko w Twoich rękach...,sama musisz sobie poukładać w głowie, bo sama dostrzegłaś ,że to Ty się zmieniłaś i to na gorsze, ciesz się ,że mąż Ci pomaga jak mu powiesz ,bo są tacy co jak grochem o ścianę..., możesz być zmęczona ,ale Twój stres nie jest obojętny dla dziecka ,pamiętaj o tym, z dzieckiem też możesz przecież wychodzić do sklepu czy do koleżanki ,wyobraź sobie jakbyś miała rok po roku trójkę dzieci,wtedy byś mogła mówić ,że nie dajesz rady ,ale przy jednym!? Przesadzasz, sorry ,ale nie mogę Cię pocieszyć,bo nie widzę żeby Ci się działa krzywda, sama się niepotrzebnie nakręcasz. Właśnie z tym poukładaniem sobie w głowie,mam problem, ja doskonale wiem że inni mają gorzej ja się nie chciałam tu użalać nad sobą,tylko coś w sobie zmienić żeby było jak dawniej. Staram się bardzo panować nad emocjami przy dziecku,bo doskonale wiem że to negatywnie na niego wpływa. Do sklepu chodzę, do koleżanek ale zawsze z dzieckiem dla mnie to żadna odskocznia. Ja nie napisałam że nie daję rady z dzieckiem jakoś sobie radzę,mimo że nie mam pomocy. Nie daję rady bo nie dogaduję się z mężem, we mnie zaszły zmiany ale czymś są spowodowane przecież, czemu kiedyś nie przeszkadzały mi np.porozrzucane skarpetki lub to że nie posprzątał po sobie? a teraz mnie wkurza i od razu przechodzi mi ochota na wszystko.
  13. kwiatuszek2 Autorko nie myślałaś o tym aby podjąć prace? Wtedy obowiązki się podzielą, wyjdziesz w końcu z domu, będziesz mniej zależna od męża niż teraz jesteś. Dziecko można zawsze dziadkom podrzucić, albo zaufanej osobie, albo jakiś żłobek? Nie chce żłobka,dziadkowie pracują więc odpada,poza tym ja kocham być z moim dzieckiem tylko czasem potrzebuję chwilę odskoczni a ostatnio z tym trudno. Obawiam się że jak bym podjęła pracę to z obowiązkami było by tak samo,wczesnej jak pracowałam to mąż nic nie musiał,dopiero jak zaszłam w ciąże to zaczął mi pomagać, teraz też coś tam zrobi ale ile musze się nagadać wkurza mnie że faceci nie umieją sie czasem domyślić sami.
  14. Właśnie potrzebuję pobyć sama,szczególnie po ostatnim okresie mój synek trochę chorował,ja tez i byłam z nim uziemiona w domu non stop,nawet do sklepu się nie wyrwałam,mąż w pracy do 18-tej przeważnie. Ja wtedy marze o chwili dla siebie a on zmęczony i chyba nie do końca rozumie że ja nie leżałam cały dzień. Bardzo chętnie bym wyprawiłam moich panów na cały dzień ale to nie możliwe (praca do późna w soboty również) co to teściów to temat rzeka...oni mają wnusie która z nimi mieszka,nie bede na siłe im pchała dziecka jak nie chcą,po za tym oni wiecznie chorzy;) Chyba bede musiała się nauczyć obsługi "robocika" i podchodzić do tego bez emocji:) dzięki za odzew miło że ktoś się zainteresował mną:)
  15. Witam, mam problem w moim małżeństwie od jakiegoś czasu źle sie dzieje, jestem mężatką od 4 lat z moim mężem znamy sie od szkoły podstawowej,razem jesteśmy już 13 lat mieszkamy ze sobą od 7. Ja nie pracuję siedzę w domu i wychowuję naszego 1,5rocznego synka. Wszystko sie pieknie układało tzn. wiadomo że kryzysy były jak w każdym związku,ale zawsze czułam miłość do mojego partnera, a teraz sama nie wiem co czuje. Po narodzinach naszego synka (chcianego i planowanego) dużo się zmieniło,kiedyś nie wsciekałam się o wszystko,teraz przeszkadza mi praktycznie wszystko u mojego męża a to za długo w pracy a to za krótko itd. przy dziecku nie bardzo mi pomaga tzn teraz bo jeszcze nie dawno wszystko zrobił przy nim a teraz jak nie wydam jasnego komunikatu tj.przewin,nakarm,wykąp itd. to nie zrobi nic bo nie powiedziałam, mnie już rece opadają ile razy mam powtarzać to samo? Przy pracach domowych jest identycznie jak nie powiem żeby śmieci wyniósł itp. to nic nie zrobi nawet talerza do zmywarki nie włoży,te wszystkie sytuacje mnie strasznie denerwują i nakręcam sie nie potrzebnie. Bardzo się staram nie zrzędzić ale to mnie przerasta. Jeszcze jedna kwestia moi tesciowie którzy wcale nie interesują sie wnukiem, nie raz przez nich płakałam jak np.bylam w szpitalu z moim synkiem a oni nawet do mnie nie zadzwonili o odwiedzinach nie wspomnę(mieszkaja 2,5km od nas) i chyba obwiniam o to meza choć wiem że to nie jego wina,przez to wszystko bardzo się oddaliliśmy od siebie,kiedyś bardzo lubilam sie przytulać,teraz mi wystarczy że przytulę synka. Na sex wcale nie mam ochoty,wręcz mnie denerwuję jak próbuje sie do mnie zbliżyć,pocałować,przytulić itd. Wiem że mój mąż mnie kocha i napewno by chciał żebym była szczęśliwa ale ja nie potrafie się cieszyć.bardzo bym chciała żeby było jak kiedyś... chcę ratować nasz związek,bo jesli nic z tym nie zrobimy to się rozpadnie a tego bym bardzo nie chciała. Bardzo proszę o rady co zrobić żeby znowu cieszyć się życiem (teraz cieszy mnie tylko mój synek) jak mam poukładać to wszystko żeby znowu czuć pożądanie i miłość to męża? Chyba mnie przerosło bycie mamą i żoną jednocześnie...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...