Witam, mam 26 lat, moim problemem jest kompulsywne jedzenie, (które wygląda tak, że jem bardzo dużo tuczących, kalorycznych, niezdrowych rzeczy - chipsów, ciastek, chleba i nie trwa to godzinę czy dwie tylko przeważnie 1-2 dni i nie mogę przestać mimo, że czuję się najedzona, albo wręcz przejedzona) i depresja, z którą nie mogę sobie poradzić. Naprzemienne tycie (nawet do 20kg) i chudnięcie trwa już od 4 lat. Kilka miesięcy temu znów zaczęłam dietę, zrozumiałam, że takie zajadanie problemów, stresu nic nie da. Starałam się uwolnić od tego, zapomnieć smak ciastek, cukierków itp. Ogólnie udało mi się trzymać dietę 3 miesiące, jednak ostatnio znów złapałam mega dół i zaczęłam jeść. Jednak tym razem było inaczej, czułam się jakbym to nie ja zdecydowała o tym, że mam jeść, jakby to była inna osoba, a ja stałam obok i przyglądałam się jak ta druga ja wrzuca w siebie te kalorie, ciąg trwał dwa dni, a ja nie pamiętam wiele z tego, tylko początek. Od tej pory trzymam dietę, ale boję się, że znów coś mnie pchnie i zacznę się opychać jedzeniem. Oprócz tego często boli mnie głowa, mam zmienne nastroje, raz wpadam w rozpacz, by za chwilę biegać, podskakiwać i śmiać się z byle powodu, te "przejścia" strasznie mnie męczą, czuję się jak po intensywnych ćwiczeniach. Nie mogę sobie z tym poradzić, odsunęłam się od ludzi, domownicy mają mnie już dość, mojej zmienności i ciągłego zawracania im głowy, mówią, że sobie wszystko wymyślam, że moje problemy są niczym w porównaniu do prawdziwych dramatów innych ludzi. Wiem, że mają racje i przez to mam duże wyrzuty sumienia i poczucie winy, ale nie potrafię się zmienić. Czasem też słyszę głos z mojej głowy, który każe mi zrobić sobie krzywdę, codziennie mam sny, w których się objadam, albo pojawia się znów ten destrukcyjny głos. Ciężko mi już funkcjonować, byłam u lekarza psychiatry dostałam fluoksetynę, jednak pogorszyła znacznie moje wahania nastrojów i o dziwo pobudził bardzo apetyt. Nie wiem już co mam robić, jak sobie z tym poradzić...