Potrzebuję pomocy, bo sama nie wiem co mam zrobić.
Ostatnią miesiączkę miałam 21.06.2017 r. Od razu podkreślę, że miewam nieregularne cykle. Od roku staraliśmy się o dziecko. 01.07 byłam na monitoringu i okazało się, że jest pęcherzyk. Udało się. W zeszłym tygodniu w środę zrobiłam test ciążowy i pojawiły się dwie mocne kreski. Następnego dnia pojechałam do lekarza i potwierdził ciążę. Wczoraj miałam kolejną wizytę. Usłyszałam, że powinno już być słychać bicie serca i, że ciąża rozwija się zbyt wolno, bo według niego to 06w1d. Mam zrobić Betę HCG i jeśli będzie źle, to lekarz chce żebym samoistnie poroniła. Dzisiaj poszłam do innego. Według niego to 04w4d. Wczoraj pęcherzyk miał 0.55 mm, a dzisiaj z dwóch pomiarów 0.68 mm i 0.73 mm. Widać już zarodek. Z dzisiejszej bety HCG wynika, że wynosi ona 2448,48. Nie miałam żadnych plamień, ani niepokojących objawów.. Tylko nie rozumiem dlaczego lekarz tydzień temu nie powiedział, że coś jest nie tak i żebym się nie nastawiała. Kolejną betę mam zrobić w poniedziałek i wizyta u dzisiejszego lekarza w piątek za tydzień. Do poprzedniego nie za bardzo chce jechać po tym, jak usłyszałam, że nie za bardzo chce mnie skrobać, więc lepiej żebym sama poroniła. Czy on faktycznie może mieć rację i z moją fasolką coś jest nie tak ? Może ktoś miał podobnie..