Skocz do zawartości
Forum

Sinet33

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miasto
    Łódź

Osiągnięcia Sinet33

0

Reputacja

  1. Sinet33

    Umarłem

    Masz rację nie akceptuje rzeczywistości Emocji, widocznie nie byłem i nie jestem na to przygotowany. Na pewno jest prawda jeżeli chodzi tobie o przyjęcie i wypuszczenie emocji, jestem w stanie jej przyjąć i nie mogę ich wypuścić ( trzymam je w sobie ) szczególnie te bolesne. Najgorsze jest w tym że widzę same negatywne A tych pozytywnych traktuje jak neutralne. Wiele razy próbowałem te sytuacje negatywne wyciągnąć wnioski i zamknąć to wszystko aby zapomnieć lecz nie potrafię ( próbuje z tym żyć bo to jest już przeszłością ). Jeżeli chodzi o pomaganie to może źle się wyraziłem trochę w swojej wypowiedzi, lubię pomagać ludziom bezinteresownie ale moje myślenie było takie że jak komuś cały czas pomagam to chciałbym chociaż raz aby pomógł ktoś mi ( niekoniecznie ta osoba której pomagalem ale zwracałem się do tych osób które znam ). Teraz pisząc tego posta zrozumiałem że pomoc bezinteresowna która kiedyś komuś dałem to właśnie otrzymuje ją od was ( karma wraca ? Tak to działa?) ponieważ też pomagacie mi bezinteresownie co bardzo za to dziękuję. Wiele razy próbowałem docenić to co mam np. Zdrowy, wszystkie kończyny, dach nad głową, mam się w co ubrać czy jeść w domu... myślę czy to jest odpowiednie pod Tym miejscem że chciałem się dowartosciowac np. Pomagać innym bezinteresownie i próbowałem czuć się że jestem dobrym człowiekiem tak to u mnie wyglądało. Najgorsze jest w tym że widzę czyjeś błędy i pomagam im ale sam nie widze własnych błędów, dlatego zacznę sam sobie teraz pomagać. Widzę teraz po tych konwersacjach że czeka mnie dużo pracy nad własną osobowością, mam pytanie jeszcze jak zacząłem czytać książki ponieważ chciałem takze wzbogacić swoje słownictwo, czy znasz taka książkę która by chociaż wskazała mi drogę? Które naprawdę są warte przeczytania i zmienia moje przemyślenia i ogólny punkt widzenia na świat? Dziękuję i pozdrawiam. ~Wilczka Masz wrażenie, że świat Cie zjada bo nie akceptujesz rzeczywistości Emocji nie jesteś zaś w stanie swobodnie przyjąć i odpuścić Emocja to nic innego jak reakcja na przytrafiajace się zdarzenie Dlatego jeśli ktoś nie lubi życia, ludzi itp. nie będzie też miał pozytywnych emocji Natomiast emocja jako reakcja trwa tak naprawdę chwilę To człowiek sam robi sobie problem z analizowaniem, rozpamietywaniem, często też bez wysnuwania żadnych wniosków na przyszłość A emocja tak naprawdę już była, zdarzenie należy do przeszłości a człowiek to tlamsi i mieli w sobie Nic dziwnego że te złe emocje są w nim cały czas i przy innych nawet nie strasznych okolicznościach te emocje biorą górę, jesteśmy wtedy "przewrazliwieni" bo emocje są spotegowane przeszłością niezaakceptowana Wychodząc z błędnego koła frustracji zaczynamy żyć na bieżąco, przeszłość zostawiając w tyle, również stare emocje Należy je zrozumieć i zostawić wyciągając wnioski dla siebie Jeśli chodzi o pomaganie innym to oczekiwanie czegoś w zamian jest nie w porządku Tak naprawdę nie wszyscy są gotowi na pomoc, nie każdy doceni to co dostanie (nawet własne życie...) więc nie ma co oczekiwać nic w zamian Na tym polega bezinteresownosc prawdziwa Dajesz z uśmiechem i pozostajesz z tym uśmiechem nawet jeśli brak reakcji z zewnątrz Jeśli przychodzi z tym żal i smutek to znaczy że nie jesteś gotowy na pomaganie, może jedynie próbujesz siebie dowartosciowac Myślę, że teraz należy skupic się na pomaganiu sobie Wyjść z koła wiecznej frustracji i wziąć odpowiedzialność za własne życie Jeśli jedna metoda nie pomaga, szukać innej ale nie poddawać się Życie jest wielkim darem, póki żyjesz możesz coś dla Siebie zrobić, nie zmarnuj okazji
  2. Sinet33

    Umarłem

    Cieszę się że ktoś czyta moje wypowiedzi i wystawia swoją subiektywna opinie na mój temat, jako ja nie widzę tych wad które mi tutaj szczerze wyjaśnicie. Przepraszać nie musisz ponieważ staram się dokładnie czytać wszystko co jest nowego do końca. Szczerze jest na to receptura? Czy muszę sam ją wymyśleć? Chodzi o sposób myślenia, ktoś mi powiedział że jestem pesymistycznie nastawiony do świata, jak miałem 13 lat czegoś takiego nie było. Nie całkowicie chodzi o to że nastawiam z góry nic tego nie wyjdzie tylko pisałem to wszystko pod wpływem emocji, w moim życiu obecnym jest za dużo negatywnych sytuacji i staram się od nich uciec lecz one i tak mnie dopadaja... Chciałbym zmienić swoje nastawienie do życia, ale tutaj sytuacja jest taka że zadaje takie sobie pytania ( Jak? Od czego zacząć? ), stoję dalej w kropce bo śmiesznie to zabrzmi ale jak rodzice uczą jeździć dziecko na rowerze to chociaż kawałek zanim się nauczy muszą pokazać jak, a u mnie jest żeby ktoś wskazał mi drogę ponieważ stoję na skrzyżowaniu i zastanawiam się w która ulice skręcić jakbym nie wiedział dokąd jadę. ~Wilczka Przepraszam, nie nick tylko tytuł postu Chodzi mi o to, że musisz zmienić sposób myślenia a tu już zakładasz, że nic z tego nie bedzie
  3. Sinet33

    Umarłem

    Chciałbym w skrócie napisać że od 1 do 3 kl podstawowej miałem nauczanie indywidualne, od 4 do 6 W szkole podstawowej chodziłem. Od czasów gimnazjum do końca technikum miałem nauczanie powód bardzo dużo chorowalem, niską odporność.
  4. Sinet33

    Umarłem

    Często jak do pracy przechodziłem to martwiłem się że nie zdążę zrobić tego czy tamtego szczególnie jak był weekend i brak było 2 pracownika na popołudnie, najgorsze jest w tym że mam taki charakter że chciałbym za przeproszeniem wchodzić ludziom w dupe aby byli zadowoleni ale już nie patrzę ja siebie. np coś źle się stało np z mojej winy blacha sprawa A ja potrafiłem sobie wmówić że zawiodłem wgl złapałem doła zawsze... ciężko stwierdzic bo czasami podczas dużego ruchu czułem że jestem jak robot w takim amoku i czas naprawdę szybko leciał wtedy. Próbowałem sport ostatnio Przez 2 tyg brak poprawy o 6 rano biegałem( widać było poprawy kondycji ) ale zrezygnowałem bo mnie to nie pociąglo, nie to że tak jest siedzę w domu tzn staram się robić cokolwiek aby nie zwariować. W dolku dobitnie jestem w sumie od 3 kl technikum jak mój ojciec zdradził moja mamę ( nienawidze zdrad ) zacząłem mieć problemy z nauką czy egzaminami. Rozmawiałem szczerze z kolegą o tym wszystkim to powiedział mi że mam się zająć sobą tzn coś dla siebie zrobić a nie wiecznie pomagać innym. Pomagam bezinteresownie taki mój charakter ale kiedy jak pisałem potrzebuje ja pomocy to się wszyscy odwracają. Mam wrażenie że jestem zbyt emocjonalny i ten świat mnie zjada. Często jak się zawiode na kimś to muszę sobie humor poprawić czasami to jest jedzenie czy siedzenie przy komputerze ale zawsze mnie nosi, mam ochotę coś rozwalić( wiem że mi to nie ulzy A potem mam wyrzuty sumienia że to zepsułem ). P.s mogę się tylko pochwalić że postanowiłem sprzedać 2 dni temu swój komputer który wydaje mi się że mnie uzależnial i od 2 dni mnie już nie ciągnie w ogóle jakby to była obca rzecz dla mnie z w ogóle przy nim nie siedzę tylko elektronikę rzadko telewizor, telefon trochę częściej. ~dammar To moze tez byc depresja ktora wystepuje calkiem naturalnie. Zaraz wyjasnie co mam na mysli. Jesli pracujesz tak duzo na wysokuch obrotach to organizm jest w stresie, serce szybciej bije, krew szybciej krazy, bo stres to znak dla organizmu ze jestes w niebezpiecznej sytuacji, ze musisz przygotowac sie albo do ataku albo do ucieczki. Kiedy taka sytuacja mija, u ciebie przestales pracowac, nastepuje spadek i wpadasz w taki dolek. To jest calkiem naturalne jesli nie trwa dlugo. Mozna sobie radzic ze stresem, sa rozne techniki, np sport bo trenujac przyzwyczajasz organizm do tego ze serce szybciej bije bez sytuacji zagrozenia. Mozna pisac pamietnik, mozna usc do kosciola, tu chodzi o moc rytualow. Taki stan mija, jest przejsciowy. Twoj organizm stara sie wrocic do rownowagi, znajdz najlepszy dla siebie sposob. Mysle ze jak wrocisz do pracy, wszystko minie. Ale nie zaniedbaj tego, jesli wiesz ze tak reagujesz na stres, opracuj metode by latwiej sobie z nim radzic.
  5. Sinet33

    Umarłem

    Aktualnie mam straszne wahania nastroju, leżę w łóżku i mam ochotę sobie zrobić krzywdę bo nie mogę wytrzymać tego ciśnienia od środka, czuje jak moje ciało mam wrażenie jakby było obce. Brak mi wiary w siebie, mam niską samoocenę o sobie. Odstawiłem leki ale tak z dnia na dzień, parę dni temu powiedziałem na kontroli w zusie to co wyżej napisałem to bez problemu przeszedłem kontrolę. Kolega ma mi załatwić pracę nie będzie to ciężka praca ale za jakiś czas dopiero. Nie mam głowy do nauki języka angielskiego teraz nawet, ciężko jest mi zmienić myślenie jak ciśnienie rozwala mi głowę od środka. Znowu mam ochotę sobie zrobić krzywdę :( Ciężko mi jest iść na taki dda meeting, wstydzę się Boję się... wmawiam sobie że mi to nie pomoże. Próbuje różnych metod nawet biegać przez 2 tyg o 6 rano i też nie pomaga... najgorsze jest w tym że mam problem e głowie taki kiedyś mózg czułem że był wypoczęty A teraz cały czas mam jakby ból to się wydaje albo mętlik w głowie ( nie myśli) spiecie ciężko to wyjaśnić Aż przekłada się to na ciało np. Ręce jakby zaraz miały mi wykonywać dziwne ruchy muszę nimi ruszać. ~współczuję coś Ci napiszę, bo chyba trochę rozumiem co czujesz. Wiem, że dom rodzinny potrafi zrujnować psychikę. Moi rodzice tak podkopali moją wiarę w siebie, że już nie odrobię tego na rynku pracy. Leki antydepresyjne uzależniają i lepiej to po prostu stopniowo odstawić. Możliwe, że w Twojej sytuacji można starać się o rentę, ale nasz ZUS uzdrowi nawet, jak nie masz ręki, więc nie liczyłabym na to. Jestem przeciwniczką tego typu leków..kiedyś, gdy byłam w takim stanie psychicznym jak ty (a trwało to 20lat z przerwami)pomogły mi spotkania DDA i pisanie w necie. Obecnie mam pracę, dużo mnie ona kosztuje, użeram się w niej i uważam, ze praca w Polsce to kołchoz, bo zawsze pracodawca traktuje pracownika jak niewolnika i wyznacza mu swoją jałmużnę. Nie da się nic wytargować. Ale być może się mylę. Ucz się angielskiego, o dziewczynie nie myśl, bo musisz na razie zmienić myślenie, uodpornić się-czego Ci życzę. Poszukaj informacji o mityngach DDA, bo nawet jeśli ojciec nie był alkoholikiem to mechanizmy w rodzinie dysfunkcyjnej są takie, jak w alkoholowej.
  6. Sinet33

    Umarłem

    Widać że pani ma doświadczenie w tym ponieważ racja z j. Ang "atencja" szukanie uwagi, ja szukałem uwagi u szefa jako wzór do naśladowania ponieważ mój ojciec nie Był dobrym osobnikiem do naśladowania. Dosyć często u swoich rówieśników szukałem akceptacji tzn nie chciałem odstawać od nich lecz nigdy z tego nic dobrego nie wychodziło bo uważali mnie za dziwaka... Zawsze czułem się gorszy od innych. ~współczuję aha..i mam dla Ciebie niezbyt dobrą wiadomość: osoby z takich rodzin chcą z reguły zasłużyć podświadomie na akceptację, więc tyrają za trzech, to i szefowie ich lubią. Pracowałam po 200 i po 220 godzin i widzę, ze nawet jak mam już w miarę normalną pracę to mój szef też wyczuwa ofiarę-woła roboczego. Uważaj na to!
  7. Sinet33

    Umarłem

    Pewnie że możesz, jestem otwarty na propozycje. Już to ćwiczenie słyszałem nawet próbowałem od przyjaciółki może głupie ale przez chwilę pomagało że jak wstanę prawą nogą to będę mieć dobry humorek. Zdarzało się i 220 godzin w miesiącu zrobić czy chodzić chory do pracy, w pracy ludzie wszyscy mnie lubili jak odszedłem do pracy to wypytywali sie kiedy wrócę a były szef powiedział że nie może dobrego pracownika znaleźć na moje miejsce. Często jak mam doła czy coś to przez cały dzień potrafię sprzątać mieszkanie na błysk. Jeżeli chodzi o docenienie mnie jaką osobą jestem to moja mama mnie docenia, ojcu wisi to więc przestałem się opinią przejmować jego... Jestem pomocny dla wszystkich lecz nie robię tego dla siebie to jest najgorsze. Ale próbuje staram się mimo to że mam takie myśli samobójcze i nie wiem czym to zastąpić może zaproponujesz Dagmaro ( strzelam imię ponieważ mogę wnioskować po twoim nicku ), wiem że nie ma przepisu bo najgorsza walka jest z samym sobą i wiem że to nie nastąpi z dnia na dzień tylko to potrzeba czasu na to wszystko, szczególnie wieczorami dostaje takiego stanu jak przychodzi wieczór i sam siedzę w pokoju to siadam do komputera czy czytam książkę lecz to słabo pomaga, a prędko na pewno nie zasnę jak dopiero o 3 w nocy. Zastanawiam się czy iść dalej do tego psychiatry, będzie lepiej jak nie iść przestać brać leki i po prostu sam w sobie być psychologiem/psychiatrą. P.s Najgorsze jest w tym że inni ludzie widza pozytywy moje ale ja widzę tylko negatywy. ~Dammar Moge zaproponowac ci cwiczenie? Za kazdym razem kiedy bedziesz myslal o czyms dolujacym, postaraj sie to zmienic w cos przeciwnego, bo na wiele rzeczy wplywu nie masz ale na wlasne myslenie o nich juz tak. Na przyklad kiedy pomyslisz jestem do niczego, zmien to na jestem pracowity (200 godzin w miesiacu to jest troche), jestem zaradny ( umiesz zarabiac pieniadze), jestem opiekunczy ( pomogles dzieciom siostry pomimo wszystko). I tak dalej. Zauwaz, jak wiele pozytywnych cech w tobie jest. Najpierw docen siebie, a zobaczysz ze inni tez w tobie to zobacza,
  8. Sinet33

    Umarłem

    Może masz rację ale to spróbuje uzbierać na motocykl typu Cross bo ciągnie mnie jazda w teren, może warto spróbować. Jeżeli chodzi o opinie innych osób strasznie się przejmowałem ( np. mam fobie na temat zapachu, gadałem z przyjacielem na ten temat czy ja smierdzę bo często nosem pocierał jak siedziałem w aucie odp. mi że nie bo jest przeziebiony albo mi nie powiedział że coś go trapi nie wiem. Jak ktoś nosem pociągnie albo palec bo go nos zaswędzi to ja myślę że już smierdzę a naprawdę używam Respirantów, codziennie się kąpie, zakładam czysta bieliznę, nawet pod pachy typu Etiaxil... ale no w głowie mi siedzi i nic nie zrobię ). No nie można tak myśleć że jestem zbyt fajny bo ludzi nie ma idealnych a nie chce zostać narcyzem :P, każdy wie że siebie najlepiej opisałby najbardziej słodko, mam jedną dużą wadę najpierw powiem albo coś zrobię potem pomyśle :P ). Masz racje dzieci porzucone przez rodziców różne są przypadki, dlatego napisałem że ludzie inni mają gorzej w życiu niż ja... mam sprawne ręce i nogi... lecz w głowie się pogubiłem trochę, próbuje zrobić sobie pranie mózgu trochę albo już taki jestem że całe życie będę narzekał? trudno powiedzieć. ~Wilczka Jazda na moto- polecam jako świetny środek na wyrobienie pewności siebie oraz dopływu endorfin (ja jeżdżę na Kawie 650 :) może jednak jazda doda Ci skrzydeł tak jak mnie? Ja juz po godzinnej przejażdżce zostawiam za sobą wszystkie problemy i już do nich nie wracam bo cały mózg mam "przewietrzony" Oczywiście jeżdżąc na moto nie można zażywać żadnych leków ale może jednak wcale nie musisz ich brac?... Wychodzi tu z Ciebie całkiem super facet, nie zmarnuj tego Pamietaj: opinia innych jest tylko subiektywna wypadkową ich myśli, doświadczeń i przekonań Nieszczęśliwy człowiek zawsze będzie źle mówił o innych Po co brać sobie takie słowa do siebie? Wiem, rodzic, ale są ludzie nawet porzuceni przez rodziców i wiodą jednak zycie według własnych planów (znam takie rodzeństwo) Nie daj się!
  9. Sinet33

    Umarłem

    Walczyłem z życiem teraz po prostu sobie odpuściłem i niech się wola boska dzieje co chce, chciałbym je przeżywać lecz przez dzieciństwo taki charakter został ukształtowany a nie inny. Może masz rację co do tego związany z kobietą, z jednej strony by pomogło ale czuje że masz racje jakbym się pokłócił z nią to bym popadał w całkowitą paranoje. Wiem życie nie jest kolorowe ale ja cały czas mam pod górkę ( pesymista się załączył w tym momencie, wiem że inni mają gorzej ale ja sobie z własnymi problemami nie radzę ponieważ czuje że nie dociera to do mnie ). Mam 23 lata miałem marzenia, zainteresowania lecz one wypaliły się całkowicie :/ planów brak zawsze myślałem że jakoś to będzie znajdę kobietę, wyprowadzę się z czasem od własnej mamy, chciałem założyć rodzinę w której nie będą takie kłótnie jak u mnie i przed wszystkim nienawidzę zdrad wobec kobiet... Szanuje kobiety ale wszystkie mnie olewają mimo to że przyjaciółka mi powiedziała że po moim charakterze jak je traktuje itd. nie jestem w stanie żadnej znaleźć bo na swoim miejscu byłaby zazdrosna o taką osobę. Jest frustrujące aby przeżyć po prostu mam teraz kisiel zamiast mózgu i brak całkowitych myśli "pustka w głowie" czuję się jak robot ( jeść , spać , podstawowe czynności higienicznę mimo to ciężko mi ostatnio te podstawowe już wykonywać ). Ciężko powiedzieć ile jest dobrze zarabiać bo ja na 200 Godz. zarabiałem ok. 2600 + Premie jak szef miał humor to rzucił coś. Chciałem nauczyć się zawodu było to w szkole informatyki ale wtedy wszystko legło w gruzach popadłem w ten stan psychiczny od odkrycia Ojca zdrady. Nie jestem zbyt dobrym kierowcą jeżeli chodzi o większe pojazdy, ostatnimi czasy moja kordynacja ruchowa związana z prawo jazdy jest co raz gorsza... możliwe że przez te leki które aktualnie brałem. Bezpieczeństwo finansowe jest dobrą sprawą ponieważ miałem trochę zasób pieniędzy to żyłem o wiele spokojniej, lecz u mnie wiecznie czegoś brakuje albo coś się zepsuje i mi ciężko odłożyć cokolwiek. Dziękuje ci za pozytywne życzenia w mym kierunku. ~Dammar Ale po co walczyc z zyciem? Nie lepiej je przezywac? Napisales ze gdybys mial dziewczyne to by ci pomoglo. To nie jest tak, nie mozesz uzalezniac swojego szczescia i samopoczucia od drugiej osoby. Wyobraz sobie ze masz dziewczyne i poklocicie sie o jakas bzdure. Takie klotnie sa czeste i nic nie znacza ale dla ciebie by miala znaczenie. I w tym problem. Czulbys sie nieszczesliwy, chcialbys sie wieszac itd. Trudne sprawy sa w zyciu czesto i trzeba nauczyc sie je rozwiazywac. Masz 23 lata a ja nie zauwazylam bys napisal co bys chcial w zyciu miec? Czy w ogole masz jakies plany? Bo zyjac aby przezyc, musi byc bardzo frustrujace. Pracowales jako dostawca pizzy. To nie jest zbyt dobrze platna praca a ty tam byles az 2 lata. Nic dziwnego ze sie wypaliles. To jest dobra praca na chwile, zeby podreperowac finanse i szukac czegos lepszego. Naucz sie jakiegos zawodu, majac fach w reku zawsze bedziesz miec dobra prace. Jesli juz byles kierowca , zrob nastepne prawo jazdy np C, potem D. O ile chcesz oczywiscie. Gdy bedziesz mial bezpieczenstwo finansowe o wiele latwiej poukladasz sobie inne sprawy. I tego ci zycze.
  10. Sinet33

    Umarłem

    Dziękuje za zaangażowanie pomocy w moim kierunku doceniam to. Możliwe że leży po stronie ojca, próbuje się odciąć rozmawiać z nim tyle o ile bo to mój ojciec wgl. po prostu odciąłem się od ludzi którzy mnie wykorzystywali po całości i mam tylko kontakty na cześć ew. chwile pogadam to wszystko. Chciałem przebaczyć, zaakceptować to co się stało lecz nie potrafię zamknąć furtki ponieważ to wszystko wraca zaraz te wspomnienia. ( w wieku 19 lat ujrzałem w jego mieszkaniu na jego telefonie nagie zdjęcia obcej kobiety to w ogóle obrzydziło mnie tam przychodzić bo za każdym razem przypomniam sobie tą sytuację. ), Alkoholizm? można po części tak ująć ale po trzeźwemu też juz jest taki i mocny awanturnik się z niego zrobił cokolwiek powiedzieć to kończy sie awantura bo on ma swoje widzi mi się. Jeżeli chodzi o fastfoody to już nie jem tego, może raz na dwa tygodnie kupię sobie coś nietypowego, staram się jeść zdrowo ale ciężko mi... Wieczorami czasami kolacji nie jadam ale jak nie mogę zasnąć to o 2 w nocy zjem coś i od razu usnę, jakiś czas temu kupiłem sobie dzbanek 3 L z Filtrem na magnez który go raz w miesiacu wymieniam i popijam tą wodę zamiast słodkich napojów ( w ogóle nie piję kawy tylko herbatę rano do śniadania aby rozgrzać żołądek , raz na jakiś czas energetyka wypije bo potrzebuje czasami po tylu godzinach snu muszę wypić bo chodzę zamulony taki od 4:00 do 12 śpię i czuję się zamulony, papierosów też nie pale bo nienawidzę tego smrodu tzn moja mama pali w domu ale nie mogę się z tym pogodzić ). Jeżeli chodzi o pracę to się tylko tak mówi ale brak mi już ambicji tego motoru żeby coś mieć czy coś tego typu, lubię np. Cross/Enduro ew. jazdę na quadzie no nie jest to tania rzecz ale brak mi motywacji aby to kupić... dodatkowo mamie dorzucam się ok. 500-700 zł do życia, płacę rate za samochód, z czegoś też trzeba żyć tzn jeść coś słodkiego kupić np. ). Starałem się nawet chodzić na siłownię 3 miesiące w domu z hantlami, potem miesiąc na siłowni lecz nie dało mi to rezultatu żadnego psychicznego a pokładałem w to wielką nadzieje. Może masz rację że przemawia do mnie ogrom żalu ale jestem zbyt rodzinny charakterem ( ostatnio siostry dzieci nie miały co jeść i pojechałem kupiłem do jedzenia wędliny, z piekarni chleb i bułki aby miały dzieci do szkoły. Mimo to że zbytnio się z nią nie odzywam ale nie żałuje nikomu jedzenia. ). Staram się naprawdę ale nie wychodzi nic w tym kierunku np. czytam książki ( często sam nie wiem jak biorę co czytam tak mam głowę zamotaną lecz próbuje ), w okresie wakacyjnym zmuszam się do jazdy na rowerze aby nie siedzieć w domu, próbuje spotykać się z znajomymi którymi mam kontakt, raz zapisałem się do wolontariatu tzn schroniska dla zwierząt charytatywnie w wolnych dniach od pracy przychodziłem i pomagałem ( mimo to że wiekszych psów się boje to szedłem do nich ) po miesiącu tez nie pomogło zrezygnowałem... Obcym ludziom nawet na mieście coś się stanie czy nie tak zawsze podejdę pomogę w jakiś sposób ( nie pieniężny ale np. ostatnio wchodziłem na górę to babcia szła z ciężkimi zakupami to pomogłem jej wnieść na ostatnie piętro oferowała mi jakieś pieniądze za to ale ja nic nie wziąłem ). Przyjaciółka zauważyła i powiedziała mi że często sobie wmawiam i sam się nakręcam pewne rzeczy ale ja tego nie widzę, próbowałem to zrozumieć i szukając różnych przykładów. Starałem się pisać sam dla siebie w ramach terapii myślałem że to mi coś pomoże własnego bloga jak się czuje, co przeżyłem też nie pomogło.
  11. Sinet33

    Umarłem

    Napiszę krótko zwięźle i na temat ponieważ powyższe to wszystko pisałem pod wpływem emocji i chaotycznie. Moje dzieciństwo wyglądało awantury o pieniądze z ojcem i moją matką, miał drugą rodzinę był w separacji i kilka dni temu okazało się że jestem tzw. "wpadki" najlepiej jakby mnie nie było i było dobrze, moi rodzice rozeszli się pare dni temu na dobre. Wracając do dzieciństwa jak byłem mały dużo chorowałem miałem naucz indywidualne, szukałem kontaktów z ojcem ponieważ mi go brakowało ( odwiedzał nas ale raz na godz. max na pare dni ), brakowało mi od ojca że jest z mnie dumny szukałem jego uwagi lecz potem próbowałem od pracodawcy że staram się w pracy aby był z mnie dumny, dużo siedziałem przy komputerze poniewaz miałem dużo czasu wolnego i małe grono znajomych, Mama pracowała dużo ( wiem że dużo by mi oddała ) ale ojciec miał mnie trochę w dupie i dlatego tyle godzin siedziałem przy komputerze szukając świata idealnego był to wirtualny. Nie oczekiwałem bogactwa tylko z czasem aby się dorobić wszystkiego co uważam za ważne dla mnie. Miałem dużo marzeń i zainteresowań lecz z czasem co raz więcej uderzała do mnie prawda. Złapałem Ojca na zdradzie z inna kobieta, obiecał mi że to był ostatni raz i powtorzył to w sylwestra jak niby pojechał do domu a pojechał do tamtej. Mam rodzeństwo lecz oni są starsi i maja swoje rodziny, jedna siostra ma mnie w dupie za przeproszeniem, druga jak coś potrzebuje to mnie widzi, a brat pomoże lecz kontaktu zbytnio z nim nie mam. Nawiązując do pracy to pracowałem 12 godz. jako kierowca w pizzeri, jestem osoba która przejmuje sie wszystkim lecz po 2 latach wysiadłem psychicznie ciągłe włażenie ludziom za przeproszeniem w dupę, tam się nie pracowało tam zapierdzielałem z wywalonym językiem ( wieczny brak dodatkowego pracownika na weekendy, stawki śmieszne ), popadłem w stan aktualny że płacze po nocach i szukam wsparcia u ludzi lecz ludzie mnie zlewają ( wiem że jakbym znalazł dziewczynę to bym wyszedł z tego bo widziałem to bo potrzebuje wsparcia drugiej osoby ). Moje marzenia czy myśli zostały wypalone całkowicie po prostu miałem je i w takim dole siedzę że mam dość wszystkiego, przyjaciel i przyjaciółka z którymi szczerze rozmawiam rozkładają ręce jak zaczynam im mówić takie rzeczy jakie słyszą z moich ust. Nie zamykam się na ludzi ale nie potrafie żyć w tym społeczeństwie, często starałem sobie humor poprawić fastfoodami ale za kazdym razem miałem wyrzuty sumienia że tyle zjadłem. Dlaczego umarłem? bo jeszcze jakiś czas temu walczyłem, teraz się już poddałem i patrzę tylko na życie i czas które mi ucieka... widocznie taki los mi jest pisany, niech wola boska dzieje co sie chce niech czas sam płynie... Brak mi jakiejkolwiek motywacji, wczesniej to postawiłem sobie cel i go osiągnąłem a teraz już nie mam siły. Prawie w ogóle snów nie mam jak śpię, jak pisałem widzę jak popełnić samobójstwo bo męczę się na tym świecie :( Linka holownicza z sznura, most i klucz do kół, zastanawiacie sie klucz do kół po co nie? a po to jak zawiąże na moście żeby lina się nie odwiązała zawinąć przełożyć i między oczka wsadzić klucz, usztywnić i z drugiej strony założyć na szyje gotowy zawiązany w oczko sznur na szyje i rzucić się. Nie wiem czy bym potrafił popełnić tak samobójstwo ale co raz częściej widzę że to jest jedyna opcja bo mam dość nie spania po nocach także łapanie sie za głowę płaczów, i chodzenie po pokoju jak po jakimś toru pętlowym. Nigdy nie spodziewałem się w wieku 23 lat będę cos takiego miał, czuje że wpływ przez to miało dużą ilość przez dzieciństwo jakich rzeczy się napatrzyłem np. jak ojciec jeździł po pijanemu samochodem wiele razy.
  12. Sinet33

    Umarłem

    Cześć, Piszę tutaj bo chciałbym się wyżalić i poradzić was ponieważ już nie daje rady... Czuje że psychicznie już umarłem i zostałem tylko fizycznie w swoim ciele Zacząłem brać bioxetin od psychiatry który brałem miesiąc, pierwsze dwa tygodnie spałem prawie po nich a potem zaczeły mi się trząść ręce, niepokój, kołotanie serca lecz tylko wieczorami przed spaniem ale czułem że pomagały te leki psychicznie ponieważ otworzyłem się trochę na ludzi szczególnie odnowiłem kontakty z kolegą z klasy i czułem się w takiej euforii w ogóle także odnowiłem kontakty z pracy, przełamałem lody z koleżanką ( 3 dni przed spotkaniem z tą dziewczyną ludzie widzieli mnie pełnego euforii chodząca radość ), niestety w dzień spotkania wszystko się posypało po czasie z początku byłem szarmancki tzn od zawsze taki byłem ( otworzyć drzwi od auta np. ), chcialem jej zrobić niespodziankę lecz nie wyszła i osobiście wręczyłem jej wielką czerwoną różę. Po czasie się posypało bo wyszła jakaś jej sprawa duża, i że idzie do byłego chłopaka no zabolało mnie trochę i później po czasie siedziałem w aucie i mi łzy leciały ( przeprosiła mnie nast. dnia ale ja juz nie chciałem bo wiedziałem że nic z tego nie będzie ), potem już zaczałem chodzić przybity lecz został kumpel i jedna kolezanka z pracy którymi mam świetny kontakt lecz mi to nic juz nie daje ponieważ zmieniłem leki na Sympramol i czuje że on mi nie pomaga w ogóle, mam niska samoocene tzn. widzę swoją twarz widzę że zaniedbana dużo wyprysków mam, często zaczynam łapać doły, wieczorami mam częste napady płaczu i na dodatek myśli samobójcze bo już mam dosyć tego życia... Pare dni temu wyszło jak mój ojciec myśli o mnie że mam "wypier***" do pracy bo on spon***m nie jest mimo to że pomagałem całe życie wszystkim ludziom a oni mi tak odpłacają mamie powiedziałem że mam myśli że chce się powiesic to powiedziała ze przesadzam. Coś co sprawiało mi przyjemność przestało mi sprawiać w ogóle, zmuszam się do czytania książki, próbuje wychodzić z znajomymi, ostatnio umówiłem się na spot motoryzacyjny tzn pojade ale co z tego wyjdzie nie wiem. Mam problem z znalezieniem pracy, ponieważ pracowałem 2 lata po 12 godz. w pizzeri i też mi zniszczyło to psychike. Jakby ktoś chciał mi pomóc to przy okazji wrzucam link do swojego bloga ( wejść nie musisz ale może coś pomoże przedstawić moją sytuacje aktualna ) szczere-przemyslenia.blogi.pl/ wieczorami jak mam powody płaczu to mam ochote coś rozwalić ( mimo to ze szanuje przedmioty które kosztuja itd. ) cokolwiek ostatnio rozwaliłem telefon rzuciłem w ścianę bez powodu... Czuje że umarłem już po prostu i nic mnie tu ciekawego nie czeka. Nie wiem jak długo pociągnę tak.... p.s dopisze że przestałem miec po tych lekach jakikolwiek pociąg do kobiet...
  13. Cześć, niestety znów piszę do was z prośbą o dokładną poradę życiową... Wcześniej pisałem tutaj wątek na temat mojego krótkiego życia, powstałem dzięki tutaj pewnej osobie p.s Dzięki za radę :). Starałem się myśleć optymistycznie nagle mi to wszystko wychodziło i zaczeło się poprawiać, niestety tydzień temu w czwartek ( mój ojciec wrócił pijany ) wszystko w porządku zjadł obiad i się położył ( nigdy nie robi awantur jak jest pod wpływem alkoholu ), wziąlem jego telefon i zaczałem się bawić tzn. mam nowy swój telefon i chciałem porównać go z jego telefonem więc robiłem zdjęcia i wszedłem w jego galerię bo nie mogłem znaleźć zdjęć... Co tam zobaczyłem to się przeraziłem, tak zobaczyłem nagie zdjęcia 50 parolatki od razu myśl mi się nasuneła że zdradza moją mamę. Nie mówiłem mu tego że wiem ( w ten sam dzień na spokojnie powiedziałem mamie, uwierzyła mi. ) na nast. dzień ( ojciec mieszka w innym mieszkaniu, te zdj. były robione w jego mieszkaniu ) wiadomo awantura itp to już koniec, każdy zna. Niestety to ja się bardziej dotychczas pozbierać nie mogę :/ bo moja mama mu wybaczyła poniewaz wcisnał kit że znajomy u niego spał z żoną, a że był pod wpływem alkoholu to lubił robic zdjęcia. Mam takie wrażenie że moja mama obecnie mi nie wierzy :/ ale nie pokazuje tego. Tak samo sytuacja nie jest ciekawa obecnie w moim domu jezeli chodzi o pieniądze, Ojciec jest nieodpowiedzialny i przebalował 300zł w ciągu tygodnia przez co ja musiałem posprzedawać swoje rzeczy którymi byłem zainteresowany ( i tak chciałem je sprzedać np. kupić sobie buty bo stare mi się psują czy koszulke lub spodnie jeansowe ), niestety pożyczyłem mamie pieniądze na życie i musiałem zapłacić rachunki. Przy mojej mamie nigdy nie miałem pieniędzy i nie będę mieć, póki co obecnie wyprowadzić się nie mogę bo muszę skończyć szkołę i znaleźć jakąś pracę ( czuje że nie poradzę sobie w życiu jeżeli chodzi o pracę, bo tak łatwo nie jest zalezieniem stałej pracy ), jeżeli chodzi o dzieciństwo cały czas sobie odmawiałem i do tej pory odmawiam swoich marzeń których płomyk już zanika. Moja mama stara się aby było wszystko w domu itp. Ojciec jest wręcz przeciwnością, powinien dziecko wspierać w swoich zainteresowaniach i marzeniach a jest na odwrót :/ jakby robił mi pozłości, po tej sytuacji z tą kobietą ojciec jest dla mnie bezwartościowym dupkiem i w ogóle mnie już nie interesuje, brzydzę się nim i tylko go toleruje z względów takich że to mój ojciec. Jeżeli chodzi o Ojca boi się przyznać że ma syna, czy czegokolwiek był ze mnie dumny... nie niestety nigdy nic takich słów nie usłyszałem. Jeżeli chodzi o moją pierwsza komunię święta nie był na niej wcale, tak samo jeżeli chodzi o 18 urodziny tez nie był. Brak mi wzoru do naśladowania, moja mama pracuje cały dzień więc siedze sam w domu. Czuję że zanikły takie podstawowe rzeczy np. czuć się potrzebny, że ktoś mnie kocha itp. Czuje się że zostałem samotny jak palec, moje dzieciństwo przeminęło i mam 0 fajnych wspomnień, za niedługo do pracy której pewnie będę całe dnie pracował i poza pieniędzmi z tego życia nic nie będę miał. Na swoja 18 dostałem około 1500zł, kupiłem sobie spodnie, koszule itp. takie duperele ( na szczytny cel który jest niezbedny do codziennego życia ), a 1000zł zapłaciłem długów rachunków mojej mamy co inne osoby pokupowały sobie różne fajne rzeczy ( mam takie wrażenie że o wszystkich myślę tylko nie o sobie, powinienem byc troszkę egoistą? ). Czuje w sobie pustkę kompletną, czuje się sam ( mimo to że mam przyjaciółkę, i dwóch przyjaciół ale to takich z prawdziwego zdarzenia ), pójde na spacer to ide przed siebie jakbym miał mózg typowego "Zombie" krążąc bez celu, mam zainteresowania ale do tego potrzeba ogromnego wkładu pieniężnego co uniemożliwia mi to aby zarobić gdziekolwiek. Któregoś pięknego dnia nie wytrzymam i ze sobą skończę ( ale czuje że nie miałbym tyle odwagi ). Najgorzej mnie martwi ta pustka w głowie, stałem się obojętny nic mnie nie cieszy ani nie motywuje, dawno nie pamiętam żebym szczególnie zrobił sobie jakąś przyjemność dla siebie. Mam prawie dopiero 20 lat, chciałbym coś z tym zrobić czuje że rodzice to są osoby trujące dla mnie i jeszcze trochę to ja własną matkę będę utrzymywał do końca życia, ludzie mówią że się zmieniłem na lepsze, tak zmieniłem się dla ludzi na lepsze otworzyłem się trochę przed nimi. Ale kurde niestety mam taką pustkę w sobie, dni za dniem lecą ja nic nie robię, siedzę w czterech scianach, czas leci tak szybko. Czuję że w życiu wiele rzeczy mnie omija, gdzie ta optymistyczna myśl wszystkiego kiedy byłem młody? przepadła... ;( \ Edycja: Jedną pozytywna rzeczą którą dostałem od Ojca to jest właśnie nie popełnianie jego głównego błędu, i takie mam motto "w życiu już nigdy nie wypije alkoholu" to samo się tyczy z paleniem papierosów ( moja mama bardzo dużo pali ja wdycham to, stałem się biernym palaczem ).
  14. Dzień dobry wszystkim przeglądających to forum. Na początek konwersacji tematu wstępnie się przedstawię, jestem Kamil pochodzę z województwa Łódzkiego aktualnie za sobą 19 wiosen. Jestem osobą spokojną, miłą, pomocną bez nałogów która nie może poradzić sobie w codziennym życiu... Moje dzieciństwo ciężko określić jakie było ponieważ mieszkałem osobno z rodzicami to znaczy z mamą, tata mieszkał w innym mieszkaniu ale regularny kontakt miałem i mam z nim. Jak byłem mały to podstawowe rzeczy posiadałem za dzieciństwa, z każdych rzeczy cieszyłem się jak murzyn blaszka :P zresztą każdy miał w dzieciństwie takie coś. Przedszkolę/zerówkę nie przechodziłem ze względów zdrowotnych ( często chorowałem po badaniach 30 % odporności ), pierwsza klasa tydzień pochodziłem i byłem chory, zostało mi przyznane nauczanie indywidualne ( przez chorobe w 1 kl podstawówki zostałem specjalnie zostawiony ), od czwartej do szóstej klasy podstawówki przechodziłem mimo chorób. W 1 kl gimn poszedłem do szkoły pochodziłem tydz ew. dwa tyg i zaczeło się to samo ( przyznano mi naucz. indywidualne i tak do końca gimnazjum przesiedziałem na dupie ), od rodziców nigdy dużo nie wymagałem poza podstawowymi rzeczami. Trzecia klasa egzaminy gimnazjalne itp. przeszedłem bez problemu, wtedy zaczeły buzować w pierwszej klasie gim hormony i zaczeło się interesowania dziewczynami, niestety mimo tych względów każda z dziewczyn mnie odrzucała ( 180 pare cm ciemny brunet o niebieskich oczach ), kiedy miałem nauczanie indywidualne od gimnazjum strasznie uzalezniłem się od komputera potrafiłem spędzać po 6-8h dziennie przy komputerze... stało się aż do 2 kl technikum kiedy powiedziałem dość... ograniczyłem komputer do max 2-3h dziennie czasem w ogóle przez kilka dni go nie włączę. W podstawówce byłem przeciętnym uczniem jeżeli chodzi o naukę, w gimnazjum to samo, w technikum 1 i 2 kl. Miałem prawie świadectwo z paskiem, pierwszy egzamin praktyczny 100% teoretyczny 75%, wtedy jeszcze czułem te emocje zdanego egzaminu, przejście do nast. klasy czy dostanie nowego komputera w 1kl technikum. Aktualnie w technikum uczę się jako Technik-Informatyk lecz moją pasją zamiłowaniem jest grzebanie przy samochodzie, potrafię spędzić godzinami majstrując to i sprawa mi to przyjemność, lecz z względów zdrowotnych niska odporność i na dodatek astma która mi daje siwe znaki, uniemożliwia mi wykonywania tego zawodu. Po odstawieniu komputera, od dawna miałem zajęcie jazda na rowerze mimo astmy potrafiłem przejechać około 30km spokojnej jazdy bez żadnych stopów. Latem jezdziłem rowerem często brałem jednego kolege, i przy okazji poznałem drugiego który interesował się akurat motocyklami ( po przejechaniu się raz na takim od razu dostałem zajawki, kilka nieprzespanych nocy, marzenia itp. ) niestety budżet rodziców nie pozwalał na to żeby pozwolić sobie na takie coś, więc smutny zrezygnowany przestałem się tym interesować. Ciężko było mi to wymazać z pamięci, ale jakoś się udało. Nadszedł czas przed 18 zacząłem robić prawo jazdy, w sumie na początku byłem stanie szczęścia bo kto by nie jedny chciał zrobić od razu prawo jazdy i zdać za pierwszym razem teorię i praktykę bezbłędnie, chociaż na kursie słabo mi to szło i instruktor słabo mnie widział, dziś jeżdze lepiej niż nie jeden kowalski : ) Niestety nigdy nie miałem dobrego wzoru jeżeli chodzi o rodziców, mama często pracowała harowała ( nie jest lekko w tych czasach ) żebyśmy mieli i było nas stać, jest całkowitą abstynentką jeżeli chodzi o alkohol, lecz pali papierosy :/ A o mojego tatę jeżeli chodzi jest ordynalny wobec mojej mamy, ale mnie nie. Często bronię mamy swojej ponieważ nie powinien tak mówić, np. że ma delikatną nadwagę to nie oznacza to że można się z niej naśmiewać. Posiadam brata i dwie siostry, chociaż związałem się z tą jedną siostrą u której b. często spędzałem czas, bawiłem sie z jej dzieckiem mimo to że różnica wieku jest około 12 lat? jak wyzej wspomniałem jestem pomocny, miły, szarmancki, spokojny i lubią mnie strasznie dzieci wszystkie, zreszta ja też kocham dzieci szczególnie małe. Niestety że jestem sympatyczny, pomocny to daję się manipulować jeżeli chodzi o pomoc :/ Przez całe życie od nikogo pomocy nie wymagam ( poza podstawowymi rzeczami jakie rodzice mi dają ), a ludzie ode mnie pełno pomocy potrzebują. Jeżeli chodzi o mamę, dużo jej pomagam w domu ponieważ nie mam co robić i sprzątam często w domu, a to obiad ugotuje itp. potrafię w domu wszystko zrobić sprzątać, prać, obiad ugotować. Swojego czasu jak odstawienie komputera było to zaczałem czytać książki mimo to że nie lubię, to jednak cos od czasu do czasu przeczytam z własnej woli. Jestem osobą pesymistyczna nastawioną do życia, ponieważ od zawsze jak się staram czy próbuje dążyć do celu nigdy mi nie wychodzi i zaczynam się poddawać. Byłem uzależniony od oglądania Pornografii ( stosunek między kobietą a mężczyzną ) przez najbliższy rok, ale teraz ostatni raz oglądałem ponad rok temu. Swojego czasu brakowało mi bliskości drugiej osoby ( czyt. Kobiety pokroju swojego wieku ) i myślę na ten temat że me uczucia tutaj zanikły w tym momencie, jestem obojętny wobec wszystkiego, jak spoglądam na kobiete to do żadnej jakoś nic nie czuję nawet zauroczenia ( piękna czy brzydka wygląd mnie nie interesuję, kiedyś może tak oceniałem kobiety/dziewczyny ale dziś liczy się dla mnie charakter ), jeżeli chodzi o moją głowę to czuję w sobie pustkę cały czas, nie wiem co ze sobą zrobić. Często posypiam po południu, od jakiegoś czasu przez kolege znalazłem grupę osób którzy się też interesują motoryzacją i spotykamy się wszyscy wieczorami np. Piątek i potrafimy przestać do 1 w nocy od np. 19, chociaż ja jestem z reguły małomówną osobą, zrobiło się trochę cieplej to zacząłem wychodzić z psem na spacery do parku. Czuje że dopadła mnie taka rutyna jak robot nauka, obowiązki, dom, spanie... Starałem się odbudować motywację, a jak miałbym odbudowaną motywację to ja wiem że potrafię zrobić, ale nie mogę odnaleźć się w sobie, mam 190cm wzrostu obecnie przy 72kg co jest niedowagą według mnie, przez najbliższe 6 miesięcy w tamtym roku zaczałem uprawiać kulturystykę taką domową ale niestety po 6 miesiącach nie dawała rezultaty i porzuciłem to. Kiedy ludzie się śmiewają są szczęśliwi, czy jak zarobią na to lub zakupią sobie są dumni cieszą się, a dla mnie to jak np. coś nowego mam to jest bo jest potrzebne czy nie i tak jakoś mnie nie interesuje przykładem jest nowy telefon który z przedłużeniem umowy dostałem, jest bo jest dla mnie zbędny czy będzie to nowoczesny czy stary rzęch. Czuję że życie przez palce mi ucieka mimo to że dopiero jestem młody w czerwcu 20 lat będzie stukało, ale ja nie chcę tak żyć w takiej rutynie... Niestety zaczeły się od roku problemy z koncetracją, czy pamięcią np. czy zamknąłem drzwi pójdę sprawdzę z 3 razy, czy gaz wyłączony w kuchence itp. Jestem bezpośrednią osoba co mam w glowie to mówię od razu, czasami nie pomyślę co palne i potem zdaje sobie sprawę. Mój tata poza daniem prawa jazdy, obiecał mi samochód zakup dla mnie ( szczerze to cieszyłem się i doczekać się nie mogłem ), nigdy przez życie od niego nie wymagałem żadnych prezentów, mama też mi prezentów nie kupowała wcale. Okej samochód, mama wzieła kredyt gotówkowy i postawiła mojego tatę przed faktem dokonanym że będzie spłacał kredyt. Ok spłaca ale ile awantur było o ten samochód prosiłem tylko nie np. marki VW, jestem osobą wrażliwą i biorę sobie cokolwiek do serca i nastawiam się na to wszystko. Że jak nie będzie np. VW golf czy polo to on łożyć na niego nie będzie, było mi przykro... Ale cóż może ma racje wezmę wybiorę taki samochód pod jego dyktanto, niestety nie liczyłem się z swoimi wymaganiami czy komfortem jazdy ( teraz bolą mnie kolana od tego samochodu, ciasno mi jest na dodatek obecnie sam na niego łożę :/ ), co auto było dla mnie ogromną wartością bo czekałem niecierpliwie, niestety... Łożę na niego, zarabiałem dobrowolnie zmuszałem się do wylewania pomyji ( czyli odchodów ) alkoholika przez cały rok, z robotą spraw i kupowania np. zakupów, ponieważ ta osoba nie mogła się poruszać. Zrezygnowałem bo dalej już tak nie mogłem za 150zł miesięcznie. parę razy odchodami się oblałem moja psychika pękła, są jakieś granice. Miała mi chałupnicza praca wypalić ale nie wypaliła jak zawsze... Teraz siedzę z kompletnym dołem od miesiąca i nie wiem jak sobie z nim poradzić. Bo zostaje dzisiaj bezradny, mam kompletny brak motywacji do nauki, mimo to że powinno mi to pomóc w dalszym rozwoju mojego życia osobistego. Po przeczytaniu chciałbym bardzo podziękować osobom, które przeczytały krótką moją historię. Co mam zrobić? miałem swojego czasu myśli samobójcze, czułem się nieszczęsliwy kiedyś jak i teraz, myślę że nie byłbym wstanie popełnić samobójstwa. Głowa do góry wszystko będzie dobrze, czy pocieszanie nawet nie pomaga...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...