Moje SPA -przed sylwestrową nocą- jest skromne niebywale,
bo szczerze mówiąc funduszy na to nie mam wcale.
Jednak,gdy tylko zostaję w domu sama
i po generalnych porządkach z nóg się słaniam,
serwuje sobie mini SPA domowe,
by poczuć relaks i odnowę.
Nie natrysk,lecz wanna jest mi niezbędna,
by poczuć się,jak w salonie piękna.
Pławię się wtedy w pachnącej pianie,
by po wyjściu z kąpieli zacząć nawilżanie.
Skórę masuję aromatycznymi balsamami
i szczerze mówiąc potem,już chęci nie mam na nic.
A tu jeszcze o stopy i dłonie trzeba się zatroszczyć,
w tej kwestii nie ma mi czego zazdrościć.
Te części ciała najbardziej mi doskwierają,
dlatego też i czasu najwięcej zabierają.
W ruch idą:pumeks,scrub i do stóp kremy,
a już dłonie krzyczą-my także chcemy!
Więc grubą warstwę kremu kładę na nie
i rękawiczki wkładam-wiadomo- bawełniane.
Po ich zdjęciu dłonie są pięknie wygładzone
i na długi czas odpowiednio nawilżone.
Twarz też zabiegów pielęgnacyjnych potrzebuje,
systemem trzech kroków ją ratuję:
krokiem pierwszym jest oczyszczanie,
nazywam to nowej skóry-odkrywaniem.
Krok drugi,to złuszczanie,czyli
martwych komórek usuwanie,
jest to ważne niesłychanie,
bo krok trzeci-nawilżanie.
Ciało pachnące,cera lśniąca i promienna
-patrzę w lustro uśmiechnięta.
Po tych długich zabiegach upiększających,
wyczekuję sylwestrowej nocy gorącej:)