Dokładnie, nie wiem czy jestem wstanie znieść rozwód. Może warto było by się udać do terapeuty. Bo ja chyba nie jestem dość silna jak pisalyscie. Chciałabym żeby to było tak hop ciup i po bólu. Niestety nie da się tak.
Druga sprawa. Nie ma co wołać teściów. Bo teść był taki sam jak mąż. Zmienił się jakieś 10 lat temu..I obstaje za mężem a ja nawet nie chce słuchać jego gadania bo jest bezsensowne.
Jeszcze jedno. Wojtek 5 masz rację. Przeważnie chodziło o jedzenie. Tylko ze nie podałam mu jej pod nos.. przyjeżdża z pracy i myśli ze ja to nic nie robię tylko leżę. A przecież mamy dwójkę dzieci. Córka jak pisałam ma 5 lat chodzi do przedszkola Ale na 6 godz czyli wiadomo muszę wyszykowac ja do przedszkola zrobić jedzenie, zaprowadzić, przyprowadzić. A to posprzątać a to uprac, ugotować A jest Jeszcze syn roczny i śpi tylko 30 min do południa. Nie chce się bawić beze mnie czyli wszystko robię w pośpiechu nieraz się pot leje. A córka jak wraca z przedszkola to nie wiem tak naprawdę kogo pilnować bo córka to żywe srebro. Wszędzie jej pełno wszedzie wchodzi bo musi coś zobaczyć. No chyba że mama moja pracuje na 2 zmiane to jest do południa to chociaż obiad ugotuje albo posiedzi z synem. A on twierdzi że ja nic nie robię. Tylko czemu on nie siedzi z dwójką? Tylko jak ja gdzieś jadę to zabieram córkę.