Moim sprawdzonym sposobem na to,by dobrze wyglądać w Sylwestra jest systematyczne dbanie o siebie przez cały rok.
Stosuję się tej zasady od lat i powiem szczerze,ze uczucie
paniki przed sylwestrową nocą nie jest mi znane.Tak samo,jak niecierpliwość z powodu czekania w długich kolejkach do salonów kosmetycznych,czy fryzjerów, połączona z obawą,czy zdążą nas zrobić na "bóstwo".
Przed zabawą sylwestrową uciekam się do kilku
podstawowych czynności i to mi wystarcza,by czuć się dobrze w ten jedyny wieczór w roku.
Przed wyjściem z domu biorę odprężającą kąpiel z
dodatkiem olejku i nawilżam całe ciało delikatnie rozświetlającym balsamem.Na twarz nakładam matujący podkład,na powieki opalizujące cienie,rzęsy podkreślam dwiema warstwami wydłużającej maskary,a usta
za pomocą pomadki z dodatkiem rozświetlających drobinek.Na co dzień mój makijaż jest o wiele delikatniejszy,więc ten sylwestrowy w porównaniu z
nim znacznie bardziej zauważalnie podkreśla moją urodę..."O kurczę to ty?Nie poznałam cię..."-uśmiecham się w duchu,kiedy słyszę te słowa."To chyba dobrze,w końcu miałam się zmienić nie do poznania..."-myślę z rozbawieniem.Nie potrzeba mi do tego błyszczącej kreacji (zdecydowanie wolę "małą czarną"),zbędnych dodatków
(stawiam na minimalizm),ani szpilek na zabójczo wysokim obcasie(wybieram najwygodniejsze buty,które znam,bo mam zamiar przetańczyć całą noc).
"Kochanie te wszystkie dodatki to nic.Kiedy się tak pięknie
uśmiechasz,wyglądasz olśniewająco!"-gdy słyszę od swojego faceta w tańcu te słowa,nie mam wątpliwości,że podstawę dobrej zabawy stanowią nie tylko zewnętrzne "ulepszenia",
ale przede wszystkim nasz sposób zachowania.Bo "błyszczeć" można na różne sposoby,a "olśniewać" pozwala tylko "naturalny blask"...