Ja w tym roku przeżywałam urlop, bo był totalnie niezaplanowany i tak trochę na ostatnią chwilę. Chcieliśmy z mężem jechać do Giżycka, ale w sumie wszystko było już porezerwowane, a to co było wolne to drogo. W końcu mój fantastyczny małż wymyślił, że jedziemy spontanicznie i co ma być to będzie... Nie powiem, że jestem fanką takich nieplanowanych akcji, ja to muszę mieć wszystko zaplanowane i poukładane. Zgodziłam się, ale byłam tak zestresowana, że łyknęłam nervomix bo miałam ochotę go udusić za takie pomysły. Koniec końców urlop się udał bo znaleźliśmy mały przytulny domek, który miła pani Janeczka wynajmowała na swojej posesji. I było tanio i blisko jeziora :D