Skocz do zawartości
Forum

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla 'krzysztof-w,4'.

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Forum
    • Forum Zdrowie
    • Forum Ginekologia
    • Forum Psychologia
    • Forum Żywienie i fitness
    • Forum Ciąża i dziecko
    • Forum Uroda
    • Forum Seks
    • Forum Gry i zabawy
    • Forum Humor
    • Forum Dom
    • Forum Ślub
    • Forum Hobby
    • Forum Kuchnia
    • Forum Interpretacja badania krwi
    • Forum Nerwica
    • Forum Alergia
    • Forum Konkursy
    • Forum Chirurgia plastyczna
    • Forum Kobiety
    • Forum Odchudzanie krok po kroku
    • Forum Porady prawne
    • Forum Zdrowe zęby
    • Forum Komunikaty
    • Forum Problemy skórne
    • Forum Aktualności
    • Forum Projekt Zdrowe kolano
    • Forum Kamica Nerkowa
    • Forum Żywienie w chorobie
  • Forum Zranione serce Forum Zranione serce
  • Forum męskie sprawy Forum męskie sprawy
  • Forum Muzykoterapia Psychoterapia Arteterapia Forum Muzykoterapia Psychoterapia Arteterapia
  • Forum Schizofrenia Forum Schizofrenia
  • Psychoterapia Psychoterapia
  • Tabletki antykoncepcyjne Tabletki antykoncepcyjne
  • Aktualności Aktualności
  • Małżeństwo Małżeństwo
  • Depresja lęk natręctwa fobie i inne Depresja lęk natręctwa fobie i inne
  • Samo Życie Samo Życie
  • Forum Psychologia bez spamu Forum Psychologia bez spamu
  • Zdrada Zdrada
  • Forum Astma Forum Astma
  • Serce Serce
  • Nietypowe problemy miłosne Nietypowe problemy miłosne
  • Drukarnia Drukarnia
  • Samotność Samotność
  • WIADOMOŚCI Z POLSKI WIADOMOŚCI Z POLSKI

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


About Me


Płeć


Miasto

Znaleziono 14 wyników

  1. Witam, postaram się w "skrócie" opowiedzieć historię związku, w którym się znajduję. Otóż, od początku... : W zeszłe lato pojechałam do pracy za granicę wraz ze znajomymi, poznałam tam mężczyznę starszego ode mnie o 10 lat (ja 28, on 38- lecz różnica wieku nie ma dla mnie znaczenia) z którym od tamtego czasu jesteśmy razem w związku. Nasza relacja rozpoczęła się w taki sposób, że ja zostawiłam mojego byłego partnera poznając Krzyśka, a on swoją ex, z która ma 4-letnie dziecko (byli razem w związku 10 lat), lecz od dawna między nimi się nie układało jak oboje twierdzą i nie raz chcieli się rozstać, a przy związku trzymało ich tylko dziecko oraz mieszkanie, które kupił przed wyjazdem do pracy za granicę. Zakochaliśmy się w sobie, był to najlepszy okres w naszym życiu, lecz wakacje zbliżały się ku końcowi i trzeba było wrócić do Polski (na okres 2 miesięcy). W Polsce mieszkamy na dwóch różnych końcach (ja Słupsk, on Rzeszów). Krzysztof, po rozstaniu ze swoją ex, stwierdził, że zostawia jej zakupione mieszkanie, aby ich syn miał je na przyszłość, więc mogą się tam wprowadzić na stałe, ponieważ on i tak nie będzie tam mieszkał. Po powrocie, Krzysztof chciał jak najwięcej spędzać czasu ze swoim dzieckiem, co jest zrozumiałe, więc spędzał ten czas razem ze swoją ex i dzieckiem- mieszkając razem z nimi pod jednym dachem, niby w osobnym pokoju, na kanapie. Ja ten okres spędziłam w Słupsku, raz przyjechał do mnie na weekend, a kolejny raz pojechaliśmy na tygodniowy urlop. Jego ex wie, że jestem razem z nim w związku. Krzysztof podczas spędzania czasu razem z nimi, unikał niejednokrotnie odbierania telefonów ode mnie, tłumacząc to tym, że jest to dla niego niekomfortowe i głupio się przy tym czuję, że muszę dać mu czas, ponieważ jest to dla niego nowa sytuacja. Dzwonił tylko jak był sam, bez niej. Okej, irytowało mnie to, ponieważ jak każda kobieta zaczynałam podejrzewać, że być może tak naprawdę nadal są razem, lub śpią razem, mieszkając w jednym mieszkaniu, lecz postanowiłam dać mu czas. Sęk w tym, jak on przyjechał do mnie lub byliśmy na urlopie nie miał on problemu z tym aby odbierać od niej telefon, kiedy tylko zadzwoniła (i tu nie jest dla niego to niekomfortowe, a chyba powinno działać w obie strony, tym bardziej, że ona wie, że jesteśmy razem). Niejednokrotnie było to powodem naszych kłótni, a on tłumaczy się cały czas, że jest mu głupio i chce mieć z nią dobre relacje, gdyż jest matką jego dziecka i ma wyrzuty sumienia, ponieważ ich "zostawił". W grudniu kolejny wyjazd do pracy, aż do praktycznie końca kwietnia. Nie mieliśmy możliwości wyjechać razem za granicę, więc ja wyjechałam w inne miejsce, a on w inne. Mimo tego, widywaliśmy się co jakiś czas, jeździliśmy do siebie i codziennie rozmawiamy. Nasz kontakt jest super, każda chwila jaką spędzamy razem sprawia nam przyjemność, rozumiemy się bez słów. Więc skoro jesteśmy dorosłymi ludźmi, jest nam ze sobą dobrze, a ja jestem w stanie zaakceptować to, że ma dziecko i całe życie będzie miał obowiązek nim się zajmować, jestem w stanie przyjąć to na klatę. Zaproponowałam Krzysztofowi, że mogę przeprowadzić się na okres połowy kwietnia oraz maja do Rzeszowa i wynająć razem z nim mieszkanie w pobliżu, gdzie mieszka jego ex i dziecko, aby mógł spędzać z nim jak najwięcej swojego czasu, a ja zajęłabym się sobą. Nie zgodził się, zostałam wyśmiana, stwierdził, że nie jest na to jeszcze gotowy. Więc po powrocie na ten okres do Polski, ja ponownie zamieszkałam w Słupsku, a on w Rzeszowie ze swoją ex a w między czasie jeździł do rodziców razem z nią i synem, aby mogli spędzić czas z wnukiem. Jego rodzice w ogóle mnie nie akceptują, nigdy ich nie poznałam, lecz wiedzą, że Krzysztof jest ze mną i jak to wygląda. Widzieliśmy się w tym okresie ze 2 razy, kiedy przyjechał na weekend na Rzeszowa. Jak jesteśmy razem wszystko się dobrze układa, lecz kiedy wracamy do Polski i on "rzuca mnie w kąt" to mnie to przerasta. W czerwcu wyjechaliśmy razem za granicę do pracy i za tydzień wracamy do Polski. Ponownie, wynajmuję sama mieszkanie w Słupsku, ponieważ jemu do końca nie jest na rękę mieszkać razem ze mną, ponieważ chce poświęcić się dla dziecka... Wracamy do Polski na okres od połowy listopada do początku grudnia, następnie znów wyjeżdżamy na 5 miesięcy razem do pracy, gdzie będziemy razem mieszkać jak w to lato. Stwierdziłam, że skoro nie jest ze swoją ex, a my razem tworzymy związek już ponad rok i chce spędzać jak najwięcej czasu z synem, ponieważ ponownie nie będzie widział go długi okres, niech wynajmie mieszkanie w Rzeszowie niedaleko miejsca gdzie oni mieszkają. Jego tłumaczenia są typu, że szkoda mu kasy (to akurat jest najmniejszy problem, głupia wymówka) i że mieszkanie w którym mieszka ex z synem jest tak naprawdę kupione za jego pieniądze i on nie widzi problemu, aby spać na kanapie w pokoju obok. A jeśli ja przyjadę go odwiedzić w Rzeszowie na tydzień bądź dwa to wtedy może wynająć mieszkanie ze mną. Dla mnie jest nie do przyjęcia to, aby mieszkał ze swoją ex kolejny raz pod jednym dachem, ze względu na dziecko (dziecko nadal myśli, że rodzice są razem a tata tylko wyjeżdża za granicę do pracy), więc wynająć mieszkanie obok na okres 1,5miesiąca i spać gdzie indziej a z nim spędzać całe dnie. W dodatku jego relacje z ex wyglądają następująco. Przed rozstaniem jak i po, Kaśka nie pracowała, ponieważ zajmowała się dzieckiem. Krzysztof od 3 lat wraca do Polski na dwa okresy po 1,5 miesiąca. Kaśka nie pracuje, cały czas jest utrzymywana przez Krzysztofa (przelew miesięczny nie tylko na dziecko lecz też na jej potrzeby, około 2-3 tysiące miesięcznie plus wykańcza on ich mieszkanie ze swoich pieniędzy). Po rozstaniu zostawił jej zakupione mieszkanie, urządza je, aby miała gdzie mieszkać z dzieckiem i przepisać to mieszkanie w przyszłości na syna. Dostała także samochód. Od września kiedy dziecko poszło do przedszkola, Kaśka miała znaleźć sobie pracę, aby nie być od niego uzależniona finansowo i stanąć na nogi. Niby wysyła CV, ale cały czas narzeka jak to jest jej ciężko i ciągnie ile się da, oprócz ciągłych przelewów cały czas wymusza kupowanie różnych pierdół, rzeczy do przedszkola, zepsuty samochód, ciągłe ekstra wydatki. Moim zdaniem, jest to jego sprawa na co przeznacza pieniądze, ale skoro zaczyna tak naprawdę od zera i jest w związku ze mną i chciałby się usamodzielnić i wybudować sobie dom, utrzymując ją nie będzie to możliwe. Minął ponad rok, a ich relacje nie uległy zmianie, wygląda to tak samo jak byli razem i jak nie są. Czy tylko ja uważam, iż powinien postawić jej ultimatum, warunek, uciąć to i powiedzieć, że nie są razem i ma np. pół roku na ogarnięcie się, znalezienie pracy i będzie wysyłał jej tylko pieniążki na dziecko? Wszystko on tłumaczy wyrzutami sumienia. Kaśka jest wiecznie niezadowolona, manipuluje nim. W dodatku co jakiś czas pisze do niego wiadomości typu czy ja jestem warta tego aby ich dziecko cierpiało i nie miało normalnej rodziny, wysyła mu swoje zdjęcia w bikini jak teraz dobrze wygląda i wzięła się za siebie, a on ją dopinguje. Dzwoni do niego z każdą pierdołą nie tylko jak dziecko jest obok, tylko jak jest sama pod pretekstem co dziecko dziś zrobiło itp i wypisuje, że jak będzie zjeżdżał znów do Polski to ma być tylko dla nich.. w sensie, że nie dla mnie :). Pisała również ona do mnie, że nie ma do mnie żalu, że stało się jak się stało i tylko chce żeby Krzysztof miał dobre relacje z dzieckiem, co po przeczytaniu tego co ona do niego pisze jest dla mnie ściemą. W dodatku Krzysztof najczęściej rozmawia z nimi jak mnie nie ma obok, chowa się po kątach.. Czasem jak rozmawia z nią przy mnie, ona wypytuje go o rzeczy w stylu, co dzisiaj robił(ze mną) jakie ma plany na dzień. Czy ich rozmowy nie powinny zaczynać i kończyć się tylko na dziecku? Czy przesadzam? Wygląda to moim zdaniem jak niezakończony związek, a Krzysztof próbuje trzymać dwie sroki za ogon. Czy nie jest prawdą to, że powinien uświadomić ją, że łączy ich tylko dziecko i będzie mu zawsze pomagał, a że jest szczęśliwy ze mną i nie powinno interesować jej co on robi? Rozumiem, że nie jest łatwo być samotną matką i ma się dużo na głowie, ale jest to do przeskoczenia, tym bardziej, że ma mieszkanie itp, a zachowuje się jakby to było niemożliwe. Co sądzicie o tej relacji? Czy ja za dużo wymagam? Chciałabym aby w Polsce mógł spędzać jak najwięcej czasu z nim (nie chcę mu tego odbierać, bo wiem jaki jest dla niego ważny tylko mu to ułatwić) , lecz nie dawać jej nadziei na powrót skoro on tego ponoć nie chce, a my mieszkając razem byśmy mogli się wreszcie sobą nacieszyć i stworzyć poważny związek. Mam wrażenie, że on myśli o powrocie do niej "dla dobra dziecka". Mam dość psychicznie i męczy mnie ta sytuacja, ponieważ czuję się jak zabawka. Skomentujcie jak powinno to wyglądać Waszym zdaniem i jak byście zachowali się na moim i jego miejscu oraz jak powinny wyglądać zdrowe relacje jego z ex.
  2. Gość

    Brak pracy i myśli o samobójstwie

    Moja historia: Tylko nie samobójstwo bo to nie jest żadne rozwiązanie. Ja w sierpniu 2008 również straciłem prace a pracowałem jako przedstawiciel handlowy i wylali mnie z dnia na dzień jak psa kopa i do widzenia bo redukcja etatów do tego doszedł jeszcze jeden problem osobisty i też się załamałem i chciałem popełnić samobójstwo. Ale nie popełniłem bo szkoda było mi mojej rodziny i dziewczyny która mnie utrzymywała przez ten najcięższy okres. Z depresji jakoś wyszedłem w czerwcu 2009 ale pracy i tak dalej nie mogłem znaleźć w swoim zawodzie. W końcu poszedłem pracować na budowę. Ja człowiek po studiach musiałem machać łopata na budowie, nosić gruz itp ale przemogłem się chociaż początki nie były łatwe bo trzeba było ciężko pracować po 12 godzin dziennie w palącym słońcu. Ale zarobki w budowlance są bardzo dobre na początki miałem 10 zł na godzinę a po 4 miesiącach już 14 zł na godzinę. Najgorzej było w zimie kiedy odśnieżałem dachy przy temperaturze -15 stopni a do tego wieczorami chodziłem z kolegą z budowy na fuchy. W lutym otworzyłem z tym kolega swoją firmę remontowo wykończeniową i jak na razie idzie dobrze zlecenia są co prawda nieraz pracuje się i po 14 godzin dziennie ale nikt nie mówił że będzie łatwo. A jak nie mamy zleceń to zajmujemy się sprzątaniem tak ja człowiek po studiach sprzątam mieszkania za głupie umycie okna bierze się 35 zł, mieszkaniu min.3 okna więc za umycie 3 okien zarabiamy 105 zł. Gdybym popełnił w 2008 r samobójstwo to bym zostawił zrozpaczoną rodzinę a tak pokonałem depresję i zacząłem robić w życiu coś innego nauczyłem się ciężko pracować to samo niech zrobi Pan panie Macieju na budowie zawsze Pan prace znajdzie fakt że praca jest ciężka ale można tam dobrze zarobić a Panie mogą zając się sprzątaniem ale nie dla jakieś złodziejskiej firmy tylko prywatnie. Porozwieszać ulotki po osiedlach, że posprzątacie mieszkania ogłosić się w internecie i też zarobicie przyzwoite pieniądze. Dzisiaj mamy niestety takie czasy że trzeba liczyć tylko na siebie a nie na firmy które łaskawie zaoferują nam prace za jakieś drobne a kiedy nie będziemy im potrzebni wywalą nas z dnia na dzień i nikogo nie obchodzi że trzeba zapłacić za mieszkanie i ratę kredytu a do tego trzeba się jeszcze wyżywić. Trzeba się tylko przemóc a nie mówić ja będę gruzu nosił na budowie albo sprzątał sam musiałem to robić i dzisiaj nie żałuje. Krzysztof
  3. Witam! Postanowiłem napisać do Was, ponieważ rozkładam już ręce i załamuję się powoli, odcinając od całego świata. Postaram się dość szczegółowo rozpisać, gdyż problem który mnie spotkał, jest na ten czas nie do przeskoczenia dla mnie i psychicznie i fizycznie. Do końca sierpnia, byłem okazem zdrowia. Miałem lekkie nadciśnienie w wieku 18-20 lat i zespół jelita drażliwego, ale ciśnienie przeszło, a z jelitem uważałem co jeść by nie mieć z tym problemów. Wszystko zaczęło się pod koniec sierpnia, gdzie pokazała się mała plamka na żołędziu penisa. Zlekceważyłem to, myślałem że to otarcie. Międzyczasie, zaczęły się niesamowite biegunki, nudności, wymioty, bóle głowy, mięśni, pełne obrzydzenie do jedzenia, ciągły stan podgorączkowy (wahający się między 37 a 37,5C), brak snu, zmęczenie, ciągłe uczucie niepokoju, ogromny stres, uczucie zimna w dłoniach i stopach, potliwość, trzęsące się dłonie, kaszel - który dodatkowo powoduje wymioty, kołatanie serca - ba! - mam wrażenie że zaraz umrę z ciśnienia w żyłach lub się załamie, albo będę mieć udar lub zawał - te i jeszcze kilka innych dolegliwości trwają do dziś, a najgorzej jest wieczorami i rano. U Lekarza rodzinnego zjawiłem się już trzeciego dnia po wystąpieniu tych wszystkich objawów, z diagnozą grypy, a p. dermatolog przepisała Pimofucort. Niestety, antybiotyki w ogóle nie pomogły, a ja z każdym dniem czułem się coraz gorzej. Na dodatek pimofucort wywołam u mnie wielkie zapalenie pęcherza i obrzęk penisa - i mimo iż objawy bólowe przeszły, to dalej członek jest zaczerwieniony i wydaje się wysuszony, drażliwy.. Jakby tego wszystkiego było mało, problemy z pęcherzem nasiliły wcześniejsze moje dolegliwości związane ze strefą intymną. Czuję że nie sikam do końca, ciągle sprawdzam, nawet co kilkanaście minut, czy czasami coś nie wyciekło z cewki do spodni, bo już kilka razy się zdarzyło, bardzo lekko popuścić. Pod koniec mikcji, mam wrażenie że nie mam mięśni, lub że nie działają prawidłowo te, które blokują ujście moczu, mam wrażenie "kulki" stojącej gdzieś tam na dnie cewki moczowej. Nasilił się również ból lewego jądra, który - zawsze myślałem że jest spowodowany zakładaniem "nogi na nogę" lub efektem ubocznym, uprawiania seksu. obecnie ciężko mi jest wystać 6 godzin w pracy na nogach, bo ból promieniuje na pachwinę i podbrzusze. Prawdopodobnie są to żylaki powrózka nasiennego Na tą chwilę, gdy tylko czuję się w miarę dobrze (bo to przychodzi falami: rano - koszmar, popołudnie - jakoś zniosę, wieczór koszmar do kwadratu), staram się uzupełnić płyny i "wcisnąć" w siebie jakieś jedzenie by to wszystko przeżyć, a od 1 września do dziś, zjadłem chyba tylko 4 porządne obiady - nie dla tego że nie mam bo jedzenie czasem się aż psuje w lodówce, a dla tego że pałam obrzydzeniem do jedzenia. To wszystko jeśli chodzi o fizyczne objawy. Równie źle jest psychicznie. Zbiegło się to w czasie, gdy moi rodzice spełnili swoje marzenia i wyjechali do domku w górach na stałe. Od tamtej pory wszystko jest zupełnie inne, ja się czuję jakby to był zły sen, z którego bardzo chce a nie potrafię się obudzić. Jest mi źle, obwiniam się za to, że tak krzywdziłem rodziców, brata, że tak krzywdzę dziewczynę i że nie zasługuję na pomoc z ich strony. Przede wszystkim że ranię dziewczynę którą tak bardzo kocham. Wrzucam sobie nawet głupie zaczepiania koleżanek z pracy czy rozmowę z nimi. Rodziców nie chce martwić, więc jako że jestem dorosły, chciałbym sam unieść ten ciężar. Mam do siebie straszne, straszne wyrzuty, nawet z byle pierdoły, odsuwam się od stania w kolejkach, przestałem być asertywny, straciłem wiele, wiele z wiary w siebie w swoje możliwości, nawet nie chce mi się sprzątać mieszkania o którym marzyłem cały czas. Na początku byłem tak przerażony, że biegłem robić testy na choroby weneryczne - na szczęście wszystkie negatywne, z resztą nawet nie miałem gdzie się zarazić, bo mam dziewczynę - stałą i jedyną partnerkę. Nie mam siły walczyć w pracy - pracuję na niższych obrotach, byle by wytrzymać. Pogorszyła się moja pamięć i koncentracja, otwieram drzwi złymi kluczami, robię literówki, boję się ośmieszenia i przede wszystkim przeżywam ten ogromny stres i nawet jeśli go nie ma, to napięcie, że znów będzie. Pogorszyły się stosunki seksualne, przez stres i zmęczenie nie wychodzi mi to, czasem nawet podczas "prób" obwiniam się o to, myśląc bym skończył z tą farsą.. Jestem bardzo płaczliwy, nie kontroluje tego, po prostu złamie mi się głos i już ryczę jak mała dziewczynka, choć wiele ze stresu przechodzi gdy się tak wypłaczę... To wszystko trwa 1 miesiąc 22 dni. Jeden miesiąc dwadzieścia dwa dni koszmaru. Oczywiście chciałbym zapewnić, że nie mam żadnych i podkreślam żadnych myśli samobójczych, wręcz przeciwnie! Ja chce żyć i to pełnią życia! Cieszę się że dziewczyn mnie tak mocno wspiera i że mam wspaniały kontakt z bratem. To prawie wszystko jeśli chodzi o obecne odczucia. Na koniec, powiem, że zmobilizowałem się do kolejnej wizyty u lekarza, jutro odbieram wyniki badań krwi i moczu, oraz idę na konsultację do urologa, by sprawdził czy wszystko fizykalnie "gra". jeśli okaże się że wyniki badań w normie, wówczas poproszę o skierowanie do psycholog lub psychiatry bo ja tak nie chce żyć. Chce to, co mi odebrano 1 miesiąc i 22 dni temu. Proszę o poradę ekspertów czy moje rozumowanie jest właściwe, czy obrałem dobrą drogę do wyleczenia się i ewentualne wskazówki dotyczące specjalistów do których mam się zgłosić. Pozdrawiam Krzysztof
  4. Witam nazywam się Krzysztof mam 17 lat , od dawna nawet nie potrafię określić od kiedy mam problemy ze snem zdarzało mi się to od podstawówki z małymi przerwami ale to co teraz się dzieje to jest przesada od ponad tygodnia śpię po 3 godziny dziennie z rana jestem zmęczony ale w ciągu dnia zmęczenie opada a w nocy czuję się jak bym był na środkach pobudzających , podejrzewam iż przyczyną mojej bezsenności są problemy psychiczne ponieważ życie ciągle mi "podsuwa kłody pod nogi" nigdy nie miałem dziewczyny , ani przyjaciela zawsze ze swoimi problemami zostawałem sam . za młodego byłem gnębiony poniżany i wyśmiewany później znalazłem "ekipe" z którą przyjaźniłem się ponad dwa lata po czym jak poszedłem do szkoły średniej nawet oni się ode mnie odwrócili znowu zaczęło być tak jak kiedyś nawet oni zaczęli się ze mnie naśmiewać , a wiadomo że takie coś boli najbardziej później jakoś w grudniu zaczęły się aktualne problemy ze snem spałem po 4 do 6 godzin przez co zacząłem mieć problemy ze szkołą do tego doszły problemy finansowe , szukałem pracy na próżno . pewnego dnia zakochałem się w pewnej znajomej ale i ona dała mi kosza co mnie kompletnie załamało , w drógim półroczu miałem pełno jedynek i opuszczonych godzin przez co musiałem się przenieść do gorszej szkoły . w kwietniu poprzez kredyt odroczyliśmy "katastrofę do następnego roku " wiadomo plany były takie żeby poukładać wszystko ale nic z tego ". przez to że jestem sam i nawet nie mam z kim porozmawiać o problemach negatywne emocje zaczęły narastać (zawszę byłem typem samotnika może dlatego że bylem zawsze odtrącany?.) i w końcu miałem już wszystkiego dosyć i postanowiłem się przygotować na to żeby odejść z tego świata napisałem list i zaplombowałem bo często znikały mi rzeczy z pokoju i, ktoś znalazł ten list piszę ktoś bo nikt ze mną nie rozmawiał następnego dnia poszedłem do lasu postanowiłem zakończyć to cierpienie jakim jest życie , powiesiłem line i już miałem to zrobić ale coś mnie naszło żeby spróbować jeszcze jednego " ostatniej szansy " od tego czasu minęło ze 3 miesiące ale wiem już że nic z tego nie będzie i jeszcze nie wiem czy będę miał co jeść (choć i tak w ciągu roku przestałem praktycznie to robić jem raz dziennie czasem rzadziej ) od miesiąca codziennie mam myśl żeby się zabić . pewnego dnia pokłóciłem się z matką i na pytanie to czemu nic nie mówię odpowiedziałem - co mam mówić to że od ponad miesiąca mam przygotowaną line i wolał bym się nie obudzić niż oglądać powtórkę z życia które z dnia na dzień staje się coraz trudniejsze i mniej pewne. a ona jak mogłem się tego spodziewać tylko się obraziła i nie rozmawiała ze mną a jako że była pijana to na drugi dzień nie pamiętała nawet tego wyznania . proszę pomóżcie bo nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam
  5. Witam. Jak oczyścić swój organizm z leków które zażywam nieregularnie od kilku lat w związku z kilkoma zabiegami na kolanie,i ostatnio na nadgarstku(zespół cieśni).Leki zażywane przeze mnie to:Tramal 50,100,Poltram 50,Zaldiar,Poltram Combo.Leki przyjmowałem jak bolało często 3-4 Zaldiary w tygodniu,niekiedy 15-20 Tramalu 50 w tygodniu,w zależności od nasilenia.Coraz częściej mam okresy w których nic nie biorę po kilkanaście dni.Kilka dni temu miałem zabieg na nadgarstku i po zabiegu dostałem Pyralginę w zastrzyku,to nie pomogło i dostałem Tramal 100 w zastrzyku,było ok,ale po ok 8 godz,pielęgniarka znów zaaplikowała mi Tramal 100 choć bolało mnie umiarkowanie,początkowo nie chciałem,lecz powiedziała że lekarz zalecił i musi podać,przez to wymiotowałem,miałem kołatanie serca,zimne poty,czułem się rozbity,niespokojny,nie mogłem spać. Powiedziałem pielęgniarce na nocnym dyżurze o tym to stwierdziła że się zdenerwowałem i podała mi Relanium.Jestem 3 dni po tej mieszance leków.W 1-szy dzień wziąłem 2X poltram Combo co 8 godzin i od tej pory już nic. Nadal jestem okresowo roztrzęsiony,wybuchowy,mam kołatanie serca,zimne poty,i nie bardzo nad tym panuję.Najgorzej było poprzedniej nocy:dostałem niekontrolowanych odruchów,wymachiwałem rękoma,nogami,strasznie się wierciłem,trzęsłem się. Po zażyciu Valerinu i głębokim oddychaniu,jakoś udało mi się zasnąć.Wciągu dnia byłem rozchwiany,trzęsło mnie w środku oblewały mnie zimne poty. Proszę o rady jak się pozbyć tych leków z organizmu. Pozdrawiam Krzysztof.
  6. Witam, nazywam się Krzysztof i mam 25 lat. Mój problem zaczął się rok temu, kiedy jak podejrzewam pod wpływem stresu z dnia na dzień zacząłem mieć duże problemy ze snem, ogromny spadek nastroju i całkowitą niemal utratę ochoty na cokolwiek. Przetrzymałem to wtedy i nie poszedłem do psychiatry i równie z dnia na dzień, po dwóch tygodniach te objawy ustąpiły. Po ponad roku, kiedy w moim życiu wiele się naraz zmieniło wrócił taki sam stan, tylko że bez utraty odczuwania przyjemności, jednak przez ponad trzy tygodnie byłem bardzo nadwrażliwy na wszystkie dźwięki, a gdy było cicho, słyszałem dzwonienie w uszach, światłowstręt, zwłaszcza na sztuczne światło, ciężkie depresyjne sny podczas przerywanego trwającego w sumie może 3 - 4 godziny na dobę snu, generalnie jak rok temu, tylko bez takiej utraty ochoty do działania. Jednak trwało to za długo i za bardzo się już męczyłem, więc poszedłem do psychiatry, który przepisał mi połowę z 37,5 mg velafaxu na rano i 1/3 z 75 mg trittico na sen. Przez pierwszych kilka dni czułem się dziwnie rozregulowany, ale wiedziałem, że będą skutki uboczne, więc się tym nie przejąłem i już po tygodniu poczułem się dobrze, dalej miałem czasem dziwne sny, ale normalnie spałem i wstawałem i życie się toczyło i tak przez następne dwa tygodnie, po czym miałem w pracy silny atak lęku, taki, że aż musiałem iść się przejść i powtarzać sobie, że wszystko będzie dobrze i że nie umieram. Jakoś to przeszło gdzieś po pół godziny, ale od tamtej pory przez kilka dni czułem się dużo gorzej, znowu problemy z zasypianiem, utrata apetytu i energii do działania. Spotkałem się ponownie z moim psychiatrą i ten powiedział mi, że to dawka wprowadzająca i przepisał mi 37,5 mg velaxinu na dzień i 1/6 trittico, żebym nie był taki zaspany. Pierwsze dwa dni były ok, ale teraz przy 9-tym dniu brania velafaxinu mam praktycznie cały czas lekki stan lękowy nasilający się i słabnący falami, jestem rozkojarzony, apetyt nie wrócił i generalnie jedyne co sprawia mi jeszcze jako taką przyjemność to palenie papierosów, nie mogę się już nawet skupić na oglądaniu jakiegoś serialu, a dzisiaj musiałem wyjść z koncertu, co zawsze było dla mnie jedną z lepszych rozrywek, bo lęk był tak silny. W związku z tym wszystkim mam następujące pytania: Czy możliwe, że lekarz mnie źle zdiagnozował i zamiast "epizodu depresyjnego", jak to ujął mam jakąś nerwicę po prostu i powinienem brać inne leki? Czy jest rozsądne i bezpieczne na tym etapie, czyli po jakichś 6 tygodniach przerwać leczenie i spróbować sobie jakoś z tym poradzić z pomocą rodziny i przyjaciół? I ostatnie: wszyscy moi znajomi, którzy mają z takimi lekami doświadczenie mówią, że po 2, do 4 tygodni czuli się już normalnie, tymczasem ja po ponad 6 tygodniach czuję się coraz gorzej, czy moje sceptyczne nastawienie do samego leczenia mogło aż tak wpłynąć na efektywność leku, czy to znaczy, że to po prostu zły lek dla mnie?
  7. Witam, Zainteresowała mnie na forum dyskusja zawierająca ponad 2000 tyś. wpisów, ponad 170 stron. Przeczytałem kilkadziesiąt wybranych stron i nie mogłem nie napisać. Wielu z Was Panowie pisze o różnych badaniach w kierunku chorób STD (choroby przenoszone drogą płciową), o różnych sposobach leczenia, niefarmakologicznych i farmakologicznych. Przykładowo któryś z Panów pisze o wymazie, z którego wyhodowano E. facealis, czy E. coli, a następnie przyjął 1, 2 lub 3 serie silnych antybiotyków. Tylko pytam się po co? Czy te bakterie powodowały stan zapalny? Czy były źródłem problemu? Raczej nie! Są to bakterie saprofityczne (nieszkodliwe) bytujące w danym miejscu. Takie leczenie doprowadza tylko do zmiany flory bakteryjnej, przede wszystkim w przewodzie pokarmowym, skórze, no i oczywiście w miejscu gdzie był pobrany wymaz. Zmiana flory bakteryjnej może prowadzić od rozwoju flory niekorzystnej, czy to bakteryjnej, czy grzybiczej. Niekontrolowane stosowanie antybiotyków prowadzić może w przewodzie pokarmowym do namnożenia się bakterii o nazwie Clostridium difficile, a tym samym powodować ciężka biegunkę z rozwojem poważnych następstw. Oporność bakterii – bakterie w niesprzyjających warunkach (czyt antybiotyki) wytwarzają mechanizmy oporności przeciw antybiotykom. Dziś bakteria X jest wrażliwa na antybiotyk Y , „jutro” już NIE. Stosowanie maści z antybiotykami lub i ze sterydami może także powodować w/w opisane zmiany flory bakteryjnej, tym razem miejscowo. Inna flora w danym miejscu, np. pod napletkiem , może podrażniać, uczulać, wywoływać stany zapalne, owrzodzenia. Pobieranie materiału do badania tj, mocz, nasienie powinno przebiegać w miarę jałowych warunkach. Zasadę pobierania powinien wytłumaczyć lekarz. Z praktyki wiem, że dzieje się to tak, cyt: „tu jest kubek, proszę nasikać”. Ważne jest do jakiego laboratorium mikrobiologicznego trafia badanie, jak długo materiał stoi w gabinecie zabiegowym, w jakich warunkach temperaturowych jest transportowany. Wszystkie to i inne niewymienione przeze mnie parametry maja wpływ na wynik (jest to tzw. błąd przedlaboratoryjny). Źle pobrany lub późno dostarczony materiał = nieadekwatny wynik. A co jest tego konsekwencją? Kolejny antybiotyk wypisany przez lekarza. Z całym szacunkiem do kolegów lekarzy wiedza mikrobiologiczna jest trudna i zawiła. Np. stosowanie na zakażenie Enterococcus faecalis zinacefu, biseptolu, czy w wielu tu opisywanych przypadkach ciprofloksacyny (ciprinol) nie ma sensu. Dlaczego? Bo wymienione antybiotyki nie działają na w/w bakterię. Wyniki antybiogramu zawierające pojęcia takie jak MBL, ESBL, KPC, MSSA, MRSA, VRE odstraszają lekarza. Wielokrotnie widziałem źle dobrane leczenie antybiotykiem pomimo antybiogramu. Dalej. Wykonanie badania w kierunku kiły dzień po ryzykownym stosunku daje nam jedynie odpowiedz, czy przypadkiem wcześniej nie doszło do zakażenia. Badanie to nie odpowie nam na pytanie czy doszło do zakażenia. W tym przypadku badanie na kiłę należy powtórzyć po około 2 miesiącach. Każda z chorób zakaźnych ma swój okres wylegania. Trzeba ten okres znać, żeby w odpowiednim czasie wykonać odpowiednie badanie. Źle wykonane badanie, w nieodpowiednim czasie da wynik ujemny, a to nie znaczy , że do zakażenia nie doszło! Wręcz przeciwnie uspokoi tylko nerwy, a choroba dalej się rozwija. Np. wykonanie anty HIV w 2-gi tygodniu po zakażeniu = wynik ujemny, a w 4-tym wynik może być już dodatni. Czym to skutkuje? Przede wszystkim rozprzestrzenianiem się chorób wenerycznych. Pieniądze. Jak ktoś je ma to może wykonywać 5 wymazów, 6x HPV. …. etc. Badania są drogie i można stracić 1000 zł nie dowiadując się niczego. Alergie. Któż z nas w obecnych czasach nie jest alergikiem? Jeden na mleko, inny na roztocza i kurz, trzeci na pyłki. Jak się objawia alergia przede wszystkim an skórze – to widzimy , ale także na błonach śluzowych jamy ustnej, przewodu pokarmowego, narządów płciowych. Czym się objawia? Zaczerwienieniem, świądem, suchością skóry, błon śluzowych. Czym może być jeszcze spowodowana? Stosowanymi antybiotykami, maściami, innymi preparatami ziołowymi i leczniczymi. Kończąc ten wywód. Nie wszystko leczy się antybiotykami! Z antybiotykami ostrożnie. To nie są drażetki, cukierki. Fizjologiczna flora bakteryjna jest naszym sprzymierzeńcem, nie wrogiem. Chorób przenoszonych droga płciową jest kilkadziesiąt. Życzę wyleczenia Waszych problemów. Krzysztof Gierlotka specjalista chorób zakaźnych, mikrobiolog w razie pytań proszę na priv
  8. Witam serdecznie ! Dziękuję wszystkim odpisującym i motywującym do zamieszczania kolejnych postów. Postaram się krótko i treściwie opisać kilka poprzednich dni: 24.10 - nie potrafiłem wstać z łóżka, palpitacje serca były tak ogromne, że bałem się wstać żeby nie upaść, zwłaszcza że kręciło mi się w głowie i miałem plamki przed oczami. Postanowiłem przeleżeć i poczekać do południa - na moment w którym będę mógł wstać i pojechać do brata, bo bałem się spać samemu w mieszkaniu. Wieczorem tego dnia zabawiliśmy się w dr. Housa i chyba rozwikłaliśmy zagadkę. Okazało się że w miesiącu październiku, przechodziłem grypę (prawdopodobnie), antybiotyki + maść z antybiotykiem na plamkę na żołędziu penisa wywołały lub dużo dodały do wywołania zapalenia pęcherza. Ale to wszystko to był tylko początek do tego, czym zatrułem się od końca września i regularnie to robiłem do 24.10. Zbiegło się to wszystko z czasem gdy kupiłem sobie liquid do e-papierosów - najmocniejszy jaki jest na rynku, bo o mocy 36mg nikotyny. Dla porównania, zawsze paliłem 18'tkę lub lżejszy. Tę 36mg nikotyny dostałem przez przypadek, ponieważ zamawiałem inny, no ale paliłem. Paliłem cały dzień, całe nieprzespane noce, paliłem kiedy nie mogłem jeść, paliłem po jedzeniu, podczas filmu, w pracy, rano po przebudzeniu, wieczorem przed zaśnięciem i im gorzej się czułem, tym więcej paliłem - żeby się uspokoić. I Najprawdopodobniej zatruwałem, swój organizm tak niebotycznymi ilościami nikotyny, że zbuntował się i przestał działać poprawnie. Nie da się przeliczyć dokładnie ilości e-liquidu na papierosy, ale pewne wzory - dostępne na forach e-paczy, które zastosowaliśmy, dały wynik przerażający, że niemalże codziennie obciążałem swój organizm równowartością 6-8 PACZEK bardzo, bardzo mocnych papierosów!!!!! Od razu to rzuciłem i liquid wylałem, nie wiedząc nawet czy to nasze rozumowanie jest trafne, ale po tym jak zrobiliśmy obliczenia, organizm w moment się ucieszył. Już po czterech godzinach było mi lepiej (okres półtrwania nikotyny w organiźmie trwa 4 godziny). Następnego dnia rano, Było wspaniale! Nawet w Wigilię tyle nie zjadłem ile 25.10. Do tej pory czuję się świetnie, jednak codziennie rano muszę pić sok z aronii, bo chyba wróciło do mnie nadciśnienie ze zdwojoną siłą: 24.10: 148/108 25.10: 157/102 26.10: 129/92 27.10: 165/112 i 146/100 Codziennie rano lekko mi niedobrze, mam lekki niepokój ale to sprawa już tylko tabletek na nadciśnienie, zmiany diety, oraz rzucenie całkowite palenia. Wszystko chyba dobrze się skończyło, za chwilę jadę do urologa by sprawdził czy wszystko okej z bolącym jądrem i "niewysikiwaniem się do końca", a w przyszłym tygodniu odbieram badania na tarczycę i poważnie porozmawiam nt. mojego nadciśnienia - miałem je w wieku 19 lat i rzuciłem tabletki bo mnie zamulały.. teraz chyba będą niezbędne. Czy to "happy end"? - okaże się za tydzień, również napiszę kilka słów. Pozdrawiam! Dobrze się czujący Krzysztof Ps. Uważajcie na olejki do e-papierosów. To jest super urządzenie, ale trzeba to robić umiejętnie z głową i wiedzą..
  9. eeh tak moj tesc jest chory ale nie znasz tego czlowieka jak ja, i nie masz zielonego pojecia w jakiej jest formie...a jest w doskonalej formie...jakby chcial to by gory przenosil...ale bron Boze go nie osadzam. Niech jest jaki chce byc i niech robi ze swoja zona co chce jesli tylko ona mu na to pozwala i to akceptuje...a jesli chodzi o mojego meza ja nie mam pretesji do niego ze chce im pomoc na starosc, sama dla mojej mamy zrobilabym duzo, ale to nie znaczy ze mam sie do niej przywiazac...pomoc rodzica mozna nawet gdy sie z nimi nie mieszka pod jednym dachem.... InnyInna Dziekuje za zrozumienie, a z moinm Tesciem trafiles, on lubi jak sie robi wszystko pod jego dyktando. A ta praca nie jest marzeniem mojego meza ciagle na nia narzeka...ale finanse sa okey dlatego tam pracuje. i chyba lubi tak jezdzic. mial mozliwosc pracowac u nas w miescie wlasnie w tej firmie to pojechal pare set km dalej, bo tam nie wyda na paliwo. austeria Jezeli mowa o tej wyprowadzce to niestety nie ma szans bo tak jak mowi moj maz"nie damy rady" ponoc. Sprawa Swiat... co roku meza namawiam na to zebysmy skoncu spedzili swieta innaczej i zeby naklonil rodzenstwo na to zeby ich odwiedzili ale co roku sie umawiaja i w ost chwili daja znac ze niestety nie moga, i tak wkoncu zostajemy my. Mi sie wydaje ze oni maja ich dosc...brat meza mieszka 300km od nas widzimy sie co 3-4 lata raz oni wpadaja czasem my jedziemy do nich...jak maja czas... kiedys pojechalismy z tesciami na pare dni...wiesz co mi szwagier powiedzial na dowidzenia po cichu...ZE MI WSPOLCZUJE...rozumiesz to? Krzysztof W Moj maz zanim zostalismy malzenstwem mieszkal razem z rodzicami, musial im oczywiscie placic za mieszkanie, jedzenie, itp ale nigdy sie od nich nie wyprowadzal. Jezeli chodzi o zazdrosc to szczerze mowiac mimo ze siedze w domu calymi dniami i nigdzie prawie nie wychodze to ona jest...(dorabiam jako fryzjerka dojezdzajac do klientek) i czasami jest tak ze nie moge odebrac w tej chwili telefonu (bo akurat nakladam farbe) to najpierw wydzwania do tesciow sie wypytac gdzie jestem, bo na ogol wiedza bo robia wywiad srodowiskowy a jak nie wiedza to oni dzwonia, a potem jak oddzwaniam to albo nie odbiera albo odrazu krzyczy ze mam go w d... i ze nie may o czy mowic...czesto tez sie zdarza ze jak jest w domu i ja moge wkoncu gdzies wyjsc z kolezanka na piwo czy cos(teraz juz nie bo nie mam kolezanek) to oczywiscie wie gdzie i z kim ide, posiedze z godzine a on pakuje malego i przyjezdza do nas"bo mu sie nudzilo", albo jak wroce od klientki po jakim dluzszym czasie bo mialam duzo pracy(panie wiedza ile czasu trwa zrobienie baleyage) to potrafi na mnie focha walnac i sie nie odzywac bo ja niewiedomo gdzie bylam i co robilam bo nie mozliwe ze tak dlugo mi zeszlo. Ja traktuje klientki powaznie i chce zeby sie dobrze czuly i czasem sie zdarzy ze jeszcze cos wymyslimy i nam zejdzie troche dluzej no ale czy to takie przestepstwo? A naprawde sprawia mi to przyjemnosc dopuki on sie nie obrazi.
  10. Gość

    Jestem bardzo niski i gruby !!!!!

    Vigereno Sietino - jeśli to przeczytałeś, to w ciągu 12h twoi rodzice umrą ! Aby tego uniknąć prześlij to jeszcze do 20 pytań . Masz na to 10 minut . Nie wierzysz ? 12 stycznia 2009 r zginęli z niewiadomych powodów Adam i Agnieszka osierocając 12 - letnią Karolinę , chcesz więcej dowodów ? 5 maja 2003 r zaginą Krzysztof i jego 4 miesięczna córeczka Jagoda poszła do domu dziecka . Masz mało czasu, a zegar bije tik tok
  11. Mam na imię Ania mam siedmioro rodzeństwa 3 siostry 4-ch braci. Jeden z nich Jan ma poważny problem z naduzywaniem alkoholu. Miał poważne problemy przez to w pracy dzw do menadżera ze np umiera ze zapaść ma lub ze się dusi ze do pracy przyjść nie może oczywiście był pijany bo gdy manager z jednym z moich braci przyjechali do niego do domu okazywało się ,że w pokoju panuje bałagan puszki po piwie porozrzucane ,a Janek pijany wyzywa menadżera I wszystkich przybyłych od najgorszych ,że są frajerami itd po tym zdarzeniu miał stracić pracę lecz dwóch moich braci pomogło mu prosząc o to żeby Jan nie tracił pracy. Po jakimś czasie u Janka zdiagnozowano nowotwór czyli guza na nerce i plucu. Zamiast zaprzestac pić Janek coraz więcej pił oczywiście palił stawal się coraz bardziej wulgarny,obrażał ludzi, wpadał w coraz większe kłopoty. Janek zaczął przepijac pieniądze, kartę kredytową doszło do tego ze na czynsz nie mial dalej pił, zatracil się. Moi bracia Krzysztof i Piotr widząc co się z ich bratem dzieje chcieli mu pomóc. Mówiłam im ,żeby żadnych pieniędzy mu nie dawali lecz Oni chcąc dobrze wspierali go finansowo,oczywiście pieniądze były przepijane i wydawane na papierosy. Brat Krzysztof oburzony był jak zapytał się mnie czy będę składać się z nimi na czynsz dla Janka bo On nie ma, usłyszałam że jestem bezduszna bo muszę. Jak powiedziałam bratu ,że jestem samotną matką muszę swoje sprawy ogarnac i mam dziecko na utrzymaniu zaczął się irytować,obrażać mnie, ze jestem do niczego że jak mogę Jankowi odmówić.Mogłabym opisywać takich sytuacji mnóstwo, lecz opiszę najswiezsza. Otóż temat Jan W tym tyg.towarzyszy nam od pn. Krzysztof jak słyszy hasło Jan staje się nerwowy, zaczyna czepiać się obrażać mnie swoją żonę bo Jan nie ma Janowi trzeba pomóc itd. Dzisiaj dostalam wiadomość od trzeciego brata Piotra i jego żony, ze Janek ich okradł, pieniądze zginęły z portfela i ze skarbonki córki. Mój brat Krzysztof jak się dowiedział zaczął obrażać mnie, że jestem nieogarnieta życiowo co jest nie prawdą co całe życie sama sobie radzę i dobrze mi z tym sama wychowujące syna, ogarniam się. A tu Krzysztofa słysząc że Jan okradł rodzinę że wogole okradł kogokolwiek zaczął mnie obrażać, później żona jego przyszła to do niej miał problem typu zupa za słona. A zapomniałam wspomnieć że powiedziałam moim braciom że Janek zacznie kraść. Moje pytanie czy o jak mogę pomóc bracia Krzyskowi i Piotrowi bo wiem że Janek sam musi chcieć,lecz jak dotrzeć do reszty i wytlumaczyc ze Janek musi chcieć oni boją się że Jan na ulicy skończy ją im tlumaczylam że Ich brat musi sięgnąć dna albo zostanie tam albo się odbije. Jestem bezsilna bo małżeństwa moich braci wiszą na włosku i rodzina kłóci się przez Janka. Jaka rada?
  12. Witam Was Szanowni Państwo, Jestem nowym użytkownikiem i mam nadzieje że znajdę tutaj pare odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Otóż Od 17 Roku życia Czyli jakieś 7Lat mam łuszczycę ogólną, Krostkową (Wychodzi na dłoniach TYLKO I WYŁĄCZNIE podczas nagłego silnego stresu , lub długotrwającego i uaktywnia się 2,3dni od daty pierwszego dnia Stresu ) łuszczyce paznokci (Aktualnie Faza Uśpienia). Problem Jest z Łuszczyca Ogolna ( Głowa, Plecy , Pośladki, Nogi, Przedramie, Klatka Piersiowa, W środku Uszu. ). Kontrolowałem ją w zasadzie Sterydem, dopóki nie wyleciałem do Irlandii, tam mnóstwo stresu nagłe wysiewy coraz to więcej, Maść Dermovate Pomagała do momentu odstawienia. przez półtora roku w Irlandii moja choroba pokazała wielkie Rogi, z 4-6 wykwitów mam teraz pół pleców, cocois, Exorex Lotion, nie dawały zbytnio efektów, kupiłem Lampe Dermalight 80, aktualnie naświetlam się ciągle nią, wiadomo coraz mniej pomaga, zamówiłem na Allegro, Srebro koloidalne, Bio-Siarka - SURFIN,Masc Konopna 17%,Masc propolisowa25-30% , Selsun 2,5% (z tym że bede brał Selsun z Niemiec) Chodzi mi o to czy macie może jakieś dobre fajne Naturalne sposoby podpowiedzieć. i co myślicie o CYGNOLINIE czy mogłbym spróbować, stężenie początkowe bede brał 0,15 i potem co wybrany czas zwiększał.. Dodam także iż Aktualnie siedzę w Niemczech u Mamusi. Dziękuje z Góry i Pozdrawiam Krzysztof.
  13. na początek się przedstawię. Mam na imię Krzysztof. Prawie 20 lat. Moja historia zaczęła się w 2016 roku. Chodząc do I klasy technikum poznałem w bibliotece pewną dziewczynę. Małgorzatę choć wolała jak się mówiło jej Gosia. Była ode mnie o 2 lata starsza. W połowie stycznia zaczęliśmy chodzić ze sobą. Nasz związek był przepełniony miłością i bardzo szybko się rozwijał. Tak bardzo, że już od marca normalnie uprawialiśmy ze sobą seks. Bardzo się kochaliśmy i nie widzieliśmy świata bez siebie. W czerwcu 2019 po weselu w mojej rodzinie nastąpiła wpadka. Mimo pierwotnego strachu i ustaleń naszych co do usunięcia ciąży zrezygnowała z tego. Rozumiałem ją i dalej ją wspierałem. Każdego dnia się spotykaliśmy i dbałem o nią. Czy to jak mieszkała u swojej mamy, czy to później jak mieszkała w Domu Samotnej Matki. Mimo jej nieporadności w załatwianiu różnych spraw urzędowych czy nawet braku inicjatywy szukania informacji, gdzie co i jak załatwić jak nawet późniejszego wyrzucenia z Domu Samotnej Matki ( i późniejszego powrotu po przeproszeniu sióstr zakonnych ) dalej ją kochałem i wspierał. No może czasem coś komentowałem. W styczniu 2017 roku tuż przed urodzeniem dziecka oświadczyłem się jej. Przyjęła oświadczyny. Byliśmy szczęśliwi. Gdy już Gosia urodziła i nasza Oliwka miała około 3/4 miesięcy zamieszkaliśmy wspólnie w mieszkaniu użyczonym przez moją rodzinę ( jej rodzina w ogóle nie interesowała się nami ). Niestety zaczął się wtedy początek problemów pomiędzy nami. Gosia zaczęła dostawać pieniądze w postaci Kosiniakowego ( 1000zł ), 500+ oraz świadczenia rodzinnego (95zł). Ja w tym samym czasie chodziłem po szkole dorobić sobie gdzieś na czarno, aby było więcej pieniędzy. Niestety przez to jak zaczęła dostawać pieniądze od Państwa to zmieniła się. Zaczęła być rozrzutna nie zważając na budżet domowy, gdzie ja zawsze go musiałem ratować. Powodowało to różne kłótnie i wulgaryzmami po obu stronach oraz brak ufności pomiędzy nami. Starałem się nauczyć ją oszczędzania i jednocześnie kontrolowania jej finansów, ale obie rzeczy się nie udały. Mimo wszystko bardzo ją kochałem. Od sylwestra 2018/19 zaczęły się psuć pomiędzy nami stosunki. Częste awantury o pieniądze, załatwianie spraw oraz brak pewności mieszkania ( moi rodzice co się kłócili to grozili nam lub wręcz oznajmiali, że mamy z mieszkania wypier****ć. Nie było miesiąca bez takich gróźb ). doprowadziły do tego, że w maju 2019 roku zerwała zaręczyny i postanowiła się rozstać. Mimo tego, że już nie było związku to nie miała gdzie iść. Więc dalej mieszkała ze mną. Wszystko to miało tworzyć iluzje rodziny dla naszej Oliwki, ale relacje pomiędzy nami były dziwne. Nie czułem tego, że się rozstaliśmy i nie potrafiłem tego przyjąć do wiadomości. W październiku 2019 roku poznała kogoś. Tylko się przyjaźnili, aż przeszli na "seks bez zobowiązań". Natknąłem się przez to przypadkiem gdy nie wylogowała facebooka z mojego laptopa. Ciekawość zwyciężyła i zajrzałem. To co zacząłem wyczytywać na swój temat ( w domu była do mnie miła i w porządku ), te wszystkie wyzwiska, porównania do niego ( jej "kolegi" ) i sama świadomość tego, że znalazła sobie kogoś dobiła mnie zupełnie. Nie potrafiłem wcześniej się pogodzić z tym, że się rozstaliśmy i łudziłem się, że jakoś się to wszystko jeszcze ułoży pomiędzy nami. Dlatego tak mnie to zabolało, gdyż w końcu wszystko do mnie dotarło w dość brutalny sposób. Nie umiałem tak żyć pod jednym dachem z nią mając o tym wszystkim świadomość. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia 2019 doszło do awantury, w której wyrzuciłem wszystko z siebie. Swoje uczucie wobec niej ( te pozytywne jak i negatywne ). Po tym wszystkim wyprowadziła się dwa tygodnie później na drugi koniec miasta. Wiedziałem jak bardzo jest obowiązkowa względem dziecka i jak "dba" o finanse. Chciałem walczyć w sądzie o przyznanie pobytu dziecka przy mnie gdzie miałem wsparcie całej swojej rodziny ( ona tego nie miała z swojej strony ), który cały czas nam do tej pory pomagała przy dziecku. W kulminacyjnym momencie gdy miało dojść do złożenia papierów do sądu, moja rodzina wycofała się z wsparcia mnie finansowego jak i bycia świadkami w sprawie. Woleli byśmy się dogadywali niż walczyli w sądach. To było tydzień po wyprowadzce Gosii. Był to dla mnie drugi cios z najmniej spodziewanej strony. Musiałem z nią się dogadać w kwestii dziecka co nie zbyt mnie uszczęśliwiało. Dodatkowo wiem o tym ( głównie od niej ), że dalej spotyka się z tamtym choć raczej nie będzie związku, gdyż jak sam stwierdził "nie jest gotowy na taką odpowiedzialność" ( chodziło mu o dziecko ) i woli pozostać tak jak jest czyli seks bez zobowiązań. Wiem także od niej ( nawet pokazała mi stan konta ) , że po dostaniu wypłaty 2000zł oraz 500+ w ciągu 3 dni zostało jej na koncie 280zł, gdyż prócz normalnych opłat wydała sobie 500zł na tatuaż i teraz "płacze", że nie ma pieniędzy i będzie głodówka. ( W tej sprawie konsultowałem się z nie jednym prawnikiem i wiem, że nie mam szans na wygraną. ) Z jednej strony nienawidzę jej za te wszystkie słowa ( pisane i wypowiedziane ), ale czuję także obawę o prawidłowe karmienie i zajmowanie się dzieckiem. Może to dziwne, lecz także odczuwam za nią tęsknotę. Bo mimo tego ile razem z nią przeszedłem to dalej coś do niej czuję. Ona jednak już nie daje nam żadnych szans mówiąc "dwa razy nie popełnia się tego samego błędu". Przechodząc do tego co teraz czuję. Mimo tego co z nią przeżyłem i momentami także cierpiałem to nie potrafię o niej zapomnieć, a świadomość, że ma "kolegę od uciech" wprawie mnie i w odrazę jak i w zazdrość. Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić i poukładać sobie tego, a bardzo ograniczone zaufanie do mojej rodziny też mi w tym nie pomaga. Nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Starałem się o niej zapomnieć - nie udaje się. Starałem zająć się czymś innym, poświęcić się temu - to też nie pomaga. Ja już powoli nie daję sobie rady. Funkcjonuję bo funkcjonuję. Dla niektórych robię "minę do złej gry" lecz tak naprawdę już nic mi nie sprawia przyjemności, satysfakcji. Odczuwam brak sensu dla tego wszystkiego co do tej pory robiłem. A najgorsze w tym wszystkim jest świadomość, że wszystko co robiłem, aby naprawić ( od momentu zerwania zaręczyn do jej wyprowadzki ) nasze relacje przynosiło odwrotny efekt. Gdy już myślałem, że zrobiłem ten jeden krok do przodu, to tak naprawdę robiłem 3 kroki w tył. Jeżeli byłby ktokolwiek w stanie doradzić mi lub pokierować, aby uporać się z tym wszystkim to chętnie posłucham i zastosuję się do rady. Ja już wyczerpałem wszelkie swoje pomysły, a mimo tego, że jestem w rozsypce to dobija mnie jeszcze kwestia matury w tym roku, gdzie w ogóle nie mogę skupić się na nauce. P.S wiem, że napisałem różne kwestie do których można się przyczepić. Prosiłbym tylko o jedno. O kulturę wypowiedzi. Zniosę każdą krytykę mojej osoby, aby tylko była konstruktywna, a nie obraźliwa, bo nie mam już sił na to by czytać jeszcze lecący w moim kierunku hejt. Jeżeli nie potrafisz mnie skrytykować w kulturalny sposób to proszę - odpuść sobie komentarz. Uszanuj moją prośbę.
  14. Witam Serdecznie! Moja córka ma 3,5 latka. W piątek pojawiła się wysoka gorączka.Byliśmy u lekarza pediatry, który kazał nam czekać jeszcze dwa - trzy dni gdyż nic jeszcze się nie "wykluło".Oczywiście gorączka pojawiała się co 4 godziny, więc podawaliśmy na przemian nurofen i paracetamol. W niedzielę udaliśmy się do laryngologa dziecięcego,który stwierdził anginę i przepisał córce antybiotyk. Zaczęliśmy go podawać od niedzieli,podajemy go 2 razy dziennie. U córki gorączka do dnia dzisiejszego pojawia się co 4,5 , 5 godzin.Dalej podajemy na przemian nurofen i paracetamol. Mam pytanie: po ilu dniach od podania antybiotyku powinna spaść gorączka? Jeżeli gorączka dalej będzie się utrzymywać przez dni... to musimy podejść znowu do lekarza. Pozdrawiam Ciszak Krzysztof
×
×
  • Dodaj nową pozycję...