Skocz do zawartości
Forum

Javiolla

Użytkownik
  • Postów

    3 617
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Ostatnia wygrana Javiolla w dniu 29 Lutego

Użytkownicy przyznają Javiolla punkty reputacji!

4 obserwujących

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Kaszuby

Ostatnie wizyty

15 102 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Javiolla

57

Reputacja

  1. Każdy ma swój punkt widzenia-jak widać. Mojej mamie psycholog mówiła, że to syzyfowa praca, że lepiej odejść, bo póki z nim jest to nie będzie w stanie skupić sie na sobie w 100%, że najwięcej osiągnie odchodząc. Jest to też jakieś rozwiązanie by zostać z nim i pracować nad sobą. Osobiście znam osoby, które po zadbaniu o siebie, o sferę psychiczną, o rozwój duchowy same odchodziły po kilku latach. Często dobieramy sobie partnerów pod kątem uzupełnienia naszych deficytów z przeszłości. A gdy już sie za siebie weźmiemy i uzyskamy samoświadomość, podniesiemy samoocenę, poznamy swoją wartosć i uzyskamy wiarę w siebie, to dochodzimy do wniosku, że nic nas już nie łączy i odchodzimy. Moze faktycznie szybciej nastąpiłaby ta decyzja gdyby nie przeszkadzający w tym na co dzień mąż 😉 Ta postawa akurat średnio mi się podoba. Jest to sugerowanie, ze masz zadbać o siebie dla niego, a Ty w nadziei, ze sie stanie jak powiedziała będziesz niby dbać o siebie. A co jeśli sie tak nie stanie albo będzie wręcz odwrotnie? Oczekując, mając nadzieje... rozczarujesz sie i dopiero wtedy załamiesz. Nie chce podważać słów specjalisty, ale z tym sie nie zgadzam. Jeśli chcesz zadbać o swój rozwój, swoje pasje, swój komfort psychiczny to tylko i wyłącznie DLA SIEBIE, bez oczekiwań i nadziei. Serio... po czymś takim jeszcze chcesz z nim być? Przecież wstydzi się Ciebie, poniża Cię 😞 Skoro robisz mu oborę to Ty jesteś wg niego kto? Świnia, krowa? I o tym wcześniej pisałam... o tej nadziei, oczekiwaniach, że wróci, że sie zmieni, że zainteresuje... Jeśli coś robisz to NIGDY nie z tych pobudek co opisujesz. Nie miej złudzeń i oczekiwań, bo kto je ma potem czuje rozczarowanie, gorycz i frustracje. Skoro sie poniżasz to tak właśnie Cię będzie traktował. To wszystko co tu dopisałaś świadczy o tym, że on Cie już nie kocha i jeśli terapeutka to tez od Ciebie usłyszała... to bardzo dziwne, że Cię tak zwodzi. Tylko przedłuża tym Twoje cierpienia 😕 Obawiam się, że z tego Twojego starania o małżeństwo nic nie będzie, oby nie było większego bólu.... o dzieciach nie wspomnę, bo juz wcześniej napisałam.
  2. Prawdopodobnie coś ukrywa. Boi sie, że Wasze zdjęcie wycieknie do internetu i ktoś sie dowie. Np. jego żona/partnerka 😉 A jesteś pewna, że straciłaś te zdjęcia, a nie że ktoś je usunął po kryjomu? Nie będzie chciał. Jedyne o co go mozesz prosić, to o prawdę i szczerość wobec Ciebie. Ewidentnie coś przed Tobą ukrywa, a Ty jak zamroczona/zahipnotyzowana nie chcesz tego przyjąć do wiadomości.
  3. Cóż... cała ta historia wygląda jakbyście sie nie znali przed ślubem. Nie wiedziałeś jak wygląda życie na wsi? Nie bywałeś tam, nie widziałeś tego otwartego domu i plotek? Nie wyczuwałeś, że nie lubi Twoich znajomych? Ponadto... czy nie rozmawialiście przed ślubem o tym jak ma wyglądać Wasze wspólne życie (wypady, wychowanie dzieci, czas na pasje, wspólnie spędzany czas, jaki kto ma model rodziny itp)? Z pewnością różniliście się już przed ślubem, a więc teoretycznie wiedząc to, sam dobrowolnie wszedłeś w bagno... albo byliście bezmyślni i nie poznaliście sie dobrze. Nie prosisz o żadne rady, chciałeś sie tylko wygadać, a więc trudno coś w tej sytuacji napisać. Moge jednak przedstawić swój punkt widzenia. Wg mnie najrozsądniej byłoby wybrać połączenie wsi i miasta czyli małe miasteczko. Tylko trudne w realizacji, bo Ty masz mieszkanie a ona dom i musielibyście oboje się tego pozbyć... czego pewnie nie chcecie. Chyba, że stać Was na pozostawienie tego, a kupienie sobie czegoś w miasteczku pomiędzy wsią a miastem. I wtenczas zacząć od nowa, z nowymi uzgodnieniami. Problem jedynie widze taki, że Wy musielibyście zacząć sie poznawać od początku, co skutkowałoby pewnie tym, że ostatecznie wyszłoby jak do siebie nie pasujecie. Jeśli i tak nie ma między Wami małżeńskiego życia, nie ma relacji pełnej miłości to może trzeba szczerze i uczciwie powiedzieć, że Was już nic poza dzieckiem nie łączy. A dziecko będziesz tak samo kochał po rozwodzie (lub w separacji), odwiedzać je też możesz, zabierać do siebie lub razem z córką wyjechać np. w góry. Kontakt codzienny też nie jest problemem przy dzisiejszej technologii.
  4. Prawdopodobnie jest uzależniony od porno i umie zaspokajać sie jedynie sam i podnieca go tylko porno. Z tego typu filmami niestety nie wygrasz, chyba, że on sam to rzuci. Sądze, że gdybyś zaproponowała, że na wstęp będzie wspólne oglądanie porno to z pewnością sie zgodzi 😉
  5. Myśle, że nie jest egoistą tylko zalękniony, stłamszony przez rodzinę. Skoro nie tolerują homoseksualizmu, to pewnie by się go wyrzekli. A to dla niego za ciężkie, bo raczej kocha swoją rodzinę... mimo wszystko. Najlepiej wg mnie doradziłby ktoś z orientacją homo. Ja mogę być nieobiektywna. Moze nie pozwala abyś był dodany do znajomych, bo widać po Tobie/Twoim profilu, że jesteś homo. Tym samym boi sie rozpoznania, skojarzenia z Tobą i wtenczas wydałoby się, że ma inną orientacje. A co robić? Cóż... jeśli on się w tej kwestii nie chce zmienić i jasno, twardo stwierdzi, że Cię nigdy nie doda do znajomych oraz nie przyzna, że jesteście w związku, a Tobie na tym zależy... to pozostaje sie rozstać.
  6. Skoro taki mądry, a nie umie sam wrócić do tego co było, to jaki z tego wniosek? Że nie chce sie zmienić, a więc trzeba podziękować za fajne wspólnie spędzone lata, a następnie odejść. W takim razie już nic nie tłumacz, teraz zamiast gadać... działaj. Mozesz chodzić na NFZ 😉 tylko wtedy jaką będzie miał wymówkę? Pewnie, że widzą. Dzieci są mądrzejsze niż myślimy. I powiem więcej... dzieci nic nie mówią, ale żyją w poczuciu winy. To strasznie zaniża poczucie ich wartości. Tylko, że miłość to nie wszystko, bo tylko miłość obustronna ma sens. Lubisz czy lubiłaś z nim przebywać? Skoro wiesz, że przychodzi do domu jak za kare, to raczej sie dobrze z tym nie czujesz. Moze żyjesz przeszłością i dlatego piszesz "lubię" a nie "lubiłam"? Z kolei martwienie sie to jeden z objawów uzależnienia emocjonalnego. On nie jest dzieckiem by się o niego martwić, zwłaszcza jeśli on tego nie chce. Gdyby chciał sie czuć dobrze przy Tobie to by wracał do domu z przyjemnością-tak jak kiedyś. Widocznie już nie chce, a Ty mu się narzucasz, co przynosi odwrotny skutek. "Definicja" uzależnienia emocjonalnego poniżej: "Osoba uzależniona emocjonalnie owładnięta jest obsesją zaspokajania wszelkich potrzeb partnera. Robi wszystko, co w jej mniemaniu zapewni jej związkowi trwałość, poświęcając przy tym swój czas, tłumiąc swoje potrzeby i rezygnując z zainteresowań i rzeczy, które dotąd sprawiały jej przyjemność. Ponadto może zaniedbywać swoje dotychczasowe obowiązki, nie tylko zawodowe. Uzależniony emocjonalnie jest właściwie odcięty od świata (...) Wyróżnia on trzy cechy uzależnienia emocjonalnego: upojenie, potrzeba zwiększania „dawki” i utrata samoświadomości (własnego „ja”). Wskazuje on, że osoba uzależniona od kogoś (w 99% przypadków kobieta) odczuwa w jego obecności pewien rodzaj euforii. W miarę upływu czasu potrzebuje coraz dłuższych i częstszych kontaktów z obiektem swoich „uczuć”, które doprowadzają ją do zaniku tożsamości. " "Pierwszą podstawową rzeczą, którą zdaniem uczonych trzeba się nauczyć w związku, jest właśnie odróżnianie miłości od uzależnienia. To drugie polega na emocjonalnym przywiązaniu do drugiej osoby. Na tyle, że boicie się rozstania tylko dlatego, że nie dacie sobie rady bez partnera. Żeby sprawdzić, czy jest się uzależnionym, należy zdać sobie sprawę, czy w momencie, gdy druga osoba sprawia nam ból, potrafimy powiedzieć dość i nie dawać sobą sterować. Jeżeli nie, powinniśmy się poważnie zastanowić, czy nie potrzebujemy pomocy psychologa. Żeby zrozumieć wady partnera i walczyć z przyzwyczajeniem, trzeba pokochać samego siebie. Ludzie, którzy tkwią w uzależnieniu od kogoś innego, zazwyczaj nie zdają sobie sprawy o własnej wyjątkowości. (...) Człowiek z reguły jest wolny, a związek polega na wspieraniu siebie, a nie wymuszaniu pewnych rzeczy. "
  7. Wiesz... piszesz tak bo trochę ją usprawiedliwiasz 😉 Być moze dlatego, że czujesz jakbyś w swoim życiu troche stała w jej roli. Owszem, mama kochała mnie na swój chory sposób, ale dziś wiem, że to nie była zdrowa miłość lecz uzależnianie emocjonalne swoich dzieci oraz współuzależnienie od alkoholika. Mama do dziś nazywa miłością uzależnienie emocjonalne i nadopiekuńczość jaką stosowała i stosuje do dziś 😉 Ja nie będę mamy usprawiedliwiać, choć jestem w stanie zrozumieć, że robiła tak jak umiała zatracona w swym marazmie. Ale zrozumieć, to nie to samo co usprawiedliwiać. Nie ma usprawiedliwień dla krzywdzenia dzieci! Mój ojciec był alkoholikiem. Jego stosunek do mamy to nienawiść, do nas obojętny. Nie rozstali sie nigdy. Jak mi przykro, że Twoja córka się tak czuje, rozumiem ją. Zacznijmy od tego, że Ty raczej męża nie kochasz bo wg mnie to uzależnienie emocjonalne (jak u mojej matki). Albo kochasz wspomnienie jego jakim był, a nie jego dziś, tu i teraz. A więc nie kłam córce (tak ja to widze). Wiesz jak ona będzie postrzegać miłość? Jako cierpienie, ponizanie, poświęcenie i żebranie o uwage. Czy chciałabyś aby ona kiedyś sie tak zachowywała wobec męża, który jej nie szanuje? I ciekawi mnie czy naprawdę za nim tęsknisz? Za czym, za krzykiem, poniżeniem? Czy raczej tęsknisz za nim jaki był kochany kiedyś, bo to jednak różnica. Tak jak jest dzisiaj między Wami, tak nie wygląda miłość więc nie dawaj córce błędnego przykładu i obrazu miłości! Wyczuwa sie z tej rozmowy prośbę córki byś odeszła od męża (nawet jeśli to było wypowiedziane z złości).... a ja przypominam sobie gdy moja mama ignorowała moje uczucia.... obawiam sie, że Twoja córka czuje sie tak samo w tych momentach. Fakt, że nie chce niby rozstania, bo dziecko niestety ma taką psychikę, że kocha rodzica nawet gdy jest krzywdzone. Ja tez nie chciałam by rodzice sie rozstali, ale z drugiej strony pragnęłam spokoju, miłości, ciszy. To było 100 razy większe pragnienie niż taki ojciec w domu. Mówiłaś córce, że kiedy przesadzi to odejdziesz... a wg Ciebie kiedy będzie ta przesada? Gdy uderzy? Kiedy będzie to przekroczenie granicy? Z tego co piszesz to on już dawno przesadza, a więc wg mnie to nie o to chodzi. Chyba bardziej chodzi o Twoją gotowość do odejścia. Raczej powinnaś jej powiedzieć prawdę, że nikt nie ma prawa tak traktować drugiego człowieka, że za dużo sobie pozwalasz, że powinnaś odejść już jakiś czas temu bo dawno przesadził, ale nie jestes na to gotowa 😉 Wg mnie trochę woalujesz prawdę swojej córce. Ona jest juz w takim wieku, że umie kalkulować, wyciągać wnioski, decydować sie na lepsze rozwiązanie, no i widzi prawdę choć jeszcze jej nie rozumie. Ja też zrozumiałam dopiero w dorosłości 😉 W takim razie zapytaj go wprost czy dać mu wolność? Czy jednak chce poprawić to nad czym tyle lat wspólnie pracowaliście (i tu przypomnij mu wszystko)? Daj mu czas np. 3 m-ce a potem ma dać odpowiedź. Jesli wybierze wolność, to składasz o rozwód. Jeśli chce poprawić Wasze relacje, to zapisujecie sie na małżeńską terapie i naprawiacie. A jeśli po tym czasie nie da odpowiedzi, to sama dasz mu wolność, skoro tak jej pragnie. Agnieszko... nie zmienisz go na siłe - naprawde! Nie czekaj też w nieskończoność na jego zmianę. Szanuj sie kobieto!
  8. Odbierałam to jako egozim, że nie dba o mnie dostatecznie dobrze, że mogła zrobić więcej ale nie zrobiła. Że nie liczyła sie z moim zdaniem, moim dobrem, spokojem itp. Czułam się w pewnym sensie zaniedbana, zignorowana, nieważna, gorsza, niekochana. chciałąm zniknąć, umrzeć, byle by tlyko nie żyć w takim domu. Mając jakieś 12-14 lat prosiłam z płaczem by nas mama oddała do domu dziecka, jeśli nie chce odejść od ojca. To daje obraz jak źle się tam czułam.... że wolałam dom dziecka. Oczywiscie jedyne co mama zrobiła to opieprniczyła, że co ja wiem o życiu, ze nikt by nie chciał domu dziecka itp. Czyli znów moje uczucia zostały zignorowane 😞 I słusznie. A co on na to? W tym ambaras aby dwoje chciało na raz. Na siłe nikogo nie zmienisz. Może on sie zgodzi na wspólną małżeńską terapie. Jeśli nie to znaczy, że nie chce polepszenia, nie chce odbudowania relacji. Wtenczas pozostaje samej zadbać o swoją psychikę, o dzieci, wzmocnić się, przygotować do odejścia. Cóż... dzieci nie są głupie, mają swój rozum. A mąż zamiast sie wykurzać powinien to przemyśleć. A wkurza sie bo jest taki jak oni, nawyki wziął z domu rodzinnego, przykład szedł z góry. Toteż niechęć córki do jego rodziców odbiera personalnie, odbiera jakby to była niechęć do niego. Ale niech tak dalej postępuje... to na tę niechęć dziecka faktycznie zapracuje 😉
  9. Cóż, dziecko jest częścią Twojego życia, bo to Twoje geny a więc część Ciebie.... czy jej się to podoba, czy nie 😉 Relacje buduje się całe życie, od maleńkości, a więc jeśli teraz nie zbudujesz relacji dziecko-ojciec to w dorosłości nie będzie chciało Cię znać. Obstawiam więc, że nowa partnerka nie ma pojęcia o wychowaniu a do tego jest zazdrosna. Czuję sie mniej ważna w obliczu Twojego dziecka. Niestety ale tak wygląda związek z kimś kto ma dzieci. jesli jej się to nie podoba, to musi odejść 😕 A co masz myśleć? Nie chcesz dzieci, a ona chce i w dodatku będzie chciał by Wasze dziecko było ważniejsze od Twojego. Fakt, że taka relacja nie ma sensu, tu nie ma co owijać w bawełnę. Trzeba poważnie pomyśleć co dalej... Słusznie, tez by mi się paliła. Jakakolwiek zazdrość jest wynikiem niskiego poczucia wartości i ważności, poczucia gorszości. Jesli już teraz mówi takie rzeczy, zabrania kupowania prezentów to co będzie za ileś lat, gdy będziecie mieli ewentualnie wspólne dziecko. Będzie Ci robić awantury, że dzielisz czas na dwoje dzieci? Będzie kazała wybierać, które dziecko ważniejsze? Wakacje też mozna podzielić na dwie części i część spędzić z dzieckiem, drugą część z partnerką. Albo takiej, która nie chce/nie może mieć dzieci. To może byłaby skłonna pokochać jego dziecko jak swoje.
  10. W takim razie nie używaj określenia, ze ogromnie go kochasz, bo tak nie wygląda miłość. Raczej jest to ogromne uzależnienie emocjonalne. Ale ważne, że zdajesz sobie z tego sprawę, to już masz zrobiony mały kroczek do przodu. Trochę pokrętne myślenie, ale w sumie typowe dla osób uzależnionych emocjonalnie. Nie chcesz im fundować rozwodu, ale chcesz fundować to co mają teraz? A co dzieci na te przygotowania do rozwodu? Jak sie zapatrują? Droga Agnieszko.... Przykro mi, że to napiszę ale muszę bo się uduszę 😉 Ty już robisz im krzywde.... Jesteś w patowej sytuacji, bo cokolwiek zrobisz będzie jakaś krzywda, jakieś ofiary, ból, płacz i cierpienie. Nie unikniesz tego. Dlatego trzeba wziąć kartkę i długopis i szczerze bez wymówek oraz oszukiwania samego siebie, wypisać plusy i minusy obu sytuacji. Ja widze jednak więcej plusów na opcje odejścia, bo pokazujesz dzieciom, że jednak nie jesteś taka słaba za jaką Cię prawdopodobnie mają. Ponadto dajesz im przykład, że można się wyrwać z nieszczęścia, że warto zadbać o siebie, swoje szczęście. A zostając w tym związku, będąc dalej i bardziej nieszczęśliwa-jakie masz plusy? Proponuję jeszcze poszukać fundacji, która zajmuje się przemocą w rodzinie. Moze tam są jakieś mitingi, spotkania motywacyjne, wspierające. Zauważ, ze leczyć sie mozesz kilka lat i zamierzasz tyle czasu w tym tkwić? W takim razie dzieci doczekają sie pełnoletności, a Ty nadal nie będziesz gotowa. Gdy moja mama poszła kiedyś na terapię, powiedziano jej, że najskuteczniejsza będzie gdy odejdzie od męża, bo jak długo w tym bagnie siedzi, tak długo będzie się leczyć... czyli wiecznie, do usr*nej śmierci. Jesteś pod opieką psychiatry i być moze będzie pod opieką psychoterapeuty (jeśli psychiatrę poprosisz o skierowanie na terapie), bo to mąż doprowadził do takiego Twojego stanu. W końcu obaj (psychiatra i terapeuta) będą to mieli wpisane w karcie pacjenta. Zawsze mogą wydać opinie do sądu. poza tym, skoro maż zgadza sie z Toba w tej jedynej kwestii, czyli nie obracania dzieci przeciwko sobie, to i w czasie rozwodu nie powinien tego robić. Możecie być dobrymi rodzicami, nie mieszkając razem, nie będąc małżeństwem. Znam niejedną parę po rozwodzie, która nie kłóci sie w kwestiach dzieci. Mniej sie bój, a wiecej myśl pozytywnie! A doraźnie, zanim dostaniesz skierowanie na terapię, możesz dzwonić lub udać sie do swojego oddziału Centrum interwencji kryzysowej. Wysłuchają, a nawet mogą skierować Cię na wizytę do psychologa. Mają tez swoich doradców w zakresie prawa więc nawet mogłabyś sie doradzić w sprawach rozwodu. dostać jakieś wskazówki na przyszłość, jak sie przygotować, jakie argumenty, dowody itp.
  11. A teraz nie boli? Poza tym trochę poboli i zaczniesz być szczesliwa, a z nim już prawdopodobnie nigdy nie zaznasz spokoju, szczęścia, czy nawet szacunku. I jeszcze ważna rzecz: ja nie widze tu miłosci, a uzależnienie emocjonalne. Poczytaj sobie o tym. Miłość tak nie wygląda - przykro mi. Przebaczysz ewentualnie dopiero po odejściu i ogarnięciu się. Teraz - póki z nim jesteś- nie ma to sensu, bo będą powstawać nowe powody do wybaczenia. I o to właśnie chodzi. Ponadto dajesz dzieciom przykład na przyszłość, że można kobietę/zonę poniżać, że kobieta/żona musi wszystko znosić. Czy chciałabyś aby Twoje dzieci idąc śladem Twojego wychowania dały się kiedyś komuś tak traktować, jak Ty dajesz mężowi? Uwierz mi (jako dorosłej córce, której matka nie chciała odejść od ojca), że tracisz autorytet w oczach dzieci będąc taka słaba. Moze dzieci będą miały kiedyś do Ciebie żal, że dawałaś sie tak ponizać a one musiały na to patrzeć. Zauważ, że to dla nich okropna trauma. Pomyśl o tym poważnie, nie możesz tak żyć!
  12. Od jak dawna? Jakaś diagnoza, leki? Co mówi psycholog? Najstraszniejsze w tej całej historii jest to, że zadajesz takie pytania, a nie w jaki sposób się od niego uwolnić? Jak zadbać o siebie? Nie przesadzasz jesli chodzi o jego zachowanie, ale ogromną przesadą jest to, że tyle lat tkwisz w tym bagnie i w dodatku z dziećmi. Zawsze najbardziej żal dzieci, bo one cierpią, mają zły przykład. Myślałaś kiedyś o tym?
  13. Sugerowałam Tobie to kiedyś. Powtórzę więc i teraz.... wg mnie on wcale tego mieszkania nie szuka. Ściemnia Ci i tyle. Sama szukałam mieszkania mojej mamie więc wiem jak jak to jest. Do tego zastanawiające jest, że teraz wynajmuje ze współlokatorem-tak? Mieszkając z Tobą tez będzie wynajmował na spółkę, a więc o co chodzi? Wg mnie on po prostu nie zamierza z Tobą mieszka. Być moze ten współlokator to jego zona lub partnerka, dlatego nigdy nie mogłaś do niego pójść. Anusiu... ja moge doradzić, ale obawiam się, że nie takiej rady oczekujesz 😞 Wg mnie on Cię oszukuje i okłamuje, a Ty będąc w desperacji bo bardzo chcesz sie wyprowadzić od rodziców, nie chcesz tego dostrzec. Napisze co ja bym zrobiła. Po pierwsze... poprosiłabym by partner zabierał mnie ze sobą na spotkania w sprawie zakupu mieszkania. Skoro macie wspólnie zamieszkać, jeśli planuje z Tobą wspólną przyszłość to nie powinien odmówić. Co ma to na celu? Otóż sprawdzenie czy w ogóle szuka 😉 i jakie ma kryteria, jakie oczekiwania itp. Moze zaproponowałabym, że mu pomogę szukać (co dwie głowy to nie jedna). Nie ma nic niestosownego w tym by wspólnie szukać mieszkania wszak partnerzy tak własnie postępują. Gdybym wyczuła, ze się wymiguje, że ma coś do ukrycia to pojechałabym bez uprzedzenia do jego mieszkania. Zobaczyłabym z kim faktycznie mieszka. Nie trafiłabym raz, to próbowałabym drugi i trzeci... do skutku. Gdyby się okazało, że faktycznie mieszka z kolegą, to spytałabym czy to prawda, że nie pozwala nikomu przychodzić? Spróbowałabym tego człowieka poznać, by zorientować sie czy partner mi nie nakłamał. Hmmm... nie wiem czy dobrze zrozumiałam, bo pisząc bez znaków interpunkcyjnych czasem trudno sie połapać. Ale idziesz do psychiatry sie doradzić w tej sprawie?
  14. Javiolla

    Trudny wybór

    A mnie zdziwił tytuł tematu, bo tak naprawde to jest bardzo prosty wybór. Ktoś mnie nie szanuje(?)- to do widzenia. Trudne to jest uwolnienie się od uzależnienia emocjonalnego w jakim autor prawdopodobnie żyje.
  15. Javiolla

    Trudny wybór

    Widać, że masz niskie poczucie własnej wartości, gdyż się nie szanujesz. Po co? Logiczny i zdrowy argument poproszę. Wali w rogi Was obu, z tym że on pewnie nic nie wie, a Ty pozwalasz na ponizanie Ciebie. Jesteś trzecim kołem u wozu, co Ty jeszcze z nią robisz??? Nie mozesz zabraniać, ale możesz sam zdecydować by odjeść, póki zostało Ci choćby krzta honoru. Masz powód do złości, ale ona Tobą manipuluje. Widzi jakie z Ciebie "kluchy" (wybacz za wyrażenie, ale tak to wygląda), a więc robi z Ciebie d*rnia, bo wie że moze na*rać Ci na głowe, a Ty ją jeszcze przeprosisz, że pada deszcz. Wyraziłam swoje zdanie wyżej. Myśle, że jesteś niepewny siebie, z niskim poczuciem wartości, dajesz sie manipulować, nie szanujesz samego siebie, brak Ci honoru i dumy. Przepraszam, że tak szczerze piszę... zważywszy na Twoją depresję. Nie odbieraj tego jako krytykę Twojej osoby, ale otworzenie oczu na kwestie, których nie widzisz. Coś sprawiło w dzieciństwie, że jesteś taki podatny na manipulacje, że nie masz pewności siebie, nie lubisz siebie (jak domniemam), dajesz sie wykorzystywać, oszukiwać i nie szanować. Warto poprosić psychiatrę o skierowanie na terapie, bo problem będzie sie powiększał jeśli ktoś nie pomoże Ci znaleźć przyczyny Twojego zachowania, ktoś nie uzmysłowi źródła oraz gdy nie zaczniesz nad sobą pracować.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...