Skocz do zawartości
Forum

iga1983

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    wielkopolska

Osiągnięcia iga1983

0

Reputacja

  1. Una to nie tak. Postaw się w mojej sytuacji. Nie wiem jakie wiedzieć życie ale być może również masz jakieś osobiste problemy skoro tu jesteś. Ja ucieklam od niego 5 lat temu bo nie słuchał co mówię do niego a raczej nie chciał słyszeć co z naszym życiem robi jego mama. Zrozumiał dopiero gdy się wyprowadziłam. Ale to już za nami. Wróciłam pod warunkiem że stworzymy coś swojego. Mamy swój kąt, to ważne. On również się cieszy. Ale mimo ciężkiej pracy od świtu do mocy i tak w ramach relaksu woli wypić niż przyjść wcześniej i poświęcić czas dziecią. Owszem chwałę go, oprócz tego że również pracuję. Nie najgorzej zarabiam, jemu również jak mogę to pomagam. Tylko z drugiej strony kto mnie pomaga. Żeby pójść do pracy musiałam zorganizowac opiekunkę do małej i to już gdy miała 5 miesięcy. Ja jestem osobą bardzo aktywną i w przeciwieństwie do niektórych kobiet nie czekam na pieniążki męża. Lubię i chce a nawet nie wyobrażam sobie liczyć tylko na męża. W każdym razie sytuacja wygląda tak że pije herbatę małymi łyżeczkami tzn. Że rozmawiam dużo z nim jak tylko jest możliwość i chce ho namówić na terapię. Noc na siłę i nie od razu bo nie będzie efektów. Obecnie sam często wspomina że chyba się zdecyduje na leczenie bo sam ma dosyć dysfunkcji. Czekam na odpowiedni moment, jeśli zdecyduje pomogę mu przejść to wszystko. Jak widzisz nie zaglądam tu zbyt często bo nie mam czasu. Ale raz po raz zaglądam. Obecni nie jest najgorzej, może za dużo wymagam ale wiem że jeśli przestanie pić całkowicie będzie mam się lepiej żyć. I nie miała bym nic przeciwko żeby wieczorkiem sobie wypił piwko ale wiem że to nie jest jedno piwo i na tym się nie kończy. Także dla tych którzy lubią łatwo oceniać powinni postarać się zrozumieć ta druga osobę bez awersji. Poxdtawiam
  2. Moi drodzy. Na ryby jeździ, nie bronię mu. Bo ciężko pracuje od wczesnych godzin rannych do późnego wieczoru. Z tą różnicą że zamiast przyjść i odpocząć po ciężkim dniu to on ucieka w picie. W weekend to już wogóle nie wspomnę. Za to bardzo dobrze pamiętam czas gdy nie pił. Był dobrym, troskliwie i kochającym mężem. Wtedy seks to sama przyjemność choć z mojej strony nie zawsze chęci bo również pracuję zawodowo, cały dom na mojej głowie, zakupy, szkoła, dwójka dzieci. To nie takie proste i też czasami mam dość. Ale teraz z kolei on gdy popija to seks u niego to jakaś lawina potrzeb, a on zły bo jemu się chce a mi nie, bo średnio mam ochotę na przyjemności kiedy chce i jak chce zwłaszcza gdy jest popity. Mówcie co chcecie ale tak się nie da. To odp. na propozycję kogoś z postu wyżej. Pozatym matka zeszła na boczny tor, teraz jesteśmy u siebie, ona nawet zrozumiała że jej syn a mój mąż ma problem z alkoholem i raczej woli iść do siebie i się nie wtrącać a tu akurat bym chciała, w końcu to jej syn i w dużej części to ona odpowiada za tą sytuację. Sama to kiedyś przerabiała. Nie wiem jak sobie poradzę narazie jest jak jest, raz lepiej a raz gorzej.
  3. Mąż ma własną działalność we własnym podwórzu. Mamy wspólny kredyt, ciężko będzie mi zdecydować by odejść, w końcu też mam swój wkład w dom. Nie zabiorę połowy pod pachę. Sprzedaż nie wchodzi w grę.To są ciężkie tematy. Wiem że macie dużo racji, ale mimo wszystko chciałabym uratować ten związek, naszą rodzinę, dla dzieci. Odejście i zostawienie wszystkiego to ostateczność. Jesteśmy 10 lat po ślubie, organizacja wszystkiego od nowa to praktycznie nie możliwe. Jak? z 2-ką małych dzieci? praca szkoła, gdzie się podziać? Potrzebuję pomocy i porady jak inne osoby które być może miały podobną sytuację, jak ich druga połowa dała się namówić na leczenie. Jak namówić? Jak rozmawiać?
  4. Witam serdecznie. Mój mąż jest alkoholikiem. Nadużywa alkoholu. Obecnie jest po 4 wszywce i od razu po zakończeniu wrócił do picia. I tak za każdym razem. W tym roku mija 10 lat naszego małżeństwa. Nie mam już siły. Mamy 2 dzieci, wspólny kredyt, mieszkam u niego, nie wiem co robić. Pomimo obietnic że to koniec, następnego dnia jest tak samo. Kilkukrotnie chciał się wieszać. Oprócz namowy na wszywkę i to jak był już w totalnym dołku nie udało mi się nigdy na mówić go do normalnego leczenia. I teraz znowu się zaczęło i właściwie na 3 dzień picia już jest masakra. Nie trzeźwieje, a jak wytrzeźwieje i jadę do pracy to znowu się zaczyna. Czyli obiecuje a jak ma wolną rękę to zaczyna pić. Nie mam siły. pomocy. Poradźcie co ja mam robić dalej? Jak go namówić, nakłonić na inną formę leczenia niż tylko wszywa. Potrzebuję fachowej pomocy, ukierunkowania mnie co mogę jeszcze zrobić. Boję się ze któregoś dnia po prostu nie zdążę go powstrzymać od działania.
  5. No czekamy tylko na ostatnią wersję planu. Co do0 urlopu to zawsze jeździła z nami, ale mam taki plan aby w tym roku w końcu być tylko z mężem i córka i mam nadzieję ze znowu się nie wkręci, ale coś na boku podgaduje. Nie chcę jej w naszym życiu, jest bo jest i tylko jak muszę rozmawiam, specjalnie nie zwierzam się jak kiedyś, bo i po co, już to przerabiałam, jestem o to trochę mądrzejsza i wiem co mówić. Jeszcze sprawy papierkowe trzeba uregulować i może w końcu będę ale we własnym koncie. Pozdrawiam Was wszystkich i dziękuje za otuchę, wsparcie i wiarę w siebie i moje życie. Jest sens przynajmniej jakiś. Papatki i do usłyszenia
  6. Witaj Laladoo Dawno tu nie byłam i prawdę mówiąc tylko obserwuję Twój wątek, nie piszę. Jednak cieszę się razem z Tobą ze się udało. U mnie też jak na razie stabilnie. Życzę dużo miłości i wspólnych bardzo przemyślanych chwil. Taka rozłąka jednak wiele daje. Wiem coś o tym. Dostrzegamy to czego kiedyś w ogóle nie zauważaliśmy Pozwodzenia :))
  7. Witam Wszystkich po długiej przerwie. Długo tu nie byłam, ale jestem w końcu. No cóż, nigdy jeszcze nie było tak jak jest teraz, być może czasem nawet takie osoby jak moja Teściowa dostają w kość, i może jakieś głupie nawyki się udaje zmienić. Tak jest w tym przypadku, nie udziela się za wiele, razem z mężem organizujemy czas wolny dla naszej trójki, niedługo jedziemy na urlop i planujemy go we 3 . Aktualnie jesteśmy na etapie planów na budowę, nie jest źle, ona mi nie wpieprza się we wszystko jak dotychczas, ale jednak sami to sami i najwyższa pora byśmy jednak byli sami, także z utęsknieniem czekam na własny kąt. Pozdrawiam wszystkich gorąco.
  8. Witam po długiej przerwie. Dawno mnie tu nie było. Ale może to i dobrze ze nie muszę pisać i drążyć swojego wątku, bo jest lepiej. Naprawdę lepiej i sytuacja moja się diametralnie zmieniła. W domu ok, z teściową nie najgorzej, unikam trudnych tematów, dyskusji i zbędnego tłumaczenia się a rozmawiam o sprawach codziennych tylko. Małżonek sporo pracuje a jednak o nas zabiega. Dzień dziecka wspólnie na wyjazd na festyny i różne takie. Jazda na rowerach w niedzielę, wyjazd na basen raz po raz. W każdym razie nie chce próżnować w weekendy tak jak dotychczas. A i na ryby jeździ, tyle tylko że wybiera bardziej stosowne terminy i niekolidujące z nami i wspólnym czasem. Stara się. Jest dużo lepiej , oby nie zapeszyć.
  9. Narazie nie będę psuć tego co jest. A jest dobrze. Widzę ze się chłopak bardzo stara. Zauważa to czego wczesniej nie widział i to mnie cieszy. Widzę ze tłumaczy się z podjętych decyzji, rozmawia ze mną. W każdym razie jeśli zacznie się coś psuć to zacznę działać z terapią.
  10. Witam Nie było mnie chwilę. Wszystko zaczyna wracać do normy. Na razie jest ok. Teściowa siedzi spokojnie, nie wtrąca się, nie przytyka głupich tekstów. Oby tak dalej. A mąż? Też na razie jest w porządku. Dogadujemy się. Stara się, bo widzę ze nie chce wszystkiego znowu na mnie zwalić. Jeśli jest kłopot to zwyczajnie konsultuje ze mną.W każdym razie jest dobrze póki co. Nie będę się rozpisywać bo to dopiero 2 tydzień jak tu jestem, zobaczymy co będzie za 2 miesiące albo i później. Nie chcę zapeszać. Pozdrawiam
  11. Jestem w domu u męża od 3 dni. Sytuacja zmieniła się diametralnie, oby nie zapeszyć. Teściowa do rany przyłóż, chyba jednak coś zrozumiała, byle tylko na dłużej a nie na chwilę. Jak na razie bardzo się udziela, zagaduje, rozmawia, pyta, nawet wczoraj czekała za mną by pójść do ogrodu ze mną popracować. Normalnie przemiana, nawet ziemniaki obrane i podgotowany obiad do wykończenia tylko. Nie rozumiem jej i chyba nigdy nie zrozumiem, ale chyba dostała szkołę życia i pewnie zrozumiała, że drugiej takiej nie znajdzie. Oby tak dalej. A i mężuś coś zrozumiał, sporo sie zmieniło między nami, ale tez bym chciała by ta zmiana nie trwała przysłowiową chwilę. Będę sie odzywać. pozdrawiam Wszystkich.
  12. Pomalutku ale pakuję się. Przez cały tydzień jeździłam na wieś po pracy z małą. Teściowa nadskakiwała cały tydzień, robiła kawki i przynosiła do altanki na dwór. Byliśmy u projektanta, zajmie się naszą sprawą i zaprojektuje górę. Nawet w miarę fajny termin podał. Oficjalnie teściowa powiedziała żebyśmy zrealizowali swoje plany. Jestem jeszcze w mieszkanku ale w wekend przeprowadzka. Mam stres, choć widzę że czekają tam na mnie. Wielkie porządki, mycie okien, po prostu to czego nigdy nie było. Oby wszystko się zmieniło.
  13. Była przemiła. W każdym razie wydaje mi się ze coś do niej dotarło, ze udowodniłam jej iż to ona jest prowokatorem całych niesnasek. Oznajmiła, iż nie będzie się w nic wtrącać. Mam być zameldowana i będzie zapis, no i oczywiście budowa. A mąż? Raczej czuje się niepewny, zawsze mogę go kolejny raz zostawić, bo wie już że sama sobie poradzę. Dotarło do niego ze bez niego nie zginę. Co do zaufania, pewnie trochę potrwa zarówno z mojej strony jak i z jego, by na nowo wszystko odbudować. Raczej był wczoraj nieprzystępny, dopiero wieczorem nastawił się iż jedzie z nami i zostaje i tak było. Co do mieszkania, jeśli już z niego zrezygnuję, to niestety już będzie za późno by wracać. Także tylko czas wypowiedzenia mnie trzyma. Gdyby okazało się w trakcie wypowiedzenia że jest coś nie tak, to jeszcze mogę zmienić zdanie. To są bardzo trudne decyzje, nie wiem czy dobrze robię czy źle. Jednak chcę być z nim, ten czas jeszcze bardziej uświadomił mi jak bardzo go kocham. Faktycznie to na własne życzenie mąż nie przyjeżdżał, ale on jak twierdzi dusi się w blokach i gdyby pogodził się z faktem iż jest z nami w bloku, to przyznał by mi rację i pewnie nie byłoby ani rozmowy z teściową ani decyzji o powrocie. Co do traktowania to powiedziałam tylko teściowej, iż nie życzę sobie uwag co do swojej osoby, jakiegoś obgadywania za plecami, jestem człowiekiem, mam uczucia i ja nigdy nie traktowałam jej źle mimo iż była jaka była. Wszyscy wiedzą. Może zasugerować ale nie wywierać presję jak dotąd. Przyznała mi rację i że nie ma zamiaru więcej dyrygować mi co i jak. Dziękuję Wam wszystkim za ogromne wsparcie, za to że słuchaliście mojego płaczu, ubolewania i żalu. Pewnie że wrócę, opowiem co się u mnie dzieje, nigdy nie zapomnę ile wiary dodało mi to forum no i oczywiście Wasze wypowiedzi, porady. Pewnie robię i tak wszystko na przekur losu, ale to dlatego że jestem w stanie się poświęcić bo go kocham. W końcu będzie góra na której możemy być razem z córeczką.
  14. Mam wracać do nich i czuć się jak u siebie. A ona postara się bym nie czuła się jak intruz, jeśli chodzi o wspólną kuchnie do czasu aż wyemigrujemy na swoje, nie będzie ingerować i się wtrącać. Mąż obiecał przy niej że będzie oparciem dla mnie i postara się bardziej przyłożyć do swojej roli, postara się by relacje się poprawiły. Jeśli zostanę w wynajmowanym mieszkaniu to on nie chce tak żyć, na odległość, bo to trudne. Chce nas mieć przy sobie.
  15. Witam Czy czuję się lepiej, trudno powiedzieć. Pewnie popełniam największy błąd w życiu. Nie wiem. 3 maja wyjechałam do rodziców i tam też mieszka brat, spędziłam fajnie czas, ale też na sms-ach z mężem. Wciąż wyjaśnianie, pretensje,a wszystko o to ze jesteśmy osobno i nie chcę wrócić. I on tak nie chce zyć. W niedzielę po obiedzie wróciłam, bo chciał się z małą spotkać. Znowu awantura o wszystko i o nic, robił wszystko by mnie przeciągnąć na swoja szalę. Postawił temat jasno, albo jadę z nim w tym momencie do domu i usiądziemy we trójkę z matka i wyjaśnimy w czym problem albo się rozwodzimy. Wsiadłam z nim. Teściowa przywitała mnie jak by się nic nie stało. Stwierdziła ze w nic nam się wtrącać nie będzie, mamy się budować, pomoże we wszystkim tylko żebyśmy się dogadali. Zrobiliśmy grilla, mąż ją zawołał i na zgodę postawił po drinie. Atmosfera się rozluźniła, sama powiedziała, ze mam wracać i nie stroić fochów, do czasu aż zbudujemy górę, ona całkowicie się usunie by nie wchodzić mi w drogę. Nie wiem czy to dobra decyzja, pewnie wszyscy mnie skwitują. Ale ja czuje ze to jedyna szansa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...