Lirene pełna ochrona aktywny krem do twarzy na zimę SPF 20, 50 ml to mój ulubiony zimowy kosmetyk.
Chroni bardzo skutecznie moją twarz, uszy a nawet dłonie przed działaniem nie tylko zimnego wiatru, mrozu, ale też przed utratą nawilżenia. Sprawia, że po każdej ekspozycji na zewnątrz skóra znowu jest jest elastyczna, nie ściąga się. Lubię, kiedy krem można łatwo rozprowadzić na twarzy, a krem z Lirene świetnie nadaje się też pod makijaż.
Myślę, że nadaje się z powodzeniem do każdego rodzaju skóry, gdyż nie podrażnia i jest delikatny; trzeba go starannie wmasować.
Ponieważ lubię jazdę na łyżwach, przy wyborze kremu kierowałam się obecnością filtrów chroniących twarz przed promieniami UV, wolnymi rodnikami i odmrożeniami. Kiedy ściągam łyżwy, moje ręce mają kontakt z zimnem i zaraz robią się czerwone. Lirene gwarantuje ochronę lipidową naskórka, więc nie muszę się martwić. moja twarz, uszy i ręce są nawilżone, odżywione i jędrne, delikatnie natłuszczone.
Zaletą jest obecność naturalnego wyciągu z jeżówki podnoszącego odporność skóry, witaminy młodości E odpowiedzialnej za regenerację, alantoiny i kojącego oleju z passiflory, który łagodzi wszelkie zaczerwienienia i podrażnienia powstałe na skutek częstych zmian temperatury /powietrze w domu jest suche, a na zewnątrz zimno, więc naczynka lubią pękać/.
Nie potrzeba martwić się, że śnieg czy deszcz zmyją krem odsłaniając bezbronną skórę; producent kremu zapewnia, że gwarantuje to wodoodporna formuła. Niezawodny, prawda?
Tego kremu używam na miasto jak i na łyżwy, a wieczorem robię sobie kilkuminutowy masaż twarzy olejkiem lawendowo-jaśminowym z Avon z serii Planet Spa, który ją ,,odstresowuje", a mnie wprawia w cudowny nastrój.