Skocz do zawartości
Forum

dorotawn

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Wrocław

Osiągnięcia dorotawn

0

Reputacja

  1. witam, mam dokładnie ten sam problem, jeśli chodzi o zainteresowania jakiekolwiek. Z nauką miałam inaczej, rodzice nie wymagali ode mnie wiele, abym zdawała z klasy do klasy w sumie i niewiele więcej. teraz mam 26 lat i z własnej inicjatywy to bym tylko jadła, spała i siedziała na necie. od kilku lat leczę depresję i nie ma wielkich efektów, więc coraz częściej zastanawiam się, czy może to nie jest tak, że jestem po prostu do granic możliwości leniwa... nie wiem, ale leczę się nadal. moja wypowiedź w niczym raczej nie pomogła, ale wydaje mi się, że miło wiedzieć, że ktoś ma podobnie. pozdrawiam i trzymam kciuki, żebyś znalazł sposób na trwałe zmiany.
  2. myślę, że sama sobie odpowiedziałaś w pierwszym poście. Sama mówisz,że dzieje się tak od momentu rozpoczęcia przyjmowania antykoncepcji. Jeśli odstawisz i nic się nie zmieni to znaczy, że to jednak sprawa do rozpracowania z psychologiem.
  3. wizyta u psychoterapeuty, który ogarnia temat fobii społecznej (nie każdy psycholog się w tym specjalizuje, warto np. na portalu dobry lekarz zobaczyć opis o danym psychoterapeucie i jeżeli widnieje tam chociaż słowo o fobii społecznej to wybrałabym jego). Nachodziłam się po psychologach i wiem, że trudno znaleźć takiego, który serio rozumie i potrafi pomóc. Warto też zastanowić się samemu, co spowodowało, że zacząłeś odczuwać taki lęk przed spotkaniem ze znajomymi, czy rozmową telefoniczną. Bo rozumiem, że wcześniej robiłeś to na luzie. Jakieś poważniejsze życiowe zmiany? odrzucenie? niepowodzenie w pracy/szkole?
  4. wiem, jak wyglądają jego koleżanki i ja nigdy nie będę tak wyglądać, pomijając typ urody, uważam że jemu podobają się sztuczne 'lafiryndy', ja taka nie jestem i nie będę.
  5. nie odpisałam na wszystkie pytania? na to kto się czuje atrakcyjny fizycznie w moim związku? hmm, mój facet czuje się Adonisem, ze mną gorzej. Jak się poznaliśmy czułam się 8/10 jeżeli chodzi o wygląd. Odkąd jesteśmy parą oboje sporo przytyliśmy, więc czuje się brzydsza przez wagę, ale tez przez jego komentarze, a jeszcze bardziej przez brak komplementów i poczucia, że mu się podobam.
  6. wiem, że w związku są różne żarty, jednak ja nie żartuję sobie w sposób, który można by nazwać 'wbijaniem szpili' i tego bardzo nie lubię. moje samopoczucie znacznie lepiej, głównie dlatego, że zapewniłam sobie zwolnienie lekarskie do czasu kwalifikacji na terapię. rozmowy tutaj też podnoszą mnie na duchu,tym bardziej, ze nie czuję się uznana za wariatkę, czego się obawiałam pisząc tu. ;) dziękuję baaardzo :)
  7. uważam, że w miarę stabilna psychicznie kobieta nie zaryzykowałaby nowego związku, jeżeli serio byłaby zaangażowana. ale w takiej sytuacji myślę, że chciałaby wrócić do byłego, ale on potraktował spotkanie z nią, jako jednorazowe a nie powrót i dlatego wraca do nowego. A że boi się zostać na lodzie, nie mówi prawdy nowemu. zagmatwałam, ale mam nadzieje, że zrozumiesz. :)
  8. Ja to widzę tak w dwóch opcjach. 1. Ona kocha byłego, nowy facet miał być 'lekarstwem' na tamtego i pomogło tylko na chwilę. Jeżeli tak to nowy powinien uciekać. 2. Ona jest psychicznie uzależniona od byłego, ciężko jej sobie poradzić z rozstaniem i definitywnie urwać kontakt, chociaż kocha nowego partnera i zająć się nowym związkiem. W tym wypadku nowy facet, jeżeli wyraża taką chęć, powinien z nią poważnie porozmawiać i może podjąć wspólna terapię? a co najmniej mocno popracować nad tą relacją.
  9. baaardzo dziękuję za słowa wsparcia! ;) mam mega mocne postanowienie pracy nad sobą, mam nadzieję, że zostanę zakwalifikowana na terapię,a po jej zakończeniu będzie już bajkowo. ;) pozdrawiam
  10. W naszym związku zawsze dominuje mój facet. Marzenia? spokojne życie, dzieci, nic szczególnego. Ja dopiero 2 tygodnie nie pracuję, jestem na zwolnieniu, więc też zupełnie bez pieniędzy nie zostanę. Myślałam już i terapii razem, ale jeszcze nie nabrałam odwagi, żeby powiedzieć to głośno.
  11. Od 2 tygodni nie pracuję, czekam na kwalifikację na terapię na oddziale dziennym. Muszę poczekać jeszcze miesiąc. Pracowałam w sklepie, więc w śród ludzi, ale w mocno hermetycznym środowisku i po kilku miesiącach mordęgi i i mega stresu przed każdym wyjściem do pracy przyzwyczaiłam się i jakoś to było. Co do wizyt u rodziny mojego faceta to wiem, że nikt mi nic złośliwego celowo raczej nie powie. Ale było kilka sytuacji, w których miałam łzy w oczach (ale zdaję sobie sprawę, ze jestem przewrażliwiona). Pierwsza sytuacja to kiedy dziadek mojego faceta skomentował, że (ja) to nie ta jego dziewczyna (mój facet był wcześniej 7 lat w związku, więc normą była tamta). Mój facet tylko coś tam kiwnął na to do dziadka, ale tłumaczę to sobie tym, że nie było sensu starszemu, schorowanemu człowiekowi głębiej tego tłumaczyć. Druga sytuacja to kiedy byliśmy u jego rodziców, ale mieliśmy nie zostawać na obiad. Mój facet wiedział, że mega nie chcę zostać. Jego rodzice, po tym jak on nie wytłumaczył im w żaden sposób czemu nie zostaniemy ('nie, bo nie'), jego mama zapytała mnie. Powiedziałam , że tak ustaliliśmy i że do mojej mamy na obiad też nie idziemy. Usłyszałam, ze głupi jesteśmy i nie będziemy w końcu wcale mieć obiadu, ale myślałam, że temat jest zakończony. Nie był. Później zapytał mnie o to jego tata. Powiedziałam to samo i poszłam w stronę mojego faceta już z gulą w gardle i powstrzymując łzy,a wtedy on zapytał " to może zostaniemy?''. I tu już się popłakałam, powiedziałam tylko, że natychmiast jedziemy do domu i uciekłam. Od tamtej pory tam nie byliśmy i nawet boję się myśleć, że w końcu będę musiała to przeżyć. Co do załatwiania spraw na mieście to będąc sama nie mam z tym jakichś mega problemów, o ile nie muszę podchodzić do większego skupiska znających się ludzi. Jednak jak jestem z kimkolwiek kto mnie zna wolę, żeby on załatwiał wszelkie sprawy. Przeraża mnie myśl, że ktoś kogo znam zauważy, że jestem zakłopotana i najgorzej jakby skomentował...
  12. moje problemy biorą się przede wszystkim z dzieciństwa, kiedy w domu nie miałam nic do powiedzenia, bo 'ryby i dzieci głosu nie mają' i 'nerwy to do konserwy'. moja panika w sytuacji, jak np. mamy jechać z chłopakiem do jego rodziny sama nie wiem z czego wynika... hmm... boje się jakichś niemiłych komentarzy, czuje się nieswojo będąc w nieswoim domu i jestem mega skrępowana a wiem, że oczekują że będę zachowywać się w miarę swobodnie. a najbardziej stresuje mnie myśl, że może ktoś do nich wpaść w momencie jak ja tam jestem. Masakra.
  13. ''Gdy bywałaś ,chodziłaś do jego rodziny czułaś od nich ciepło ,zrozumienie ?czy rodzina rozmawiali z tobą ?'' Jego tata zagadywał, zadawał dużo pytań, opowiadał historie z czasów jak mój facet był mały itp. W sumie było miło, ale i tak za każdym kolejnym razem panikuje, jak mam tam jechać...
  14. Byłam kilka lat temu na terapii na oddziale dziennym i mniej więcej wiem skąd wzięły się moje problemy. Część powodów być może wypieram ( tak mi wmawiano przez 3 miesiące terapii). Z rozmowami o problemach jest ciężko rozmawiać, zwykle wychodzi z tego kłótnia... co nas zbliża? musiałabym dłużej nad tym pomyśleć... poznaliśmy się oboje będąc po długich związkach, od początku dobrze nam się rozmawiało...
  15. Nerwicę mam od jakiegoś 11-13go roku życia.Zawsze byłam zamknięta na ludzi, przed ostatnich kilka lat jednak pracowałam z ludzmi ( sklep) i dzięki temu, że było tam małe grono osób i dość hermetyczne środowisko czułam się tam swobodnie ( poza jakimiś tam kilkoma dziwnymi sytuacjami). Biorę leki, czekam na -zakwalifikowanie na terapie na oddziale dziennym ( ale wizyta dopiero pod koniec grudnia). Zanim poznałam mojego faceta żyłam tylko pracą i rozpaczaniem po poprzednim związku (pracowałam w sklepie), odkąd jesteśmy razem wyszłam z domu, chodzimy na spacery(ostatnio coraz mniej, bo straciłam pracę i ogólnie jestem w większym dołku i nie mam ochoty na nic), przez wakacje zwiedziliśmy wiele miejsc i oboje lubimy takie wyjazdy. Największym naszym problemem jest to, że boję się odwiedzać jego rodzinę, a on jest bardzo związany z nimi. Bywaliśmy tam, bo staram się przemóc, ale w związku z moim coraz gorszym stanem psychicznym podczas ostatniej wizyty u jego rodziny rozpłakałam się i uciekłam jak dziecko, wstyd mi tak strasznie, że nie ma pojęcia, jak się tam pokaże następnym razem... a mój facet ma 26 lat, tak samo jak ja.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...