Skocz do zawartości
Forum

ddd2

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    SUWALKI

Osiągnięcia ddd2

0

Reputacja

  1. Jestem już zmęczona swoimi zaburzeniami. Od grudnia choruję na anoreksję, schudłam do BMI 16. Teraz mam już BMI 18, więc jest w normie, ale nadal jestem zbyt chuda, nie pasuje do mnie ta waga - tak przynajmniej twierdzi otoczenie, wszyscy bez wyjątku. Ja się sobie podobam teraz, tyc już nie chcę, ale nie o to chodzi. CIĄGLE MYŚLĘ O JEDZENIU. Gdy się najem - myslę, że zjadłam za dużo i lecę na rower. Gdy zjem za mało - myślę, bo jestem głodna. Od lipca chodzę na terapię. Poprawiła mi się samoocena, ja naprawdę siebie lubię, ale nie mogę przerwac wahań nastroju. Ciągle mną miota to w górę, to w dół. Czasem jestem jak nakręcona, lśnią mi oczy i jestem przeszczęśliwa, a później spadam na samo dno - nic, tylko ryczec. Psychiatra przepisał mi SETALOFT, ale boję się brac leki. Czy to jest konieczne, naprawdę? Natrętne myśli mnie dobijają. Na ten moment chcę umrzec. Wiem, że jutro rano wszystko zacznie się od nowa, że znów tylko jedzenie, jedzenie... Na spotkaniach towarzyskich też o tym myślę, tli się gdzieś na końcu głowy. Jem tyle, by przeżyc, by utrzymac wagę (mam nadzieję), ale nie cieszy mnie to wcale, nie lubię jeśc. Tzn czuję smak i mi smakuje, ale przyjemnośc to jakaś nie jest. Chyba muszę zacząc brac te leki, bo sobie nie radzę!!! Nie da się życ myśląc wiecznie o żarciu! Mam obowiązki, mam znajomych, a i tak ciągle jedzenie, jedzenie! Kiedy to się skończy? Uświadamiam sobie, że to wszystko było we mnie ZAWSZE. Na głupiej dyskotece szkolnej myślałam tylko o tym, że w tańcu spalam kalorie... Cieszyłam się z grypy żołądkowej (no bo się zwraca...), to straszne;(
  2. Ja mam 162cm wzrostu (już dawno nie rosnę) i wcale się jakaś malutka nie czuję. Sporo kobiet w Polsce jest mniej więcej mojego wzrostu.
  3. ddd2

    Podkrążone oczy

    no to szkoda :P
  4. ddd2

    Podkrążone oczy

    Od kiedy pamiętam, pod oczami mam sińce. Czym to może być spowodowane?
  5. Nie ma sprawy:) Mam nadzieję, że moje porady jakoś Ci pomogą. Stosowanie do tych zaleceń pomogło mnie samej, więc powinno być dobrze.
  6. Mi się wydaje, że to grzybica... Mam dla Ciebie kilka porad: - kup w aptece synbiotyk, bierz 2x dziennie (rano i wieczorem) - rzuć słodycze (całkowicie, żadnych czekolad, batonów, napojów, słodzonej herbaty/kawy!), ogranicz owoce - zamień biały chleb na żytni - codziennie rano pij na czczo wodę z sokiem z połówki cytryny (jeśli szkoda Ci zębów, pij przez słomkę, a później dokładnie przepłucz jamę ustną wodą) Jeśli po tygodniu nie zauważysz żadnych zmian, to pewnie nie to.
  7. Może być, że mimo picia dużej ilości wody, pijesz jej zbyt mało? Mam propozycję: spróbuj przez długi okres pić 2 filiżanki zielonej herbaty dziennie (nie słodząc). Albo do pitej wody dodawaj wyciśnięty sok z cytryny lub jej plasterki. Włącz do diety pomidory, zamień zwykłą sól na morską.
  8. Tak, to prawda. Ja sama nie wiem, czy mój facet coś do mnie czuje. Bo raz twierdzi tak, raz tak. Raz jest oschły, raz cudowny.
  9. Chyba musze sie zgodzic, ze zycie z osoba chora na ta straszna chorobe to nie przelewki. Moj chlopak to ma... i niszczy mnie to, i czasem zaluje, ze go poznalam. Bo odejsc nie umiem, i zyc z nim tez nie. Hustawki nastrojow, nieodpowiedzialnosc, impulsywnosc, raz depresja, raz mania, sklonnosci do pijanstwa... on sie stara, ale ja nie mam juz sil. A leki bierze, nie wiem, co by bylo, gdyby nie bral
  10. Najwyżej mnie skrzyczą:) Chciałam, żeby Wierze było miło.
  11. Od pewnego czasu męczę się z zaburzeniami odżywiania, co właściwie byłoby dobrym powodem do wspólnej terapii, ale matka do psychologa wysyła tylko mnie... Próbowałam napomknąć jej, że przyczyną zaburzeń może być zła sytuacja w domu, ale ona jest przekonana, że po prostu głupio goniłam za modą na chudość. Sama nie wiem, co z tym zrobić. Problem jest też taki, że ona jest święcie przekonana, że nasz dom jest idealny, a nasza rodzina bardzo zżyta.
  12. Dziękuję za odpowiedź. Największy problem w tym, że ja... ja nawet nie chcę już poprawiać naszych kontaktów. Wiele razy mama obrażała się na mnie, nie rozmawiała ze mną tygodniami, gardziła przeprosinami, a później jej łaska spływała na mnie z niebios i byłam wdzięczna, że znów ze mną gada, jakby było z czego się cieszyć... Próbowałam mówić jej o swoich uczuciach z przeszłości, ale zaraz zarzucała mi, że jej wypominam, mówiła: "tak, tak, strasznie zła ze mnie matka, jak zwykle ja wszystkiemu winna", co skutecznie odebrało mi chęć na porozumienie. List mogłabym napisać, ale obawiam się, że spotkałby się z niezrozumieniem, a co gorsza, odpowiedź na niego byłaby pełna złości i znów dowiedziałabym się, że jestem niewdzięczna.
  13. Przedstawię na sucho kilka moich obserwacji z rzeczywistości pewnej rodziny (jak się domyślacie, mojej ;)). Mój problem polega na tym, że czuję się winna złym kontaktom z matką, i sama nie wiem, czy nie przesadzam. Np. mój chłopak twierdzi, że winna bardziej jest moja matka - a ja czuję inaczej... Jak to oceniacie? - dziecko zawsze czuło się gorsze od rodzeństwa (matka zarzucała mu zbytnią wybuchowość, porównywała do spokojniejszego rodzeństwa, nazywała dziecko "trudnym"; dziecko uważało, że matka ma rację, lecz buntowało się przeciw takim osądom, bo było mu wstyd za jego charakter) - dziecko było stawiane na równi z nielubianymi członkami rodziny ("jesteś jak ciotka, zawistna", "masz charakter jak brat ojca") - matka winiła dziecko za brak dobrego kontaktu ("nie rozmawiasz ze mną, inne córki rozmawiają ze swoimi matkami, nawet twoja kuzynka, choć święta nie jest", "z tobą nie da się rozmawiać, zaraz się rzucasz") - dziecko reagowało agresywnie na wszelkie uwagi ze strony matki, nie odzywało się grzecznie, łatwo wybuchało - matka nieraz dawała do zrozumienia, że woli rozmowę ze swoją drugą córką ("twoja starsza siostra wyjechała i nie mam już z kim rozmawiać, nikt mi nie został") Jednocześnie matka zapewniała dziecko o swojej miłości. Dziecko wielokrotnie słyszało z jej ust słowa "kocham cię", głównie podczas rozmów telefonicznych lub w smsach. Dziecko bywało przytulane, ale i nieraz słuchało dlugich, głośnych tyrad, podczas których płakało ze strachu. Matce po pewnym czasie mijało i czasem nawet przepraszała. Ale córka do dziś boi się nie umyć patelni czy zawieść czymkolwiek matkę, choć ma 22 lata... Córka czuje blokadę przed swobodną rozmową z matką, nie może się przemóc, czuje jakąś krępację, niechęć. Prawdę mówiąc, czasem nienawidzi matki i cieszy się, gdy jej nie widuje. Cały czas czuje się winna, lecz walczy z tym poczuciem winy w jedyny sposób, jaki zna - agresją i zamknięciem się w sobie. Nie rozmawia z matką, bo nie czuje potrzeby - wszystko dusi w sobie, boi się być przez matkę oceniana.
  14. Makijaż zmywam raczej dokładnie, do mycia używam żelu do higieny intymnej (jest łagodniejszy niż jakieś peelingi). Kremów jako takich nie stosuję, używałam do cery wrażliwej, ale mnie wypryszczyło, więc przestałam. Smarowałam też twarz kremem emolium, ale też mi nie służył.
  15. Potrzebna Ci pomoc specjalisty. Nie chcę Cię diagnozować ani nic, ale możliwe, że dokucza Ci dysmorfofobia albo jakieś inne dziadostwo. Zgłoś się do psychiatry (nie musisz mieć skierowania na NFZ).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...