Skocz do zawartości
Forum

Bezradna4

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Piekary śląskie

Osiągnięcia Bezradna4

0

Reputacja

  1. Bezradna4

    Pomocy

    Hej wszystkim. Piszę tutaj aby się trochę wyżalić i może zapytać o rady. Mam 19 lat i mętlik w głowie jakich mało. Jestem w technikum, w klasie maturalnej. Od 2 lat jestem w związku z wspaniałym człowiekiem, w grudniu bierzemy ślub (nie, nie jestem w ciąży. Po prostu tego chcemy). Problem jest w tym, że od kwietnia tego roku mój narzeczony mieszka za granicą. Poleciałam do niego na okres całych wakacji. I szczerze? To było najgorsze co mogłam zrobić. Było mi tak ciężko wrócić, że nie umiem tego nawet opisać. Kiedy w kwietniu wyjeżdżał potrzebowałam 3 dni żeby pogodzić się z tą sytuacją i oczekiwać po prostu na wyjazd... Teraz od trzech tygodni nie ma dnia żebym przynajmniej raz nie płakała. Mój narzeczony był dla mnie ostoją przez te dwa lata. Kimś przy kim się w końcu uspakajałam. W kim miałam oparcie. W moim domu nie zbyt ciekawej sytuacji. Ojciec to alkoholik, mama ma depresje, a brat to agresor na psychotropach. Awantury w domu to norma. Od wielu lat w domu jestem traktowana jak sprzątaczka, kucharka i pomoc domowa. Ja rozumiem, że trzeba rodzicom pomagać w domu, ale nie do takiego stopnia kiedy robi się za nich. Pomiatano mną, zabierano mi mój czas który powinnam przeznaczyć na naukę. Przez trzy lata szkoły niczego się nie nauczyłam i w sumie dziwię się jakim cudem zdawałam z klasy do klasy. Nieraz kiedy mama szła do pracy na drugą zmianę, a tata wracał do domu pijany jak bela musiałam się zająć braćmi, a tacie tylko rozłożyłam łóżko żeby zasnął i nie robił awantur. Miałam w tedy może z 10 lat, a najmłodszy brat 3. Musiałam zawsze dzwonić po mamę żeby zwalniała się z pracy. Przez to też szybko ją straciła. Przez te lata mój stan psychiczny się pogarszał. Kiedy poznałam mojego narzeczonego wszystko pomału wychodziło na prostą . Było mi dobrze i wreszcie odzyskałam spokój. Lecz kiedy wyjechał znowu się zaczęło. Na dzień dzisiejszy mój stan psychiczny jest gorszy niż kiedykolwiek. Byłam u psychologa, który stwierdził, że on już nic nie pomoże, a ja potrzebuję psychiatry i leków. Zapisałam się do psychiatry, ale termin mam dopiero za dwa miesiące... Nie wiem co mam robić... chciałabym rzucić wszystko co tu mam i wyjechać zaraz po ślubie... Naprawdę jestem w kropce. Dziękuję każdemu kto wytrwał do końca...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...