Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla 'be-ta,3'.
-
Prosze: Witam,jestem Adrian mam 21 lat, 1.5 tyg temu straciłem dziedziczne która była dla mnie wszystkim i kocham ja do dzisiaj,bylismy ze sobą pół roku,ona miała 22 lata. Myślę ze warto by na początku przytoczyć krotka historie z mojego życia a później główny watek, Tak wiec.. Gdy się urodziłem moja mama dala mnie pod opiekę babci żeby mnie wychowywała ponieważ sama nie miała na to czasu,jedynie ze mną się widywała w weekendy tak do 10 roku życia,wcześniej moja mama wyrzuciła ojca z domu jak miałem 3 lata do tej pory nic o nim nie wiem,(tyle wiem z opowiadań ze był alkoholikiem i pracować mu się nie chciało i przy okazji kradł pieniądze w rodzinie), później mam poznała swojego aktualnego partnera z którym jest do dzisiaj,3 lata później zadecydowali ze wyjada układać sobie życie w Hiszpanii i tak zostało do dzisiaj przez parę lat ja nie widywałem(tylko dzwoniła i dzwoni od czasu do czasu co słychać), Jak wyjechali płakałem codziennie przez parę tygodni nie mogłem się pogodzić z losem ze mnie opuściła. Później gdy miałem 15 lat zmarł mój ukochany dziadek z który tak naprawdę bylem na codzień i dawał mi wsparcie,oglądałem z nim zawsze mecze filmy jeździłem na rowerze robił mi za ojca po jego stracie przez naprawdę długi czas bylem w depresji,bylem strasznie zamknięty do ludzi w liceum. A po liceum poszedłem na studia na które chciała bym szedł moja rodzina do akademii morskiej które mi tak naprawdę nieodpowiadaly nie chciałem nigdy pływać,niechcialem by przyszła rodzina była odemnie tak daleko przez pól życia,ale tez nigdy im nie powiedziałem ze niechce tego studiować nie wiem dla czego jakoś balem się tego wiec 2x z rzedu nie zdałem 1 roku nie miałem ochoty na naukę, wogole na życie ,często płakałem,okłamalem rodzine ze jestem na 2 roku a tak na na prawde byłem na pierwszym. Miałem myśli samobójcze ale ich się balem i nigdy nie próbowałem i bylem w dużym smutku ze nic mi nie wychodzi w życiu,wiec zaczolem grac w gry ,uzależniłem się i grałem tak do grudnia 2014roku. Po smierci dziadka babcia stała się agresywa do wszystkich,często z nia sie klucilem o byle /cenzura/ ze np bluzka lezy na krześle a nie w szafce,zaczęło mnie to strasznie irytować i denerwować zaczolem być z nią w naprawdę złych stosunkach obrażaliśmy się nawzajem wyzywaliśmy sie,nigdy nielubilem z nią być aż do teraz. Wiec gdy gralem (w mmorpg) poznałem tą dziewczynę własnie w tej grze AION pisaliśmy do siebie przez półtora miesiąca ,przez pewien czas zaczęliśmy pisać tylko o seksie,spodobaliśmy się sobie ,byliśmy bardzo podobni,podobne zainteresowania , myślenie itd.,bylismy na siebie bardzo pewni,wyznaliśmy sobie miłość przez SMS,nigdy nie rozmawiając ze sobą głosowo . Choć rozmawialiśmy głosowo na ts3 ale tylko i wyłącznie o grze, wiec ja zaczolem proponować jej spotkanie,ona sie zgodziła pod warunkiem ze będzie jednak to jako zjazd graczy w połowie stycznia 2015,wiec odbyło się to a my wzięliśmy wspólny pokój w apartamencie powiedzieliśmy sobie "jest jedno życie i można zaryzykować",w 1 dniu poszliśmy do lózka tak jak pisaliśmy w smsach. Ja ogólnie bylem strasznie zamknięty zestresowany nie tak jak w smsach a przy niej to już wogole,,ona była bardzo otwarta do ludzi(to byla moja pierwsza dziewczyna w życiu,nigdy wczesniej z rzadną dziewczyna nie probowalem zadnego kontaktu wstydziłem sie), a tak naprawdę otworzyłem się do niej po 4 dniach i stwierdziłem ze chce z nią spędzić resztę życia,ona tak samo,strasznie się w sobie zakochaliśmy,później wróciliśmy do swoich domów ja do Gdyni a ona do Wrocławia. Kontynuowaliśmy później pisanie jak nam brakuje siebie,później ja opowiedziałem jej historie z życia i mowie ze chce opuścić swój dom ze nie daje rady wytrzymać mieszkając z babcia i jest coraz gorzej z nią, później zaryzykowałem i powiedziałem jej ze chciałbym z nią zamieszkać, a ona po krótkim namyśleniu zgodziła się powiedziała mi ze ma własna firmę i własnie szuka nowego mieszkania bo rozstała się z byłym miesiąc wcześniej z którym i tak do dzisiaj prowadzi firmę. Później ja strasznie naciskałem na nia by znalazła te mieszkanie jak najszybciej bo własnie sie pokócilem z matka i babcia ze wyjeżdżam i rozpoczynam własne życie a przy okazji wyszła prawda ze byłem 2x nie zdałem pierwszego roku to juz doszczętnie zniszczyło relacje a ona była zła na mnie nie mogąc znaleźć mieszkania ,wiec zaproponowała mi ze jeżeli jest tak złe to ona ma działkę dziadka i tam możemy spędzić okolu 2 tyg aż znajdziemy mieszkanie razem. To wtedy ja uciekłem z domu w środku nocy,kłócąc się z babcia i mówiąc jej zęby mnie nie szukała,wiec pojechałem do niej pociągiem,to byly cudowne chwile i wkoncu znaleźliśmy mieszkanie i wprowadziliśmy sie do niego,ja mowilem ze znajde prace i znalazlem a byla to moja pierwsza w zyciu,odbylem szkolenie jako kelner pracowałem nie cały miesiąc bo pracodawca nie byl do mnie pewny za bardzo nie chciał mi podpisać umowy o prace i chciał bym jeszcze jakiś miesiąc pracował na czarno,wiec rzuciłem ta prace bo potrzebne mi było ubezpieczenie. Kilka dni później zacząłem odczuwać dziwne bole w okolicach kregoslupa, szyji utrudniało mi to strasznie funkcjonowanie,mialem zawroty głowy,ciemno przed oczyma przy jakims wysilku,balem sie chodzic na silownie ,strasznie marudziłem mojej dziewczynie ze cos mi jest zachowywałem sie tak do świat wielkanocnych,bałem sie iść do jakiekolwiek pracy, strasznie źle się czułem,później zaczęły mnie dopadać ostre stany depresyjne, zmiany nastrojow , zaczolem płakać po nocach ze ja stracę ale nie wiem czemu, zamknolem się jeszcze bardziej do wszystkich innych ludzi ,choć do niej bylem bardzo otwarty,do rodziny tez do tego czasu się nie odzywałem ponieważ pisali mojej dziewczynie ze ma zostawic,ze jest jakaś k...ą itp. ona to rozumiała i nie przejmowała się tym. Później pojechaliśmy na święta do jej rodziny , brat jej mamy jest psychiatra i stwierdził ze mam nerwice lekową i depresje,zapisał mi lek PRALEX , po tym co się dowiedziałem starałem sam siebie przekonać ze mi nic fizycznie nie jest i to wszystko jest wina nerwicy,choć do mnie to nie docierało i latałem do lekarzy którzy mówili ze to nerwy,za to wszystko ona płaciła i utrzymywała mnie przez ten czas kiedy niepracowalem, a mogła na to sobie pozwolić ponieważ zarabiała nie mało, dawała mi naprawdę dużo wsparcia,ale tez ciągle namawiała mnie żebym szukał pracy, a ja dalej nie bylem wstanie jej szukać, po jakims czasie zaczęliśmy grac spowrotem w gre ktora graliśmy bodąc sami, która mnie spowrotem uzależniała i zapominałem o tym co mi jest przez to,choć i tak nacodzien byliśmy ze soba bardzo dużo czasu, ona pracowała naprawdę mało z 10h na tydzien bo jej wspólnik robił główną robotę w firmie, ale było i tak bardzo cudownie i nam się układało, ona miała plan zamknięcia tej firmy i otworzenia nowej i od października powrót na studia a ja tez miałem zacząć nowe studia inzynierskie ale tym razem praca na lądzie. Ale pojawiły się końcu kłótnie o to ze nie pracuje, o to ze ja miałem pretensje ze pali e papierosa choć miała rzucać jak mi obiecała i o to ciągle marudzę ze mam zmiany nastrojów od szczęścia przez smutek do rozpacz i o to ze mi nie podobalo ze ciagle mam pretensje ze przebywa w pracy ze wspólnikiem który jest jej byłym ,nalegałem by już rozwiązała firmę ( chodź wiem ze to co mówiłem było głupotą teraz),w kłótni bylem agresywny ze coś sobie zrobie, trzymałem ja za ręce silnie by mi nie uciekła przypadkiem i coś sobie zrobila co było niedojrzale ale po każdej tej klotni zawsze szybko się godziliśmy i ja przepraszałem za to a ona wybaczała , Mowiła mi ze nie mogę poradzić sobie ze swoją agresja, i starała mi w tym pomagać,,mówiła ze rozumie to i ze muszę iść na psychoterapie a także ze nieświadomie prowokuje odrzucenie i ze ona tez ma nerwice tylko wyciszoną i umie sobie z tym poradzić.Jej matka bardzo często się z nią kontaktowała co u niej i u mnie i pewnego dnia wkurzyła się jej mama na nia ze pozwala mi nie pracować, ze nie stać ja na moje utrzymanie i wtedy okłamała mamę choć bylem temu przeciwny ze moja mama mi pomaga i wysyła mi tysiąc złotych miesięcznie co jej mamę trochę uspokoiło a prawda była taka ze rodzina mi nic nie wysyłala i tak minelo jeszcze sporo czasu a ja bezpracy a z jej mama nigdy nie rozmawiałem bylem ciągle zamknięty do innych i po pralexie bylo o wiele lepiej choć jeszcze zawroty głowy nie dawały mi spokoju i zmiany nastrojów. I zaczoł sie lipiec pakowalismy sie na wakacje na mazury,jej mama przyjechała do nas 2 dni wcześniej przed nimi by nas później zawieść, w pewnym momencie jej mama i dziewczyna pojechali kupic namiot i materac i stał sie horror,dziewczyna jej powiedziała jaka jest prawda ze mama mi nic nie pomaga, bardzo sie o to z nią pokłocila ze ja tyle czasu okłamaliśmy, i wyrobiła o mnie bardzo złe zdanie później gdy przyjechaly z zakupow jej mama zrobiła mi awanture o to i dała mi ultimatum jak sie nie zmienię po mazurach to ją strace a teraz daje mi szanse i biała karte i się uspokoiło a ja bylem jeszcze bardziej przygnębiony i poczucie winny mnie zjadało jeszcze bardziej sie do jej mamy zamknołem, nie mogłem sie pogodzić z tym ze to jest kłamstwo z mojej strony nie mogłem zrozumieć czy ja naprawdę kłamie,wpadłem w dołek i lek co będzie dalej. A i bym zapomniał ze jakoś w kwietniu poznałem ją z moją rodziną i wszyscy sie pogodzili z moja decyzja życząc mi powodzenia i wątpiąc w to czy nam się uda takie miałem wrażenie z ich min. Pomijając....Po tej kłótni z jej mama pojechaliśmy wkoncu na mazury, żle się tam czulęm i tak przebywając z jej rodziną było mi głupio za te kłamstwo bylem tam nieobecny, jej mama wogole sie wtedy do mnie już nie odzywała bałęm sie ze coś jest nie tak i balem się o to jej zapytać,wiec zapytałem swoja dziewczyne co sie dzieje ze jej mama chodzi taka wkurzona,jaka ma o mnie opinie ze może na mnie jest zła itp ,a ona mówi ze to nie ma nic wspólnego ze mna a jakieś tam swoje sprawy przez które jest nie w humorze. Później będąc sami w namiocie ja jej obiecałem ze będę pracował i pójdę na tą terapie jak tylko wrócimy,wcześniej jeszcze się kłóciłem o ta prace ze sa strasznie male zarobki i ze nie chce byle jakiej i denerwowało mnie to ze ona chce bym byle gdzie juz pracował,ale pogodziliśmy sie i było później wszystko w porządku,obiecala mi zawsze po każdej klotni ze mnie nigdy nie zostawi nie odrzuci ze mnie kocha z całego serca i nie wyobraza sobie życia be zemnie i wierzy ze sie szybko zmienię,ale zawsze mi tez mówiła ze jestem niedojrzały i moje poczucie własnej wartości jest na poziomie podłogi ale dawała mi to do świadomości ze rozumie co sie zemną dzieje i będzie mnie wspierać. Po tym wszystkim pojechała ze swoja matką zrobic zakupy na obóz, i po drodze jej matka wybuchła ,powiedziała coś strasznego ze nie wyobraża sobie naszego związku ze jestem nieodpowiedni dla niej i zbyt niedojrzały ze mam zaburzenia i zbyt silną nerwice ze nic mnie już nie zmieni ze jestem na pozycji straconej a ona jest z wykształcenia psychiatra. Wiec dziewczyna po tej rozmowie przyszła do mnie mi to powiedzieć ja cały zesztywniałem i swiat mi sie w jednej chwili zawalił, wpadłem w rozpacz ona tez ,chciałem udowodnić wszystkim ze tak nie jest, zrozumiałem ze złe robię i sie to wszystko zmieni za wszelką cenę, przytulaliśmy się ze wszystko będzie dobrze,poradzimy sobie ze ona zmieni to zdanie o mnie, bo tak naprawdę nigdy ze mną nie rozmawiała i nic nie może wiedzieć o mnie. Pozniej poszedłem do jej matki porozmawiać o tym,dlaczego tak zaatakowała mnie,a ona była własnie ze swoim bratem i oboje mnie zaatakowali ze mam sie wynosić do domu ze mam jej dać zyć że ona tez musi chodzic na terapie, ze jestem gowiarzem, manipulatorem i wykorzystałem jej córke,a jak tego nie zrobie to zrobią mi "armagedon". Wpadlem po tym w rozpacz i niedowierzanie mowilem jej ze to nie prawda ale odwrocili sie i poszli a ja wrocilem do swojej dziewczyny płakałem z nia całą noc chciałem z nią gdzieś uciec a ona rano mi powiedziała ze mam wrocić do babci na 2 dni a ona załątwi to z jej rodziną i napewno wrocimy do siebie i wszystko bedzie dobrze kocha mnie a ja ją i obiecałem jej zeby pamietala ze sie zmienię i przyrzekłem ze jej mama zdanie o mnie zmieni,a ona sama powiedziala mi ze jej mame poniosło dość mocno. Wiec zrobilem to co chciala ale pojechalem tylko do sopotu a nei do domu i nakupowałem jej prezenty , i zaczolem dzwonić czy rozmawiała z mamą a ona mowila ze jeszcze nie no wiec przestalem sie odzywac na pare godzin i i wtedy moje życie zmieniło sie w koszmar: Dostałem smsa ze sie rozstajemy ze ona nie bedzie walczyc ze swoją rodziną o mnie ze to koniec, żebym zajoł sie swoim życiem. Wtedy ja wpadłem w Panikę dzwoniłem pisałem smsy ze ja kocham ze sie zmieni ze to nie prawda co pisze ze bedzie inaczej i ze do niej już jade,wiec wsiadłem w pociąg i wracałem . Po chwili jej mama wyrwała jej telefon i zaczęła pisać smsy w jej imieniu bym dał sobie spokój i zadzwoniła do mnie nawet żebym się odczepił bo zadzwoni na policje i powtórzyła ze jestem niedojrzałym gówniarzem z intelektem 3 latka.,wtedy wyłaczyła jej komórke. Wiec ja w panice zacząłem dzwonić po jej przyjaciołach jej rodzinie wszystkich co sie dzieje zeby dala mi szanse jej matka , ze jak sie nieodzywa zglosze to na policje za zaginienie,az zaczolem pisać na matke ze kontroluje dorosłę dziecko i zwracałem sie z prośba do niej by pozwoliła jej decydować.Szukalem ja we wroclawiu na mazurach nigdzie ich nie bylo cale pienadze z alimentow ktore jeszcze dostawałęm wydałem na bilety pendolino i prezenty dla niej koło 1 tys poszło. Nie znalazłem jej 2 dni nie spałem i wróciłem do babci. I dalej probowałem z nia sie kontaktowac wtedy sie odezwała i powiedziała to samo co jej matka i dodatkowo ze ja gnębię przesladuje i zglosi mnie za stalking do prokuratury. za te smsy i telefony . Jestem załamany do dzisiaj, a tydzien temu rozpocząłem psychoterapie psychodynamiczną bo czuje ze jednak cos jest ze mna nie tak,teraz sobie uswiadomiłem ze mam naprawde nerwice i problemy psyhologiczne jakby do mnie wrocila to wiem ze napewno bym sie zmienił ale szansy juz nie chce dac,jej matka okazała sie nie wyrozumiała,mam plan teraz praca + nowe studia na PG od pazdziernika ale cierpie mocno ,bo mi brakuje tej bliskosci ktorą z nia miałem,ona była troch dla mnie jak matka,pocieszala mnie rozumiala co sie ze mna dzieje,dawala mi miłość jaka nigdy nie zaznałem., i ja to wszystko spieprzyłem i wiem ze to ja i chce to zmienic,czuje sie odrzucony. Nie wiem co robic , prosze o porade jak państwo na tym forum to widzicie.
-
Witam Mam 24 lata, zawsze lubilem sie masturbowac, zapisywalem sobie ulubione sceny itp. itd. Zawsze lubilem marzyc, duzo myslec, zapuscic sobie muzyke jakis trance np. i wczuc sie w klimat, w pewnych rzeczach perfekcjonista, jak keidys trenowalm na silowni to jak odpusiclem trening to czulem sie zle, a z ludzi ktorzy nie potrafili np. trzymac diety smialem sie w duchu ze sa slabi psychicznie. Ostatnio gdy nawet zobacze chocby obrazek z fajna dziewczyna (nawet sama twarz) lub w realu to czuje takie jakby uklucie w sercu, nie wiem w mostku scisk w zoladku sam nie wiem jak to nazwac.Tak jakbym zobaczyl ducha.Kiedys to musialem sie pwostrzymywac zeby nie obczaic jakiejs dziewczyny tylka itp. odruch bezwarunkowy. Dla mnie seks zawsze byl bardzo wazny w zyciu, poki bylo ok nie zracalem uwagi teraz jestem zalamany tym co sie ze mna dzieje. Teraz taka historia: 1.W pracy u mnie jest 10 lat starsza kobieta, zauroczylem sie i nawet snil mi sie seks z nia (to bylo z rok temu) Zawsze sie cos usmiechnalem, b ylem mily a teraz ak ja widze to zero. W dniu kobiet innej nowej pracownicy skaldalem zyczenia z usmiechem i blyskiem w oku teraz gdy ja widze to mina pokerzysty nawet niechcialbym zeby zagadala. Idac dalej jakos w kwietniu tego roku wstalem rano do pracy, dzien jak codzine ale czulem sie nieswojo jakis taki smutny be powodu, jakbym nie byl soba. Czulem sie jakbym byl pierwszy dzien w robocie zestresowany be powodu. Mialem ostra biegunke w pracy, za pare dni wyszlo mi cos na odbycie co pozniej zniklo ale bardziej mnie zdolowalo. W grudniu tamtego roku u mnie w pracy zabronili stosowania ochtonnych rekawic (paradoks, debilizm jakiegos tam inspktora, chcoiaz 95% pracownikow moglo stosowac, przez co czulem sie podle). Buntowalem sie jak przelozony mial problem to prosto z mostu walilem, teraz to tylko kwnalbym glowa i sie nie odezwal jak pi***. Za 2 tygodnie bylem na slubie i tu sie zaczelo. Do tego momentu nie bylo az tak zle jak jest teraz 5x gorzej. Bawilem sie swietnie, tanczylem m.in. z dziewczyna dawnego kolegi ktora byla bardzo mila dla mnie, wypilem sporo ale wszystko pamietalem, chcialem zachowac fason wiadomo. Wstajac rano zobaczylem ze zgubilem kase. Dostalem jakies glupie mysli ze to jej wina, cos w stylu Monika ty kurwo, co bardzo mnie bolalo bo byla mila strasznie i nawet w glowie staralem sie "zrzucic" to na innych. Teraz juz bylo coraz gorzej z miesiac mailem ciagle to w glowie ta glupia mysl na jej temat. Teraz te mysli ustaly. Natomiast to napiecie dziwny smutek popsulo mi glowe. Nawet ojciec mi powiedzialem ze mam mine jakby mi rodzine zamordowali. Mialem ju mysli samobojcze, chcoiaz nigdy bym tego nie zrobil ze wzgledu na rodzine. Ostatnio czuje sie jakbym byl 24 latkiem w skore 12 latka, jakby ludzie wmoim wieku byli starsi a ja zagubionym dzieciakiem. Wszystko jest czarne albo biale, niby poczucie humoru mam ale dystansu do siebie nie mam mimo ze tego nie pokazuje. Nie czuje sie soba , mile wspomnienia tak jakby wygaszone pamietam i zero emocji. Nie lubie sluchac muzyki ktora predzej lubialem itp. Przed tym calym cyrkiem bylem pewny siebie, z dystansem do wszystkiego, troche lekkoduch. Chociaz gdy ktos mi zaszedl za skore wiadomo wszystko ma granice. Teraz dystans do siebie mam zerowy kazdy zart w moim kierunku z ktorego bym sie zasmial biore na serio, jakby wolniej mysle, nadwrzliwy i paczliwy jestem cochiaz w yzciu moze z 3 razy ryczalem az do teraz. Nie palcze ale chce mi sie czasem. Zawsze bylem szarmancki itd. i zawsze marzylem o milej kobiecie ktora nie mialaby uprzedzen do ostrego seksu, bo ostry seks nie oznacza bycia agresywnym w zyciu, nigdy nie uderzylem kobiety i nie uderzylbym. Wracaj do wątku z masturbacja, zawsze byla dla mnie "relaksem", gdy to robilem bylem spokojny, lubialem ostre porno i np. sceny typu ze dziewczyna patrzy prosto w kamere( sceny oralne) jakby mi w oczy itp. krecilo mnie to ostre spojrzenie a ja ogladajac np. myslalem sobie ze moglaby byc ze mna zamiast sie marnowac ze jakbym o nia dbal itd. Po tym slubie gdy doszedlem podcas porno chcialo mi sie plakac, nie mialme orgazmu, tak jakby w uszach zachuczylo wiecie ocb jak sie ostro zbiera na placz. Nadal jednak myslalem o Monice te glupie mysli. Gdy to ustalo czytalem sobie problemy innych, co to jest deprasja itp. i zaluje bo sobie nawkrecalem tylko bo ktos tam pisalem o nerwicy seksualnej moze gdybym tego nie czytal nie przyszloby mi to do glowy a tak sobie wkrecilem. Teraz mam jakby lek przed porno, ogolnie ladnych kobiet,chcoiaz nie wiem moze to lek do wszystkiego, jednak predzej porno bylo odstresowaniem teraz chodze smutny a przy porno czuje lek, poczucie winy, tak jaby sex byl zly chcoiaz wiem ze nie jest, ( to takie uklucie w mostku i napiecie ), jakby zal mi dziewczyny ktora jest w filmie, tak jakbym byl dzieckiem niedojrzalym psychicznie i sexualnie bo to tylko film a to ich praca ktora wybraly. Kiedys sex z piekna kobieta to byl moj sens zycia, teraz chyba balbym sie to zrobic nie wiem. Ogolnie zawsze lubilem innych milych ludzi pzoartowalem, teraz jakby kazdy zrobil mi jakas krzywde jakby czuje uraze do kazdego, a ci najwazniejsi sa dla mnie na rowni z obcymi (wiadomo wiem ze tak nie jest ale takie mam poczucie). 2 miesiace przed tym slubem planowalem sie wyprowadzic od rodzicow (odlozylem sporo kasy), czulem sie dumny z siebie ze pracuje i zarabiam, znalezc dziewczyne na stale, mailem marzenia, teraz balbym sie cokolwiek zrobic , zyje z dnia na dzien, jestem wrakiem czlowieka. Bylem mezczyzna ktory planowal przyszlosc a czuje sie jak gowno, kazdy dzien zaczyna sie niepewnoscia, napieciem a keidys bylem spokojny, wyluzowany, nie przejmowalem sie za bardzo niczym a jak juz to sie stresowalem ale nie balem a to spora roznica. teraz kazde negatywne uczucie jest lekiem, gdy ktos by mnie obrazil kiedys bylbym zdenerwowany teraz bylbym przestraszony i najlepiej sie rozplakal. Najlepsze ze boje sie ze sie boje kobiet, rozumiecie. Nie wiem czy sie boje czy to lek do wszystkeigo ale to sie samo nakreca. chcialbym zeby bylo jak dawniej zycvie bez trosk a nie kolatanie serca jaies sciski zoladka serca czy niewiadomo czego, ciagle napiecie miesni, brak checi do czegokolwiek. Tak koncze to lanie wody o opowiesci jak glupia mysl zepsula mi glowe( napisalem wszystko co uwazam ze mialo jakies znaczenie), chociaz mysle ze wszystko zaczelo sie od tych rekawic, sami wiecie praca fizyczna w golych rekach w akordzie, "upomnienie" za zalozenie ich gdy kazdy normalny stuknie sie w glowe od czego one sa od ochrony . pewnie tu sie zaczelo a pzniej balonik pekl. Nigdy nie przypuszczalem ze spotka mnie cos takiego, nawet myslalem ze "jestem poand innymi" bo jak mozna sie czyms az tak przejmowac czy denerwowac. Zawsze u mnie byl rozsadek>nerwy. Oddalbym wszystie moje pieniadze zeby wszystko bylo jak dawniej. Ide posurfowac na yt tylko musze uwazac na miniaturki z dziewczynami w tle bo dostane zawalu (takie smutne ze az smieszne).
-
rok temu zdradziłam męża, poweidziałam mu to , ale postanowiliśmy spróbować ,tłumaczyłam że to był błąd itp Trwałó to pół roku było rz dobrze raz źle ,nieraz było strasznie ciągle wypominanie itp, no ale były też dobre chwile, mamy 3 letniego synka ,staralam sie jak mogłam ta huśtawka raz tak mnie tak traktował raz tak, sprawiła że stałam sie strasznie nerwowa , wpadłam w dołek niemoge sobie tego wybaczyć i z tym poradzic juz był 2 razy u syna na godzine i za każdym razem mnie to boli bo synek strasznie tęskni i jest mi jeszcze ciężej, wyprowadzil sie do mamy wiem ze ma kolezanke z którą psze i sie zwierza ,boli mnie to no ale ....poweidzial ze to koniec ,czy zeczywiscie tak mysli???? mówi ze hjest teraz bardziej szczesliwi be zemnie ze ja sie nigdy niezmienie itp p całą wine zwala na mnie czuje sie winna całkowicie i nieumiem sobie z tym poradzic. Poweidzial ze niekocha mnie juz co bardzo mnie abolało znmy sie 8 lat. jezdzi na imprezy itp, to znaczy ze to juz naprawde koniec nienarzucam sie mu niedzweoni nie pisze ,poweidzialam tylko ze ma mnie niewinic za moje nerwy bo jestem chora i sie lecze zeby bylo dobrze ze ma nas nieskreslac itp, niewiem czy zmieni zdanie poweidzial ze narazie jest mu dobrze bezemnie ,jezdzi sobie gdzie chce itp, czy przemyśli boje sie ze sobie niedam rady juz niemam nadziei poweidzial ze to koniec non stop płącze wiem ze mamy dziecko i musze sie dla niego starac ale niepotrafie bardzo kocham męża choc go zdradzilam ale kocham go najmocniej na swiecie, a on niechce sprobowac poweidzial ze pół roku próbowalismy i nic :* co mam robic jak dalej żyć bez niego nieumiem sie pozbierac choc staram sie prosze o rady błagam...
-
Witajcie. Musze się komuś wygadać, i zapytać czy wszystko jest ze mną ok, bo oszaleje. Może doradzicie mi co mam zrobić, bo jestem kompletnie rozbita. Dwa lata temu wyszłam za mąż. Wychowywałam syna z poprzedniego związku, a mój mąż z poprzedniego małżeństwa. Na początku chłopaki się świetnie dogadywali, my z mężem gdzieś tam się kłóciliśmy, "rozchodzilismy" na chwilę i była poprawa, również na chwilę. To było burzliwe małżeństwo, ale wydawało mi się że się kochamy i zawsze to się jakoś pouklada, że się dotrzemy. Szanowałam męża i doceniałam za wszystko co dla nas robił, dużo mi pomagał i w domu i przy dzieciach, także do tego nie mogę się przyczepić, zaś on wydaje mi się mnie trochę mniej. Zdaje sobie sprawę, że czasem w kłótni poniosły mnie emocje, powiedzialam słowa których żałowałam, on z resztą też,naubliżaliśmy sobie, mąż nawet kilkukrotnie uderzył mnie w twarz. Ale trwałam, bo kochałam bardzo. Dbałam o dzieci, o dom a ciągle coś było nie tak, i pretensje, a to nie przytulam jego dziecka, gdzie moje jak miało ochotę się przytulić to to robiło, a to moje dziecko jest za głośne, ciągle coś od niego chce, musi być w centrum uwagi, jego syn oczywiscie uzależniony od kompa i tel, nie widział świata poza ekranem i miał w dupie wszystko i wszystkich. W zeszłym roku zostawił nas ( dużo by opowiadać co do powodu, był blachy jak zwykle ale urósł do wielkości wszechświata) jakieś 3 miesiące przed nowym rokiem. Po nowym roku przyszedł z kwiatami, wróciłam, wybaczyłam wszystko, dałam szanse mimo kłótni z rodziną, która mnie namawiała żebym tego nie robiła, nie odzywałam się z dziewczynami kilka miesiecy, wybrałam męża i życie razem. I było cudownie, przez 4 miesiące. Potem zaczęło się znowu, przykre uwagi, "ściganie" mojego dziecka o byle pierdole, wszystko co złe widział wlasnie w nim, ubzdurał sobie ze faworyzuje syna, wybielam z wszystkiego, gdzie dziecko starało się, pomagało w domu ( gdzie drugi nie robił nic dalej siedząc przez kompem, wszystko kończyło się tekstem za chwilę, gram, mam rundę, nie, po co) chciało by ojczym był zadowolony, witał go zawsze przytulasem po pracy, przed również, gdzie drugi nawet nie ruszył się z przed kompa. I kiedy mówiłam coś o tym drugim, to zawsze odbijał piłeczkę i kazał patrzeć na mojego syna, zawsze go wybraniał, mój był be a tamten najlepszy. I czara goryczy przelała się, jak jego syn zaczął nagminnie kłamać, mataczyc między nami, ostatnimi czasy kłótnie były tylko przez niego, wymyślał takie historie żeby oczernić "brata" że to się w głowie nie mieści, między innymi raz dostałam przez to w twarz, bo nakłamał, wtrącał się w rozmowę, kłótnie dorosłych, a kiedy w koncu kazałam mu się zamknąć mąż mnie uderzył, przy nim, później okazało się że to co wymyślił na mojego syna było kompletnym kłamstwem. Nic go to nie nauczyło, dalej ślepo mu wierzy. Kilka dni temu syn miał urodziny, dostał od chrzestnego wymarzony prezent, chcial się pochwalić, mąż miał druga zmianę Przedwczoraj znowu była akcja, znowu nakłamał, znowu mataczyl, znowu buntował, zagrał scenkę o tym że przez nas tyle grał, że siedział w pokoju ( z moim synem większość czasu, nie sam ) wiedział że w ten sposób odwróci swoją winę od tej sytuacji. Pokłóciliśmy się, bardzo, a ja nie mam siły nic tłumaczyć, spakowałam rzeczy i odeszłam. Wszystko i jak mąż przedstawia ta sytuację wychodzi na to że to wina moja i mojego syna, Że my przegieliśmy, nie wiem z czym, że ciągle nam coś tłumaczył, i że jego limit na to się wyczerpał. Ze tylko jego syn jest w tym wszystkim pokrzywdzony. Bo sprzedał mu bajkę, że miał tak źle, a tak naprawdę żył jak pączek w maśle, tylko jest cwany. Mam nadzieję że ktoś dotarł do końca historii ostatnich lat mojego beznadziejnego zycia. Skomentujcie, doradźcie. Bo ja już nie wiem co mam robić ?
-
Czy pisanie i kasowanie wiadomości to już zdrada???
Gość odpowiedział(a) na temat w Forum Psychologia
W większości facetów, bo to jebany instynkt przetrwania gatunku. Nie odmówi jeśli nadążyć się okazja bo myślą że za każdym razem znajdą coś fajniejsze. Wszystko na początku wygląda fantastycznie, a później opadają różowe okulary i jest niesmak, wyrzuty sumienia zadreczanie się co ja odjebalem. Później nieświadomi czepia ie się swojej żony o wszytko dosłownie. Udawanie a raczej przybiera ie maski pokerowej w związku. Później seks z małżonką jeśli nic jeszcze nie wie to facet ma opory jest wycofany zamyślony, boi się zbliżenia. Gra na zwłokę aby uniknąć tych zbliżeń. Często nie jest wstanie powrócić do rytmu i sprzedaje się w gestach przy zbliżeniu, zapamiętał czegoś nowego się nauczył i poszło. Kobiety są wyczulone na takie zachowania. Dla mnie osobiście facet mąż jak to zwał to powinien to pomimo wszystko przedyskutować co się wydarzyło, jeśli ma moralność jakąś tam!? Wiem czasem w danej chwili poszła się jebac. Ale ważne jest szczerość przecierpienie porozmowie Nie gotować partnerki bo jeśli dowie się po fakcie facet straci zaufanie w jej oczach. Kobiety są bardzo pamietliwe i uwierzcie mi że zdrada po bardzo wielu latach boli w sensie tego jak można było oszukać. Nie odczuwa się tego zdrady po latach tak że przy zbliżeniu ma się 2strrt bo dotykał kopulowac z inną. Poprostu nie zaufasz już tak że możesz mu powierzyć tajemnice czy co kolwiek masz jebany dystans pomio że kochasz człowieka a jednak nie ufasz. To tak jak by ktoś dla ciebie ważny, przyjaciel by cie sprzedał do szefa że zjebales wiertarke, a później po latach chciał mu powierzyć swoje oszczędności bo mu się noga powinela, co zrobisz!? Wymigasz się bo nie ufasz, nawet jak widzisz poprawę trudno jest to przeskoczyć. Napewno bym na wojnę jako partner nie poszła bym, przy pierwszej Lini frontu nie mogła bym liczyć na tarcze wsparcia. A co do kobiet które wypierdalaj się w związki świadomie i rozpierdala ja to niestety nie mamy wpływu jako kobiety poszkodowane. Tu zależy od naszego partnera czy i na jak poważnie traktuje związek pomimo zjebania sprawy. Facet jak nie chce to jest wstanie tak poprowadzić rozmowę aby sucz opuściła,i nie miała prawa cokolwiek robić w tej sprawie. Niestety to jak facet się zachowa zależy od jego samego. Większość to duże przerosniete dzieci, nie odcięta pepowina, matka jest ważna ale nie wszystkim powinna uczestniczyć. Czy matki tyranki liczą na waszą pomoc!? Nie one lubią dyrygowac jak gowiarzem pomimo że facet dawno 3 krotnie przekroczył 15 lat. Takie mamie synek jest nie zadowolony z życia i ciągle nie wie czego che, jak ma wyglądać ta mamusia zastępcza. A jak już mu się uda założyć rodzinę to traktuje jak matkę nie partnerkę, dla tego robi sobie co chce, bawi się jak dziecko. Do puki nie zostanie zdemaskowany w tedy żal do świata, bo przecież on nic złego nie zrobił. ?No nie bawiles się synku i wyjebales baranka, a mamusia zastępcza się wkurwila i mamusia be ?. Powiem tak, nie ma co rozkminic tematu, każdy powinien pomyśleć sam jak sobie pomóc w danej sytuacji. Dorosłość nie boli trzeba tylko chcieć. Brać odpowiedzialność za swoje czyny i nie bawić się uczuciami ludzi nie ważne czy to bliski czy obcy nie wolno. Są ludzie co cierpią przez takich skurwieli czy suki. Każdy ma inną psychikę naprawdę zastanów się zanim coś zaczniesz a nie będzie to określone terminowo, dotyczy obu płoci. ?Pozdrawiam Marta z macepana.