Naturalne metody leczenia dawno już poszły w zapomnienie przegrywając na starcie z gotowymi i szybciej działającymi białymi pastylkami z apteki. No tak, dziś nie ma czasu na relaks, na odchorowanie, na masaż głowy a tym bardziej na zastanowienie nad przyczynami bólu. Wygrała łatwizna, bez względu na cenę, na ewentualne skutki uboczne, byle tylko pomogło szybko. A mnie nie tak dawno temu wprost uderzyła banalność informacji, że najczęstszą przyczyną bólu głowy jest odwodnienie. Zanim więc sięgnę po inne środki robię rachunek sumienia ze spożywania płynów tego feralnego dnia i dnia poprzedniego. Jeśli stwierdzę, że faktycznie trochę mogłam się "niedopoić", wtedy wypijam dużą ilość wody. Wiem,też wątpiłam w skuteczność takiego posunięcia... ale pomaga, naprawdę jak ręką odjął.
Przychodzą mi na myśl w kwestii naturalnych metod leczenia bólu głowy metody stosowane przez moją mamę gdy byłam mała. Pierwsza metoda to okład na czoło z posolonych plastrów ziemniaka. Druga okład z liścia chrzanowego, u którego wcześniej trzeba było stłuc łodyżkę na środku. Czy działały? nie mogę stwierdzić z własnego doświadczenia, bo sama nie stosowałam tych metod, mama twierdzi, że jak najbardziej działały i to nawet całkiem szybko. Tylko, że dziś nie wszystko co naturalne mamy jak na wyciągnięcie ręki. Nie wystarczy pójść do ogrodu ale niekiedy trzeba się nieźle nabiegać po bazarze, żeby znaleźć to czego szukamy a i to niekiedy z marnym skutkiem. Osobiście od niepamiętnych czasów ufałam temu co naturalne i w miarę możliwości tego właśnie się trzymam, zwłaszcza w odniesieniu do własnego dziecka, któremu zresztą zawdzięczam powrót na łono natury.