Emulsja micelarna EM
Zalety:
+nie podrażnia
+nie zatyka porów
+przyjemny, bardzo delikatny zapach
+natychmiastowy efekt wygładzenia
+skóra jest miękka, miła w dotyku
+przydatna w podróży: fizjologiczne pH (dzięki temu potrafi zastąpić: żel do twarzy, żel pod prysznic, żel do higieny intymnej), poręczne opakowanie, awaryjnie można obejść się bez balsamu do ciała
+przy całym tym nawilżaniu i natłuszczaniu, nie zostawia śliskiej, niebezpiecznej warstwy na dnie wanny.
Wady:
-cena
-skład (SLS, parabeny)
-rzadka i mało wydajna konsystencja
-nieefektywna, gdy stosuje się ją bez użycia wody.
Balsam MD – moja nowa miłość.
Zalety:
+nie podrażnia, a nawet łagodzi istniejące podrażnienia i stany zapalne
+nie zatyka porów
+konsystencja w sam raz
+przyjemny, delikatny zapach
+szybko się wchłania, nie zostawia tłustej warstwy brudzącej ubrania
+skóra jest miękka i gładka, głęboko nawilżona, jakby „zaimpregnowana” - zabezpieczona przed czynnikami zewnętrznymi
+pomógł mi na łokcie, które przypominały wręcz skórę słonia, raz nałożyłam naprawdę sporą ilość (wchłonęło się ładnych parę warstw, wchłonęło - a nie zrolowało jak niektóre balsamy), potem już smarowałam jak resztę ciała i wreszcie jest OK
Wady:
-cena.
Reasumując, w przypadku używania tych dwóch kosmetyków razem, ich zalety intensyfikują się, a pozytywne efekty długo się utrzymują. Co wynika z połączenia sił emulsji EM i balsamu MD:
-gładka, wyciszona, miękka skóra
-głębokie nawilżenie i ochrona przed czynnikami zewnętrznymi.