Skocz do zawartości
Forum

abccba

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    mała

Osiągnięcia abccba

0

Reputacja

  1. nie jest prostym powiedzenie sobie,że to nie byla przyjaźń,jesli tak się ona skonczyła,ale jest to pierwszy krok do tego by to sobie uswiadomic i nie tesknić.A tesknisz za przyjaźnią po prostu,bo nic dobrego zyciu Cię nie spotkało,i tamte chwile wracają do Ciebie jako jedyne piękne w Twoim życiu.Zapomnij o tym co bylo,niewarte jest to rozpaczania,poszukaj przyjazni przez duze P,o to nie trudno,czasem nie dajemy szansy ludziom,z ktorymi moglibysmy tworzyc cos wyjatkowego,bo wydaja się nudni,malo atrakcyjni,a ciagnie nas do osob bedacych ich przeciwienstwem.Zeby nazwac kogos przyjacielem trzeba niestety zjesc z nim beczkę soli.Przyjazn to nie milosc,ze kochamy bezinteresownie i mimo wszystko,przyjazn to pakt,uklad sprawdzony pod kazdym wzgledem w kazdej sytuacji.Twoja przyjazn sie nie sprawdziła,zapomnij o niej.
  2. moze jestes przemeczona na co dzien? ja mam tak,ze odczuwam wielki dyskomfort z powodu totalnego wyczerpania fizycznego,ktore nie wiem skad się bierze.podejrzewam,ze mogą to byc problemy natury zdrowotnej,moze tarczyca,hormony?przyjaciolka poradzila porobic mi podstawowe badania,ale ja nie mam do tego sily wlasnie;) wszystko sprawia mi trudnosc,nie moge się skupic,nawet napisanie tego posta wymaga ode mnie nadludzkiego wysilku...czytalas moze jakies poradniki motywujace,probowalas sztuki afirmacji?moze Tobie pomoże?
  3. Witaj. Rozumiem Cię.Raz nadszarpnięte zaufanie przestaje nim być.Ma ono to do siebie,że jego brak odczuwamy potem już nie tylko do osoby,która nas zawiodła,ale również może być często później tak,że w podobnych sytuacjach mamy z nim problem nawet wtedy kiedy spotykamy nową osobę.Warto sobie uświadomić jedno-boisz się nie nowej dziewczyny,a pewnych zdarzeń,jakie mają obecnie miejsce.Ponieważ bazują one na tych samych zasadach dlatego masz obawy.Jednak zauważ,iż do tamtej dziewczyny bardzo szybko straciłeś zaufanie,ona nie dała Ci powodów do tego,że Twoje rozterki są nieuzasadnione,bo były.Natomiast obecna dziewczyna robi wsystko by Cię wesprzeć i pomaga Ci w nabraniu wiary w związek.Na pewno nie ma nieczystych intencji.Walczyła o Ciebie,zależało Jej na Tobie,a Twoje obawy są tak naprawdę wyimaginowane.Daj szansę Jej,a przede wszystkim sobie by nie zwariować.Zaufanie to najważniejsz rzecz w związku,bez niego nie ma on sensu.Pamiętaj,że nie każda jest jak Twoja była.A teraz rzecz najważniejsza,choć dla Ciebie będzie bolesna.Dlaczego zawiodłeś Ją pierwszy swoimi obietnicami,że nie będziesz brał amfy a wziąłeś?To mógłbyć dla niej sygnał,że nie można Ci zawierzyć.Rozumiem,że bolesne było dla Ciebie jej postąpienie,może powinna była z Tobą najpierw porozmawiać,a nie od razu rzucać się w ramiona innego,ale to dobra lekcja nt.zaufania-czy nam można bezgranicznie zaufać abyśmy mogli wymagać tego samgo od innych? Powodzenia i więcej wiary!
  4. Sandro,dziękuję za odpowiedź.Myślałam o spotkaniach dla osób DDA i o kursie tańca,może to byłoby jakieś wyjście,ale nie mam sił by zacząć,jednak dziękuję.Wezmę to sobie do serca.
  5. bardzo proszę o porady,wskazowki jak zyc,gdzie sie tego nauczyc bo juz nie daje rady,popadam w obled,nie chce mi zyc,na pewno nie tak jak teraz.
  6. Witam Prawdę powiedziawszy nie za bardzo wiem od czego zacząć.Jestem bardzo zagubioną w życiu osobą.Może zacznę od krotkiego przedstawienia się i tym samym naświetlę część "swoich zmartwień"?Mam 30 lat,pracuję,jestem osobą samotną,niezamężną i bezdzietną.Tyle.Otóż ja nie umiem żyć.Nie wiem jakie i czy w ogóle,mam zasady.Nie wiem czy kieruję się jakimiś wartościami na co dzień.Jeszcze rok temu uważałam,że pewnie swoje kierunkowskazy posiadam,póki nie wdałam się w romans z żonatym.Stało się,sama nie wiem dzis czemu.Może dlatego,że od zawsze czuję się samotna,może dlatego że mam nudne życie,a może po prostu zakochałam się bez pamięci?Wiem na pewno czym jest miłość,mimo ze nie doświadczyłam jej od rodziny(DDA).I wiem też że pomimo SŁOWNYCH zapewnień kochanka nie jestem przez niego darzona prawdziwą miłością.Tkwię w impasie,ale nie ma od zycia niczego...dosłownie. Daję mu wsparcie duchowe,psychiczne,finansowe,rzadko seksualne,wzamian nie dostając nic.Jest po prostu przy mnie kilka chwil w dniu,śmieję się wtedy,mam z kim pogadać(odpadają wł.rozmowy o całej sytuacji),zapominam o poważnych kłopotach.Problem zaczyna się kiedy kazde z nas wraca do siebie a ja tęsknie,brakuje mi go i nadal jestem sama...Nie chcę bardziej psychologicznie nakreślać multum sytuacji jakie wiążą się z tą historią(np.jego żona wie).Wiem,że nic z tego nie wyjdzie,że nie będziemy razem,że okłamuje mnie na kazdym kroku i zwodzi obietnicami bez pokrycia.Tak już musi być-muszę udawać głupszą niż jestem byleby był w jakikolwiek sposob przy mnie-ja nie potrafię tego skonczyć dla własnego wyimaginowanego "szczęścia".Inaczej zupełnie nie miałabympo co wstawać rano.Ale żyć nie potrafię.Nie wiem jak.Nikt mnie tego nie nauczył,nikt nie pokazał co jest dobre a co złe,nikt nie nauczył rozmów choćby o "byle czym".Wszystko robię i zachowuję się na tzw.czuja,z różnym skutkiem.Kiedyś miałam zainteresowania,od dłuższego czasu kompletnie nic mnie nie interesuje,nie odnajduję radości w robieniu czegokolwiek.Nadludzkim wysiłkiem zmuszam się do posprzątania mieszkania(nadal z rodzicami,ciężkie warunki-brak łazienki,normalnej kuchni),do zrobienia posiłku(i tak jestem kiepską kucharską).Nie dokonałam w życiu niczego,absolutnie niczego.Śmieszne,ale ja nawet tańczyć nie potrafię,nawet na wiejskich potańcówkach(ojciec NIGDY ze mną nie zatańczył,nigdy nie miałam chłopaka,koledzy nawet jesli poprosili uciekali-deptałam po nogach).Kończę pracę,mama podstawia obiad pod nos,ze słowami że brzydka/ładna dziś pogoda i na tym koniec naszych rozmow.Kładę się i myślę o minionym dniu-kto co powiedział,zrobił...Rodzice również żyją z dnia na dzień.Marazm.Sama nie jestem w stanie udzwignąć lat zaniedbań,postawić dom na nogi-w kazdym znaczeniu tego słowa.Ja już nie marzę o swojej rodzinie,o kochającym mnie drugim człowieku,o zyciu pelnym pasji.Pomimo że wszystko w środku wyje z tęsknoty za małym,codziennym szczęściem.Czy jest tutaj ktoś,kto mnie rozumie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...