Skocz do zawartości
Forum

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla '20lat-on'.

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Forum
    • Forum Zdrowie
    • Forum Ginekologia
    • Forum Psychologia
    • Forum Żywienie i fitness
    • Forum Ciąża i dziecko
    • Forum Uroda
    • Forum Seks
    • Forum Gry i zabawy
    • Forum Humor
    • Forum Dom
    • Forum Ślub
    • Forum Hobby
    • Forum Kuchnia
    • Forum Interpretacja badania krwi
    • Forum Nerwica
    • Forum Alergia
    • Forum Konkursy
    • Forum Chirurgia plastyczna
    • Forum Kobiety
    • Forum Odchudzanie krok po kroku
    • Forum Porady prawne
    • Forum Zdrowe zęby
    • Forum Komunikaty
    • Forum Problemy skórne
    • Forum Aktualności
    • Forum Projekt Zdrowe kolano
    • Forum Kamica Nerkowa
    • Forum Żywienie w chorobie
  • Forum Zranione serce Forum Zranione serce
  • Forum męskie sprawy Forum męskie sprawy
  • Forum Muzykoterapia Psychoterapia Arteterapia Forum Muzykoterapia Psychoterapia Arteterapia
  • Forum Schizofrenia Forum Schizofrenia
  • Psychoterapia Psychoterapia
  • Tabletki antykoncepcyjne Tabletki antykoncepcyjne
  • Aktualności Aktualności
  • Małżeństwo Małżeństwo
  • Depresja lęk natręctwa fobie i inne Depresja lęk natręctwa fobie i inne
  • Samo Życie Samo Życie
  • Forum Psychologia bez spamu Forum Psychologia bez spamu
  • Zdrada Zdrada
  • Forum Astma Forum Astma
  • Serce Serce
  • Nietypowe problemy miłosne Nietypowe problemy miłosne
  • Drukarnia Drukarnia
  • Samotność Samotność
  • WIADOMOŚCI Z POLSKI WIADOMOŚCI Z POLSKI

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


About Me


Płeć


Miasto

  1. Mam 20lat mam 186cm 2lata temu ważyłam 72kg zaczęłam brać microgynon21 i przytyłam do 80..::( załamałam się i je przestałam brać mówili że schudne. ćwiczyłam i nic dieta nic nie-pomogła..:( nie-brałam anty długi czas 1.5r teraz zaczęłam brać stedirli30 i przytyłam 9kg:( przepisał mi lekarz teraz harmonet boje się ich brać ze przytyje znów:( jestem wręcz załamana nie wiem co mam robić... myślałam że od tarczycy bo mam niedoczyńość on pow że to niema nic wspólnego brzuch mam wzdęty.. pow ze dużo jem to od tego a ja po tych tab(sterdiril)czuje się pełna i nie jem jedynie ciągle pije bo mnie suszy... Ja już nie mam ochoty na siebie lustrze patrzeć
  2. Gość

    Kłótnie podczas wyjazdów partnera

    Witam. Jestem z chlopakiem 1.5 roku mamy po 20lat. On wyjezdza daleko do pracy i widujemy sie 2 razy na 3 tygodnie. Jak go nie ma to ciągle sie klocimy o byle co. Musze miec zawsze czas dla niego. Latwo sie obraza na mnie. Musze byc zawsze do jego dyspozycji. Ostatnio wpadlo mi w rece jego haslo na pewien portal spol. I weszlam tam z ciekawosci. Pisal tam z innymi dziewczynami. Z jego eks. A w tamtym roku sie z nimi umawial.
  3. Mam16 lat. Choć wydaje się, że w tym wieku zbytnio nic nie mogę wiedzieć o życiu, wiem bardzo dużo niż się cokolwiek komuś wydaję. Od małego nabijano się w szkole ze mnie - byłam tężą(ale trochę) blondynka, zawsze miałam krótkie włosy, brzydko się ubierałam( w ogóle nie dbałam o siebie) i mam bardzo brzydkie nazwisko z którego i do dziś się czasami wyśmiewają. Od podstawówki byłam wyszydzana, dyskryminowana itd. Szczególnie przez chłopaków i starsze dziewczyny. W gimnazjum mój wygląd się zmienił schudłam, urosły mi włosy i zafarbowałam je na brąz( każdy mówił że o wiele inaczej..nawet jak przyszłam do mojej nauczycielki z podstawówki..) itd. - zachowanie w stosunki mnie się zmieniło, byłam lubiana itd. Ale tylko przez krótki czas, ponieważ w 2klasie zaczęłam coraz częściej farbować włosy( bardzo szybko rosły i myślałam że nic ich już nie zniszczy,były bardzo mocne), schudłam jeszcze bardziej, włosy zaczęły mi wypadać, łamać się stały się okropne, bo kiedyś przez przypadek zafarbowałam na czarno( przetrzymałam dłużej farbę ). Wszyscy nadal zmienili do mnie do zachowanie jak w podstawówce, chłopcy zaczęli mnie wyzywać,wyszydzać się ze mnie itd. W ogóle wszyscy się ode mnie odwrócili, zaczęli mnie unikać. Zawsze byłam wyzywana w szkole, czy to w gimnazjum czy to w podstawówce. gdy wyglądałam dobrze byli dla mnie mili itd. gdy źle aroganccy i lekceważący w stosunku do mnie. Miałam autorytet, gdy tylko ładnie wyglądałam. Teraz chodzę do liceum, zaczęłam 1 rok. Zmieniłam się naprawdę na lepsze przytyłam, włosy wyładniały jednak dalej pozostała uraza. Dziewczyny, które mnie nie znały w nowej klasie nabijały się ze mnie natomiast wszystkie inne było OK, między sobą(nie wiem nawet dlaczego)takie paniusie. Więc przepisałam się do innej klasy. Teraz mam taki problem , że gdy wyglądam ładnie pomalowana czuję się pewnie, gdy brzydko wyglądam zachowuje się całkowicie inaczej, chcę pokazać , że jestem fajna,gadam bzdury, wstydzę się i nie panuje nad sobą. Nie zachowuje się jak ja. zaczynam się popisywać.Próbuje być ciekawsza, czasem jestem jednak wulgarna itd. , unikam kontaktu wzrokowego i w ogóle rozmowy z ludźmi..Nie jestem sobą. Natomiast,gdy wyglądam dobrze to pcham się wszędzie, żeby z kimś pogadać i jestem delikatna i kulturalna, czuję się pewnie.. Po prostu boję się najbardziej krytyki ludzkiej, gdy mam źle wyglądać w szkole wolę się ukryć, pójść do domu. Nie panuje nad sobą. Chcę nie myśleć o wyglądzie ale to teraz jest najgorsze-nie potrafię. A wynikło to z tego i zauważyłam, że gdy ładnie wyglądam są dla mnie milsi a gdy źle już dalej jestem zlekceważona. Mam takie coś że czasami wyglądam super a czasami okropnie. Może dlatego że już schodzę do swojego koloru, włosy się nie układają i się czasem maluje a czasem nie (przyjaciółka też mi nie wierzyła póki sama się nie przekonała) W ogóle teraz gdy nawet wyglądam dobrze wstydzę się zagadać( tak jakbym wyglądała brzydko). Robiłam dużo testów na internecie i okazało się, że mam prawdopodobnie nerwicę. Ja od siebie pragnę, aby każdy traktował mnie tak samo czy wyglądam źle czy dobrze..:( Boję się odtrącenia. Czuję, że ludzie ciągle o mnie mówią, jeżeli gdy coś szepcą to o mnie, że mnie ktoś ciągle obgaduje. Nie potrafię mieć swojego zdania,szybko się wycofuję. Po prostu czasem mogłabym konie kraść, a czasami mam takie stany depresyjne,że myślę nawet o samobójstwie. Mam problemy w szkole, dobrze się uczę tylko nauczyciele za dużo wymagają. Dostaję nerwicy gdy myślę o szkolę. Uczę się całymi dniami i tak mnie nie lubią i niektórzy do mnie pyskują i lecę na trójach( nowa wychowawczyni bardzo mnie nie lubi, dlatego że się przeniosłam, w ogóle ona ma taki straszny charakter-boję się jej. Mam kłopoty z koncentracją oraz mam słabą wolę.jestem impulsywna często zmieniam zdanie. W domu brat co chwilę mnie wyzywa, ojciec też, mama w ogóle nie sprząta ( nawet nie okurza tylko umyje naczynia i myśli że to koniec) Wszystkie porządki są na mojej głowie. Nawet na Święta może być brudno a im to nie przeszkadza...Nikt nie docenia mojej pracy. Łatwo mnie wyprowadzić z równowagi. Za bardzo ufam ludziom, gdzie coraz częściej to wykorzystują(wiele fałszywych przyjaźni ).. nie potrafię mieć własnego zdania i np. sama coś wybrać. Mam także takie coś ,że gdy się z czegoś tłumacze i tak sądzę, że ktoś mi nie uwierzy. Rozumie mnie jedynie przyjaciółka. To ona podtrzymuję mnie na duchu no i chłopak z którym chodzę 2,5 roku ( ma 20lat),ale on nie wie o wszystkim bo kiedyś mi powiedział,że histeryzuję a teraz od roku jeździ jest we Francji i przyjedzie na te dopiero . Tak na prawdę to jestem opanowaną, spokojną, bardzo wrażliwą i kulturalną osobą. Jednak często udaje kogoś innego. Czuję się bardzo samotna i bezradna. Proszę o pomoc, na prawdę nie histeryzuję, a mało kto chce mi uwierzyć, bo w końcu co za problemy może mieć nastolatka..Jednak gdy za szybko chcę być dorosła, zaczyna rozlewać smutki w alkoholu i czasem podpalać ( od 1 gimnazjum,kiedyś by mi to nawet przed myśl nie przeszło żeby się malować itd.)Jednak teraz skończyłam z tym, tak od czasu do czasu tylko..) Czasem także za bardzo analizuję pewne sprawy i myślę co by to było gdyby.. oraz zachowuje urazy głęboko w pamięci.. Teraz do tego była mojego chłopaka ( z która chodził przez niecały miesiąc,znajoma z gimnazjum) czepia się mnie już nie osobiście jak w gimnazjum ale dała np. ostatnio komentarz na portalu społecznościowym pod naszym zdjęciem na jego profilu że życzy mu szczęścia ale nie ze mną. Chłopak nie chce nic jej mówić bo mówi, że wtedy bardziej będzie się czepiać czy ma rację ? PS. Chciałabym jeszcze się zapytać o jedną rzecz. Jeszcze rok temu miałam zaufanie brata mojego chłopaka, który ma 25lat. Zaczęłam kolegować się z ich taka sąsiadką co ma 23 no i ona udawała moją przyjaciółkę i dla mnie była słodka itd. a tak naprawdę pewnie chciała mnie raczej skłócić. No i on już mnie tak nie lubi od tej pory jak z nią się zaczęłam kolegować, jednak skończyłam tę znajomość. Dopiero przyjedzie na wakacje bo jest za granicą z 2 bratem . Nie chcę przez moją naiwność stracić zaufania.Tak mi wstyd..Czasami zaczął mi już tak dogadywać i wyśmiewać się trochę i mnie unikać ( gdzie jeszcze kiedyś bardzo mnie lubił ufał mi i nawet powiedział mi na sylwestra tamtego roku, że nie wiek jest ważny tylko to co ma się w głowie:)) ale cóż zepsułam wszystko.Zerwałam znajomość z tamtą dziewczyną nie trak oficjalnie, ale już z nią nie trzymam, staram się niej unikać jej. Chciałabym podkreślić, że drugi brat mnie lubi oraz że gdy mój był w Polsce to przesiedziałam tak całe wakacje i w tamtym roku też,ponieważ jego mama traktuję mnie jak córkę. PROSZĘ O ZROZUMIENIE I O POMOC, CHOCIAŻ O JAKIEŚ RADY. Zdesperowana
  4. Witam wszystkich odwiedzających mój temat oraz prosiłbym o jakąś poradę. Jestem mężczyzną, mającą 20lat, studiującą "Bezpieczeństwo Narodowe". Jestem już 4lata po wypadku i już jest wszystko dobrze ze mną. Mój problem polega oczywiście o dziewczyne i jej rodzinę. Zacznę od początku: Przed maturami, prawem jazdy. Matka mojej dziewczyny gadała że nie zdam prawa jazdy, że ciężko i różne rzeczy wymyślała że sobie nie poradzę itp. Z maturą było tak samo. A prawo jazdy zdałem za pierwszym, maturę znakomicie napisałem tak samo za pierwszym razem, że ją zdziwienie złapało ogromne. Urodziny miałem, nie raczyła mi złożyć życzeń, aż doszło do późniejszych sytuacji. Gadała na mnie, obgadywała, ciągle stawiała w złej perspektywie przed każdym. Taki przykład: wyszłem z koleżanką przejść się, pogadać. A raptem za jakiś czas się dowiedziałem od niej, że ja z nią chodziłem za rękę, a nic takiego nie miało miejsca. Gdy przychodziłem do dziewczyny, szliśmy do jej pokoju, zamykaliśmy drzwi. Rozmawialiśmy, ale widziałem przez okno w drzwiach (Po cieniu), że ktoś stoi w drzwiach i nadsłuchuje. I takie rzeczy miały miejsce, bo po czasie ją przyłapałem. A potem opowiadała znajomym, rodzinie. Rzeczy wymyślone, poprzekręcane. Jednym słowem no gadała na mnie na okrągło, tylko sens w tym że nie prawde. Miałem 19 lat, z dziewczyną się pieścimy czy coś matka bez zapkukania czy coś no wchodziło na chama, nic nie można było zrobić. I tak było na okrągło czy jej ojciec, czy matka tak non stop było, pojedziemy gdzieś, zabiore ją na obiad, czy kolacje to non stop są telefony co jakieś 15min ma telefon od rodziców co oni mają zrobić np. czy sprzedawać samochód . A według mnie nie powinno mieć to miejsce, bo powinna mieć życie prywatne z chłopakiem, chcemy spędzić ze sobą w cztery oczy czas. No i gdy przychodziłem na okrągło miała dzień, w dzień kłótnie z matką za nic. No, a dziewczyna normalne nerwy (Płakała). SIę wkurzyłem i już tam nie chodzę do niej. I od tego momentu, gdy nie chodzę to się nie kłóci z rodzicami, ma na okrągło telefony, odbiera ( zakazałem jej i powiedzialem że chcę mieć trochę czasu prywatnego z nią). a ona z tym nic nie robi. Mamy obydwoje po 20lat, chcę żeby przenocowała u mnie to się prześpimy razem bo to normalne chyba, to rodzice np jak wczoraj zrobili jej awanturę, że oni nigdy nie chcieli żeby u mnie ona spała. A dziewczyna kłamie że jak przyjedzie to nie śpimy razem, nic nie robimy ze sobą. Ostatnio pojechali na wakacje i dziewczyna zaprosiła mnie do siebie, ale wszystkim powiedziała że niby u mnie śpi. Kolejne kłamstwo. Nie rozumiem jak to można ukrywać takie rzeczy związane z chłopakiem po 4latach. To jest paranoja według mnie. SIę wyżywa na mnie, kłótnie, pieprzy i pieprzy rzeczy nie normalne, wymyślone. Gdy ja nic nie robię to ona mi robi jeszcze z tego problem. Kolejna sytuacja np. z ubiorem. To proste, każdy chyba facet nie chcę żeby ich dziewczyny, kobiety. Chodziły w miniówach, odkrytych koszulkach. A ja jej zakazałem, powiedziałem ze mną chodzisz to zakładaj nie ma problemu. Ale jak bezemnie to masz zakaz. NO to jej odpowiedz była : "dobrze, obiecuję". Jak ze wszystkim jest do czasu i jej matka taka jest i jej doradza tak żeby było jak najwięcej u dziewczyny widać. A ona na to idzie i tak chodzi. Wszzystkie swoje obietnice zresztą łamie. Wczoraj myślałem i nie mogę jej wierzyć, co do obietnic. Jest wszystko tak jak ona chcę, a jak czytałem to muszę to zmienić. Żebym to ja mówił co i jak ? A co o sprawach sexu to was wszystkich zaskocze. Po ponad 4latach z dziewczyną nie uprawiałem sexu, no lody, pieszczenie było, nie ukrywam. Ale 20letni mężczyzna potrzebuję sexu, a ona nie rozumie. Bo jak to powiedziała kiedyś, kiedyś jej mamusia to po ślubie. I ja nie wiem, czy ona jeszcze nie znalazła sobie tego już wybranka (mnie). ? Bo nie wiem kompletnie co ja o tym mam myśleć. Z pieniędzmi, kupowałem jej wszystko, co chciała to robiłem tak żeby to było. Ona pracuję i mi nic, nawet prezentu na urodziny nie raczyła kupić (nawet czekolady), bo sam gest się liczy. Bo zbiera, zbiera. A ja też chcę zebrać, bo u mnie trudniejsza sytuacja w domu, i na swoje dalsze plany żebym miał, to tylko wie że mam to byś mi kupił, byś mi kupił. Ja mówię, że nie. Jej matka gada jej że to chłopak, kupuję itp. JUż takie można powiedzieć zagrywki popieprzone. Non stop słyszę: " Znajdź sobie inną" A powiedziałem jej jakiś czas temu że jeszcze raz usłyszę to od niej to się bardzo pogniewamy. Ona na okrągło to mówi, tylko jest problem taki że ja nie umiem się na nią gniewać, chcę żeby było jak najlepiej. Jej ojciec niby taki cicha woda był, a teraz dopiero widzę jaki to jest ***, bo on też na to wszystko gada. Przecież to moim zdaniem się powinno chcieć szczęścia dziecka, a nie swojego szczęścia. I właśnie moje pytanie brzmi: CO ja z nią mam robić?? Mówiłem jej sobie wybierz, ja albo rodzina.. TO wielki problem jeszcze robi. Niewiem jak do niej podejść mam. Pomóżcie mi was wszystkich proszę, każda opinia się liczy. Co ja ze swoją dziewczyną mam robić i jej rodzicami. tzn co mogę zrobić ??? Jak wy odbieracie to co tu wypisałem ??
  5. Gość

    provblemy duze/szukam pomocy

    jak zaczac zeby kazdy zrozumial ? moze zaczne od teraz: mam 20lat. i dwuletnie dziecko... spedzam z nim cale dnie soedzac w domu...a dlaczego w domu? wlasnie..bo boje sie wyjsc z domu...mam prpblemy z byciem soba...nie wiem jaka jeatem mam wrazenie ze cale moje zycie bylo udawane. problem z uczuciami nie potrafie zyc tu i teraz... ciagle zawiecha w glowie... dIecko to czuje mie wiem jak to zmienic... dalej problem z kontakyem.z.innymi nie umiem rozmawiac z ludzmi nie jestem soba jak z nimi rozmawiam.w domu jesyem inna a na zewnatrz jak wychodze inna... prZeraza mnie to bo nir wirm kim jestem... zastanawiam sie czy to wina tego ze nie mam z nimikim kontaktu i aoedze w domu...otoz... myslalam i myslalam i co? past. dziecinstwo... bylam bita przec ojca... ok wyzalilam mi sie wyplakalam .... dalej cos nor tak przyjechala mama zoatawila mnie na dwa lata jak bylam mala... ok... nie mam do nikogo zalu o nic...tylko dlaczego aie czuje taka nieswiadoma???Zadzumiona... dalej czulam sie tak od zawsze jak tak mysle podstawowka gimnazjim ... cale zycie chyna nawet przedazkole... nie pamietam ogolnoe z dzoecinswa wiele .. ale powiedzcie mi dlaczego z wieku przedszkolym mala dOewczynka chce calowac soe z chlopcem?? ok jeszcze nic. czasem sni mi sie seks z ojcem... Masakra. wtf? why??? dalej mialam kolege byl atarszy o 10lat przyjaciel rodziny lubil bawic sie w karty pozniej prEgrywal a ja mialam mu robic kary za to.... pozniej pisanie po plecach co to jest.zgadywanie. dzisiaj zastanawiam sie on chyba byl podniecony... nie ogarniam w ogole nic nie pamietam. matka nir dala mi miloaci sama miala jakies problemy dzis zwala na ojca psychopate. nir mam nikogo normalnego kto sam z sieboe by aie otworzyl i pokazal jak wyglada zycie czu sama moge to zmirnic. czy bylam molestowana?? nie kestem swiadoma w ogole rzeczy robie wszystko tak jak inni na mnoe patrza i ludzie widza ze ze mna cos nie tak. wiec co mam zrobic kochani jesyem zalamana .. z dzieckiem jak gdzies wyjde mie potrafie zdania powoedzoec gloa mi sie lamie rece opadaja..a i wspomne ze narkotyki zazywalam twarde...mialam zle sytuacje przyjazn sie rozpadla z mojej winy bo oczywisxie trzymalam w sobie bardzo duzo emocji podczas brania a na koniec wybuchlam... rowniez mialam duzo seksualnych orgii zastanawiam sie dIsiaj czy to jakies tlumione emocjeczy co sie dIeje .... dzis chcr zyc normalnir siedzirc w domu alr byc soba dla kazdego...nie wiem co moge mowic a czego nie. nie ifam ludziom..tyle prpblemow...prosze powiedziec czy to choroba. ... ogolnie nir jestem swiadoma siebie. chhce znac powod dlaczego.
  6. Gość

    Wewnętrzne rozdarcie

    Witam! Jestem w ciezkiej sytuacji przez ktora nie spie po nocach od pol roku! Jestem z chlopakiem prawie 3 lata, choc mielismy duzo ciezkich chwil, ale wynikaly z tego ze oboje bylismy swoimi pierwszymi partnerami (w wieku 20lat), ale jakos czesto na odleglosc ciezko nam sie dogadac... Oboje jestesmy nieco dziwaczni, chlopak za bardzo nie wie jak sie obejsc z dziewczyna choc mu mowie ze czasem np,chcialabym wyjsc gdzies na kolacje czy do kina... Ma niska samoocene i wmawia sobie ze nie da rady w pracy. Ukonczylismy chemiczne studia(mgr) gdzie sie poznalismy, a on robi kurs informatyki... Chcialam bysmy razem wyjechali za granice, jemu nie podobaly sie wybrane przeze mnie kraje, ja nie chcialam zas jego Anglii czy Polski, bo takie tylko wchodzily w gre... Napisalam do kilku krajow, dostalam sie do jednego na doktorat i teraz tu jestem i jest swietnie, robie wspaniale rzeczy... Ale on nadal siedzi w Polsce, mowi ze kiedys w koncu dolaczy jak bedzie pewien z da rade... A koles przeciez jest naprawde zdolny, rowniez jezykowo... Mamy troche tez milych wspomnien, ktore wyciskaja mi lzy gdy pomysle ze moglibysmy zerwac... Wszyscy bliscy radzili mi od zawsze zerwanie... Ale my czulismy sie sobie bliscy. Teraz minelo prawie pol roku, chodze smutna i samotna... widzielismy sie dwa razy po dwa dni w tym okresie... Ale najgorsze jest to, ze poznalam przypadkowo zupelnie kogos kto jest ulepszpona wersja mojego chlopaka...spedzamy cale dnie razem w gabinecie, zartujemy... Uwielbiam jego towarzystwo. Cos mnie tknelo ze za bardzo sie do niego zaczynam przywiazywac, jak do mojego chlopaka kiedys.. probuje unikac kontaktu, walczyc ze soba...udaje sie, ale nie na dlugo... Co mam robic? Chlopak mnie kocha i jest wrazliwy, ale ja nie jestem pewna co czuje ale wspomnienia mile z nim nie daja mi zyc i wyciskaja lzy... najlepsze rozwiazanie to chyba zostac sama na zawsze...
  7. roku temu co graniczyło z cudem za duzo dlugoletniej przemocy ze strony ojca potem partnerow,wiem dzis ze to jego wiek odegral tu najglowniejsza role dla mnie jak i fakt iz jest on terapeuta od uzaleznien od alkoholu ja mam 36 l on 51l. oszukiwal mnie od poczatku mianowicie dopiero po 4 miesiacach naszej znajomosci dowiedzialam sie ze jest zonaty nie chcialam niczyjego zycia rujnowac on zapewnial ze sie rozwiedzie wytlumaczyl ze zona jest od niego starsza o 20lat i mieszkal z nia az tak dlugo podtrzymujac malzenstwo bo nie musial za nic placic tylko spiac u niej znaja sie 23l malzenstwem byli 8lat i tylko jeden stosunek mieli przez te wszystkie lata uwierzylam w dekl;aracje zapewnienia i milosc od niej dowiedzialam sie ze mnie oszukuje ze starali sie o dziecko i do tego poznalam jego kochanke i tu chyba zaczyna sie moj dramat bo kochanka co prawda w moim wieku ale wygladem i cala reszta mi nie rowna i co ciekawszego bedac w takim trojkacie on nigdy nie mial problemow ze wzwodem stosunkami wrocil trzykrotnie do zony teraz znow jestesmy razem jedno to to ze mysl ze jest ze mna mniej bolaly krzywdy ktore mi wyrzadzil drugie to swiadomosc nie przyjmuje ze tacy ludzie sa naprawde jego zdradzily dwie kobiety wiec znal ten bol nigdy nie potrafil wytlumaczyc tego co zrobil ale zawsze zapewnia o szczerych intencjach i naprawie bledow przy czym staje sie impotentem twierdzac brutalnie ze tyle tego w swoim zyciu przerobil ze teraz nie musi boli strasznie dalam mu wszystko co mialam najcenniejsze z calego serca o on depcze to do dzis mowiac zmeczony jestem nie staje mi albo staje a w trakcie opada rani jak brzytwa faktem jest ze wyludzil ode mnie 28tys i nie tylko mnie uwodl i oszukal ale tylko moje zeznania przyczynily by sie do aresztowania go wiec samo sie nasuwa ze jest ze mna ze strachu pozostawil wiele pytan bez odpowiedzi nie radze sobie juz weryfikujac i wylapujac kolejne wnioski przykre ale przwdziwe w momencie gdy mowie ze chce sie rozstac wtedy on mi na to ze dziad mi sie znudzil i ze go wypedzam a sam fakt ze brakuje mi od niego czulosci zrozumienia milosci dotyku jest przerazajacy i mowi ze nie jest zaangazowany emocjonalnie w zaden sposob ze mna nie rozumiem dlaczego ciagne to wszystko jeszcze jak mam 1000wizji odnosnie przyszlosci i 1000prawdopodobienstw na wlasnie takie zakonczenia
  8. Gość

    Ilu partnerów seksualnych miałyście?

    Mielismy tu odpowiadac na pytania a nie oceniac ludzi... kurcze kiedy kobieta jest po30 i co noc ma innego to jest wolna kobieta ale kiedy takie w ok 20 maja za soba sex z kilkoma roznymi facetami to puszczalska, mala dziwka, gdzie sa rodzica itp wypowiedzi... ja mam 20lat i ze swoim 5 jestem aktualnie:) oczywiscie jemu powiedzialam ze jest drugi:p o nim slyszalam rozne historie ze przede mna mial pelno, inna wersja ze ja jestem pierwsza, on stwierdzil ze pierwsza wersja jest prawidlowa, ale podczas pierwszych stosonkow wyszlo jego klamstwo bo byl troche nieporadny XD
  9. Nie mam ochoty na seks. Co może być tego przyczyną? Mam 20lat, jestem atrakcyjną kobietą, aktywną, z charakteru od dzieciństwa rozrabiaką i typu "wszędzie mnie pełno" (piszę to by zaznaczyć typ osobowości), mam fantastycznego, przystojnego chłopaka, jesteśmy razem pół roku, współżyjemy jakieś 3 miesiące. Oczywiście mam przyjemność z tego, że spędzamy razem czas, całujemy, pieścimy, jednak wcale nie mam takiego pociągu czysto seksualnego. Seks mógłby dla mnie wcale nie istnieć. Jako nastolatka nie masturbowałam się, nie szukałam w necie filmików pornograficznych etc. ;-) Choć nie powiem, że nie fantazjowałam...nawet ze sporą dozą wyobraźni. W związku układa nam się super, na studiach też, nie mam jakoś dużo stresów, śpię po 5-8 godzin dziennie, zależy czy są kolokwia jakieś, problemów hormonalnych nie zauważyłam - miesiączki mam regularne. Problemy psychiczne - zostawili mnie rodzice, ale stosunkowo młodzi dziadkowie wychowali mnie i siostrę jak córki, więc nie ma w tej kwestii traumy czy coś, jedynie siłę, że swoim przyszłym dzieciom, nigdy czegoś takiego nie zrobię. Starałam się opisać sytuację z wielu stron i pod każdym względem najczęściej podawanych przyczyn. Nie wiem co mam myśleć, oczywiście dbam by mojemu chłopakowi było dobrze, ale też chciałabym mieć taką ochotę na niego jak on na mnie. Co o tym sądzicie, czy powinnam coś zrobić?
  10. Makowski jeszcze kilka lat temu też bym tak odpisała .Ale życie jest jak pudełko czekoladek i nigdy nie wiesz na jaka trafisz jak mawiał Forrest Gump..Czsaem tak jest ,że żyjesz z kimś całe życie i masz poczucie,że jest ok bo szczerze nigdy z nikim innym nie byłam.Wielu ludzi ,żyje w takich związkach i ja pewnie żyła bym tak jeszcze kolejnych 20lat ale pojawił się on zrobił mi pranie mózgu i teraz już tego nie zmienię.A to ,żego kocham to prawda.Wyparłam to ze swojej świadomości że wydawało mi się ,że tak jak żyję jest dobrze ale po tym jak byłam z nim wiem czym jest pożądanie,miłość i wiem,że choć przez całe zycie wydawało mi się ,że mamudane małżeństwo nigdy nie byłam tak blisko z mężem jak z nim.Pisałam o tym wcześniej więc nie chcę się powtarzać.Ktoś kto tego nie doświadczył nigdy mnie nie zrozumie i nie liczę na to.Ważne ,że ja zaczynam odzyskiwać poczucie własnej wartości.Narka
  11. Witaj ,,Franca"myślałam,że już o mnie zapomniałaś.Wiem ,że obie macie rację tylko tak trudno uwierzyć w coś co z punktu widzenia normalnego człowieka jest nierealne.Nie mamy po 15lat jesteśmy dorośli i świadomi swoich uczuć i odpowiedzialni za to co mówimy i robimy.Można coś powiedzieć w afekcie i pózniej się tłumaczyć ale jak można brnąć w coś ze świadomością ,że kłamie się i za moment zniszczy komuś psychikę i życie.Przecież musiał to wiedzieć?To nie był jednorazowy skok w bok tylko wmawianie mi miłości.Podziwiam jego żonę jak ona się z nim kocha po tym wszystkim.Ja nawet nie dopuszczam myśli żeby mnie ktoś dotknął.Ostatni raz zrobił to on.Może facetom nie przeszkadza brak miłości w tych sprawach ale ona jest kobietą.Tolerowała jego wcześniejsze zdrady i teraz jest z nim nawet po tym romansie.Co się czuje mając taką świadomość?Oni oboje są chyba wyprani z uczuć.Więc czego ja wymagam?Jeżeli żyją tak od 20lat bo pierwszy raz zdradził ją miesiąc po ślubie to czym jest dla nich miłość ?Ożenili się bo była w ciąży .Żyją w swoim zakłamanym świecie oszukując się nawzajem.A ja liczyłam na zrozumienie.Żałosne co?A jeśli chodzi o Twoje pytanie Niemamnie to mieszkamy od siebie ok12 kilometrów ale codziennie przejeżdżam przez jego miejscowość do pracy na szczęście mieszka na bocznej ulicy.Czasem mijam ich jak jadą z pracy.Tyle .Kiedyś pracowałam w mieście tym co on ale teraz pracuję w innej miejscowości więc na siebie nie trafiamy.Mój mąż jednak tam pracuje więc pewnie widzą się często bo o tej samej godzinie wracają z pracy.Ale nie rozmawiamy o tym.Kiedyś czasem wspominał jak był wypity i go naszło ale teraz nie .Idę spać za mną ciężki dzień w pracy i jeszcze córcie piszą matury więc dodatkowy stres.Może uda mi się zasnąć pa
  12. pisze bo tak naprawdę nie mam pojęcia co zrobić aby poprawić swoje życie.Żyje w domu w którym na pozór osoba co zawita powiedziałaby że to zwykła nieco uboga rodzina mąż nie pije nie bije o awanturach też nic nie słychać.Ojciec mógłby być określony jedynie trudnym charakterem bo kto z nim zacznie rozmawiać to tylko słychać że kapitalizm jest zły i bee i to najgorsza osoba że politycy tylko rozkradają Polskę że nie ma pracy i tak dalej osoba kompletnie antyrządowa.Osoba która z nim troche przesiedzi może i to jakoś przecierpi ew wda się w rozmowę i tak dalej co tylko daje tatusiowi energie do ,,zmuszenia" swojego rozmówce do przyznania mu racji a jak nie to mógłby wciąż te same argumenty powtarzać aż rozmówcy braknie sił przekonywać do swoich racji nawet jak przyzna mu racje i wdadzą się w ,,gorzkie żale" jak to kiedyś było pięknie zanim nastał kapitalizm ogólnie z jego słów stworzysz sobie utopie.W domu jest to samo codziennie złodziejstwo kiepska polityka kryzys brak pracy ogólnie zrzędzenie to cały jego zakres rozmów.I będzie na siłe to gadać i gadać nawet ceną przekrzyczenia nie widząc tego że temat już półgodziny temu się zmienił i tak będzie gadać nawet jak nikt go już nie słucha.Nawet jak będzie inny temat w którym się dołączy to i tak w góra 5 min potrafi przekształcić w kryzys i brak pracy.Nie potrafi zrozumieć tego że mamy tego dość że to wiele razy powtarza że już na pamięć znamy to co mówi.Uparcie twierdzi że taka jest prawda że prawda w oczy kole i chyba uroił sobie że cały świat nie chce znać prawdy.Ojciec stracił prace z 3 lata temu pracował w niej ponad 7 lat jego zawód jest już dawno wymarły bo jest ślusarzem więc można powiedzieć że prace mu ciężko znajść i wciąż to przeżywa tylko że swoje żale przelewa na cały świat jak to świat go karze i że on nic nie może zrobić.Tylko że nie przyjmuje sygnałow z otoczenia że wciąż jest jak zacięta płyta i ludzi mają go dość.Matka już nawet nie próbuje walczyć idzie spać i nie słucha tego.Ja mam pokuj na poddaszu i też da rade z nim kontakt ograniczyć tylko że to sprawia że ta rodzina jest czymś bardziej w sensie uni finansowej matka bez kasy ojca którą kiedyś w procesie sądowym jako odszkodowanie i z tych oszczędności teraz żyje i kasa matki która jest szwaczką tworzą możliwość utrzymanie tego domu jedzenie opłaty i tak dalej.Więc matka nawet odejść nie może bo nie stać jej na to.Teraz to życie w jakiejś pułapce z osobą która jest swoistym katem.Zawsze w niedzielny obiad jest ten temat i nawet wtedy nie można zjeść w spokoju.Czasem mam chęć wtedy wziąć nóż i przeciąć sobie żyły przy nich aby wreszcie zrobić jakiś wstrząs w domu i otrzeźwienie ojca potem trafie do szpitala może z upływu krwi i zrobić przy ludziach i rodzinie dalszej awanturę i ochrzan na rodziców sprawić żeby odbudować ten dom od nowa może wymusić jakiegoś psychologa na terapie rodzinną cokolwiek byle ten dom był domem a nie tylko budynkiem z 3 ludźmi którzy nie rozumieją swoich potrzeb.Śmieszne jest w tym że człowiek który już w miare ukształtowany psychicznie (20lat) ma pragnienia małego dziecka o normalność rodziców I wyszło z tego wylanie żalów i smutków .... ktoś wie jak spróbować odbudować rodzine ???
  13. Gość

    Rozstanie, zagubienie

    Hej, od dwóch miesięcy zmagam sie z problemem. Rozstalam sie z chlopakiem,uznalam ten zwiazek za toksyczny. Mam 20lat a mimo to martwie sie,ze to bedzie moj ostatni zwiazek i,ze samotnosc w przyszlych latach sprawi,ze pozaluje rozstania. Bycie samej teraz jest mi potrzebne i cieszy mnie spokoj ale za rok,dwa,trzy bedzie mi coraz gorzej z powodu samotnosci wlasnie... Boje sie,ze juz nic lepszego mnie nie czeka. To byl zarowno najlepszy i najgorszy zwiazek w jakim bylam, zapewnialismy sobie czas,rozmowy,spotkania,rozrywki,wyjscia,wszystko jak w bajce poza notorycznymi klamstwami z jego strony,za kazdym razem :juz nigdy, przepraszam. placz i skrucha a za miesiac znowu. Z ulozonego chlopaka zmienil sie w palacza uzywek i papierosow,gdy byl problem to zganial wine na mnie albo bral wszystko na siebie i wzbudzal we mnie zal,zmienial temat podczas klotni pozostawiajac wiele niedopowiedzen bo ciezko bylo zauwazyc jego manipulacje. Nie ufalam mu ani troche, nie mialam ochoty na bliskosc. Bylismy razem ponad 3 lata i w tym czasie rozstalismy sie chyba 3 razy. Ale pierwszy raz normalnie bez niego zyje i nie widze szans na kolejny powrot. Boje sie tylko,ze z czasem samotnosc sprawi,ze zaczne myslec rzeczy jak :moze moglam to naprawic,dac mu szanse kiedy jej chcial i gdyby sie zmienil to byloby idealnie. Martwie sie ze juz nikt nigdy mnie nie zaakceptuje tak jak on.... martwie sie,ze wybrzydzam bo gdy nie bylo problemu to zawsze bylo jak w marzeniach
  14. Kikunia-Ehh, macocha Mnie wkurzyla od samego rana...Przyszla z Pracy o 7;20, a ja jeszcze spalam i do Mnie; Niunia wstawaj, nie ma lezenia do poludnia. Za robote sie bierz. Jak ona Mnie irytuje. Dlaczego mnie nazywa Niunia? Poniewaz trzeba Mi pomagac i gorzej sb radze od innych. Przewaznie spie do 7;40/8;00. Nie wiedzialam ze godzina 8;00 to poludnie juz. Zastanawia Mnie jedno. Mieszkam z Nia (i innyni czlonkami rodziny-br. przyrodni(20lat ma), i z naszym wspolnym ojcem) juz 13lat. Jest to macochy mieszkanie. Dlaczego musze sie non stop dostosowywac do nich i skakac przy nich, byc na kazde ich skinienie palcem? (Mowa o macosze i br. przyrodnim) A co mam z tg? Nic praktycznie Nie mam z tg. Mam dach nad glowa, mam uprane, i jedzenie i tyle. Jeszcze brat z macocha mi dogaduja, czesto sa zlosliwi dla Mnie, najbardziej wkurza Mnie to ze macocha do Mnie wola Niunia. Staram sie dobrze wykonywac obowiazki domowe ale co z tg ze Nikt tg Nie zauwaza np ze posprzatalam mieszkanie, zadnego Dziekuje ani pochwaly NIC. Zadnego wsparcia, dobrego slowa. Aby tylko Mnie krytykowac. W tym domu nie czuje sie dobrze ale musze gdzies mieszkac. Ojciec... On jest dobrym czlowiekiem,wspanialym ojcem,jest moim towarzyszem Zycia na dobre i na zle. Relacje mamy ze sb bardzo dobre. Do matki Nie mg sie wyprowadzic,ona za darmo Mnie Nie bedzie trzymac. Poza tym ma swe Zycie i sponsora ktory ja utrzymuje. Aktualnie Nie pracuje. Jak ja bym chciala miec te pare groszy i z czasem sie wyprowadzic(wynajac se pokoj). Miec spokoj od macochy i tg ciaglego jej narzekania, dokuczania, zlosci. Moja psychika to ledwo wytrzymuje. Naprawde, niekiedy mam juz dosc tg wszystkiego :-X Czuje sie tu Nikim.
  15. Gość

    Jak wyczuć ze nie jestem już dziewicą ?

    Mam 20lat. Ostatnio zrobiłam to z chłopakiem po pijaku... to.znaczy właśnie nie wiem czy zrobiłam. Chodzi o to ze ja prawie nic nie pamiętam. On mówił że był we mnie kilka razy i już dziewicą nie jestem, ale sama nie wiem, chodzi o to, że jemu nie chciał stanąć A jak już włożył to ciągle wyslizgiwal się. Do ginekologa boję się iść. Wstyd mi będzie zapytać o to... A druga sprawa że nawet nigdy nie byłam... :( Błagam nie oceniajcie mnie ! Chce tylko waszej pomocy !
  16. Witam. Zacznę od tego że mam 20lat, moja przygoda z marihuaną zaczęła się dość dawno. Pierwszy raz jak zapaliłam to miałam ledwo 14 lat z koleżankami zapaliliśmy sobie. Z moimi rówieśniczkami, bo przecież "każdy" pali i trzeba spróbować nawet nie wiedzieliśmy jak to sie pali. A co przerażające z dostępem do tego nie mieliśmy problemu, zajęło nam to z 10 minut. W sumie nie pamiętam z tego dnia nic, jedynie to co kolezanki opowiadały... choć żadna z nas do teraz nie pamięta za wiele. Dążę do tego ze po niecałych dwóch latach spróbowałam kolejny raz i wtedy... Spodobało mi się to, paliłam częściej, trzymałam sie tylko z takim towarzystwem którzy też palili, moje kolezanki poszły na bok, choć wiadomo balam sie żeby rodzice nic nie zauważyli na początku, później już ogarniałam to jak sie zachowywać, chodziłam do domu jak lekko trzeźwiałam, zawaliłam przez to rok szkoły. W krótkim czasie poznałam mojego faceta jak miałam 16 lat, wspanialego faceta, lecz jak się okazało jest uzalezniony od narkotykow i alkoholu, pochodzi z bardzo bogatej i dobrej rodziny, więc z latwością miał pieniądzę na kupno narkotyków. Będąc w nim w związku starałam się, walczyłam, wierzyłam ze uda mu sie wyjść z tego. Przede mną był na jednym odwyku, i w czasie związku stwierdził że ogarnia swoje zycie ( bo widział jak o niego walczę) i wyjechał na kolejny odwyk. Wrócił po tyg. bo strasznie tęsknił, zaczął terapie ambulatoryjnie, od tego czasu był abstynentem przez ok. rok. Potem jego pewność siebie wzrosła i zaczął od piwka, pózniej dwóch i coraz częściej, piliśmy wino weekendami razem, skonczyło się tym ze z nim zerwałam, bo bałam sie że będę musiała przechodzić znowu przez ogromne cierpienie, kłamstwa, zdrady. Pomimo mojego wieku przeżyłam za dużo, nie życzę nikomu tego... Walczyć o kogoś to naprawdę ciężka i męcząca droga a zwłaszcza gdy ma sie 16 lat, ale pomimo tego On jest najcudowniejszym facetam na ziemi. Wróciliśmy do siebie po półrocznej przerwie, On w tym czasie miał wypadek prawie stracił życie, załamał się a, mnie obok nie było, był z inną kobietą która brała z nim... ale wciąż mnie kochał/kocha. Lecz w tym czasie wrócił do swojego uzaleznienia, wracając do niego, wiedzialam co mnie znowu czeka ale wiedziałam ze chce go znowu ratować, bo nasza miłość jest silniejsza. To był mój błąd... Mieszkamy ze sobą od roku, przez 3 miesiące, od powrotu do siebie, siedziałam sama w pustym domu, płakałam do poduszki że kolejny dzień z rzędu wybrał narkotyki, alkohol i kumpli. Potrafił sie do mnie nie odzywać przez 3/4 dni, bałam sie że moze jemu sie coś stać. Jak wracał przepraszał, a ja wybaczałam... To w jakim stanie bylam jak wychodził, mialam takie myśli ze chciałam popełnić samobójstwo wielokrotnie lecz nigdy nie miałam odwagi, zawsze miałam w głowie że wtedy On nigdy z tego nie wyjdzie jak mnie zabraknie, nie raz potrafiłam wyjść za nim, brać na litość, byłam strasznie bezradna, tego co sie ze mną działo w tym okresie nie jestem wstanie opisać potrafiłam nie jeść nie wychodzilam do ludzi, ukrywalam przed moją rodziną że miedzy nami jest dobrze, żeby ich nie martwić że znowu wrócił do tego. Moi rodzice wiedzieli od początku że mój facet jest uzalezniony, ale pokochali go, bo naprawde jest cudowny, lecz wiele ukrywałam po powrocie do niego.. Zamknęłam sie na ludzi, na świat... jedynym wyjściem było się upić bądź zapalić... Jeśli wiedziałam ze na trzeźwo kolejnego jego wyjścia nie zniosę, pisałam do znajomych, bo wiedziałam ze z nimi zapale, nie mówilam nikomu o moich sprawach udwałam szczęśliwą. Po tych własnie 3-miesiącach, wydarzyło sie pare nieprzyjemnych rzeczy i On postanowił ze nie bedzie wychodził do kumpli i brał. Czyli w lutym dokładnie doszedł do siebie, tylko ze rzecz polega na tym... że zaczeliśmy razem palić, dzień w dzień... wychodziliśmy do jego znajomych zeby wypić, zapalić podobało mi sie to, bo nigdzie beze mnie nie wychodził... Tylko ze nigdy wcześniej razem nie paliliśmy , nawet nie wpadlibyśmy wcześniej na ten pomysl, mając go kiedy był abstynentem było dla mnie najwazniejsze, wtedy nie mieliśmy znajomych, tylko ja i On. Bylismy najszczęśliwsi... i tak wiele sie zmieniło. Wracając do tego ze wychodzilismy wspólnie palić - ciagnie sie do teraz, dzień w dzień palę wspolnie z nim. Widzę jak zmieniło się miedzy nami, niby razem a osobno, lecz nie wyobrażam sobie życia bez niego, i On beze mnie. Gdybyście nas widzieli, byscie myśleli że jesteśmy idealną parą, zawsze razem, za rękę, uśmiechnięci... ciągle wyznajemy sobie miłość, bo sie kochamy... Lecz kiedy już budze sie rano, jestem zniszczona, już od 2tyg, nie wychodze z domu, rzuciłam pracę... nic mi się nie chce, wiem ze jestem uzalezniona, lecz nie potrafię się przyznać nikomu. Mowię jemu to, On mowi " kochanie to nie bedziemy palić" ale na drugi dzień znowu to samo, nie potrafię już funkcjonować bez tego... To smutne, widzę jak zmieniłam sie, choć czasami wydaje mi sie że to świat się zmienił... Nie wychodzimy nigdzie osobno, mamy tylko wspólnych znajomych... Najgorsze jest to ze obiecałam sobie że jeśli od lutego dowiem się że wziął narkotyki typu. amfetamina to odejdę, bo znowu sie zacznie bo to jego największe uzaleznienie... Niestety nie jestem na tyle odważna, bo dowiedziałam się ze brał już kilkakrotnie jak byliśmy ze znajomymi na jakieś domowce czy coś... sam mi sie przyznał, choć ja sie domyślałam... Nie wiem czy mi jest tak wygodnie, czy jestem od niego uzalezniona i nie potrafię odejść. Boje sie co przyniesie nam przyszłość, nie potrafie być stanowcza, wychodze z nim w to jego toksyczne towarzystwo z którymi brał... ale teraz już sami dla siebie jesteśmy toksyczni. Nie radzę sobie, mam wrażenie że jestem nienormalna, nie myślę racjonalnie... Przecież chce by mój facet był trzeźwy, a póki co razem się odurzamy... Lecz wiem że nie mogę odejść, bo jak tylko mam takie plany i mówię jemu, to On mówi ze mam go zostawić że znowu sie stoczy i ze tym razem moze jemu sie uda zabić... Kocham go, lecz miłość czasem nie wystarczy... nie wiem co dalej, a jestem taka młoda...
  17. Gość

    Potrzebuję rozmowy

    Cześć. Mam problem na tle moralno- seksualnym. Jestem z chłopakiem 9 miesięcy. Ja mam 20lat on 24. Ja jestem dziewicą, on rozpoczął już dawno współżycie. Wiem, że bardzo bym chciała się z nim kochać. Kocham go mocno i on mnie kocha, czuje to bardzo wyraźnie. Chciałabym, żeby to on był moim pierwszym i ostatnim. Problem zaczyna się w tym, że chociaż z jednej strony bardzo tego chcę, to z drugiej strony mam poczucie, że zawiode przez to rodziców. Żadne z moich rodziców nigdy nie porozmawialo ze mną na temat seksu. Zamiast tego słyszalam czasem komentarze typu: "mam Cię za mądrą dziewczynę", sugerując mi tym samym, że nie powinnam tego robić. I zawsze w momentach zbliżenia gdzieś tam siedzi mi to w głowie i nawet nie do końca potrafię się zrelaksować i czerpać z naszych pieszczot przyjemności. Wiem, że przecież to nic złego, to jest coś co wpisuje się w codzienne ludzkie życie. A jednak mam poczucie jakbym robiła coś złego. Boję się nawet zapytać mamę o poradę w sprawie wyboru ginekologa, bo wiem, że ona już zaczelaby mnie podejrzewac o ciążę i w ogóle, nie mówię już o poradach co do antykoncepcji, bo po tym już pewnie w ogóle byłabym zhanbiona. A ja tak naprawdę nie mam z kim o tych tematach porozmawiać. I miło by było jakby ktoś tutaj zechcialby tak po prostu przybliżyć mi ten świat
  18. Gość

    Czy to normalne?

    nie warto sie rozwodzic bo na tym najbardziej cierpi dziecko. nalezy jednak, zadac sobie pytanie, ktore mniejsze zlo dla tego dziecka i rodziny wybrac. Bo na poprawe meza nie wierze. Zawsze bedzie tym kochanym mezem, ktory czasem sie upije i zone upokorzy. Moze z tego wyrosnie. To juz od Pani zalezy, czy Pani chce to przecierpiec. Jesli chodzi o ratowanie sytuacji, to popelnila pani pewien blad, powodujacy brak szacunku u meza. Powiedziala Pani, ze jak sie jeszcze raz upije, wezmie Pani rozwod. Niestety tylko Pani go nastraszyla czyms, czego Pani nie dotrzymala. Mam taka rade, niech Pani grozi mu tym, co Pani dotrzyma. Niekoniecznie rozwod. Moze to byc np to, ze bedzie Pani milczec tydzien. Zobaczy Pani, to na niego zadziala. Tylko niech Pani tych obietnic dotrzymuje. Kolejna rzecz, istotna. Prosze zadac sobie pytanie, czy jest Pani dobra, kochajaca zona. Poniewaz kobiety czesto doprowadzaja do szalu swoich mezczyzn, sa niewyrozumialymi, nadgorliwymi i niesluchajacymi meza i wtracajacymi sie w zdanie jedzami wymagajacymi od niego wiecej niz od dzieci. Tak wiec prosze kochac meza szczerze i tak jak to bylo gdy mieliscie po 20lat a on bedzie kochal Pania.
  19. Byłam z facetem pół roku, poczułam ze to ten jedyny, planowaliśmy założyć rodzinę dzieci. Wszystko było jak z bajki, intensywna miłość. Miesiąc temu odwiedziła go w pracy, normalnie buzi co tam kochanie, pogadalismy i wróciłam do domu. Tego dnia popołudniu powiedział ze to nie to, ze potrzebuje czasu, bo sam nie jest pewien swoich uczuć. Jako ze zżylosmy się ze sobą naprawdę mocno, często się spotykalismy, spedzalisny razem czas. Kilkukrotnie uprawialismy seks. Mówił mi ze mnie kocha tylko pod wpływem alkoholu, i wtedy nie chodziło mu o seks tylko o moja bliskosc, żebym do przytulila albo położyła się z nim spać, wtedy bez żadnych stosunków. Przez ten miesiąc co chwile zmieniał zdanie, ze chce ze mna być, ze nie chce, ze potrzebuje czasu, ze nic nie obiecuje. Źle zrozumiał pewnego znajomego i myślał ze kogoś sobie znalazłam, płakał i pytał dlaczego tak zrobilam. Wczoraj cala ta sytuacja mnie przerosła napisalam mu ze ma sie określić a jeśli nie to niech mi odda moje rzeczy. Zaczął do mnie pisać ze rzeczy mi odda ale raczej nic z tego, ale chce mieć ze mną kontakt bo mu na mnie zależy ale nie kocha mnie. Jak przywiózł mi rzeczy powiedział ze pieknie wyglądam i co robię wieczorem, byłam taka nabuzowana ze nakrzyczalam tylko na niego ze nie powinno go to interesować. Napisał mi po kilku godzinach smsa czy się z nim spotkam. Nic mu nie odpisalam potem się zebralam w sobie i zapytalam czemu tak robi skoro jemu ciężko bezemnie i vice wersa, w kolejnym smsie napisalam ze szkoda mi tego bo byliśmy idealna para. Zadzwonił do mnie i przez łzy pytał czemu mu takie rzeczy pisze, powiedział tez ze mnie nie kocha, zapytalam czy chce cos z tym zrobić on ze na razie go na to psychicznie nie stać, możemy się spotykać, ale on czuje ze to nie to. Mam 20lat on 24 oboje jestesmy z trudnych rodzin alkohol narkotyki, moje poprzednje zwiazki sie rozpadaly bo ja czulam ze to nie to, przy nim pierwszy raz czuje ze to to.Jestem zdruzgotana co robić? Ja go kocham ponad zycie ...
  20. Są święta rodzina się zjeżdża każdy składa sobie życzenia. Od każdego z członka rodziny dostałam życzenia z takim sensem znajdź sobie chłopaka dosłownie. Mam 20 lat zerwałam z chłopakiem we wakacje. Fakt pisze ze mną taki kolega ale rodzice nie wiedzą o tym. Po pierwsze gdyby nam po kilku spotkaniach nie wyszło to nie było by to , to oni by powiedzieli to jest twoja wina że się nie dogadywaliście a na marginesie to jest zależne od dwóch osób. Po drugie musi on pasować w reguły moich rodziców np musi żartować z każdym musi być na każde moje zawołanie (nawet gdy mu coś wyskoczy ) bo jak nie to znaczy że mnie olewa nie szanuje itp. , musi zawsze kierować no bo jak to jest możliwe że kobieta kieruje nawet jak jest impreza od jego strony np jakieś urodziny , jakbyśmy gdzieś jechali to spać u niego nie mogę bo może mi coś zrobić (mam 20lat to chyba wiem co jest dobre a co nie co można zrobić a co nie) Poprostu boje się przyprowadzić kogoś do domu aby do reguł które wymyślili moi cudowni rodzice (bo ja się zakcoham a po spotkaniu z moimi rodzicami oni stwierdzą nie dla ciebie i będę musiała się odkochać a to jest ciężkie) PS. A i jeszcze jedno moja siostra bierze ślub i jej obecny narzeczony jest idealny i oni szukają kogoś takiego jak on nawet z moimi kolegą z gimnazjum chcą abym byla bo jest fajny. Nie żyjemy w średniowieczu gdzie rodzice wybierają nam przyszłych mężów
  21. Mam 20lat. Kilka dni temu z chłopakiem uprawialiscy petting. Od tamtej pory bolą mnie trochę okolice intymne i chce mi się siku. Podejrzewam, że za mocno mi to robił i na dodatek nie w to miejsce co można, tylko gdzieś w pobliżu cewki moczowej. Dodam jeszcze, że nie wkładał mi palców do pochwy, ani nie było możliwości, żebym zaszła w ciąże, gdyż oboje byliśmy w ubraniach, a on jak mnie zapewniał nie dotykał swych genitaliów ani razu. A jeszcze czekam na okres i nie wiem czy przez to, że mnie boli bądź mam może jakieś zapalenie? Czym to jest spowodowane, że chce mi się siku, czy powinnam zastosować jakieś specjalne płyny do higieny intymnej? Czy powinnam udać się do ginekologa?
  22. Gość

    Zbyt duże przywiązanie do rodzica

    To nie jest tak, że to jest jakiś zły człowiek, wręcz przeciwnie za dobry. To nie jest moja matka, ale tata. Nie wiem czy jest toksyczny. Nie czuję się źle w jego obecności. Ale zauważam, że po prostu nie jest normalnie ogólnie. Relacja nie jest normalna. On ma jakąś depresje, do tego trochę pije. Zresztą od zawsze musiałam go bronić, uspokajać, bo jakby zrobił coś głupiego to inni droga "rodzina", która też piła i nie była lepsza by go zniszczyli. Więc zawsze awantury uspokajałam ja.nie ma już awantur, bo jestem tylko ja. Zresztą to zazwyczaj nie on wszczynał awantury tylko brat czy matka. Teraz jeszcze Czasem moj brat wszczyna jakieś awantury, no ale tak to jest spokojnie. Chodzi o to, że pewne zachowania uważam za niezbyt dobre dla mnie samej. Np. potrafi narzekać na wszystko a gdy ja zrobie wszystko na co narzeka to dalej nie jest zadowolony. Sprzątam, zmywam, robie wszystko by go wyręczyć a jemu dalej coś nie pasuje. Potrafi się upijać z jakichś głupich powodów. Często muszę słuchać jego żali po pijanemu, wylewać alkohol. Robię za jakiegoś psychologa. Gdy ja chce powiedzieć coś o sobie, to on za chwile zaczyna swoje żale o sobie samym i nie mam możliwości. Często robi problemy z niczego. Mówi, że będzie umierał i mówi mi jak go pochować.albo mówi, że ma tylko mnie. Często robi jakieś komenatrze, które osobiście biorę za obraźliwe np że niezbyt dobra ze mnie gospodyni/ że coś tam tak jest jak nie ma kobiety w domu/ że on sobie sami musi ze wszystkim radzić/ że coś tam.. Chciałby, żebym zaczęła gotować, ale ja czuję jakąś blokadę w środku..To nie jest dla mnie problem gotować czy nauczyć się gotować. lubię, ale nie chce bo czułabym się jak jakieś zastępstwo żony. Bo co? 20lat mam a siedze w domu, sprzątam, zmywam, prasuje i gotuje? Czy to ja czy to jest nienormalne? Nie jest tak, że mnie do tego zmusza, ale po prostu ja czuję, że ja powinnam być gdzie indziej, że on powinien mieć swój świat a ja swój. A przez to, że ciągle czuje że muszę go bronić i osłaniać to nie umiem. Mam chwilowy zastój w życiu, ale we wrześniu może się wyprowadzę, więc mam zamiar to zmienić.. Jest mi źle z tym wszystkim. Nie wiem czy to ja jestem nienormalna i szukam dziury w całym czy co..
  23. Cześć współczuje tobie strasznie odpowiedz mi tylko proszę czy kiedyś zapomnisz o tym zdazeniu? Czy znając ten ból bedziesz w stanie skrzywdzic niewinna kobiete ktora da ci wszystko? Wiesz pytam bo jestem z facetem raczej potworem raz widzial zone podobnie jak ty potem kobieta z ktora byl 3lata też go zdradzila zostając już z nowym kochankiem. Jestem po ciezkich przejsciach jesli idzie o seks to naprwde muszę miec zaufanie do partnera a ten okazal się porażką zdradzajac mnie z innymi gorszymi wygladem czuje sie jak zuzyta szmata doslownie otworzylam sie dla niego dalam mu to co bylo mi najdrozsze po wieloletnim molestowaniu przez ojca po dwukrotnym gwalcie a on oswiadczyl mi ze jedna byla tylko dla pieniędzy które wylodzil od niej żona też jak się okazalo w dobytku jeszcze 20lat starsza od niego. Wiesz pytam bo nie odpowiedzial mi nigdy nie powiedzial mi prawdy ale czuję że nie będzie potrafil ani kochac ani pozadac a już napewno nie zaangazuje się to po co klamie wiele pytań bez odpowiedzi wiedzial o moich przezyciach bo mu powiedzialam z racji tego ze mial 50lat ja 35l i tak bardzo mnie skrzywdził i robi to wciąż wiem mój błąd ze szukam usprawiedliwienia dla niego co do kobiet zawsze wija gniazdo dążą do tego żeby stworzyć jak najlepsze ognisko domowe to co zrobiła kobieta z twojego przypadku jest prymitywne wyrachowane nie spowodowane twoja niedyspozycja czy nie umiejetnoscia zaspokojenia jej pozdrawiam.
  24. Chciałabym sprzedać swoje dziewictwo Wiem że tytuł sam mówi za siebie. .nie oceniajcie mnie pochopnie choć macie do tego prawo. . Mam 20lat nigdy nawet się nie calowalam nie mam kolegów w zasadzie unikam mężczyzn czuje się przy nich nieswojo peszą mnie. . Jestem niezdolna do miłości wiem to po sobie ze nie potrafiłabym być w związku i tworzyć zdrową relacje. Nawet nie chce się angażować nie lubię zobowiązań nie jestem gotowa. .. brakuje mi bliskości nie interesuja mnie dłuższe spotkania tylko jednorazowe. .. nie chce więcej widzieć tego faceta z którym bym się umówila..ja mu oddam dziewictwo a on w zamian mi zapłaci... jestem wybrakowana nie mogę dać miłości mężczyznie.. chciałam przed spotkaniem napić się alkoholu bo na trzeźwo bym się chyba nie odwazyla.. Gdzieś w skrycie kręci mnie to, nie robie tego na sile tylko ta nieśmiałość i brak odwagi wypedza mnie z równowagi. .. Wiem że to żałosne ale ciągle chodzę sfrustrowana że inni mają już dawno swój pierwszy raz za sobą nie chce tracić dziewictwa w wieku 30lat i brakuje mi bliskości faceta. .. błagam o wyrozumiałość choć wiem ze brzmie jak ostatniaa wywłoka... To nie jest zadna prowokacja, wiec proszę bez docinek chamskich komentarzy ...
  25. Gość

    Wstydzę się siebie

    Wstydzę sie siebie.. Nic nie mam, nikogo, żadnego życia prywatnego, rzuciłam studia, nie mam pracy, nie mam przyjaciół, nie wiem co zrobić z życiem, prawie cały czas siedzę w domu bo wstydzę sie wychodzić, wstydze się wychodzić w słoneczny dzień, gdy jest rano 7,8,9 mogę iśc bo tłumaczę sobie, że będzie mało ludzi... Wstydzę się zarówno tego co napisałam jak i wyglądu i mojej głupoty. Czuje się głupia, brzydka, mała, samotna, sama.. Czuję, że z niczym sobie nie poradzę w życiu. Uciekam od ludzi. Czasem dosłownie uciekam.. Często moje reakcje są kompletnie absurdalne, nielogiczne, wręcz śmieszne i ogólnie sama nie wiem czasem dlaczego coś robię, dlaczego się jakoś zachowuje po prostu to robię.. Gdy widze kogoś znajomego z przeszłosci w sklepie potrafię obrócić się i zwiać, byle tylko mnie nie widział.. Kiedyś by nie musieć się tłumaczyć przed starymi znajomymi którzy przyszli mnie odwiedzić w domu - zwialam przez balkon na parterze. Co było kompletnie idiotyczne i trudno to wytłumaczyć po prostu zwiałam(w ten też sposób zerwałam z nimi kontakty..teraz strasznie się boję, że spotkam ich gdzieś w mieście)... Wiem jak to brzmi jakbym była całkiem nienormalna. No ale widzicie na poważnie mam problem ze wstydem.. Jeśli chodzi o wygląd to nie odpowiada mi on i czuję się i wyglądam jak 12latka a mam 20lat, a jednocześnie nic z tym nie robię - wręcz mi się pogarsza, chodze jak kloszard byleby nie być zauważoną. Boję się ubrać "ładniej" , bo nie chce być zauważona, bo nie chce by ktoś był tym zachęcony, bo moje wnętrze jest do bani, jestem pusta w środku - więc po co mam się stroić na zewnątrz? Czułabym się że oszukuje innych.. Nie wiem co mam zrobić ze sobą.. Chciałabym iśc do pracy, ale się boję, bo czuję że sobie nie poradzę, że jakakolwiek odpowiedzialnośc sprawia, że wpadam w panikę.. Byłam już u psychologa, gadałam.. Mam już dosyć gadania o sobie, czuję się przez to ejszcze bardziej pusta i samolubna.. Bylam nawet u psychiatry i brałam leki na depresje.. Przegrałam życie, chyba prawda?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...