Skocz do zawartości
Forum

Kłótnie i spór o dom


Rekomendowane odpowiedzi

Gość doświadczona

Nie ma co się zastanawiać na dzień dzisiejszy sama widzisz że miejsce u Twoich rodziców jest lepsze(ciasne ale własne), mniej problemów ze spłatą ,szkoła czy przedszkole dla dziecka, Ty do pracy łatwiejszy dojazd.Chyba więcej jest plusów.Zastanawiam się tylko dlaczego osoba młoda nie szuka pracy.

Odnośnik do komentarza

Stań okoniem. Nie daj się przekonać bo to głupi pomysł. Sama widzisz że mieszkając tam bedziesz miała ciężko. W ogóle nie rozumiem rodzeństwa Twojego męża, jak to on ma tam zostać? Przecież nie mogą mu tego kazać zrobić. Mogą co najwyżej poprosić. Po za tym jest jego siostra...

Odnośnik do komentarza

Witam!!
Też tak jak wchodziłam sprawdzać to mi nie pasowało, ale jestem nowa wiec myslałam że może coś...
Postaram się krótko...ale sama wiem że jak zaczynam to czasem końca nie widać...
3 miesiące temu wzieliśmy ślub z mężem, nie uzgadniejąc wcześniej gdzie będziemy mieszkać, gdyż mogliśmy u moich rodziców i u niego.
Moi rodzice mają duży dom, 3 piętra, mieszczący się w małym ale mieście gdzie zawsze mogę ubrać sie i podejsc sobie do sklepu, niezależnie, gdyż autem nie lubie jeżdzic i nie mam, czy wyjsc na spacer itp.
Mąż mieszka 9km ode mnie, gdzie kilka domów na krzyż, brak sklepu i wszytkiego;p Wyjść to mogę się polami przejść, a przyznam że trochę przyzwyczaiłam się do mojego życia.
Przed ślubem sprawy przedstawiały sie :
U męża od 10 lat od śmierci mamy nie uporządkowali spraw majątkowych i tylko cały czas było mówione że dom będzie na niego i na mówieniu przystało.
Rodzice mają nowo wybudowany dom, ok jest trochę ludzi bo na dole mieszka siostra z rodziną i dziadek ma pokój, na 2 piętrze rodzice, a na 3piętrze ja i siostra mamy osobne pokoje i jest trzeci pokój i druga połowa to strych- więc osobne mieszkania na piętrach prawie że.
Ja zawsze jako tako wolałam u siebie, ale każdy mi powtarzał że trzeba isc na kompromis wiec ustalilismy z mężem że ok skoro on miałby być właścicielem i opiekowac sie tatą to możemy tam póść bo pójdziemy na swoje, tylko formalnie się załatwi czego tak długo nie zrobili, zwłaszcza że tam trzeba zrobić remonty od podłóg po sufity a w nieswoje pieniędzy oboje niby nie chcemy ładować.
I po ślubie rozmawiamy z tata męża...
..i mówi nam że Tomek miał byc. Ale 3 osoby z 8 rodzeństwa chcą spłaty. i tata nie wie czy zapisac na męża czy tez na jego siostre która jeszcze w domu została, czy na oboje...tata jest starszy i mało konkretny!
Więc rozmawiamy z siostrą która jest z tata a ona nam mówi że ona nie wie czy bedzie chciała zostac w domu czy pójśc do chłopaka, który mieszka w tej miejscowości co ja. I kiedy pójdzie to też nie wie. Ja nie chce byc na wspólnocie wiec mówie ze skoro dom jest duży to może zrobiłabym sobie gdzieś kuchnie...ale nie bo sie nie opłaca bo nie wiadomo co ona zrobi i po co kolejna kuchnia jak starą trzeba remontować.
Wiec zbiło mnie to z checi kompromisu... no ale powiedzielismy że bedziemy pomieszkiwać wiec tydz siedzielismy u mnie i na weekend pojechalismy do męża. w pt on do pracy na popołudnie. ja poszłam na ogród to miałam przyjść jesc, chciałam sprzątać to miałam robić ciast- siostra ogólnie jest tam gł gospodynią i w ten sposób nie wyobrażam sobie dogadywania....w sobote ona do pracy a my z męzem byliśmy to sobotnie sprzątanie i wieczorm bylismy umówieni na kolacje, czekalismy bo spóźnili sie 2 godz bez zadnego powiadomienia, wiec byłam zla, mało tego wróciła jakby nigdy nic bo była z chłopakiem i jego znajomymi na zakupach i na wieczór przyjechali do nich bo razem siedzieli nasi wspólni znajomi a my byliśmy u męza w pokoju i nie zawołali nawet. wiec w niedziele zebrałam sie z mężem do mnie. on też nie wie czemu tak głupio sie zachowali.
Spytalismy u mnie rodziców jakbyśmy mieli mieszkac u mnie. pow ze nie ma problemu, możemy wszyscy razem a możemy zrobić sobie osobne mieszkanie na 3 piętrze, gdzie trzy pomieszczenia są do malowania, meblowania (na co też kasy by nam starczyło) i wyprowadzenia hydrauliki. zrobiłabym kuchnie, łazienke i pokój, póżniej możemy na strych wejsć ale to już coś tzreba by zrobić wiecej, ale na razie nam to nie potrzebne.
Pytać pytała, na próbie wspólnoty byłam i niestety tylko sie zraziłam. mój mąż mówi że prawda mam racje ze u niego mineły 3 miesiące i ani sprawy majątkowe nie sa załatwiane, ani remonty nie robione chodz tata mówiła ze ma kase na to i bedzie robił. Siostra która sie nie okresliła tez nie ułatwiła nam sprawy a po prostu powiedziała ze jesli ona zdecyduje sie wyprowadzic to tak czy tak bedziemy musieli przyjsc to my do taty.
namawliałam męża byśmy ten cz\as jednak nie meczyli sie tylko urządzili na rok czy dwa u mnie, zobaczymy jak bedzie bo jedyne co sie boje to jak sie dogadamy bo ojciec jest taki egoista a jest tez drugi zieć, wspólne palenie, podwórko. póki co 3 miesiace u mnie i mąż radzi sobie b. dobrze z wszystkim. jestesmy na wspólnocie ale zawsze lepiej mi z mama u mnie niż miałabym gotować siostrze męża lub siedziec- gdybym sie upar ła ze nie bede gotować dla wszystkich- całymi dniami sama z tesciem bo męża nie ma 10-14 godz dziennie.
i mąż poprostu mówi mi ze "dziwnie to wszystko u niego" ale stroni od urządzania sie u mnie, nawet mówi ze bedziemy sie urządzac jak jestem mega zła, ale nic nie robi i siedzimy na pokoju i wspólnej kuchi, łazience.
Wiem że bez sensu jak sie tu umeblujemy a jego siostra sie wyprowadzi za 2-6 miesięcy i bedzie trzeba isc do taty, bo kuchnie to jeszcze przeniose sobie ale łazienke to już nie wiem czy warto. Uważam natomiast że jego siostra powinna byc troche szczera i pow ze np. przez kase nie wyjdzie za mąż w 2014 jedynie później albo że cos planują bo oni są koło 30lat. a tam nikt nie rozmawia, ponadto przed każdy weekend spędzaliśmy razem, a po ślubie jak my wpadaliśmy to oni jak byli wyjeżdzali i tak bez słowa nie wiem co sie stało.
ostatnio się wykrzyłam i zeby było jasne że najbliższe miesiące bedziemy u mnie- przy herbacie spokojnie taty i siostrze. i nic nie powiedzieli. odjeżdzając jeszcze spytałam siostrze męża czy u nich coś wiadomo -nie. i że myśle że póki co jak ona nie wie gdzie chce być, my na wspólnocie nie chcemy a osobnego nie warto według nich to uznalkiśmy że tak bedzie najlepiej bo każdy musi jakoś życ. ona pow. że nie kazdy. Najprawdopodobniej miała siebie na myśli bo została sama z tata, ale nam ani razu jak byliśmy nikt nie pow ze brakuje mojego męza w domu tylko udawała że sobie świetnie radzi.
Temat domu jest kłótliwy w naszym małżeństwie bo nie rozumiem męża i nie lubie jak mówi jedno a nic nie robi.
ja jestem pewna swego zdania by urzadzic sie u mnie, zawsze o tym marzyłam by gotować dla dwóch, prać sprzątac. ale mąż mówi że nie mam sie spieszyć i jego rodzenstwo też w sumie ostatnio nawet jeden z nich pow ze tak u mnie mielibysmy lepiej i mniej kasy potrzebujemy ale mamy lepiej zacząć robić remonty u męża...chyba lepiej dla nich...

Odnośnik do komentarza

Trzeba od tego zacząć ,żeby była jasność ,a mianowicie,
żeby cokolwiek remontować u Twoich rodziców,powinni najpierw Wam zapisać to 3 piętro,nie możecie inwestować w to co nie jest wasze.
W domu męża jest więcej dzieci i jeśli jedno z rodziców nie żyje,musi być przeprowadzona sprawa spadkowa i mężowi będzie się należała tylko część,
nie może mu ojciec póki co zapisać domu,jeśli nawet po sprawie spadkowej ojciec by chciał zapisać dom/na co bym nie liczyła/,musielibyście rodzeństwu wypłacić zachowki.

Uważam,że w tej sytuacji najlepszym wyjściem byłoby ,jakby Twoi rodzice zapisali Wam to 3 piętro.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Najważniejsze jest dla mnie to, że u ciebie w domu, jest przyjazna atmosfera.
Jak ciężko się żyje tam, gdzie są swary, to wystarczy poczytać forum.
U ciebie łatwiej i taniej jest się urządzić, problemem jest brak zdecydowania męża.
Usiądźcie oboje i na spokojnie wszystko omówcie.
Przedstaw mu swoje racje i poproś, by on powiedział wszystko za i przeciw, by podjął konkretną i jednoznaczną decyzję. Na spokojnie wszystko przedyskutujcie.
Zmuś go do poważnej rozmowy.
Ale też podkreśl to, że w takiej atmosferze, jak jest w jego domu, z czasem konflikty zaważą też na waszym związku.

Odnośnik do komentarza

ta pomoc to jazda do lekarza- jak mąż ma zmianę i mu pasuje to sam mówi że wtedy on z tata pojedzie. Mąż boi sie jak tata wychodzi po opał, schodzi do piwnicy po schodach kilka razy dziennie by na palic, ja tez tego gdzies sie boje zeby nic sie nie stało. mąż pow że gdybysmy tam mieszkali to byli by spokojniejsi a tata bezpieczniejszy- ja pow ze chyba tylko oni bo mąż w sumie całe dnie w pracy, jego siostra tez pracuje od 10-18 i soboty wiec jedynie ja pói nie pracuje miałabym tate na oku. też na początku miałam wyrzuty sumienia z tego powodu. ale jak kiedys cały tydz byliśmy w kontakcie z jego domem to siostra która zazwyczaj po pracy do domu i czekała na chłopaka, teraz naprawde- pon po pracy pojechała do chłopaka, we wtorek do bratowej, w srode do siostry, w czw chłopak do niej, piątek do brata- wiec jeśli ona nie ma czasu bywac z tata i nie boi sie ze on sam całe dnie to czemu ja?

Odnośnik do komentarza

jesli chodzi o własności - u męża jest teraz ta sprawa bo od 10 lat nie zrobili porządku, mąż ożenił sie, siostra cały czas szukała odpowiedniego i teraz już 2 lata są ze sobą a mają ok 30 lat, więc prawda że zaraz nikt taty nie zostanie. u mnie natomiast rodzice są przed 50 lat, funkcjonują, no i pewnie jak najmłodsza wyjdzie za mąż to może wtedy będą dzielić, na razie nawet o tym nie myśleli. mieszkamy tu od 10 lat a rodzice budowali ten dom chyba przez 20 lat ogółem, wprowadzając sie żadnych remontów nie musimy robic u mnie tylko odświeżyc, mamy panele grzejniki;p tylko urządzic meble. prawdą jest że przydałoby sie pomyślec o wymianie dachu ale to już pow rodzicą że wiadomo że nikt w nie swoim pieniędzy na to nie położy. pomieszkamy zobaczymy jak bysmy sie dogadywali i gdyby był podział umiałabym sie juz wypowiedziec konkretnie

Odnośnik do komentarza

sprawa u mojego męża, dom był chyba na mame- to jak to teraz jest? rodzenstwo może zrzec sie na tate by ta sprawa ruszyła a tata kiedy by chciał zapisac całość komuś czy podzielic na dwóch. a jesli chodz jedno z rodzenstwa bedzie chciało spłaty to nie bedzie mogłobyc tak byśmy jakoś czesc na własność dostali??? bo dom jest tez duzy

Odnośnik do komentarza

ogólnie nie chce mi sie rozmawiac u męża bo tata nie ma zdania, część rodzenstwa która chce spłaty unika kontaktów, ci którzy nie chcieli niby nic mówią żebyśmy zaczeli remontowac u taty. czasem wydaje mi sie ze mówią tak dla własnego spokoju bo teraz czesciej ktos z nich jest potrzebny by coś pomóc a każdy zyje u teściów i ma swoje. najbardziej zainteresowana w tej sprawie wydaje mi sie siostra i ostatnio zauwazyłam ze w sumie załatwiając teraz spadkowe sprawy to ma na siebie podpisac wyrok bo albo okresli sie ze tez chce mieszkac i chłopak bedzie musiał przyjsc za nią (jeden związek podobno przez to sie rozleciał), albo że ona sie wyprowadzi do chlopaka ale jesli sie rozlecą to co? w związku z tym to jej powinnno zalezec na rozmowie a nie narzekac ze sama z tata została. zacisnąć zęby i nie nam mówic że mamy jeszcze czas i możemy czekac az wszystko bedzie jasne bo ja mam gdzie mieszkac i urządzic sie na początek. nie chce mi sie bo ona mów ze ona nic jeszcze nie wie ale trzeba by pogadac gdzie wogóle chciałaby mieszkac i czy w najblizszym czasie cos planują- ślub. wiem ze siostra narzekała ze musi sprzątac po gościach taty, ze musi ciasta piec bo to dom rodzinny- to dlaczego ja mam sie na to zgadzac. no i u obecnego chłopaka mieszkałaby z teściami wiec zawsze jak dziecko by miała pomoc, itp. Denerwuje mnie w tym mój mąż bo żeby siostrze było dobrze to tak a ja mam to u rodziców a jaego strona wcale super sie nie zachowała wiec dlaczego teraz nie mogę mieć normalnego małżeńskiego życia osobnego u mnie tylko głupie czekanie za jego domem i rodzenstwem. siostra powinna zacisnąć zeby i póki sie nie okresliła siedziec z tata a ona nawet ojcu nie odpowiedziała co chce mysli bo mówił ze jak ją spytał to warknęła i koniec rozmowy. rodzenstwo tez w sumie mów ze teraz juz wogóle nie da sie z nią pogadac bo czepia sie wszystkiego ale ja mam isc sie remontowac i dogadywac sie z nia na wspólnocie- chore. nie chce by ona mi prała gotowała i ja nie chce tego robic matkowac jej. nikt tam nie chce gadac ale ja bede musiała jak starczy mi sił i niech sie okresli chociazby co do czasu jej pobytu u taty tylko gorzej jak powie pół roku bo wtedy nie bedzie mi sie opłacało urządzac u mnie.....:( a jesli sie nie okresli nadal to nie powinnam patrzec na nią tylko tak czy tak sie urzadzac u mnie skoro ona ma to gdzies jedynie bedzie bardziej narzekac ze została i jak odejdzie to tata bedzie sam ale to chyba nie nasza wina

Odnośnik do komentarza
Gość doświadczona

Sprawa spadkowa w rodzinach zawsze jest trudna.Przejmując dom rodzinny zawsze będziesz musiała się liczyć z tym że rodzeństwo będzie przyjeżdżało jak do siebie a Ty będziesz ta co ich musi ugościć być wdzięczna za majątek i zajmować się teściem no chyba że od razu zmienisz te przyzwyczajenia które panują do dziś na wsi ale możesz być wtedy ta niedobra.Osoby ,które były w tej sytuacji często mówią że nie warto, spłaty, remonty i można było mieć za te pieniądze swoje- ciasne ale własne.Jesteś młoda i ufna i mogą Cię przekonać.Ale rodzeństwo męża powinno nie widzieć w Tobie i mężu opiekunów i służących tylko jeśli ktoś ma tam zamieszkać to musi być wszystko przepisane i wtedy można inwestować i remontować.Jeśli trzeba będzie kogoś spłacić,należy wszystko przeliczyć i sprawdzić czy sie oplaca przejmowanie spadku.Macie wyjście jeszcze zamieszkać u Twoich rodzicow i tam mniej zobowiązań czyli mniej nerów i wydaje się spokojniej.

Odnośnik do komentarza

Dzieki :) fajnie że piszecie.
Czasem zastanawiam się czy tylko mi wszystko wydaje sie jasne chodz trudne, czy tak jest dlatego że to u mnie myślę sie urządzac a u mnie mi lepiej i temu jestem przekonana. ale mój mąż też wielokrotnie przyznał mi racje ale ciągnie tam, może czuje sie winny że go tam nie ma a miał byc ale to było tylko mówienie. ta sprawa kosztowała mnie wiele nerwów że po takim dołku poprostu nawet u mnie nie chce mi sie urządzac i najchetniej rozstałabym sie z mężęm każe mu np jechac do taty i siedziec tam a ja u siebie i żebyśmy sie oboje zastanowili, ale on sie nie ruszy uczepiony jak rzep ogona. a sprawy mieszkaniowe oddalają marzenia o dziecku i staranie sie o prace u mnie. boję sie że trochę za bardzo wyprowadza mnie to z równowagi...

Odnośnik do komentarza

Po pierwsze jak pisałam najważniejsze jest uregulowanie spraw majątkowych ,bo to nie ma znaczenia jak się określi jego siostra ,zawsze może zmienić zdanie/ jak i rodzeństwo/.
Szkoda ,że przed ślubem nie uzgodniliście gdzie będziecie mieszkać ,słyszałam ,że partnerzy przed ślubem uzgadniali imiona dzieci ,że by potem nie wynikły kłótnie ,co dla mnie już jest przesadą.

Po drugie ,nie dziwie się mężowi,że wolałby mieszkać w swoim rodzinnym domu,jeśli jest taka możliwość,w małżeństwie to już nie można patrzeć tylko na swoje racje
i właśnie jakby Twoi rodzice wam przepisali to by praktycznie nie miał wyjścia.

U was to można by tak zrobić,
siostrze na paterze zapisać z wyłączeniem pokoju dziadka dożywotnio,
Wam na drugim piętrze z wyłączeniem pokoju siostry do czasu śmierci rodziców,
siostrze 1 piętro z użytkowaniem rodziców dożywotnio,
/macie parter 1 i 2 piętro/
i byście mieli w taki sposób uregulowane sprawy majątkowe ,to nie ma znaczenia ,że rodzice są jeszcze młodzi , nigdy nic nie wiadomo co człowieka spotka,dlatego jeśli jest taka możliwość sprawy majątkowe należy regulować wcześnie.

Jeśli nie to pozostanie wam mieszkać u rodziców i nie dziw się ,że mąż nie chce inwestować w nie swoje,
wiele jest przypadków ,że po 10-20latach ludzie się rozchodzą i jeden zostaje z niczym ,jego zainwestowane pieniądze przepadają ,trzeba być w życiu przygotowanym na rożne scenariusze .

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Pisała, czy nie pisała - nie ważne. Problem jak widać jest, i nawet jak pisała, to widać, że z nim się nie uporała.

Ośmioro rodzeństwa? I tylko Wy musicie się opiekować ojcem?
Tylko Wy czujecie się zobowiązani?
Czyli jesteście tzw, dobrymi ludźmi, a jak moje doświadczenie mówi, dobrych ludzi się wykorzystuje i nikt nawet tego nie zauważa.
Spłacić ośmioro rodzeństwa? O rany, nie sądzę byście dali radę.

Zaproponuj dyżury przy ojcu. Niech każdy się włączy w opiekę nad nim. Co osiem tygodni niech każdy poświęci tydzień... będzie równowaga.
Nie licz na to, ze jeśli się nim zaopiekujesz, to coś zyskasz.
Odwrotnie. Będziecie na co dzień, to wszystkie problemy na was spadną , za wszystko będziecie odpowiedzialni.
Jak ktoś nic nie robi, to nie można się przyczepić. Ale jak ktoś coś robi, to zawsze można coś wytknąć.
Życie nie jest idyllą. Ty walcz o swoją rodzinę i ona musi być na pierwszym miejscu.

Odnośnik do komentarza

Jeszce jedno,jeśli nawet dom rodzinny męża był na jego mamę to tata należy do połowy,do drugiej dzieci,
jeśli byście się dogadali z teściem i rodzeństwem to może dobra by była taka opcja,
żebyście ten dom mieli z męża siostrą na połowę z dożywotnim użytkowaniem jakiejś części przez teścia,
myślę ,że na taki podział by się zgodził bo by miał większą pewność ,że jak nie syn to córka będą z nim mieszkać.

Mielibyście coś swojego,bo na zapisanie przez Twoich rodziców to raczej nie można liczyć w najbliższej
przyszłości,
a Ty powinnaś iść do pracy i w życiu najbardziej liczyć na siebie,być niezależną finansowo.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Dokładnie sie zgadzam że powinnam iść do pracy, planując dziecko też łatwiej by było:) Tylko po prostu nie wiem dlaczego nie mam na to siły i ta sprawa zamieszkania mnie przygniata.
Jak najbardziej chcieliśmy dogadac sie z siostrą tylko ona na dzisiaj mówi że nie może sie określić a swojego 30letniego chłopaka nie bedzie cisnąć po 2latach spotykania "bo jej ucieknie".
Więc czy powinnam być dla niej cierpliwa? Dlatego chciałam na początek umeblować sie u mnie, a później w zależności jakby sie sprawy siostry wyjasniły i jak do sprawy majątkowej domu ustosunkuje sie rodzeństwo albo byśmy poszli na uregulowaną cześć domu i opieke na nad tata bo z tym sie liczymy lub zostali u mnie i powiekszyli mieszkanie o jeszcze jeden pokój ze strychu. Tak uważałam ale każdy każe mi czekac.

Odnośnik do komentarza

No i tu właśnie są problemy.
my teraz mieszkamy u moich rodziców 3 miesiąc za darmo na wspólnocie. i od stycznia mamy się dokładać na opłaty i tyle- taki koszt. Mąż niby zrozumiał że jesli na wspólnocie to wolę byc u siebie z mama, bo go całymi dniami nie ma. u niego siedziałabym z tesciem, brak miasta itd. nie narzeka. kiedy podsumowuje mu ze jego tata nie wie co zrobic, siostra nie wie czy bedzie chciała zostac a rodzenstwo sie nie zrzeka bo do ślubu sie tym nie zajeli, po slubie też nawet sie nie spotkali by pogadac, teraz jedna z sióstr która nie chciała spadku nalegała na spotkanie ale druga stwierdziła że nie ma co takich spraw przed swietami załatwiac by nie popsuc atmosfery(??????) to on też mówi ze bez papierka nie chce tam ładować i pieniędzy i skorzystamy z pomieszczen u mnie- umeblujemy. ale drugi miesiąć tak mówi a nie działa i moim zdaniem czeka za swoim domem, nie przyznaje sie. ja chciałam normalnie życ, to ja planowac i robic obiady, prac sprzątac jedno piętro a nie dwa, u mamy zostaje jeszcze nastoletnia siostra którą przydało by sie nagnac do pracy a jak jestem ja całymi dniami to czemu ona ma pomagac.chciałam miec radosc z urzadzania sie, gospodarowac domem i poszukac pracy. a taka sytuacja jak jest odebrała mi juz wszystkie siły do tego stopnia ze chcilami w dołkach nie widze kolorów.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...