Skocz do zawartości
Forum

Trudności w komunikacji i spadek libido


Gość wirtualnyy

Rekomendowane odpowiedzi

Gość wirtualnyy

witam mam, problem z zonka, mamy ze soba 2 wspanialych dzieci, kochamy sie, jestesmy ze soba 6lat, niestety, po narodzinach jednego jak i drugiego dziecka, zonka ma problemy z libido-tj znaczny spadek, ponadto jest inny problem ona wogole nie chce ze mna na ten temat rozmawiac, staram sie wypytac czy wszystko gra. Niestety kazda proba rozmowy konczy sie z jej strony milczeniem lub jakims lakonicznym zdaniem. Jak namowic ja do rozmowy ? wkoncu zwiazek oprocz zaufania, milosci i wiernosci musi opierac sie na szczerych rozmowach, a ona nie chce!:(

Odnośnik do komentarza
Gość wirtualnyy

wielokrotnie probowalem do niej dotrzec i na spokojnie, ,mniej spokojnie i poprzez kłotnie, zawsze podawalem swoje argumenty i czekalem na jakikolewiek oddzew i nic nie bardzo chce rozmawiac. zawsze mowi ze nie wie co jest grane ;/ i tak w kołko

Odnośnik do komentarza
Gość wirtualnyy

tak bierze, ale libido to jest jeden problem a brak komunikacji to jest inny. Kiedys bardziej otwarta, rozmowna, a teraz po narodzinach dzieci bardziej zamknieta w sobie. Wiem ze tabletki obnizaja libido, tzn ona ma plastry ale to nie zmienia faktu... myslisz ze zrobienie badan hormonalnych pomoze???

Odnośnik do komentarza

sądzę, że tak bo pozwoli ustalić przyczynę problemu z libidem, byc może antykoncepcja jaką stosuje jest nie dla niej, byc może po porodzie jeszcze nie wszystko się unormowało i zostały jakieś zaburzenia hormonalne. Badania pozwolą się zorientować o co chodzi.
A co do problemów z komunikacją to może jest przemęczona, może przestała na siebie patrzeć przez pryzmat kobiety a stała się tylko i wyłącznie matką...

Żyj tak, żeby twoim przyjacielom zrobiło się smutno gdy umrzesz

Odnośnik do komentarza
Gość wirtualnyy

wiesz moze cos w tym jest, moze faktycznie patrzy na siebie przez pryzmat matki a nie kobiety, ale.... wlasnie jest jedno ale jest osoba atrakcyjna (jak dla mnie rewelacja) i ciagle jej to powtarzam, nawet teraz po urodzeniu drugiego dziecka jest atrakcyjna ma figure, dba o siebie ladnie sie ubiera maluje... wiec zaznacza swa kobiecosc... dobrze wie ze ja kocham a ja wiem ze ona mnie tylko jest skryta jak wczesniej moglem ją rozgrysc tak teraz nie potrafie do niej dotrzec :(

Odnośnik do komentarza
Gość wirtualnyy

robie w domu jak i w kolo domu, wsparcie we mnie zawsze ma nigdy nie zostawiam ja sama z jakimis problemami, raczej one na mnie spoczywaja bardziej niz na niej, na tyle na ile umie pomagam przy dzieciach, pewnie ze zawsze mozna z siebie cos wiecej wykrztusic, ale mysle ze powinna byc jakas komunikacja miedzy nami, hmm przepraszam jest "jakas komunikacja" ale tylko jakas brak szczerych rozmow

Odnośnik do komentarza

wirtualnyy - witaj, jestem kobietą, która po urodzeniu drugiego dziecka ma podobnie jak Twoja żona. Trwa to już trzy lata. Nigdy wcześniej nawet w najśmielszych snach nie podejrzewałabym siebie o to, że tak może się stać. Z moim mężem bardzo ceniliśmy sobie naszą bliskość,nawet po urodzeniu pierwszego dziecka. Była ona dla nas mocnym filarem naszego związku. Wtedy mój mąż nawet czasami mówił mi jak bardzo jest to dla niego ważne i że nie wyobrażałby sobie bez tego wspólnego życia.. Jednak wszystko potrafiło się zmienić w ciągu kilku miesięcy. Podczas ciąży dostaliśmy zakaz współżycia bo ciąża była zagrożona. Wtedy mój mąż kilka razy podkreślał, że będzie czekał do 6 tyg po porodzie,bo dowiedział się że wtedy już można. Niestety po porodzie miałam długie komplikacje łącznie z zatrzymaniem części łożyska. Przez dalsze miesiące nie było lepiej. W ciąży wysiadła mi tarczyca o czym nie wiedziałam i przez długi czas całymi dniami bywałam wykończona, dodatkowo nabawiłam się anemii. Mój mąż jednak coraz bardziej nerwowo naciskał. W pewnym momencie powiedział mi że jak nie chce się z nim kochać to on to ma już gdzieś, nie będzie się więcej starać i wolałby się kochać z każdą inną byleby nie ze mną. Wtedy to mnie bolało, później starałam się o tym zapomnieć ale chyba kiepsko mi się to udało. Później działo się jeszcze wiele innych rzeczy.. a ja już nie umiałam się nawet bronić. Od pewnego czasu jestem na lekach antydepresjnych,leczę nerwicę, jednak nie umiem na nowo odbudować siebie, swojego poczucia wartośći a wiadomo, że u kobiet właśnie to jest odpowiedzialne za poziom libido. Zauważyłam nawet że pociągają mnie inni mężczyźni. No właśnie...inni. Nie potrafię odbudować swojego zaufania do męża, tak aby czuć się przy nim bezpiecznie fizycznie i psychicznie. Kobieca psychika jest bardzo skomplikowana. Na tyle bardzo, że nawet my same czasami jej nie potrafimy zrozumieć. Dodam jeszcze, że naciski mojego męża doprowadziły do tego,że więcej czasu spędzam z daleka od niego. Czasem łapię się na tym, że brakuje mi naszej bliskości jaką mieliśmy dawniej. Ale od kiedy seks stał się kartą przetargową - stracił swój urok..

Odnośnik do komentarza

Kazetka... To co tu napisałaś, jest bardzo niepokojące... Już samo to zapowiadanie przez Twojego męża, do którego dokładnie momentu będzie czekał(z tym 6 tyg np)podkreslanie tego, jest bardzo dziwne. Ciężko mi to pogodzić z oddaniem ukochanej osobie, z troską i z szacunkiem do niej. To co Ci potem powiedział(z tymi innymi kobietami)też bardzo przykre było. Nic dziwnego, że tak jak piszesz, właściwie do tej pory sobie z tym nie poradziłaś.

~kazetka
Ale od kiedy seks stał się kartą przetargową - stracił swój urok..

To okropne, przecież seks w małżeństwie ma być wyrazem miłości... To zupełnie inaczej powinno wyglądać, niż tak, jak opisujesz... Dlaczego tak jest? Jak do tego doszło, skoro piszesz, że kiedyś bardzo ceniliście sobie Waszą bliskość?
Ale najpoważniej wygląda chyba ten fragment, choć nie piszesz konkretnie, co się działo:

~kazetka
Później działo się jeszcze wiele innych rzeczy.. a ja już nie umiałam się nawet bronić.

Stało się coś złego? Czy mąż skrzywdził Cię w jeszcze jakis inny sposób? Czy to jest coś tak poważnego, że nawet mówić Ci o tym jest ciężko? Dlaczego nie czujesz się przy nim bezpiecznie?
Jeśli coś takiego właśnie się wydarzyło, to podejrzewam, że to właśnie z tego powodu(i tych wcześniej wspomnianych przeze mnie problemów) do tej pory borykasz się z depresją i nerwicą, jesteś na lekach, ale nie odnalazłaś ukojenia. Dlatego w takim wypadku powinnaś być pod opieką psychologa, i powiedzieć mu o wszystkich takich momentach Twojego życia, które do tej pory ciążą na Twojej psychice. Gdy problemy z nią są spowodowane przez doznane krzywdy, samo branie leków nie wystarczy. Jedynie przytępi ból, ale nie przywróci prawdziwego wewnętrznego spokoju, poczucia bezpieczeństwa, czy radości życia. Potrzebna jest też wtedy psychoterapia. Może nawet jeszcze cenniejszą rzeczą jest wsparcie kogoś, komu możesz zaufać. Masz w Twoim otoczeniu taką zaufaną, bliską Ci osobę? Kogoś z rodziców, rodzeństwa, czy może przyjaciółkę? Jeśli tak, to powiedz tej osobie o swoich problemach, wyrzuć to z siebie. Z pomocą kogoś takiego na pewno będzie Ci lżej.

Odnośnik do komentarza

rozumie kazdy ma jakas swoja historie, kazdy przezywa trudne chwile w swoim zyciu jedni maja lzej inni latwiej... u mnie jest tak ze co prawda to prawda naciskalem i czasem na ciskam na to by zona sie ze mna kochala, ale nigdy jej nie powiedzialem i nie powiem ze wolalbym sie kochac z kims innym. Kocham swoja zone i nie zamierzam jej zdradzac albo rozstać po to by zaspokoic swoje żądze. Poprostu nie jest to w moim stylu. Ale oczekuje od niej rowniez jakiegos zaangazowania, czemu to ja mam zawsze cos wymyslac inicjowac, chcialbym aby ona wykrzesila z siebie choc odrobine zaangazowania. Pytam sie czasem co sie dzieje... co robie nie tak co mam w sobie zmienic aby bylo jak kiedys... odpowiedz jest jedna... "nic nie musisz, a ja nie wiem dlaczego tak jest"

Odnośnik do komentarza

do franca - dziękuję za Twoje wsparcie. Miło mi, że napisałaś do mnie. Odpowiadając na Twoje pytanie odnośnie terapii - miałam już kilka spotkań ale akurat nie odniosłam się w trakcie ich trwania do problemów z mężem ponieważ były one nieuświadomione. Tzn jeszcze jakiś czas temu z 'pomocą' męża wmówiłam sobie, że moje problemy wynikają z jakichś niewyjaśnionych dotąd zaburzeń hormonalnych, które ujawniły się po porodzie pomimo że pracę tarczycy ustabilizowałam, anemię wyleczyłam.
Prawda jest taka, że w ciągu 3 lat nasłuchałam się o sobie wiele.. Poniekąd rozumiem męża i jest mi przykro, że tak się to ułożyło. Jednak obecnie stać mnie jedynie od czasu do czasu na udawanie, że seks z nim sprawia mi przyjemność. Jednak im dłużej muszę udawać z tym większą niechęcią decyduję się na bliskość.
Po kilku miesiącach spędzonych w takim układzie - czuję się wyczerpana psychicznie i fizycznie. Kiedy natomiast wyjeżdżam - np z dziećmi na wakacje - odżywam w każdym tego słowa znaczeniu.
Nie mam przyjaciół. Zaniedbałam znajomości bo wydawało mi się kiedyś, że najważniejsza jest rodzina, mąż i dzieci.
Wspierają mnie rodzice, ale im nie mówię co tak na prawdę jest przyczyną mojego obecnego stanu. Terapię u psychologa przerwałam z racji wyjazdu na dłużej z miejsca gdzie na nią uczęszczałam. Pomyślę nad jej wznowieniem..
Dziękuję i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

~kazetka
do franca - dziękuję za Twoje wsparcie. Miło mi, że napisałaś do mnie.

A ja się cieszę, że się odzywasz. :) Ale z tego co tu piszesz o swoich problemach, już nie...

~kazetka
Odpowiadając na Twoje pytanie odnośnie terapii - miałam już kilka spotkań ale akurat nie odniosłam się w trakcie ich trwania do problemów z mężem ponieważ były one nieuświadomione. Tzn jeszcze jakiś czas temu z 'pomocą' męża wmówiłam sobie, że moje problemy wynikają z jakichś niewyjaśnionych dotąd zaburzeń hormonalnych, które ujawniły się po porodzie pomimo że pracę tarczycy ustabilizowałam, anemię wyleczyłam.

Bardzo przykre... Ale to dobrze, że już nie dajesz sobie wmawiać takich rzeczy. I że już sobie uświadamiasz te wszystkie problemy. Tak, wznów tę terapię, koniecznie. teraz będziesz lepiej na nią przygotowana, bo skoro zdałaś sobie już sprawę z tych problemów, to będziesz się mogła nimi podzielić z psychoterapeutą. A terapia na pewno będzie przez to dużo skuteczniejsza.

~kazetka
Prawda jest taka, że w ciągu 3 lat nasłuchałam się o sobie wiele.. Poniekąd rozumiem męża i jest mi przykro, że tak się to ułożyło. Jednak obecnie stać mnie jedynie od czasu do czasu na udawanie, że seks z nim sprawia mi przyjemność. Jednak im dłużej muszę udawać z tym większą niechęcią decyduję się na bliskość.

Okropność...:((( Ale przecież nie musisz udawać tego! Więcej, nawet nie powinnaś tego robić. Krzywdzisz samą siebie w ten sposób. Seks zupełnie inaczej powinien wyglądać... Nie dawaj mu się wykorzystywać. Chociaż rozumiem, że pewnie nie jest łatwo Ci się mu sprzeciwić, bo im dłużej to trwa, tym jesteś słabsza psychicznie.

~kazetka
Po kilku miesiącach spędzonych w takim układzie - czuję się wyczerpana psychicznie i fizycznie.

Nie dziwię Ci się i bardzo Ci współczuję.

~kazetka
Kiedy natomiast wyjeżdżam - np z dziećmi na wakacje - odżywam w każdym tego słowa znaczeniu.

To też mnie nie zaskakuje, w Twojej sytuacji.:(

~kazetka
Nie mam przyjaciół. Zaniedbałam znajomości bo wydawało mi się kiedyś, że najważniejsza jest rodzina, mąż i dzieci.

Ale może część z nich dałoby się odnowić? Przyjaźń to przecież dobra i bardzo cenna rzecz, i nie stoi w sprzeczności z byciem w związku. Jest wielu ludzi w bardzo szczęśliwych związkach, którzy mają przyjaciół. :)

~kazetka
Wspierają mnie rodzice, ale im nie mówię co tak na prawdę jest przyczyną mojego obecnego stanu.

O widzisz... Czyli masz życzliwe, bliskie Ci osoby... Dlaczego nie mówisz im, co Cię tak naprawdę dręczy? Oni na pewno chcieliby wiedzieć, co się z Tobą dzieje. To Twoi rodzice, troszczą się o Ciebie. Nie bój się wyciągnąć do nich ręki po pomoc.
Tutaj też zawsze możesz napisać, jeśli tylko poczujesz taką potrzebę. Postaram się Ci odpowiedzieć, jak tylko będę mogła.

Odnośnik do komentarza

Niestety ,w życiu przechodzimy rozczarowania i trzeba mieć mocną psychikę ,żeby dać sobie radę.
Zakładamy rodzinę ,rodzimy dzieci i myślimy ,że zawsze będzie tak pięknie...
nie dziwcie się ,że żona nie ma ochoty na seks po porodach /chyba ,że ma duży temperament,to tak/,bo tak się często zdarza i nie wiadomo dlaczego w konkretnym przypadku ,po prostu tak jest ,nawet chociaż nie używa się antykoncepcji,
i jak ma powiedzieć mężowi jak nie wie...,

z drugiej strony patrząc,tej ochoty można nie mieć przez długie lata,jakby się miało patrzeć tylko na swoje ochoty to pewnie nie dało by się żyć w związku,dlatego dużo kobiet "zgadza" się dla świętej zgody.

Ja, patrząc z perspektywy czasu,myślę,że chociaż nie mamy ochoty ,warto uprawiać seks dla gimnastyki,masażu,
a będąc w waszym wieku dziewczyny ,tak samo myślałam jak wy teraz ,
potem przychodzi czas ,że to my mamy ochotę a mąż nie...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ja nie zakładam, że zawsze ma być pięknie. Wiadomo, że mogą pojawić się takie problemy, jak np. u wirtualnego, trzeba się z tym liczyć. Ale z drugiej strony, coś z takim problemem trzeba zrobić, a nie stać bezczynnie w miejscu, bo przecież to normalne, że nie jest idealnie.

Czasem bywają też dzieją się na tyle poważne rzeczy, kompletnie godzące w szacunek do partnera, a nawet w jego zdrowie psychiczne, że określenie "nie jest pięknie" kompletnie do takich sytuacji nie przystaje. I to nie jest wtedy kwestia odporności psychicznej, urazów w pełni uzasadnionych, po sytuacjach, które w ogóle nie powinny mieć miejsca. I nieraz właśnie takie urazy skutkują brakiem ochoty na seks. Więc jak widać, może to być zarówno przyczyną, jak i skutkiem problemów.
Nigdzie nie pisałam, że należy patrzeć tylko na swoje ochoty. Według mnie należy zawsze patrzeć na potrzeby i chęci OBU stron. I tak chyba myśli niemało ludzi również w dojrzałym wieku.

Jeśli bywa tak, jak mówisz, że ktoś przez bardzo długi czas nie ma ochoty na seks, to przede wszystkim należy znaleźć przyczynę tego. Dlatego zgadzam się z Tabakierą, że Wirtualny powinien szczerze rozmawiać o tym ze swoją partnerką. Problem jest w tym, że ona, przynajmniej w moim odczuciu, od takich rozmów się uchyla. Jeśli rzeczywiście ona też nie wie, dlaczego ma problem z libido, to niech powie mu o tym wprost, i wtedy niech razem szukają pomocy u specjalisty.

Odnośnik do komentarza

Aha, przepraszam, znowu nie po polsku piszę. Byków narobiłam takich, że chyba niektóre zdania brzmią bez sensu. Oczywiście zamiast:

franca

Czasem bywają też dzieją się na tyle poważne rzeczy, kompletnie godzące w szacunek do partnera, a nawet w jego zdrowie psychiczne, że określenie "nie jest pięknie" kompletnie do takich sytuacji nie przystaje. I to nie jest wtedy kwestia odporności psychicznej, urazów w pełni uzasadnionych, po sytuacjach, które w ogóle nie powinny mieć miejsca. I nieraz właśnie takie urazy skutkują brakiem ochoty na seks. Więc jak widać, może to być zarówno przyczyną, jak i skutkiem problemów.

Miało być:

franca

Czasem bywa też , że dzieją się na tyle poważne rzeczy, kompletnie godzące w szacunek do partnera, a nawet w jego zdrowie psychiczne, że określenie "nie jest pięknie" kompletnie do takich sytuacji nie przystaje. I to nie jest wtedy kwestia odporności psychicznej, ale urazów w pełni uzasadnionych, po sytuacjach, które w ogóle nie powinny mieć miejsca. I nieraz właśnie takie urazy skutkują brakiem ochoty na seks. Więc jak widać, może to być zarówno przyczyną, jak i skutkiem problemów.

Wirtualny i co, rozmawiałeś ostatnio z żoną tak, jak Ci Tabakiera radziła?

Odnośnik do komentarza
Gość masaman

jak nie chce z tobą gadać weź sprawy w swoje ręce. Są specjalne tabletki na silny popęd dla kobiet które można podobno rozkruszać lub rozpuszczać nazywają się Feminam Libido mój kumpel mówił mi że jak raz zapodał je lasce 3 sztuki to jak wskoczyła na niego to spóścił się prawie natychmiast to laska za to go spoliczkowała że nie dał rady tak była napalona. A wcześniej kompletnie nic ją nie ruszało. Chyba że wolisz iść na k...y zamiast bzykać żonę. Wolna ręka 

Odnośnik do komentarza
Gość Maciek.R

Jeśli coś się zepsuło miedzy wami to na pewno jest jakaś przyczyna, nie wydarzyło się to z dnia na dzień i trzeba do tego dojść. Nie ma cudownych rozwiązań, trzeba popracować nad związkiem i relacją. Mi pomógł Miłosz Barszczak w odzyskaniu zaufania kobiety. I uważam że warto było przepracowac z nim temat, zrozumieć błędy, zamiast kombinowac samemu różne cuda.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...